sobota, 26 marca 2016

Chapter 9 ''You'll always stay inside my heart...''

Rozdział dedykowany Karolinie S, która odgadła najwięcej wątków wierszyka. Gratuluję kochana! Jesteś boska! Miłego czytania :)


  Valerie głośno westchnęła wchodząc na podwórko domu, w którym tymczasowo mieszkała. Udało jej się znów wymknąć bez wiedzy ukochanej. Źle czuła się z tym, że okłamywała Norę. Nie chciała aby jej największy wróg, osoba którą gardziła od dawna wrócił do życia. Nie potrafiła wyobrazić sobie jakie cierpienie przyniesie za sobą Silas. Niestety Nora, podobnie jak Lily ślepo robią wszystko aby wskrzesić czarownika nie patrząc na to kogo ranią. Są jak roboty, które spełnią się dopiero wtedy gdy ujrzą żywego Silasa.
  Usiadła w salonie chcąc zebrać myśli. Była czarownicą, dość potężną jak na lata, w których się urodziła. Od powrotu do świata żywych nie potrafiła poradzić sobie ze swoim związkiem. Norę i Valerie oddalały ciągłe kłótnie. Brunetka zawsze ślepo stawała za Lily. Wzdrygnęła się zdając sobie sprawę jak brutalnym kosztem znalazła się wśród żywych. Owszem sabat obiecał, że jeszcze ułoży swoje sprawy na ziemi. Nikt nie poinformował jej przed śmiercią, że aby mogła wrócić ktoś umrze. Dlatego planowała zaprzyjaźnić się z Damonem. Chciała w ten sposób pokazać mu jak jest jej przykro z powodu straty ukochanej. Zdawała sobie sprawę, że to Nina powinna stać przed nim w barze, nie ona. Gdyby tylko wiedziała jak przywrócić brunetkę do życia, zrobiłaby to bez wątpienia. Nawet kosztem życia swojego i Nory.
  Telefon dziewczyny zabrzmiał zwiastując nową wiadomość. Wyciągnęła go z kieszeni. Zmarszczyła brwi widząc jej treść.
  S.O.S- napisał Damon.
  Valerie wstała z kanapy zastanawiając się co się wydarzyło. Nie zwlekając długo ubrała kurtkę po czym skierowała się do wyjścia. Zamierzała pojechać do mieszkania bruneta i dowiedzieć się co takiego się stało.
  -Wybierasz się dokądś?- zapytał głos wprost za nią.
  Zaklęła pod nosem po czym powoli się odwróciła.
  -Klaus.- szepnęła widząc ten podły uśmieszek.
~~
  Damon Salvatore od kilkunastu minut wpatrywał się w wierszyk próbując jakkolwiek go rozszyfrować. Niestety, nic z niego nie rozumiał co denerwowało go jeszcze bardziej. Wyjął telefon po czym pośpiesznie napisał smsa do Valerie. Stwierdził, że skoro była czarownicą jeszcze urodzoną tak dawno to musi coś o tym wiedzieć.
  W oczekiwaniu na blondynkę wyjął cygaro z szuflady. Nalał sobie do szklanki bursztynowy płyn po czym rozkoszował się relaksem. Próbował chociaż na chwilę odgonić od siebie myśli o wierszyku, matce i przede wszystkim Ninie.
  Zadzwonił telefon bruneta a ten tylko zaklął pod nosem. Nie dana mu była chwila spokoju.
  -Salvatore.- rzucił oschle do iphone’a.
  -Dobrze się dodzwoniłam.. Czy jest pan bratem Zayna Malika? Bo takie informacje udało mi się ustalić.- odezwała się kobieta.
  -Tak. Niech mi pani powie lepiej o co chodzi.- powiedział od niechcenia.
  -Dzwonię ze szpitala. Pański brat miał poważny wypadek.- odpowiedziała łamiącym się głosem.
  -Zaraz będę.
  Zgasił cygaro po czym rzucił gdzieś szklankę. Pierwszy raz od dawna o kogoś tak się bał. Nie chciał kolejnego trupa wśród swoich bliskich.
