sobota, 25 lutego 2017

Chapter 13 ''And I won't back down 'cause life's already bit me...''



  Valerie ocknęła się niedługo później. Bolała ją głowa i czuła się bezsilna, ale wiedziała, że to wszystko nie poszło na marne. Udało im się zabić Klausa i jednocześnie wprowadzić spokój. Dostrzegła Damona, który z lekką niepewnością przytulał się z Niną. Mimo tego, że wyrwał serce Norze, nie obwiniała go. Wszystkim sterował pierwotny. Kiedy przyjaciel spojrzał na nią, zauważyła ból w jego oczach. Cierpiał zdając sobie sprawę ile zła wyrządził gdy wyłączył człowieczeństwo.
  Odsunął wampirzycę i ruszył w kierunku przyjaciółki. Zastanawiał się chwilę, czy Valerie przyjmie jego przeprosiny. Nie miał nic innego do zaoferowania. Po śmierci Niklausa wszystkie uczucia wróciły. Przeżywał ból zabicia Nory, prześladowania Jade i znęcania się nad bliskimi. Tak bardzo żałował, że odprawił młodszego brata z kwitkiem. Nie mógł sobie wybaczyć, że po raz kolejny zostawił swoją ukochaną. Nienawidził Mikaelsona za to, iż odsunął go od rodziny i przyjaciół na bardzo długi czas. Czuł się brudny i wykorzystany także przez Rebekę. Uległ jej wewnętrznemu urokowi, czego nie zrobiłby będąc wampirem z człowieczeństwem. W pewnym sensie przecież zdradził Ninę i to również go bolało.
  -Val, możemy porozmawiać? – zapytał cicho.
  Naprawdę mimo całej radości z zabójstwa Klausa, był przygnębiony. Blondynka nieśmiało pokiwała głową. Wiedziała, że Damona czeka jeszcze rozmowa z Dobrev i Zaynem.
  -Chciałbym cofnąć czas, gdyby tylko była taka możliwość. Wtedy nigdy nie posłuchałbym słów Klausa. Przez niego stałem się potworem. Nawet nie wiesz jak mi przykro z powodu, że pozbawiłem cię twojej jedynej miłości. Pamiętam, że kiedy wyrywałem jej serce ukazał się przede mną obrazek waszego szczęścia. Zignorowałem to i cholernie żałuję, że się nie powstrzymałem – pierwszy raz od dawna odważył się szczerze powiedzieć co czuje.
  Brakowało jej przyjaciela. Doskonale pamiętała wszystkie chwile spędzone wspólnie. Przy pierwszym spotkaniu nie sądziła, że tak przywiąże się do jakiegokolwiek mężczyzny. Dzięki niemu uwierzyła, że jej powrót do żywych ma jakiś sens. Cieszyła się mogąc pomóc w zagadce z obrazami oraz tajemniczym wierszykiem. Robiła to wszystko dlatego, że widziała w oczach Damona nadzieję na odzyskanie Niny. W końcu przyszedł czas, w którym osiągnął szczęście. Poświęciła własne, by go odzyskać. I nie żałowała.
  -Nie byłeś sobą. Brakowało mi starego Damona – odpowiedziała krótko przytulając się do niego.
  Z jego oczu polecało kilka łez. Miał tak wiele spraw do naprawienia. Cieszył się, że posiadał tak wspaniałą i wyrozumiałą przyjaciółkę. W końcu niewielu z nas wybaczyłoby morderstwo. Valerie była zupełnie inna i sam Salvatore zastanawiał się czym zasłużył by mieć ją obok siebie.
~~
  Zebrał w sobie całą siłę, która jeszcze mu pozostała. Uważał, że powinien wyjaśnić wszystkim obecnym jak zaczęła się jego przygoda ze światem nadprzyrodzonym. Klaus wymazał mu wspomnienia z wypadku, ale na szczęście gdy umarł, wszystko wróciło. Dzięki temu zrozumiał dlaczego stał się wampirem i kto jest za to odpowiedzialny. Nim jednak zaczął mówić, wspólnie z Oksaną podpalili ciało pierwotnego. Robiąc to, mieli pewność, że Mikaelson nie powróci do żywych, tak jak robił to dawniej. Liczyli, że wylądował w najgorszym z możliwych piekieł.
  Spojrzał po kolei na obecne osoby. Perrie i Valerie siedziały na trawie jakby wydarzenia sprzed kilkunastu minut nie miały miejsca. Oksana i Nina opierały się o drzewa gotowe na to, co ma do zakomunikowania. Westchnął głęboko i zaczął opowiadać o wszystkich wspomnieniach.
