niedziela, 25 grudnia 2016

Chapter 6 ''When all my dreams are brought to life...''



  Nina większość nocy spędziła spacerując po lesie. Po telefonie od Valerie wraz z siostrą udały się do Kalifornii. Były już bardzo blisko Klausa i Damona. Brunetka oglądając piękny otaczający ją krajobraz zaczęła wspominać swoje dawne życie. Nim stała się wampirem była posłuszna Mikaelsonowi. Właściwie dzięki niemu poznała swoją największą miłość. Oparła się o jedno z drzew i wpatrując się w pełnię księżyca zaczęła wspominać.
  Młoda, pewna siebie dziewczyna ubrana w czerwoną, idealnie skrojoną i dopasowaną suknię z zadziornym uśmiechem spoglądała na otaczających ją ludzi. W głębi duszy bała się zbliżającej gry. Z polecenia Klausa miała wywrzeć jak najlepsze wrażenie na właścicielu klubu. Pierwotny wampir wiele razy opowiadał jej o swojej nienawiści. Nina musiała spełnić życzenie, by jej starsza siostra pozostała bezpieczna. Podeszła do baru i zamówiła szybkiego drinka, który musiał dodać jej odwagi. Wielu mężczyzn lustrowało brunetkę wzrokiem. Nie chciała nawet myśleć co chodzi im po głowach. Spokojnie, łyk po łyku opróżniała szklankę przyglądając się hazardzistom. Gdyby tylko mogła, prędko uciekłaby przed rosyjską ruletką. Klaus przez wiele tygodni przygotowywał swoją niewolnicę do roli profesjonalnej podrywaczki. Wiedziała, że ma uwieść Damona Salvatore, rozkochać w sobie, poznać jego tajemnice i na końcu pozwolić by zginął. Mikaelson niewiele powiedział jej o swoim wrogu. Nawet nie wiedziała jak rzekomy Salvatore wygląda. Kiedy usłyszała zaproszenie na grę, szybo dopiła resztę drinka. Spokojnym krokiem udała się w kierunku stołu. Dopasowana sukienka wręcz opinająca jej ciało i buty na wysokiej szpilce nie ułatwiały Dobrev chodzenia. Według polecenia Niklausa miała zająć jego miejsce. Wówczas Damon na pewno zwróci na nią uwagę i brunetka w końcu przekona się jak wygląda mężczyzna, którego ma uwieść. Usiadła na swoim krześle próbując ukryć zdenerwowanie. Z wampirem wiele razy ćwiczyła grę w rosyjską ruletkę. Musiała być twarda i nie przegrać. Jeden niewłaściwy ruch może przecież doprowadzić do śmierci. W chwili gdy podniosła wzrok jeden z brunetów ochoczo się w nią wpatrywał. Był przystojny, miał błękitne tęczówki, które mogły zahipnotyzować. Nina od razu domyśliła się, że to właśnie Damon Salvatore. Zrobił na niej ogromne wrażenie lecz mimo to musiała pozostać niewzruszona.
  Gdy gra się zaczęła w duchu modliła się by nie musiała brać do ręki pistoletu. Niestety pech chciał, że wypadło na nią. Damon cały czas się w nią wpatrywał. Jej zadanie właśnie przez niego było utrudnione. Nie spuszczając wzroku z właściciela klubu przyłożyła do skroni broń. Podczas odliczania nadal patrzyli sobie w oczy. W duchu dziękowała za przeżycie. Reszta ruletki upłynęła szybko, Nina właściwie się wyłączyła. Po grze podszedł do niej brunet i ku jej radości potwierdził swoją tożsamość.
  -Gratuluję. Nazywam się Damon Salvatore.
  Zaprosił ją na drinka. Rozmawiali chwilę w zupełnie tajemniczy sposób.
  Wtedy Nina zrozumiała, że Salvatore będzie jej kimś bliskim.
  Wampirzyca odsunęła się od wspomnień o ukochanym. Trudno jej było bez niego. Kilka łez popłynęło z oczu brunetki. W głębi serca mocno pragnęła by Damon był przy niej.