~~
  Ninę zbudziły promienie słońca usilnie próbujące dostać się do sypialni. Przeciągnęła się po czym zauważyła swój pierścień. Wczoraj podarował jej go Elijah twierdząc, że dzięki niemu nie spłonie na słońcu. Brunetka jednak bez niego radziła sobie bardzo dobrze, w przeciwieństwie do rodzeństwa. Wstała z łóżka z nadzieją odnalezienia mężczyzny. Nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego tak dobrze czuła się przy nim. To nie była miłość jak w przypadku Damona. Ninę fascynowała historia długiego życia Elijaha, jego przemiana w wampira oraz jak wraz z siostrą znaleźli się w tym piekle. Pragnęła odkryć wszystkie tajemnice wampira. Chciała być tą, którą będzie przytulał, szeptał czułe słowa. Skoro nigdy więcej miała nie zobaczyć Damona nie chciała cierpieć w samotności.
  Znalazła najstarszego z Mikaelsonów siedzącego przy kominku w salonie. Czytał książkę wyglądając przy tym nieziemsko. Wiedziała, że brunet czuje jej zapach w pobliżu i zaraz oderwie się od lektury. Weszła do pokoju stawiając cicho stopy aby nie pojawiła się tu także Rebekah.
  -Myślałam, że mężczyźni nie sięgają po Wichrowe Wzgórza. – odezwała się dostrzegając jego lekturę.
  -Mam tyle lat, że granica, która określa co jest męskie a co damskie zaczyna się zacierać.- odparł odkładając książkę.
  -Elijah, myślisz, że kiedyś się stąd wydostaniemy?- zapytała siadając obok niego.
  -Ja i Rebekah jesteśmy tutaj tak długo a mimo to nie straciliśmy nadziei. Szczególnie moja siostra usiłuje znaleźć jakieś połączenie z prawdziwym światem.- odpowiedział podając jej worek z krwią.
  -Dlaczego nigdy przy mnie nie pijesz krwi?- zapytała zaintrygowana.
  -Słyszałaś kiedyś o Masajach? Nigdy nie spożywają posiłków przy kobietach. To ich stalowa zasada.- odparł uśmiechając się.
  -Nie jesteś Masajem. Oni są czarni.- mruknęła upijając krew z woreczka.
  -Ale mam zasady.
  Delikatnie dotknął wierzchem dłoni jej policzek. Nie przestał nawet wtedy, gdy dziewczyna zaczęła się rumienić. Było w niej coś, co nie pozwoliło mu odpuścić. Nina tak bardzo i z wyglądu i z charakteru przypominała jego wielką miłość. Być może dlatego miał do niej tak ogromną słabość. Otarł kciukiem jej brudną od krwi wargę po czym sam oblizał palec. Brunetka spojrzała w jego oczy a potem przeniosła wzrok na usta. Zbliżyła się do niego a on mimo tego, iż wiedział, że to niewłaściwe nie odepchnął jej. Ich usta złączyły się w delikatnym pocałunku. Nina przyciągnęła go do siebie wplątując palce w jego włosy. Elijah złapał ją w talii pogłębiając pocałunek.
  Po chwili jednak brunetka wpadła w ramiona mężczyzny jak piórko. Była cała zwiotczała. Dopiero widok siostry siedzącej na miejscu Dobrev dał mu do myślenia. Przyłapała ich i złamała jej kark.
~~
  Damon błądził po szpitalu usiłując znaleźć Zayna. Gardził nim w myślach za to jaką głupotę zrobił ale i bardzo bał się o brata. Na nieszczęście jedna z pielęgniarek wskazała mu drogę na OIOM. Wpadł na oddział nie zwracając uwagi na prośby lekarzy. Zobaczył Malika z mnóstwem krwiaków i zadrapań oraz ogromną raną na brzuchu. Damon szybko połączył fakty, brat musiał być świeżo po jakiejś operacji.
  -Przepraszam, pan Salvatore?- odezwał się głos za nim.
  Damon w odpowiedzi pokiwał głową. Widok nieprzytomnego brata nie był powodem do dumy.
  -Niech mi lekarz powie co mu się stało i dlaczego.- rzucił szybko kiedy znaleźli się w gabinecie ordynatora.
  -Cóż, pan Malik jechał swoim samochodem zbyt szybko w centrum miasta. Z tego co odkryła policja brał udział w ulicznym wyścigu. Miał prawie 3 promile alkoholu we krwi. Stwierdziliśmy także obecność amfetaminy. Ze strony politycznej nie wygląda to dobrze.- opowiedział lekarz.
  -Jakie krzywdy wyrządził sobie przy wypadku?- zapytał brunet obawiając się słów mężczyzny.
