wtorek, 24 maja 2016

Chapter 15 ''All these tears I can't erase,sorry heart...''


  Nora na prośbę Lily zostawiła ją samą z martwym ukochanym. Nie chciała być na miejscu kobiety. Mimo tego, że już straciła Valerie to nie potrafiła sobie wyobrazić jakby wyglądał świat bez blondynki. Obecność Damona przypomniała jej jak mocno tęskni za swą miłością. Ogromnie chciała przytulić dziewczynę szeptając przy tym jak mocno ją kocha. Ze smutkiem uświadomiła sobie, że nawet nie zna miejsca zamieszkania Valerie. Na każdym kroku obwiniała się za rozpad związku. Wyjęła z szafki apaszkę należącą do blondynki. Dzięki niej czarami będzie mogła namierzyć Tulle. Wypowiedziała pod nosem zaklęcie mając nadzieję, że się uda. Wizja, która ukazała się brunetce przed oczami wskazała mieszkanie Damona w centrum miasta. Ostatni raz zajrzała do pogrążonej w smutku i pragnącej samotności Lily. Westchnęła cicho i spacerkiem udała się we wskazane miejsce. Nie ruszyła jej śmierć Silasa. Nigdy nie był dla niej kimś bliskim, lubiła go ze względu na Lilian. Czuła, że jest jej to winna.
  Idąc zatłoczonymi ulicami obserwowała jak zmieniło się życie od wojny secesyjnej. Kobiety z lekkością chodziły w spodniach, niektóre nawet nie dbały o swój wygląd. Seattle w jakim była obecnie to kompletne przeciwieństwo tego sprzed ponad stu lat. Dziwnie było nie spotykać na ulicach dorożek i koni. Mimo to, przyzwyczaiła się do nowego świata. Polubiła wolność i tolerancję. Obecne czasy zdecydowanie były łatwiejsze.
  Westchnęła gdy dotarła pod właściwy apartamentowiec. Dziwnie czuła się jadąc nowoczesną windą. Głos poinformował ją, że po kilku sekundach znajduje się już na najwyższym piętrze. Zadzwoniła do drzwi niepewna czy kogokolwiek zastanie. Otworzyła jej kobieta z wyglądu podobna do Niny. Uśmiechnęła się delikatnie pytając o cel wizyty.
  -Jeżeli to nie problem, chciałabym porozmawiać z Valerie.
  Oksana wpuściła brunetkę do środka wskazując jej miejsce przebywania dziewczyny. Dobrev usiadła w salonie nasłuchując. Damon nie wybaczyłby jej gdyby coś złego przytrafiło się jego przyjaciółce.
  Nora widząc osłabioną ukochaną od razu pożałowała swoich decyzji. Gdyby wtedy wybrała właśnie ją, Valerie nie wykorzystałaby większości magii. Hildegard w ciszy usiadła na krześle nie spuszczając jednak z niej wzroku.
  -Val, żałuję, że cię zostawiłam.- odezwała się niepewnie.
  Blondynka podniosła wzrok z zaciekawieniem przyglądając się Norze. Ona także tęskniła za ukochaną. Takiej miłości nie dało się zastąpić.
  -Cóż, Silas umarł. Osiągnęłam cel. Szkoda, że poświęciłam na tym swój związek.- odparła wstając z łóżka.
  Nora dostrzegła jej wychudzenie i zmęczenie. Bolało ją serce gdy musiała oglądać swój mały świat w takim stanie. Zdała sobie sprawę ile kosztowała Tulle cała sprawa.
  -Nie uważam, że powinnaś mi wybaczyć. Lecz tęsknię za tobą, Valerie.- szepnęła łamiącym się głosem.
  Blondynka nigdy w rzeczywistości nie była zła na swoją dziewczynę. Za bardzo im na sobie zależało. Valerie podeszła do zaskoczonej Nory łapiąc ją za dłoń. Stały teraz naprzeciw siebie wpatrując się w swoje tęczówki. Uśmiechnęły się, co tylko umocniło brunetkę w następnym kroku. Delikatnie pocałowała Tulle, lecz gdy ona odwzajemniła gest, czuła się wspaniale.