~~
  Młody wampir nie zdawał sobie sprawy, że to przez Rebekę zginął w wodzie. W tej chwili doskonale bawił się z pierwotną wampirzycą. Słuchali skocznej muzyki popijając przy tym najlepsze trunki. Po przemianie widział w niej jeszcze piękniejszą kobietę. Urzekały go jej błękitne oczy i włosy podobne do Roszpunki. Poruszała się z gracją nawet w modnych spodniach. Salvatore pragnął zobaczyć ją w staroświeckiej sukni. Żałował, że nie urodził się w czasach gdy taki strój był na porządku dziennym.
  Byli już mocno wstawieni. Tak mocny alkohol działał nawet na zmarłych. Rebekah chciała jakiejś rozmaitości i swoją podświadomością przywołała do pokoju Jade. Brunetka niepewnie weszła do środka bojąc się co ją spotka. Po ostatniej ‘’zabawie’’ miała mnóstwo śladów ugryzień na swoim ciele. Tym razem wampirzyca wpadła na inny pomysł.  Podeszła do dziewczyny skupiając się na jej miodowych tęczówkach. Poczekała aż Jade jej ulegnie i wykona wszystkie polecenia.
  -Weź ze stołu nóż i mocno natnij swój prawy nadgarstek – rzuciła obojętnie po czym znów zajęła miejsce obok Damona.
  Jade czuła, że nie może tego zrobić. Jej wewnętrzny głos krzyczał by uciekała. Jednak wpływ jaki wywarła na niej pierwotna wampirzyca był silniejszy. Nogi odmówiły posłuszeństwa i same zaprowadziły ją do stołu. Tak samo ręce szybko chwyciły nóż. Potem już nacięła swój nadgarstek. Czuła potężny ból a wypływająca krew przyprawiała ją o mdłości.
  Pod drugiej stronie pokoju kły obu wampirów wysunęły się z powodu pragnienia. Spokojnie obserwowali jak krew kapie na podłogę. Salvatore jednak bardziej skupił się na samopoczuciu ofiary. Jade chwiała się na swoich nogach, zupełnie tak jakby zaraz miała zemdleć. Gdyby to się stało, cała ich zabawa poszłaby w odstawkę. Dlatego kobieta i mężczyzna prędko rzucili się na brunetkę wspólnie opróżniając jej prawy nadgarstek z krwi. Rozkoszowali się cieczą, lecz kontrolowali czynności życiowe Jade. Salvatore przystawił swój nadgarstek by napoić mdlejącą ofiarę. Dziewczyna upadła na ziemię a oni w spokoju czekali, aż odzyska pełnię sił. Zabawa przecież ciągle trwała.
  Po kilkunastu minutach Jade była w stanie się podnieść. Siedziała jednak na drewnianej podłodze wpatrując się w swoje stopy. Bała się co Rebekah planuje w głowie. Nic jednak nie było takim cierpieniem jak to, które odczuwała widząc  innego Damona. Jeszcze niedawno odwiedzała go w firmie i była szczęśliwą ciężarną. Wtedy wierzyła, że założą z mężczyzną rodzinę. Wszystko zmieniło się bardzo szybko. Porwanie przez Klausa wywołało mnóstwo stresu i strachu. Straciła zarówno dziecko jak i szansę na spokojne życie u boku Damona. Bolał ją widok flirtu jaki trwał między nim a blondynką. Kochała go przecież całym sercem a on wolał poić się jej krwią. Tylko do tego była mu właściwie potrzebna. Nie kochał Jade będąc człowiekiem a jako wampir była mu obojętna.
  -Wpadłam właśnie na szalony pomysł. Kochana wstań z tej zimnej podłogi i podejdź do kanapy – odezwała się wampirzyca wręcz radosnym głosem przerywając myśli brunetki.
  Wykonała jej polecenie. Spoglądała na Damona próbując doszukać się krzty człowieczeństwa i współczucia. Niestety niegdyś piękne oczy mężczyzny teraz przepełnione były obojętnością.
  -Masz dość ładne ciało, właściwie jesteś zgrabniutka. Damon włączy ci jakąś skoczną muzykę a ty zacznij się rozbierać – wyjaśniła blondynka. Tym razem wydała polecenie bez wpływu na dziewczynę, oczywiście na razie.
  Salvatore zaśmiał się słysząc pomysł pierwotnej. Żałował, że sam nie wpadł na coś takiego. Włączył muzykę i wymownie spojrzał na ofiarę.