  -Pan Malik za późno wstąpił w manewr zakrętu co spowodowało koziołkowaniem auta a późniejszym zapaleniem pojazdu. W wyniku tego pański brat odniósł masę zadrapań, krwiaków i na pewno siniaków. Najważniejszą raną jest jednak ta, którą zadały mu odłamki szkła z przedniej szyby. Dostały się one do narządów wewnętrznych poważnie je raniąc. Dodatkowo pacjent ma w kilku miejscach poparzenia.
  Damon przetarł twarz słysząc to wszystko. Skarcił sam siebie za to, że nie zajął się załamanym bratem. Powinien pilnować go po tym jak Perrie odeszła. On i dziewczyna byli winni tego, że leżał teraz w szpitalu.
  -Czy on wyjdzie z tego?- zapytał łamiącym się głosem.
  -Jego stan wciąż jest bardzo poważny.- głos lekarza był bardzo smutny.
  Salvatore krążył po korytarzu nie wiedząc co z sobą zrobić. Czyjś głos przypomniał mu, że znajduje się w szpitalu.
  Valerie stała przed nim obserwując jak mizernie wyglądał. Nie wiedziała co powinna powiedzieć. Przytuliła bruneta do siebie chcąc dodać mu otuchy. O dziwo ten nie odepchnął dziewczyny tylko bliżej ją przyciągnął. Z jego oka poleciała niewielka łza, którą od razu otarł. Nie chciał aby Valerie zobaczyła jego  słabość.
  -Co jeśli on nie przeżyje?- szepnął Damon.
  Dziewczyna rozejrzała się wokół chcąc sprawdzić czy nie ma nikogo z personelu. Pewnym krokiem weszła na salę gdzie leżał Zayn. Złapała w dłonie jego bezwładną rękę.
  Salvatore obserwował jak blondynka wypowiada pod nosem jakieś słowa. Jej oczy przybrały kolor turkusu. Kiedy skończyła potarła wierzchem dłoni policzek Malika po czym z niewinnym uśmiechem opuściła pomieszczenie. Podeszła do bruneta nic nie mówiąc.
  -Co zrobiłaś?- zapytał zaskoczony.
  -Zapominasz, że jestem czarownicą. Myślę, że wkrótce powinno mu się znacznie poprawić.- uśmiechnęła się widząc radość w oczach Damona.
  Nigdy nie przypuszczała, że złapał z młodszym bratem taką więź. Nie wiedzieli o swoim istnieniu większość życia ale mimo tego próbowali zachowywać się normalnie. Valerie cieszyła się, że chociaż w taki sposób może odpokutować straty Damona.
  -Dziękuję.- mruknął ponownie przytulając ją do siebie.
~~
Północna Wirginia, 1920 rok
  Młoda wampirzyca adorowała wszystkich mężczyzn siedzących wokół. Każdy, czy biedny czy bogaty chciał aby to właśnie jego wybrała piękna dziewczyna. Ona jednak przyszła do baru aby się zabawić. Ubrana w zwiewną, kremową sukienkę i buty pod ten sam kolor wzbudzała zazdrość pozostałych panienek. Piękne, blond włosy upięte w luźny kok a do tego opaska wysadzana klejnotami od Tiffany’ego dodawały jej uroku. Muzyka jazz rozbrzmiewała na cały lokal pozwalając pijanym mężczyznom tańczyć na środku parkietu. Blondynka położyła monetę na barze zamawiając gin z tonikiem. Uśmiechnęła się do mężczyzny siedzącego obok po czym zniknęła w tłumie. Swoim wampirzym słuchem szybko wyłapała obecność jeszcze jakiegoś wampira w lokalu. Zaintrygowana postanowiła go odnaleźć. Intuicja poniosła ją w kierunku loży dla bogatych klientów. Nie myliła się. Przy jednej z nich dostrzegła blondyna subtelnie upijającego krew z nadgarstka jednej z panienek.
  -Mogę się dosiąść?- zapytała słodko wiedząc co działa na facetów.
  Oderwał się od ofiary po czym przesunął się.
  -Napij się.- powiedział cicho po czym podał jej drugi nadgarstek.
  Wampirzyca chwilę zastanawiała się czy powinna skorzystać z propozycji mężczyzny. Pokusa krwi w ostateczności wygrała. Obnażyła swoje kły zatapiając je w żyle niewzruszonej dziewczyny. Wampir siedzący obok musiał wcześniej zahipnotyzować ofiarę.