~~
  Jade z każdym dniem oswajała się z ciążą. Nie był to już ten moment, w którym obawiasz się, że sobie nie poradzisz. Mimo tego, że jej przyszłość nie obejmowała już związku z Damonem, ona cieszyła się, że zamierza płacić na utrzymanie potomka. Przejechała dłonią po swoim brzuchu uśmiechając się. Dziecko zmieniło jej pogląd na świat. Nie chciała już chodzić na imprezy i podrywać facetów. Obiecała sobie, że wychowa fasolkę najlepiej jak tylko będzie w stanie.
  Przekręciła kluczyk w drzwiach dwa razy upewniając się czy mieszkanie jest zamknięte. Po nocach dręczyły ją sny związane z pobiciem i kradzieżą. Nie chciała po raz kolejny obarczać swoimi obawami zapracowanego Damona.
  Kochała go. Czuła się szczęśliwa patrząc w jego miodowe tęczówki. Przy nim promieniała a wszystkie smutki gdzieś znikały. Jedyną rzeczą jaka stała na przeszkodzie był sam Damon, który według swoich zapewnień nigdy nie pokochał brunetki.
  Był piękny, wiosenny dzień. Z uśmiechem na ustach robiła zakupy chcąc dostarczyć dziecku potrzebnych witamin. Ludzie byli mili i serdeczni widząc jej powoli odstający brzuszek. Długo zastanawiała się, które płatki będą odpowiednie zarówno dla niej jak i potomka. Gdy spełniona wyszła ze sklepu postanowiła jeszcze pospacerować po parku. Skręciła w skrótową uliczkę lecz cień osoby zaniepokoił ją. Z ciemności wyłonił się blondyn a dziewczyna miała wrażenie, że gdzieś go spotkała.
  -Nie dość, że panienka w ciąży to jeszcze kręci się po niebezpiecznej dzielnicy.- odezwał się mocny, męski głos.
  Jade przerażona przełknęła ślinę wpatrując się w niego.
  -Czego ode mnie chcesz?- warknęła coraz bardziej bojąc się.
  -Damon tak mocno tęsknił za Niną, że aż zrobił dziecko innej dziewczynie.- rzucił a na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
  -Kim jesteś?- zaskomlała gdy postać zaczęła się zbliżać.
  Brunetka odruchowo cofnęła się. Czuła strach przed tajemniczym osobnikiem. On jednak w ułamku sekundy znalazł się zbyt blisko niej. Złapał dziewczynę za nadgarstki uważnie skanując jej twarz. Uśmiechnął się triumfująco czując przerażenie ofiary.
  -Jestem Klaus Mikaelson i witam cię w twoim koszmarze.
  Chwilę później brunetka poczuła przeszywający ból w szyi. Szybko straciła kontrolę nad swoim stanem.
~~
  Do niczego nie doszło. Nina zbyt szybko odczuła głębokie poczucie winy. Kochała Elijaha, mocno, szczerze i prawdziwie. Nie mogła pozwolić by jej dawna miłość przekreśliła jej szansę na przyszłość. To nie tak, że Damon się dla niej nie liczył. Wciąż miała słabość do niego, nadal nie potrafiła zapomnieć o ich wspólnej przeszłości. Gdy po pijaku zakończyli pocałunek Bułgarka obładowana poczuciem winy wpłynęła na jego podświadomość wysyłając bruneta do domu.
  Większość dnia wampirzyca spędziła ze swoją siostrą, której zwierzała się nie tylko ze swoich problemów. Rozmawiały tak jakby wcale nie rozstały się na parę lat. Oksana opowiedziała o tym, jak stała się łowcą wampirów, za to Nina, jak teoretycznie jej największym wrogiem. Relacje sióstr nadal były tak samo emocjonalne jak dawniej.