  -Jechałem wściekły późną porą z pracy. Pamiętam, że pojawiła się u mnie Nina i przeżyliśmy dziwną rozmowę. Pożywiłaś się moją krwią i dałaś mi swoją. Wtedy nie widziałem w tym nic złego. Wjechałem rozpędzonym samochodem na most. Była mgła i zdawałem sobie sprawę, że nie powinienem tak pędzić. Na środku ulicy stała Rebekah i bezczelnie się uśmiechała. Spanikowałem i skręciłem w lewo. Wpadłem do rzeki, a woda wlewała się do auta tak szybko. Nie wiem jak się wydostałem, ale zapewne była to także sprawka wampirzycy. Ocknąłem się w lesie i dziwny głos przemawiał w mojej głowie. Nie rozumiałem jakim cudem żyję, gdy nagle poczułem ogromne pragnienie. Słyszałem leśne zwierzęta i nawet zapolowałem na jednego z nich. Potem pojawił się Klaus, który zabrał mnie do swojego domu w Kalifornii. Tam wyjaśnił mi kim jestem i co muszę robić, by przetrwać. Na początku byłem załamany, ale ludzka krew i hipnoza pierwotnego wszystko zmieniły. Pozbawił mnie nie tylko człowieczeństwa, ale sterował mną jak zabawką. Dostał się do moich myśli i wysyłał tam rozkazy, które ślepo wykonywałem. To on zmusił mnie do szantażowania Zayna i zabicia Nory – ostatnie zdanie sprawiło mu najwięcej problemu.
~~
  Zayn spokojnie przeglądał w biurze nowe zlecenia. Coraz lepiej czuł się w swojej roli. Wszystko zaczęło mu się udawać. Był taki podekscytowany tym, że miał narzeczoną. Zrozumiał dzięki temu jak mocno kocha Perrie. Nie wyobrażał sobie co by się z nim stało, gdyby znów odeszła. Najprawdopodobniej wróciłby do narkotyków i wyścigów samochodowych. O tych dwóch rzeczach pragnął zapomnieć. Nie chciał wspominać jak naćpany chodził do klubów i podrywał dziewczyny, gdy w domu czekała na niego ukochana. Dzięki wyścigom poznał swoją matkę, lecz to spotkanie okazało się ogromnym błędem. Pamiętał jak trafił do szpitala i walczył o życie. Wtedy z pomocą przyszła mu Val, ale co by się stało, gdyby tego nie zrobiła? Czasem dziwił się Edwards, że tyle z nim wytrzymała. W końcu kupił ją od matki jak zwykły przedmiot. Tak samo traktował blondynkę, która na początku związku była posłuszna. Jak śmiał podnieść rękę na tak dobrą dziewczynę?
  Odgonił od siebie bolesne wspomnienia. Wiedział, że nie uda mu się zapomnieć o swojej mrocznej przeszłości. Mimo to, dostał szansę od losu na lepszą przyszłość. Właśnie teraz pracował, zamiast roztrwaniać majątek rodziny. Kupował Perrie kwiaty i czekoladki oraz co jakiś czas gdzieś ją zabierał. Liczył na to, że chociaż w części odpokutuje swoje winy. Widział po niej, że teraz jest naprawdę wolna i szczęśliwa. Już nie kontrolował tego co robiła, bo mieli do siebie ogromne zaufanie. W takim razie, czy czegoś jeszcze mu brakowało? Od razu pomyślał o starszym bracie.
  Wtem, jakby na zawołanie, drzwi biura otworzyły się. Podniósł wzrok w tym kierunku i zaskoczył się tym, co ujrzał. Damon, ubrany w skórzaną kurtkę i modne spodnie kroczył do niego. Nie wyglądał jak podczas ich ostatniego spotkania. Właściwie, gdyby Malik nie wiedział z kim na do czynienia, na pewno pomyślałby, że Salvatore jest człowiekiem.
  -Co ty tu robisz? – zapytał, wstając z obrotowego krzesła.
  Wampir podszedł do szafki z alkoholami i w klasycznym dla siebie stylu, nalał do szklanki bourbon. Uśmiechnął się na widok młodszego brata kierującego jego biznesem.
  -Świetnie sobie radzisz jako płatny zabójca. Gratuluję, Zayn. Przyszedłem przeprosić za to, jak cię ostatnio potraktowałem. Klaus nie żyje i wszystkie uczucia do mnie wróciły – odezwał się trzymając w ręce szklankę.
  Zayn poczuł wewnętrzną ulgę na te słowa. Nie sądził, że uda mu się odzyskać brata.
  -Więc wszystko jest już tak, jak dawniej?