  -Siostrzyczko, cieszę się, że poznałaś już Luke’a.- usłyszała za sobą głos, który tak dobrze znała.
  Oderwała się od dziewczyny widząc Niklausa ubranego w czarny smoking z zaczesanymi włosami do tyłu. Gdyby go nie znała, pomyślałaby, że jest całkiem niezły. Złapał zaskoczoną wampirzycę za nadgarstek po czym bez słowa poprowadził do tylnego wyjścia.
  -Opowiedz mi złociutka jak mija ci życie.- odezwał się zapalając papierosa.
  Blondynka rozejrzała się wokół zdając sobie sprawę, że jest w pułapce. Jedyne wyjście zastawiał właśnie starszy brat.
  -Nik, minęły dwa lata. Naprawdę chcesz rozmawiać o tym w takim miejscu?.- zapytała spoglądając na niego.
  -Naprawdę to już dwa lata odkąd nie ma z nami Elijaha?- zaciągnął się papierosem.
  Imię jej ukochanego brata było jak gwóźdź do trumny. Dziewczynę oblała fala gniewu pomieszanego ze smutkiem. Tęskniła za nim tak mocno, że od lat nie potrafiła poradzić sobie z życiem.
  -Wciąż mam do ciebie żal o to, że odeszłaś, słońce.- rzucił Klaus po czym zgasił papierosa butem.
  Z oczu blondynki poleciały łzy.
  -Niklausie, to koniec. Nigdy więcej nie chcę cię widzieć.- szepnęła po czym odwróciła się w kierunku drzwi do baru.
  Nie zdążyła jednak wejść do środka. Poczuła przeszywający ból w każdej części ciała. Wewnątrz dziewczyna obumierała. Osunęła się na ziemię z kołkiem z białego dębu prosto w sercu.
  -Byłaś tak samo niewdzięczna jak Elijah. Nie zasługujesz tylko na śmierć. Udanego życia w piekle, Rebekah.- mruknął Klaus.
~~
  Damon postanowił zabrać Valerie do pobliskiego baru aby w spokoju porozmawiać z nią na temat wierszyka. Musiał jak najszybciej znać jego sens. Zamówił po szklance bourbonu na głowę po czym zajął miejsce przy najdalej osadzonym stoliku. Nie chciał aby ktokolwiek słyszał ich rozmowę.
  -Powiesz mi w końcu o co chodzi?- zapytała poirytowana Tulle.
  Salvatore bez słowa położył na stoliku karteczkę z wierszykiem. Dziewczyna sięgnęła po nią lustrując wzrokiem słowa. Zaskoczona spojrzała na bruneta.
  -Skąd to masz?
  -Można powiedzieć, że dostałem to od Klausa. Muszę wiedzieć o co w nim chodzi.- odpowiedział upijając trochę alkoholu.
  -Sama nie jestem pewna co chciał ci przekazać. Pismo na pewno nie należy do Mikaelsona. Kołek z białego dębu wysyła wampiry od razu do piekła. Kiedyś tak pozbywałam się krwiopijców. – mruknęła po czym znów zaczęła czytać wierszyk.

Obco bije gdzieś duchów godzina

Krwawe wino sączy ze dzbana dziewczyna

Siedzi kruk wspaniały jakby czarny piekieł stróż

A księżyc w pełni straszy już

Na biały dąb szuka cieni

A z nim krzyż na zawsze spleceni.

  -Nigdy nie dowiemy się co autor miał na myśli.- powiedział Damon zrezygnowanym głosem.
  -O mój Boże..- szepnęła dziewczyna kiedy połączyła ze sobą tak oczywiste fakty.- Pierwsza litera każdego wersu układa się w imię.
  -Jakie?- zapytał brunet patrząc wyczekująco na towarzyszkę.
  -Oksana to jedna z najgroźniejszych łowców wampirów na świecie.- szepnęła Valerie jednak na tyle głośno by zaskoczony Salvatore usłyszał.
~~
  Elijah ułożył wciąż nieżywą Ninę na kanapie po czym przykrył ją kocem. Odwrócił się i spojrzał na poirytowaną siostrę stojącą niedaleko. Bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Za nim ruszyła blondynka. Widać było, że bez rozmowy się nie obejdzie.
  -Elijah, zatrzymaj się. Jak mogłeś ją pocałować?- rzuciła łamiącym się głosem.