  -Mam zrobić striptiz? – zapytała cicho.
  -Nie zrozumiałaś słów Rebeki? Na co czekasz? Muzyka płynie, zaczynaj – warknął wampir.
  Jade przestraszona nagłą złością mężczyzny postanowiła spełnić życzenie. Zaczęła kołysać biodrami czując na sobie ich spojrzenia. Odwróciła się i kręciła tyłkiem najlepiej jak umiała. Liczyła, że jak wykona zadanie dobrze to dadzą jej chwilę spokoju. Ściągnęła koszulę nocną, którą miała na sobie od dawna. Nie przestając spoglądnęła na swój brzuch. Przez sam jego środek uformowała się wielka blizna, pamiątka po tym jak Niklaus wyciągnął jej martwe dziecko ze środka.
  Jakiś czas później tańczyła przed wampirami zupełnie naga. Wstydziła się swojego ciała. Salvatore patrzył na nią z pożądaniem, ale nie takim o jakim marzyła. Nie pociągała go fizycznie. Chciał jedynie wyssać jej krew. Piosenka się skończyła a zdezorientowana dziewczyna przystopowała. Stała przed nimi kompletnie naga w zupełnej ciszy. Tym razem to Damon przejął inicjatywę. Wstał z kanapy i okrążył ofiarę.
  -Ta blizna nie wygląda za dobrze, droga Jade – czuła w jego głosie sarkazm – Jak to się stało?
  Fala gniewu zalała wnętrze dziewczyny. Nikt na nią nie wpływał więc mogła wyrazić swoje zdanie.
  -Nie udawaj. Dobrze wiesz, że byłam z tobą w ciąży – burknęła.
  Salvatore nie przejął się ani słowami ani tonem ich wypowiadania. Położył swą dłoń na brzuchu brunetki czując jak spina się pod jego dotykiem. Widział w jej oczach łzy więc brnął w to dalej.
  -Chciałbym powiedzieć, że mi przykro. Spójrz jaką ten mały bękart wyrządził ci krzywdę. Do końca życia będziesz miała po nim ślad.
  -Kochałam to dziecko, bo było twoje – szepnęła łamiącym się głosem dopiero po chwili.
  Całej sytuacji przyglądała się pierwotna wampirzyca popijając bourbon. Była zafascynowana.
  -Oh wiem, że pragnęłaś szczęśliwej rodzinki. Spotykałem się z tobą bo byłaś niezłą odskocznią. Mała wpadka i napuściłaś mnie na dzieciaka. Myślałaś, że dzięki moim pieniądzom będziesz żyła jak królowa? – zapytał ostrym tonem stojąc coraz bliżej przerażonej dziewczyny.
  -Zakochałam się, naprawdę – próbowała wytłumaczyć mu swoje uczucia.
  -To także wiem. Czuję, że kochasz mnie do tej pory mimo to co ci zrobiłem. Ludzie są naprawdę głupcami. Udowodnię ci, że jesteś dla mnie nikim. Po prostu stój – powiedział spokojnie.
  Podszedł do wampirzycy i ujął jej dłoń by mogła wstać. Uśmiechała się, ale nie wiedziała co on zamierza. Nie zdążyła się zastanowić, ponieważ wpił swoje malinowe usta prosto w jej. Całował mocno i zachłannie. Blondynka sprawnie odwzajemniła czynność. Ich języki złączyły się w dzikim tańcu.
  Wszystko z boku obserwowała cierpiąca Jade. Salvatore wpłynął na nią by stała i patrzyła. Ona chciała uciec i zapomnieć o tym, że jej ukochany całuje inną. Jakby tego było mało zaczęli pozbawiać się górnych części garderoby. Damon błądził rękami po nagich plecach pierwotnej wampirzycy. Ona natomiast trzymała swoje drobne dłonie na jego wyrzeźbionej klatce piersiowej. Nie zaprzestawali czynności, a wręcz przeciwnie co kilkanaście sekund pozbawiali się kolejnych partii garderoby.
  W końcu Damon oderwał swoje usta od ciała Rebeki i w samych bokserkach podszedł do dziewczyny. Łzy płynęły po jej policzkach.
  -Wróć do swojego pokoju. Chcemy w samotności dokończyć to, co zaczęliśmy.