  -Nie do końca – zaczął starszy z nich – Niestety nadal jestem wampirem i to już się nie zmieni. Nie mogę wobec tego kierować swoją firmą. Będę żył wiecznie, a siedzenie tutaj przez tyle czasu, stanie się dla mnie zbyt nudne. Dlatego stojąc tutaj, proszę cię jednocześnie, byś zajął się całą firmą, ale w taki sposób by nie upadła.
  -Obiecuję – odpowiedział Malik.
  Teraz już nie miał powodów do zmartwień, czy niepokoju.
~~
  Wampira czekała w końcu najważniejsza rozmowa. Spotkał się z Niną w lesie, bo było dla nich naturalnym środowiskiem. Była piękna noc, rzec można, że idealna na szczerą rozmowę. Damon przez cały dzień układał w głowie to, co zamierza jej powiedzieć. Żadne słowa nie były jednak na tyle odpowiednie, by wyrazić jego miłość i jednocześnie żal z powodu tego, co się wydarzyło. Nie chciał powtarzać brunetce, że najchętniej cofnąłby czas. Jedyne czego teraz pragnął, to jej wybaczenie.
  -Cieszę się, że przyszłaś – odezwał się dostrzegając ukochaną niedaleko małego jeziorka.
  W tafli wody odbijał się księżyc i setki gwiazd, co tworzyło wspaniały klimat. Nina siedziała na trawie i wpatrywała się w to zjawisko. Dopiero pojawienie się mężczyzny zastąpiło jej myśli czymś innym.
  -Nareszcie możemy spokojnie porozmawiać – odpowiedziała zgodnie z tym, co czuła. A czuła prawdziwą radość.
  Usiadł obok niej i nastąpiła cisza. Nie było sztucznie, jak na filmach, bo sama obecność ukochanej go uspokajała. Wiedział, że powinien zacząć wygłaszać to, co przygotował, ale wszystko w jego głowie gdzieś zaginęło.
  -Uświadomiłem sobie, że odkąd się poznaliśmy, razem byliśmy szczęśliwi naprawdę krótko – rozpoczął mowę, improwizując. – Los postawił na naszej wspólnej drodze mnóstwo przeszkód. Zaczęło się na Klausie i jego rytuale, trwało przez twój pobyt w zaświatach, aż do momentu, w którym jesteśmy teraz jako dwójka wampirów. Nigdy nie sądziłem, że poznam kogoś wartego miłości. Właściwie nie wiedziałem czym jest to uczucie dopóki nie pojawiłaś się ty. Zmieniłaś samą swoją obecnością całe moje człowiecze życie. Zakochałem się w tobie i czułem, że to odwzajemniasz. Dlatego byłem taki szczęśliwy, lecz to nie trwało długo. Myślałem o tobie każdego dnia, gdy umarłaś. Nie potrafiłem się pozbierać po tej stracie. Wpadałem w przypadkowe romanse i ciągle piłem alkohol, do czasu, aż pojawiła się nadzieja, że cię odzyskam. Nie winię cię za to, że zakochałaś się w jednym z Mikaelsonów. Nie było mnie obok ciebie, gdy kogoś potrzebowałaś i właściwie cieszę się, że zajął się tobą. Chciałbym powiedzieć ci, że kocham cię naprawdę najmocniej na świecie. Nigdy czegoś takiego nie czułem, a to potwierdza moje przekonanie, że nie zostawię cię już nigdy – przerwał wstrząśnięty tym, że odważył się na taką szczerość.
  Nina słuchała jego słów czując jak łapią ją za serce. Uświadomiła sobie, że z nikim innym nie będzie tak szczęśliwa. Kochała go równie mocno, jak on ją. Właśnie dzięki temu ich miłość może przetrwać wieczność.
  Przysunęła się do niego, bo wiedziała, że żądnymi słowami nie przebije szczerości, na którą on się odważył. Pociągnęła go delikatnie za dłoń i teraz stali naprzeciwko siebie. Trzymała dłoń na policzku Damona, czując jak się w nią wtula. Powoli zbliżyli swoje twarze. Pocałunek był spokojny i przepełniony uczuciami jakimi siebie darzyli. Wszystkiemu przyglądał się księżyc i towarzyszące mu gwiazdy. W takiej scenerii przytulali się, na zmianę ze skradaniem sobie niewinnych buziaków, jeszcze przez długie godziny. 



~~~~
Wybaczcie jeśli wkradł się jakiś błąd stylistyczny
Cały rozdział zszedł na wyjaśnienia Damona i walkę z jego poczuciem winy, ale szczerze mówiąc uwielbiam tą scenę z Niną
Wkrótce ostatni rozdział i epilog
 

środa, 22 lutego 2017

Chapter 12 ''Anything you want you can make it yours...''