  Brunetka zdziwiła się widząc nieopodal swojego ukochanego. Elijah zamyślony opierał się o ścianę mostku. Nina zaintrygowana pożegnała się ze starszą siostrą by móc porozmawiać z brunetem. Jednak kiedy ujrzała jego smutne oczy, wiedziała, że coś go trapi. To jedno z najgorszych uczuć widzieć ukochaną osobę cierpiącą, smutną a nawet załamaną. Ten dobry humor już gdzieś z niej wyparował. Podeszła bliżej chcąc wybadać całą sprawę.
  Elijah widząc wampirzycę jeszcze bardziej posmutniał. Wiedział, że rozmowa wpłynie źle nie tylko na niego. Gardził sobą, za to jak musiał ją zranić.
  -Przyszedłem się pożegnać, najdroższa. Chociaż teraz nie wydaje mi się, że to był dobry pomysł.- jęknął błądząc wzrokiem po jej ciele.
  Słowa mężczyzny zadziałały jak pobudzacz łez. Mimo tego, że jeszcze nie wiedziała dlaczego chce ją zostawić, płakała. Słona ciecz na policzkach nie raniła tylko dziewczyny. Mikaelson wręcz wymuszał na swoim ciele spokój.
  -Ale nie rozumiem.. Przecież razem wróciliśmy. Wszystko miało być dobrze. Mieliśmy być razem.- zaskomlała.
  Jego oczy także się zaszkliły. Stali tak blisko siebie a mimo tego żadne nie odważyło się dotknąć drugiego. Skanowali się wzrokiem jakby widzieli się po raz pierwszy. W rzeczywistości było to jednak ostatnie spotkanie.
  -Tutaj jesteś najbardziej szczęśliwa. Nie ze mną, z siostrą, wśród ludzi. Damon jest dla ciebie najlepszą i najgorszą rzeczą w życiu. To jego powinnaś docenić, z nim być. – powiedział grobowym głosem.- Pasujecie do siebie a ja zbyt długo chodzę po tym świecie by tego nie zauważyć.
  Zmniejszył tą już niewielką odległość między nimi. Kciukiem potarł policzek ukochanej pozbywając się śladów łez. Nie chciał żeby płakała. Pragnął zapamiętać dziewczynę jako szczęśliwą, piękną i młodą wampirzycę. Dokładnie taką jak podczas ich pierwszego spotkania.
  -Kocham cię.- szepnęła wpatrując się smutno w jego tęczówki.
  Położyła dłoń na policzku mężczyzny chcąc by zmienił swoją decyzję. On odwrócił wzrok raniąc ją jeszcze bardziej.
  -Wierzę, że sobie poradzisz. Jesteś silna i zdeterminowana. Przetrwasz.- pocałował Ninę w czoło by po chwili zniknąć.
  Została sama, przytłoczona jego odejściem. Nie powstrzymywała łez. Czuła się opuszczona. Elijah robił to dla jej dobra, lecz jedynym czego potrzebowała był właśnie on. Pustka i tęsknota zawładnęły sercem brunetki ale ona uświadomiła sobie, że to dopiero początek. Z każdym dniem będzie bardziej pragnąć swej miłości. Nawet Damon, do którego gdzieś głęboko w sobie żywiła uczucia, nie był w stanie zaspokoić jej skomlącego serca.
  Usiadła na pobliskiej ławce nadal płacząc. Nie zwracała uwagi, że zrobiło się ciemno. Wartość straciło wszystko, nawet jej powrót do żywych. Gardziła losem za to, że sprawił takie piekło. Wcale nie musiała poznawać pierwotnego wampira by mieć kogoś do kochania. Elijah Mikaelson był kompletnym przeciwieństwem Klausa, pierwszego kochanka Dobrev. Był jak spokojna rzeka, która poi te najbardziej zranione zwierzęta. Jak szal, który ocieplał w zimne dni. Teraz stał się przeszłością, co znów załamało dziewczynę.