  -Nie mogłem się powstrzymać. Jest w niej coś intrygującego.
  Rebekah cofnęła się nie potrafiąc nawet spojrzeć na brata. Złamał obietnicę. Twierdził, że zawsze będzie przy niej, nigdy się nie rozdzielą. Mieli uratować się z tego piekła we dwójkę. Dziewczyna była pewna, że teraz brat chce zabrać ze sobą także Ninę, której wampirzyca szczerze nie lubiła.
  -Zapomniałeś już jak okrutna jest miłość?- warknęła pozwalając aby łzy popłynęły po jej policzkach.
  Starszy brat chciał je otrzeć  jednak ona odskoczyła jak poparzona.
  -Rebekah, wiesz o tym, że jesteś najważniejsza.- szepnął zrezygnowanym głosem.
  -Poświęciłam wszystko dla rodziny. Dla ciebie znalazłam się tutaj. Teraz wszystko się zmieniło. Twoja Nina pożałuje, że mnie poznała.- rzuciła po czym w wampirzym tempie zniknęła z domu zostawiając bruneta bijącego się z myślami.
~~
  Damon Salvatore wszedł do swojego mieszkania po nadzwyczaj męczącym dniu. Valerie, obiecała mu, że dowie się gdzie szukać tej całej Oksany. Wtedy razem wyruszą. Mężczyzna był pewny, że wierszyk do czegoś ich zaprowadzi.
  Zdziwił się widząc w kuchni siedzącą na blacie Jade. Dopiero wzrok jej gniewnych oczu przypomniał mu o randce jaką jej obiecał. Nie chcąc pokazać po sobie jakiejkolwiek słabości po wydarzeniach dnia dzisiejszego uśmiechnął się. Podszedł do niej i złożył delikatny pocałunek na jej czole.
  -Dlaczego znowu o mnie zapomniałeś?- zapytała smutnym głosem.
  -To nie tak, złotko. Po prostu dużo się wydarzyło.- odpowiedział wymijająco.
  Westchnął widząc jak z oczu dziewczyny polecały łzy. Nie chciał żadnej kłótni.
  -Damonie, może pojedziemy na wakacje? Odpoczniemy i poukładamy swoje sprawy.- odezwała się dopiero po chwili.
  Salvatore zdziwił się propozycją brunetki. Przecież nic tak poważnego ich nie łączyło. Na wakacje zabierał swoje dziewczyny a Jade była tylko kochanką.
  -Nie śpieszysz się z tym wszystkim?- mruknął odsuwając się od niej.
  -Możemy mieć wspaniałe życie. Robić rzeczy, na które nie mogą pozwolić sobie inne związki. Będziemy podróżować, zwiedzać a przy tym świetnie się bawić. My już należymy do siebie.- słowa wypływały z jej ust jak szalone.
  -Oh, Jade..- westchnął mężczyzna.
  -Słucham Damonie.- uśmiechnęła się po czym stanęła z nim twarzą w twarz.
  -Idź do diabła.- warknął poirytowany.
  Wyminął zaskoczoną dziewczynę i skierował się do drzwi. Chciał zasugerować jej, że to koniec ich romansu.
  Jade musiała zebrać w sobie wszystkie siły. Bała się powiedzieć Damonowi prawdę. Nie chciała nawet myśleć o tym jak mężczyzna zareaguje. Wiedziała, że nie może jej tak wyrzucić. Nie zrobi tego kiedy powie mu prawdę. Była tego pewna.
  -Jestem w ciąży.
~~~~
Nawet mnie jako autorkę tego opowiadania zdziwiło wyznanie Jade...
Postać Valerie zaczęła się rozkręcać więc.. Vamon górą
Szkoda mi Zayna ale wiadomo, należało mu się.
Po raz pierwszy pojawiła się jakaś scena z przeszłości i myślę, że będę umieszczać ich więcej
Wracając do wierszyka.. W tym rozdziale wyjaśniłam wam o co chodzi z białym dębem (bo mam nadzieję, że wyczytaliście to dobrze) no i umieściłam go ponownie abyście mogli dojrzeć to imię i rzeczywiście no jest Oksana, więcej w kolejnym rozdziale.
Mogę was zapewnić, że rozdział.10 będzie przepełniony akcją.. dużo czarów, krzyków, płaczu a nawet rozstanie.
Jeszcze raz gratuluję Karolinie za wspaniałą, trochę różną od rzeczywistości interpretację mojego wierszyka.