Seattle, kilkanaście lat temu
  Mały chłopczyk z niepokojem spoglądał to na matkę, to na ojca. Ich krzyki roznosiły się po całym domu, lecz on starał się nie słyszeć. Zdążył przyzwyczaić się do awantur. Nawet teraz, gdy wspólnie spożywali posiłek, dorośli musieli zacząć ostrą wymianę zdań. Na początku było niewinnie. Ojciec skomentował, że przygotowana przez małżonkę potrawa smakuje gorzej niż zwykle. Kobieta przyjęła do siebie uwagę i odpłaciła się tym samym.
  -Gdybyś wrócił wcześniej, wszystko smakowałoby lepiej – rzekła chcąc obronić danie, nad którym na pewno spędziła trochę czasu.
  Żadna z osób nie chciała odpuścić. Kierowali w swoje strony wszelakie uwagi aż miarka się przebrała. Mężczyzna mocno uderzył w stół powodując, że jego syn podskoczył zdezorientowany. Dziecko po prostu jadło kolację bojąc się odezwać. Matka zaczęła krzyczeć, że zachowuje się jak tyran, że jest nienormalny. Wyzywała go z każdą kolejną sekundą coraz dotkliwiej. Nikt nie byłby w stanie znieść takich obelg. W końcu wstał i nie zwracając uwagi na obecność synka, chwycił ją za szyję. Przerażona kobieta czuła jak traci oddech. Ojciec się zapomniał. Zaczął grozić, że zabije małżonkę jeśli jeszcze raz go obrazi. Ona nie wydawała się być przejęta i on szybko to zauważył. Pociągnął matkę za włosy i w efekcie spadła z obiadowego krzesła. Znalazła się na ziemi, a mąż przygwoździł ją jeszcze butem do podłoża. W tym samym czasie chłopiec przeżuwał posiłek choć do oczu zbierały mu się łzy. Dopiero jęk matki uświadomił mu, że znów ją uderzył. Mimo tego, że takie sytuacje coraz częściej powtarzały się w ich domu, to dziecko nie chciało i nie potrafiło tego zaakceptować. Jakaś wewnętrzna siła zmusiła go, by wstał od stołu. Bał się zdenerwowanego taty, ale chciał obronić niewinną matkę. Przecież nie zasłużyła na pobicie z tak błahego powodu. Szarpnął za marynarkę ojca najmocniej jak potrafił. Mężczyzna spojrzał na niego zdezorientowany. W jego oczach można było dostrzec furię i wściekłość.
  -Usiądź gówniarzu i jedz – warknął poirytowany.
  Mimo, że zabolały go te słowa i nawet kilka łez popłynęło z jego oczu, nie poddał się. Odciągał tatę, który zadawał kobiecie kolejne ciosy. W końcu mu się udało, ale tylko dlatego, że po chwili i ten biedny, mały chłopiec został potraktowany jak worek treningowy.
  Bolesne wspomnienia z dzieciństwa wracały do Damona jak bumerang.
~~
  Valerie czekała na ten dzień. W końcu zemsta, którą tak dokładnie planowała miała się spełnić. Upewniła się, że wszystko jest przygotowane. Zabrała potrzebne księgi i rekwizyty służące jako pomoc przy wykonywaniu zaklęcia. Wraz z Oksaną i Perrie udały się w podróż ze Seattle do lasu, w którym zginęła Nora. Tam czekała już na nie Nina, równie chętna na zabicie Klausa Mikaelsona.
  Była mroczna i gwieździsta noc, gdy Val zapalała świece. Polanka była miejscem, w którym już za niedługo miał zginąć pierwotny. Wszyscy zgromadzeni czuli zdenerwowanie, ale i rosnącą ekscytację. Jeżeli wszystko pójdzie po myśli czarownicy, jeszcze tego wieczoru świat wróci do normy. Znów Nina i Damon będą mogli uświadomić sobie jak mocno się kochają. Perrie zajmie się już tylko sprawami związanymi ze ślubem i przyszłością z Zaynem. Valerie nie zastanawiała się co zrobi, gdy się uda. Nie było obok Nory, ale jej życie toczyło się dalej. Mogłaby zacząć od nowa w zupełnie innym mieście.