~~
  Salvatore obudził się zdezorientowany w swoim domu. Mocno zakrapiana impreza przypomniała o sobie. Mimo tego, że bolała go głowa, on pamiętał pocałunek z Niną. Był zbyt szczęśliwy by zawracać sobie myśli pracą. Priorytetem stało się dla niego odzyskanie Dobrev. Była tą pierwszą miłością i liczył, że będzie też ostatnią. Przy wszystkich kochankach, Nina była kimś w rodzaju królowej, bogini wszelkiego urodzaju i piękności. Wstał z łóżka zmotywowany do działania. Uśmiechnął się do swojego odbicia, wiedząc, że jest idealny. Rękami przeczesał niesforne włosy i pędem udał się pod prysznic. Pragnął by ten dzień przyniósł ze sobą tylko radość. Niestety, znów się mylił.
  Ubrany w niebieską koszulę i dopasowane spodnie udał się do kuchni, gdzie ku swojemu zaskoczeniu zastał Valerie i Norę. Bez słów wyjaśnienia wiedział, że wróciły do siebie. Miał zbyt dobry humor by się tym przejąć. Mrugnął do przyjaciółki zabierając z pomieszczenia filiżankę kawy.
  -Nie powinieneś jechać do pracy?- zapytała Oksana wyłaniając się z pokoju gościnnego.
  Brunet obiecał sobie, że porozmawia z nią na temat siostry. Był w stanie poświęcić dla Niny wszystko.
  -Ciężko jest wrócić do normalnego życia.- jęknął dopijając kawę.
  Miał rację. W przeciągu kilku miesięcy jego świat diametralnie się zmienił. Kiedyś najważniejsza była rola płatnego zabójcy, ruletka i masa kochanek. W pracy nie był prawie od miesiąca, podobnie w kasynie a ostatnią partnerką łóżkową stała się Jade. Damon żył obecnie w świecie magii, wampirów, wilkołaków stawiając czoła fantastycznym problemom.
  W firmie pracownicy przywitali go szczerymi uśmiechami. On, jako szef wielkiej korporacji był oschły. Analizował postępy szkolonych zabójców gdy w gabinecie pojawiła się sekretarka z kolejnymi papierami. Tęsknił za normalnością jaką dawała mu praca. Telefon mężczyzny od wibracji zaczął przemieszczać się po drewnianym biurku. Odebrał niechętnie widząc imię brata.
  -Damonie, musisz szybko przyjechać do twojego, rodzinnego domu.- zaskomlał w słuchawkę.
  Mimo tego, że nie chciał to zabrał kluczyki i rzucając sekretarce jakąś wymówkę znalazł się w windzie. Całą drogę na dół spędził w towarzystwie dziecięcych piosenek. Pod nosem narzekał obiecując sobie, że zwolni człowieka odpowiedzialnego za umilanie podróży.
  Wsiadł do auta i równie szybko jak wyruszył, znalazł się na miejscu. Poprawił marynarkę i kasztanowe włosy. Bez pukania wszedł do domu znów wywołując falę wspomnień. Kiedy był dzieckiem nie rozumiał jeszcze, dlaczego dorośli narzekają na życie. Znalazł smutnego Zayna siedzącego na kanapie.
  -Wyjaśnisz mi po co zrywałeś mnie z pracy?- warknął poirytowany.
  Malik bez słowa podniósł się gestami prowadząc za sobą brata. Salvatore zdziwił się gdy stanęli przed drzwiami sypialni rodziców. Gdy weszli do środka płatny zabójca zastał Norę, Valerie i Perrie. Każda z nich miała smutny wyraz twarzy. Tylko Damon nie rozumiał co takiego się wydarzyło. Dziewczyny odsunęły się ukazując mu bladą Lily leżącą w łóżku. Oczy, mimo tego, że były otwarte, stały się jakieś nieobecne. Wyglądała jakby całe życie z niej odpłynęło. 