W kolejnym rozdziale wszystko będzie już jasne.
Karo <3

4 komentarze:

  1. Dużo, oj dużo się dzieje.
    Wyczuwam, że w następnym rozdziale więcej się wydarzy.
    Zayn i tak i tak pewnie przeżyje.
    Ciekawie jak zareagowałaby na to Perrie.
    W sumie chce się dowiedzieć o tej Oksanie.
    Niech wkroczy do akcji! :D
    No i nie mogę się znów doczekać rozdziału! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. "Chapter 9 ''You'll always stay inside my heart...'' "
    Zaczyna się jak zwykle kapitalnym tytułem rozdziału ❤️ No po prostu jestem zakochana w tym blogu i nie wiem czy mogę się odkochać (raczej już chyba nie, haha) ❤️ ❤️ ❤️
    BOŻE ASJISIWRFHLIAHJFBCDKJNHBXJHBVFILFGDHBYUJHHBGFUHYFBDJKBDSVKJHSABFJHFGKJFHIUFHIUFHIAUEHFIUHFPIUAHFIUAHIFDUSHIUOFHIEUFRH ROZDZIAŁ DLA MNIE!!! DLA MNIE!!!! JEZU DZIĘKUJĘ CI, NAPRAWDĘ!!! TO JEST MEGA SERIO ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    RANY JARAM SIĘ JAK DZIECKO, ALE BARDZO KOCHAM TO OPOWIADANIE I SAM FAKT, ŻE JEDEN ROZDZIAŁ JEST DEDYKOWANY WŁAŚNIE MNIE PO PROSTU SPRAWIA, IŻ JESTEM NAPRAWDĘ MEGA MEGA SZCZĘŚLIWA ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    DZIĘKUJĘ !!!!! ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️


    Nie wiem czy już kiedyś to mówiłam, no ale nawet jeśli to trudno,hahah
    ("-Klaus.- szepnęła widząc ten podły uśmieszek.") KLAAAAAAAAAAAUS MOJA UKOCHANA POSTAĆ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    Rany! Jak ja KOCHAM ten "fantastyczny" klimacik, który tutaj jest wszechobecny po prostu. Dobra robota, wiesz? Normalnie nie wierzę w Boga, ale do kościoła chyba w końcu pójdę podziękować za to, że dzielisz się swoim cudownym talentem i mogę czytać to, co piszesz ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️


    Jejku, Damon, który coś czuje jest jeszcze cudowniejszy niż normalnie! SERIO❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    "Zgasił cygaro po czym rzucił gdzieś szklankę. Pierwszy raz od dawna o kogoś tak się bał. Nie chciał kolejnego trupa wśród swoich bliskich."
    ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️


    A więc jednak, to uczucie było prawdziwe
    "To nie była miłość jak w przypadku Damona." ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    NO UBÓSTWIAM TEGO "CZŁOWIEKA" (wybacz przyzwyczajenie hahaha) ZA TO CO POWIEDZIAŁ!
    "-Mam tyle lat, że granica, która określa co jest męskie a co damskie zaczyna się zacierać.- odparł odkładając książkę."
    ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    No takie zakończenie to ja rozumiem! hahahahaha
    "Przyłapała ich i złamała jej kark."
    ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️

    CDN...

    OdpowiedzUsuń
  3. ". Dostały się one do narządów wewnętrznych poważnie je raniąc." nie wiem dlaczego to zdanie mi się tak podoba, no naprawdę po prostu jest dla mnie genialne hahah. Może to wina mojego zamiłowania do "medycznych" opisów sytuacji ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    Popatrz sama jak wielki masz talent, że nawet coś takiego potrafisz napisać ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    NA SERIO POWINNAŚ BYĆ Z SIEBIE DUMNA !
    Ja już jestem i to bardzo ❤️



    " Muzyka jazz rozbrzmiewała na cały lokal pozwalając pijanym mężczyznom tańczyć na środku parkietu. Blondynka położyła monetę na barze zamawiając gin z tonikiem. Uśmiechnęła się do mężczyzny siedzącego obok po czym zniknęła w tłumie."