  Kiedy wszystko było już gotowe przyszedł czas na zadanie Edwards. Blondynka oddaliła się na bezpieczną odległość od polanki i beztrosko przemieszczała się po lesie. Czuła się źle z tym, że Zayn o niczym nie ma pojęcia. Nie rozumiała dlaczego tak szybko odpuścił sobie brata i zajął się jego firmą. Odpędziła od siebie te myśli chcąc się skupić na powierzonej przez czarownicę roli. Kiedy to co robiła nie przynosiło zamierzonego skutku, odważyła się sięgnąć po kamień. Rozcięła nim swoją dłoń. Wiedziała, że wampiry reagują na krew tak szybko jak rekiny. Właściwie te stworzenia nie różniły się od siebie tak, jak wydawałoby się na pierwszy rzut oka. Już po chwili usłyszała z tyłu kroki i od razu domyśliła się, że to jeden z nich. Przed nią pojawił się rządny krwi Klaus. Wystraszyła się widząc obnażone kły i brutalność na twarzy.
  -Zastanawiam się czy jesteś szalona, czy głupia – odezwał się Mikaelson – Na wabienie wampirów żaden normalny śmiertelnik się nie odważa.
  Chwilę po tym jak skończył mówić obaj mężczyźni zaczęli się zwijać z bólu. Perrie domyśliła się, że w ten sposób Val chce ich osłabić. Blondynka zaczęła uciekać w kierunku polanki, a wściekły pierwotny ruszył za nią. Nie była pewna czy zrobił to także Damon, ale nie miała czasu by odwracać się za siebie. Odetchnęła z ulgą, gdy znalazła się na właściwym miejscu. Niklaus dzięki magii został powalony na ziemię i otoczony przez płomienie. Zupełnie tak jak Nina i Enzo kiedy on wyzwalał klątwę hybrydy.
  -Nie sądziłem, że Valerie Tulle wróci w miejsce, w którym jej miłość została pokonana – chciał ją urazić, ale musiała być twarda. Musiała to zrobić by pomścić śmierć Nory.
  Pojawił się Damon i był zdezorientowany widząc to, co się działo. Uczucia powróciły tylko w połowie i nadal był żądny krwi. Perrie przyciskała chusteczkę do rany, ale to nie wystarczało by pozbawić pragnienia wampira. Dostrzegł Ninę i tym razem uczucia wróciły z podwojoną siłą. Była walecznie nastawiona do całej sytuacji, a to tylko bardziej podobało się Damonowi.
  -Et posuit rationem cum copiis ad communem omnium daemone plena libidine.
  Valerie krzyczała w niebo, a płomienie się wznosiły. Klaus jęczał z bólu i wszyscy przyglądali się temu z dumą. Zaczął szaleć wiatr i zrobiło się jaśniej, niż było w rzeczywistości. Dziewczyny wiedziały, że Tulle wchodzi w układy z nieczystą magią, ale księga czarów zgadzała się na unicestwianie potworów ze świata. Jednym z nich był właśnie Mikaelson.
  -Et post mortem temporalem vitam ademerat.
  Wydawałoby się, że wszystko zmierza ku końcowi. Jednak Valerie upadła, a płomienie zgasły. Wampir odzyskał siły i pierwszą osobą, na którą się rzucił była Nina stojąca z kołkiem, gotowa by go zabić. Powalił ją na trawę i z siłą istoty nadprzyrodzonej dusił ofiarę. Czarownica wciąż była nieprzytomna. Wszystkiemu z boku przyglądał się Salvatore, który walczył z wewnętrznym sobą. Głos Klausa w jego głowie mówił mu, że ma zabić Oksanę, a podświadomość podpowiadała mu by ocalił Ninę. Ruszył za głosem serca i wręcz rzucił się na wampira. Oderwał go od ukochanej i Mikaelson osłabiony upadł kilka metrów dalej. Damon upewnił się, czy z Dobrev wszystko w porządku.
  -Nie sądziłem, że mój uczeń się zbuntuje. Źle wybrałeś – warknął wściekły Klaus.
  -Nigdy więcej nie pozwolę byś mnie kontrolował.
  Przytrzymał go przy ziemi i wtedy podbiegła Oksana wraz z Niną. Na trzy cztery zanurzyły dwa kołki w serce pierwotnego pozbawiając go życia wampira i wilkołaka. Damon był pewny, że im się udało dopiero wtedy, gdy cała twarz Niklausa posiniała. W jego ramiona wpadła ukochana, a on mocno ją przytulił. Nareszcie ten koszmar dobiegł końca. 



 ~~~~
Fanfary proszę bo wszystko skończyło się dobrze
Przed nami jeszcze dwa rozdziały, które przyniosą wyjaśnienia i skok w przyszłość
No i szykuję trochę zaskakujący w mojej opinii epilog