niedziela, 11 września 2016

Chapter 3 ''Prefer the pain of the truth to a pretty lie...''


   Damon szedł posłusznie za blondynką chcąc jak najszybciej poznać wyjaśnienia. Wyszli z staromodnej piwnicy by udać się po schodach prowadzących na piętro. Rozglądając się po drodze na obie strony, dostrzegł, że znajdują się w bogato urządzonym domu. Stare obrazy i meble wskazywały nie tylko kolekcjonerstwo. Mężczyzna doskonale wiedział ile tysięcy lat żyje Rebekah. Co jeśli, w rzeczywistości trafił do jej domu? Gdy o tym myślał jeszcze chętniej spoglądał na portrety i inne ozdoby. Wampirzyca zatrzymała się wstukując coś w nowoczesny telefon. Salvatore korzystając z okazji rozejrzał się w poszukiwaniu drogi ucieczki. Najłatwiejsze byłoby okno.
  -Wiem co planujesz. Nawet nie próbuj uciec – odwróciła się wrogo na niego spoglądając.
  Mężczyzna o kruczoczarnych włosach zadziornie się uśmiechnął nic właściwie nie mówiąc. Za Mikaelsonówną dostrzegł jej własny portret. Podszedł do niego niepewnie, nie chcąc zdenerwować kobiety. Na obrazie miała włosy spięte w bogaty warkocz. Ozdabiała ją droga biżuteria, a twarz miała przystrojoną najpiękniejszym z możliwych uśmiechów.
  -Bal u króla Anglii w szesnastym wieku – skomentowała widząc jak się przygląda.
  -Nadal zachowałaś swój naturalny blask – powiedział z uśmiechem ukazując kły. 
  Bycie wampirem podobało mu się z każdą minutą. Był wolny i beztroski, wiele razy potężniejszy od zwykłych ludzi. Słyszał, widział i czuł lepiej niż niektóre zwierzęta. Tylko nieustanne pragnienie krwi było jego wrogiem.
  Rebekah uśmiechnęła się słysząc komplement. Od wieków nie posiadała nikogo, kto byłby jej światłem. Na początku swojego wampirzego życia wykorzystywała niewinnych mężczyzn, by się zabawić, napoić. Kiedy się zakochiwała na jej drodze stawał brat. Klaus nigdy nie dopuszczał by kochała. Za wszelką cenę chronił siostrę przed tak wyniszczającym uczuciem. Kobieta otrząsnęła się przypominając sobie dlaczego się tu znaleźli. Swoją silną ręką popchnęła Damona do głębi korytarza. Otworzyła drzwi, za którymi miało odbyć się całe spotkanie. Przepuściła młodego wampira w drzwiach nie chcąc by uciekł.
  Damon zauważył swojego największego wroga. Wściekłość wymalowała się na jego twarzy. Nie chciał mieć nic wspólnego z Mikaelsonem. Klaus natomiast uśmiechnął się do wampira w podświadomości ciesząc się z tego kim się stał.
  -Oswoiłeś się ze swoją naturą? – zapytał upijając ze szklanki bursztynowy płyn.
  -Wyjaśnij mi co ja tutaj robię – warknął wściekły Salvatore.
  Rebeka bez słowa zmusiła go by usiadł na fotelu. Nie chciała użyć przemocy względem przystojnego mężczyzny.
  -Rozumiem twoją niewdzięczność, ale już wkrótce staniemy się niezłą parką – zaśmiał się Nik siadając naprzeciwko.
  Damon nie wiedział o co mu chodziło. Pragnął wydostać się z tego domu, wrócić do rodziny i przyjaciół. Przed przemianą w wampira jego stosunki z Niną były coraz lepsze. Miał nadzieję, że znów będą razem. Klaus zaprzepaścił jego zamiary.
  -W chwili śmierci miałeś w organizmie krew wampira, twoje ukochanej Niny. Ją możesz obwiniać za swoje nowe oblicze.- wyjaśniła Rebekah.
  Salvatore usiłował przypomnieć sobie swoją śmierć. Im bardziej się starał, tym mniej rozumiał. Chciał pamiętać jak umarł. Był pewny, że Dobrev nie ma nic wspólnego z jego śmiercią. Ostatnimi czasy zauważył przecież, że nie przestała go kochać.
  Klaus widząc rozkojarzenie wampira w głębi duszy uśmiechnął się. Wszystko układało się według jego planu. Podszedł do bruneta schylając się na wysokość twarzy Damona. Gniewnie patrzyli sobie w oczy. Dopiero po upływie kilkunastu sekund hybryda zabrała głos:
  -Jesteś wściekły, lecz ja jestem w stanie zagwarantować ci takie życie, na jakie zasługuje prawdziwy wampir. Nie będziesz nikomu podporządkowany, za to z ludźmi zrobisz co zechcesz – słowa wypowiadał nie spuszczając wzroku z wampira.
  Damon w głowie analizował jego słowa. Nagle stracił wszelkie wątpliwości. To co mówił Klaus, miało sens. Bycie wampirem dawało mu możliwość przeżycia chwil tak, jak pragnął. Już wiedział co odpowiedzieć. Przyszedł czas zemsty.
  -Masz rację.
  Salvatore poczuł się pewniej wśród pierwotnych wampirów. Nalał sobie do szklanki niewielką ilość trunku, by móc rozkoszować się wyczekiwaną wolnością. Nigdy nie sądził, że Klaus skieruje go na właściwą drogę w życiu. Do pomieszczenia wrócił jeden z krwiopijców. Za nim wkroczyła przerażona dziewczyna. Mężczyzna od razu rozpoznał w niej Jade, kobietę, która kiedyś była z nim w ciąży. Brunetka była przerażona, nie chciała stać się posiłkiem dla bandy nieśmiertelnych. Ratunku szukała u Damona. Ten jednak beznamiętnie spoglądał na nią czarnymi jak noc oczami. Salvatore słyszał niespokojny puls Jade. Z każdą sekundą coraz zachłanniej wpatrywał się w żyły na jej szyi.
  -Bardzo chciałbym powiedzieć, że żałuję tego co zaraz się wydarzy – odezwał się czując coraz większe pragnienie krwi. – Lecz w rzeczywistości nie żałuję.
  Szybkim ruchem złapał przerażoną dziewczynę. Uniósł ją w górę obnażając swe białe kły. Łzy niepohamowanie leciały z oczu Jade. Wiedziała, że już nikt jej nie uratuje. Wampir nie potrafił dłużej powstrzymywać się przed pragnieniem. Rzucił się na szyję swej ofiary niemal momentalnie całą ją rozrywając. Ciepły płyn dostał się do jego buzi wywołując ekscytację. Pozbawiał brunetkę krwi zbyt szybko i zbyt zachłannie. Puścił nieprzytomną ofiarę tylko wtedy, gdy odsunął go od niej Klaus.
  -Więcej zabawy będzie kiedy dasz jej przeżyć – powiedział wyprowadzając Damona z pomieszczenia.