  Zaraz po tym jak brunetka zamknęła za sobą drzwi wpadli w swoje objęcia.
~~
  Damon pewnego wieczoru spokojnie spacerował po kalifornijskim miasteczku. Nawet o tej porze wszystko tętniło życiem. Nie zdradzał swojej natury tylko przyglądał się zwykłym ludziom. Nogi poniosły go do wesołego miasteczka. Dzieci biegały wokół przeróżnych automatów. Radość aż kipiała z ludzi. Salvatore stanął przed diabelskim młynem przyglądając się kolorowym światełkom. Rozmyślał nad swoim nowym etapem w życiu. Nie podejrzewał, że stanie się wampirem. Nie sądził także, że bycie istotą nadprzyrodzoną jest tak ekscytujące. Wampiry były dużo wyżej niż człowiek w hierarchii. Właściwie ludzie stanowili tylko pyszną przekąskę.
  Usłyszał kroki. Ktoś zbliżał się do niego i wykorzystywał to, że Damon stoi tyłem. Po zapachu rozpoznał chłopaka.
  -Witaj Zayn. W końcu udało ci się mnie odnaleźć – odezwał i odwrócił się.
  Rzeczywiście niedaleko stał jego młodszy brat. Malik cieszył się, że nareszcie po czasie zobaczył Damona. Od razu jednak poczuł, że nie jest sobą.
  -Wiem, że jesteś wampirem. To nie powstrzymuje cię jednak przed powrotem do Seattle – wyjaśnił szybko młodszy z nich.
  Salvatore zaśmiał się na jego marne słowa. Nic ani nikt nie był w stanie przekonać go do włączenia człowieczeństwa czy powrotu. Dobrze bawił się będąc krwiożerczym i pozbawionym uczuć wampirem.
  -Zadałeś sobie dużo trudu by się tu znaleźć. Niepotrzebnie drogi bracie, bo ja nigdzie się nie wybieram. Pogódź się z tym, że nie chcę wracać do swojego ludzkiego życia – powiedział spokojnym głosem.
  Dziś był jeden z tych melancholijnych dni. Salvatore nie miał nawet nastroju na zabijanie dlatego tak spokojnie przyjął wizytę brata.
  Zayn natomiast obserwował mężczyznę bardzo dokładnie. Nie mógł uwierzyć w obojętność, którą ujrzał w jego ozach. Damon był zupełnie kimś innym.
  -Nawet Nina nic dla ciebie nie znaczy? – odezwał się.
  Mężczyzna poczuł jakieś ukłucie w sercu. Jednak już kilka sekund później zwalczył niezrozumiałe uczucie. Podszedł do Malika.
  -Obiecuję ci, że jak jeszcze raz zakłócisz mój spokój i nowe życie to twoje skończy się bardzo szybko. Na deser zostawię sobie Perrie i wszystkie ważne dla ciebie osoby.
  W wampirzym tempie opuścił miejsce spotkania. Zayn pozostał sam w wesołym miasteczku. Damon diametralnie się zmienił. To nie było porównywalne do depresji po śmierci Niny. Nie przypominało także jego zimnego charakteru kiedy był płatnym zabójcą. Właściwie Malik myślał, że stracił swojego starszego brata na zawsze. 


~~~~
Wybaczcie za tą przerwę w pisaniu spowodowaną mnóstwem nauki w nowej szkole.
Mamy święta więc wzięłam się za siebie i piszę. Ogromna wena złapała mnie na Demons i ten rozdział bardzo mi się podoba od początku do końca 
Do zobaczenia 

1 komentarz:

  1. Zgadzam się, że rozdział jest jednym z ciekawszych i budzących grozę *.*
    Od początku do końca zastanawiałam się co się dzieje z Damonem... Czy wróci jeszcze kiedyś do dawnego siebie? Musze to wiedzieć już teraz.
    Szkoda mi Niny, szkoda mi Jade. Nie wierzę, że wszystko tak się potoczyło :<
    Zayn go znalazł...Nie spodziewałam się tego *w*
    Tak wiele się działo, jednak dalej muszę wiedzieć co dalje. Chcę końca, by wszystko się wyjaśniło i nie chcę końca :<

    Do zobaczenia ;)

    OdpowiedzUsuń