  Zayn przysiadł na skraju łóżka biorąc do ręki dłoń matki. Była lodowata tak jak i reszta jej ciała. Widząc kobietę w takim stanie, od razu wybaczył wszystkie krzywdy jakie mu wyrządziła. Wiedział, że ją straci i ta myśl raniła go najmocniej.
  -Co się z tobą stało?- zapytał Damon stojąc nieopodal.
  Jego twarz nie ukazywała jakichkolwiek emocji. Trzymał ręce w kieszeni opierając się o szafę podczas gdy inni otoczyli Lily.
  -Nie mogła żyć bez Silasa, więc wypiła truciznę.- wyjaśniła Nora także siadając na łóżku.
  Tylko Damon i Valerie trzymali się na dystans.
  -Ona zaraz umrze. Powinieneś się z nią pożegnać.- szepnęła blondynka kładąc dłoń na jego ramieniu.
  Salvatore długo analizował w głowie słowa przyjaciółki. Co właściwie powinien powiedzieć matce? Nie potrafił podziękować, skoro nie miał za co. Nie był jej dłużnikiem, nic mu nie ofiarowała. Była jak obca osoba. Zayn z zaszklonymi oczami ponaglił brata. Tylko brunet jeszcze nic do niej nie powiedział. Damon westchnął poirytowany całą sytuacją. Podszedł do łóżka po czym schylił się w taki sposób, że twarz jego i matki były blisko siebie.
  -Udanego życia w piekle.- powiedział cicho.
  Twarz Lilian zastała w zdziwieniu. Umarła a niewzruszony mężczyzna opuścił dom zostawiając za sobą kolejny etap życia. 
 ~~~~
Witajcie! 
ZA NAMI PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ DRUGIEJ CZĘŚCI!
Jeszcze w tym tygodniu powinien pojawić się ostatni.. Jak się podobał rozdział? Spodziewaliście się rozstania Niny i Elijaha? Śmierci Lily? Brawo dla Natalii bo to rozgryzła. Jestem jednak ciekawa, czy domyślacie się kto umrze w kolejnym rozdziale.
Mam nadzieję, że ten ostatni to będzie taki prawdziwy sztos, który zachęci do czytania trzeciej części. 
Widzimy się niedługo 
Karo <3 

3 komentarze:

  1. HELL YEAH rozgryzłam to :3
    Czuję się jak chomiczek *W* (KAWAII <3)
    Nora i Valerie <3
    Muszę ci powiedzieć, że shippuję *.*
    Prawie się popłakałam na ich momencie xd
    Sama nie wiem czemu, ale to było taki ZHJDSJNS PŁACZ
    Jade w ciąży i fasolka :D
    Ale chwila co tu robi ta przebrzydła świnia zwana Mikelsonem? I CO ON CHCE OD MOJEJ KSIĘŻNIKCZI JASMINE?! JEŻELI COŚ STANIE SIĘ TEJ FASOLCE TO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!
    Mam takie wrażenie, że ją przemienił ale ja tego nie chce (T.T)
    Dlaczego Elijah...?
    Dlaczego...?
    No weź lubiłam ich bardziej niż Damona i Ninę (T.T)
    Swoją drogą jak zaczął opowiadać przypomniała mi się ta książką, o której ci mówiłam, że czytam XD
    Chciałam dać jakiś ładny cytat ale jak czytam pierwsze wyrazy to mam już łzy w oczach, więc się powstrzymam :>
    Myślałam, że Damon będzie wściekły za Norę XD
    Już widziałam latające talerze, kubki....a tu nic. Oaza spokoju.
    Jak Zayn zerwał go z pracy myślałam, że chodzi o jakiś jego kryzys z narkotykami. Uff...to tylko śmierć Lilian XD
    Lubię ją ale jakoś jej brak nie wywołuję u mnie ani smutku ani przesadnej radości xd
    Choć dalej zastanawia mnie w sumie jej historia z Silasem :D
    Jak się poznali? Dlaczego w ogóle byli razem? Co ona w nim takiego widziała?