~~
  Zayn Malik był dość zaskoczony, gdy udało mu się utrzymać swoją nocną schadzkę w tajemnicy przed ukochaną. Widział jak dziewczyna z każdym dniem promienieje. Nie chciał zawracać jej głowę wyścigami i jego mroczną stroną. Każdego dnia próbował skontaktować się z bratem. Był wściekły z powodu zaginięcia Damona. Nie potrafił zrozumieć co takiego się stało. Kilka dni wcześniej wybrał się do jego mieszkania. To czego dowiedział się do Valerie wstrząsnęło nim. Nie potrafił uwierzyć to, że jego starszy brat jest wampirem.
  -O czym myślisz? – zapytała blondynka dostrzegając, że znajduje się w innym świecie.
  Zayn westchnął odrywając się chociaż na chwilę od rodzinnych problemów.
  -Dobrze wiesz, że martwię się o Damona – od niedawna szczerze zaczęło mu zależeć na starszym bracie.
  Nie mieli jednak zbyt wiele okazji by się lepiej poznać. Kiedy Malik był na prostej drodze w zwalczaniu problemów z narkotykami, Damon zniknął bez śladu. Nawet wcześniej nie udało im się porozmawiać o tym co tą dwójkę spotkało. Mulat wiele razy chciał pocieszyć brata, gdy Nina była martwa. Teraz zmagał się z poczuciem winy, o którym zapominał tylko wtedy, gdy brał udział w wyścigach.
  Perrie także nie wiedziała jak rozmawiać z ukochanym. Temat Damona ostatnimi dniami u wszystkich stał się nadzwyczaj wrażliwy. Dziewczyna rodzeństwa nie posiadała, lecz domyślała się jak musi czuć się Zayn.
  -Wiem, że to banalne ale znajdziemy go. On się nie rozpłynął mimo tego, że stał się wampirem – powiedziała cicho nie chcąc rozzłościć chłopaka.
  Malik zastanawiał się chwilę nad słowami Perrie. Wiedział, że ukochana pomoże mu w poszukiwaniach. Wpadł na doskonały pomysł.
  -Powinniśmy wziąć udział w ruletce. Tylko tak pójdziemy tropem mojego brata.
~~~~
Przepraszam za miesięczną przerwę. Mam nadzieję, że czwarty pojawi się szybciej
Pisałam ten rozdział dość długo i podoba mi się tylko początek. Mamy tutaj wprowadzenie do nowej natury Damona :)