    Z bliżej nieznanych mi powodów ten fragment bardzo przypomina mi scenę z "Titanica", w której Rose rozwala system pokazując, że "wyższa klasa" potrafi bawić się z tą niższą i to całkiem dobrze
    ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️


    "-O mój Boże..- szepnęła dziewczyna kiedy połączyła ze sobą tak oczywiste fakty.- Pierwsza litera każdego wersu układa się w imię." TO BYŁO NAPRAWDĘ, AŻ TAK OCZYWISTE???????? O MÓJ BOŻE.... CZEMU ? TERAZ SIĘ CZUJĘ GŁUPIO, NO ALE CÓŻ


    "-Zapomniałeś już jak okrutna jest miłość?- warknęła pozwalając aby łzy popłynęły po jej policzkach." TO ZDANIE CHOLERNIE MNIE WZRUSZYŁO
    ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    Mimo tego, że Rebekah nie jest moją ulubioną postacią z jakiegoś powodu czuję, że powinnam jej współczuć


    Może dlatego cię to zdziwiło, bo TO JEST CHYBA NAJNORMALNIEJSZA RZECZ JAKA SIĘ POJAWIŁA W TYM OPOWIADANIU HAHAHAHAH (OCZYWIŚCIE WSZYSTKO CO MÓWIĘ JEST POZYTYWNE) ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️


    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością !
    Będzie niewątpliwie genialny ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    KOCHAM ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️
    -K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem od czego mam zacząć, więc wybacz jeśli będę szła nie po kolei ;)
    OKSANA ŁOWCĄ WAMPIRÓW?! Matko już widzę ją wymalowaną na twarzy w jakieś afrykańskie wzory białą farbą i wgl *.*
    No dobra za bardzo pojechałam XD
    JADE JEST W CIĄŻY! O cholera, ale Damon nie będzie chciał dziecka :c Jestem tego pewna, ale to jest takie smutne T.T
    "Zdawała sobie sprawę, że to Nina powinna stać przed nim w barze, nie ona. Gdyby tylko wiedziała jak przywrócić brunetkę do życia, zrobiłaby to bez wątpienia. Nawet kosztem życia swojego i Nory."
    Oficjalnie stwierdzam, że Valerie jest dobrym duszkiem czuwającym nad tym opowiadaniem <3
    ZAYN MIAŁ WYPADEK! MATKA BUKUJ BILETY DO SEATLLE! TO PEWNO WINA TEGO JAMESA! JAK GO TYLKO DORWĘ W SWOJE ŁAPY TO MU ŁEB URWĘ! MATKA GDZIE SĄ TE BILETY?! JA TU MUSZĘ MU NERKE ODDAĆ, ALBO DWIE, SERCE, WĄTROBĘ I 5CM JELITA!!!!!!!!!!!!
    Tak jestem pojebana, i tak wiem o tym XD
    Historia Rebekhi i Elijaha jest taka intrygująca! Mam wrażenie, że to co czuję do niego Rebekha to nie tylko siostrzana miłość ;)
    Ale ja mam nierówno pod sufitem, więc XD
    Teraz myśląc nad tym wierszykiem to na coś wpadłam :D
    pewno to będzie nadinterpretacja ale trudno xD
    więc jeszcze raz:

    Obco bije gdzieś duchów godzina
    Krwawe wino sączy ze dzbana dziewczyna
    Siedzi kruk wspaniały jakby czarny piekieł stróż
    A księżyc w pełni straszy już
    Na biały dąb szuka cieni
    A z nim krzyż na zawsze spleceni.

    Obco bije gdzieś duchów godzina - chodzi o piekło, w którym siedzi Rebekah, Elijah i Nina
    Krwawe wino sączy ze dzbana dziewczyna - tutaj jest mowa o Ninie, która jako wampir żywi się krwią
    Siedzi kruk wspaniały jakby czarny piekieł stróż - mam wrażenie, że chodzi o Niklausa, bo to ona jakby "zarządza" tym piekłem
    Na biały dąb szuka cieni - Klaus wbija kołek białego dębu jak wysyła kogoś do piekła...szuka cieni jako szuka następnej ofiary...Damon? Czy jak nie jest wampirem może trafić do tego piekła? A może chodzi o Valerie?
    A z nim krzyż na zawsze spleceni. - mam wrażenie, że chodzi o Ninę i Damona lub Ninę i Elijaha. Na zawsze będą żyli w tym piekle...
    Mam wrażenie, że pierdolę farmazony (choć na lekcjach w miarę ogarniam te wierszyki) ale może chociaż miło będzie ci się czytało tę moją marną interpretację xD

    Do zobaczenia <3

    OdpowiedzUsuń