    Moja drobna iluzja by podtrzymać wątek ale zrobisz jak uważasz ;)
    "Udanego życia w piekle"
    Nie spodziewałam się tak ostrych słów. Myślałam, że choć trochę ruszy go serce, ale w sumie to Damon XD
    Te litry bourbona, które w siebie wlał już pewno dawno zrobiły swoje w jego organizmie XD
    Nie będę go za to winić :D



    Do zobaczenia :)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. + BONUSIK


    "Mimo tego, że nie chciał to zabrał kluczyki i rzucając sekretarce jakąś wymówkę znalazł się w windzie. Całą drogę na dół spędził w towarzystwie dziecięcych piosenek. Pod nosem narzekał obiecując sobie, że zwolni człowieka odpowiedzialnego za umilanie podróży."
    TWINKLE TWINKLE LITTLE STAAAAAR
    ALBO INACZEJ
    LONDON BRIDGE IS FALLING DOWN FALLING DOWN FALLING DOWN LONDON BRIDGE IS FALLING DOWN MY FAIR LADY XD
    BEE BEE BLACK SHEEP BINGO WAS HIS NAME-O LET IT SNOW
    ALBO
    MAMA FINGER MAMA FINGER WHERE ARE YOU?



    HAHAHAHAHA XDDDDDDD
    OBUDZIŁAŚ WE MNIE BESTIĘ XDDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że w swoich opowiadaniach czasami potrafisz w taki sposób wracać do przeszłości:
    "Idąc zatłoczonymi ulicami obserwowała jak zmieniło się życie od wojny secesyjnej. Kobiety z lekkością chodziły w spodniach, niektóre nawet nie dbały o swój wygląd. Seattle w jakim była obecnie to kompletne przeciwieństwo tego sprzed ponad stu lat. Dziwnie było nie spotykać na ulicach dorożek i koni. Mimo to, przyzwyczaiła się do nowego świata. Polubiła wolność i tolerancję. Obecne czasy zdecydowanie były łatwiejsze. " Mogę nie zgodzić się tylko z jednym. Czasy, które mamy teraz nie są łatwiejsze, tak przynajmniej myślę.
    Niby takie dwa króciutkie zdania, ale z miejsca się w nich zakochałam: "Nora dostrzegła jej wychudzenie i zmęczenie. Bolało ją serce gdy musiała oglądać swój mały świat w takim stanie."
    Jak to czytam to nawet moje serce rozpada się na malutkie kawałeczki , biedna Jade...
    "Kochała go. Czuła się szczęśliwa patrząc w jego miodowe tęczówki. Przy nim promieniała a wszystkie smutki gdzieś znikały. Jedyną rzeczą jaka stała na przeszkodzie był sam Damon, który według swoich zapewnień nigdy nie pokochał brunetki. " W sumie jak się tak zastanawiam to Damon też jest biedny z powodu Niny... Ehh, miłość jest strasznie skomplikowana.
    I WŁAŚNIE W TYM MOMENCIE PRZESTAŁO MI BYĆ SZKODA JADE.
    WIECEJ NIE MUSZĘ CHYBA DODAWAĆ.
    "-Jestem Klaus Mikaelson i witam cię w twoim koszmarze." <3
    Tyle smutku w tym rozdziale...
    Cały Elijah najwięcej myśli o dobru innych,a nie swoim:
    "-Wierzę, że sobie poradzisz. Jesteś silna i zdeterminowana. Przetrwasz.- pocałował Ninę w czoło by po chwili zniknąć." :(
    Nie no ten Damon na końcu i jego pożegnanie z matką mnie rozwaliło. XD W sumie niepotrzebnie spodziewałam się innego zachowania po nim...
    Hahahahahahah dobre zakończenie XDDDDDDDD
    Idę kontynuować.
    -kk

    OdpowiedzUsuń