Seattle, kilka miesięcy później
Lipcowe słońce tworzyło cudowny blask nad wszystkimi zgromadzonymi. Miejsce
wyglądało jakby zostało wycięte z bajki. Pięknie udekorowane drzewa, białe
stoliki i pełno kwiatów. Gości było bardzo dużo, aż sama panna młoda była tym
zaskoczona. Zostało tak niewiele czasu do upragnionego momentu w życiu Perrie.
Stała przed lustrem w jednym z pokoi w rodzinnym domu Damona. Mimo ciepłych
dni, nie zrezygnowała z tradycji. Miała na sobie długą, białą suknię ozdobioną
kryształkami. Prezentowała się wytwornie, a uroku dodawała jej fryzura zrobiona
przez Valerie. Na palcach jednej ręki mogła policzyć ile jeszcze będzie panną.
Nie przypuszczała, że to właśnie z Zaynem stanie na ślubnym kobiercu. Łączyło
ich wiele, ale też się różnili. Doprowadziło to do rozstania i stracenia wiary
we wspólną przyszłość. Przyglądając się swojemu odbiciu, uświadomiła sobie jak
bardzo jest szczęśliwa. W końcu życiu jej i najbliższych nie zagrażały siły
nadprzyrodzone. Wszystko wróciło do normy i było nawet piękniejsze niż
przedtem. W makijażu ostatnie poprawki wstawiała Nina. Dawna niechęć między
dwiema kobietami już dawno zniknęła.
Zegar wybił godzinę dwunastą. Zgromadzeni w ogrodzie goście wstali
witając zbliżającą się pannę młodą. Towarzyszył jej Damon zachwycony wyglądem
przyszłej szwagierki. Nikt nawet nie odważył się szepnąć czegoś złego o
Edwards. Zrobiło jej się słabo, ale na szczęście podtrzymał ją wampir.
Wiedziała, że to przez niepojętą radość, jaka wkrótce nadejdzie. Dostrzegła
swojego ukochanego i minimalnie przyspieszyła kroku. Stanęli naprzeciw siebie i
Zayn upajał się pięknem swojej prawie już żony.
Salvatore stanął obok ukochanej. Tworzyli wspaniały duet, łącznie z ich
strojami na to wydarzenie. Damon był dumny z tego, co udało się młodszemu
bratu. Radził sobie świetnie w życiu zawodowym, a w prywatnym nie mogło być
lepiej. Przez ułamek sekundy poczuł zazdrość. Gdyby nie rodzina Mikaelsonów to
on mógłby brać ślub z Niną. Mimo, że żyli wiecznie, czuł sentyment do ludzkich
spraw.
-Myślisz, że gdyby nie nasza nowa natura, to stanęlibyśmy na ślubnym
kobiercu? – szepnął do brunetki, gdy zajęli już miejsca.
Uśmiechnęła się na jego słowa. W swoim wampirzym wcieleniu nie
potrzebowała już niczego więcej.
-Nie wzięłabym ślubu z dawnym Damonem. Jako krwiopijca podobasz mi się
znacznie bardziej.
Lubiła się z nim droczyć. Kochali się tak mocno, że nawet rzadko
pojawiające się kłótnie nie były w stanie ich rozdzielić. Mieli przed sobą całą
wieczność.
Młoda para złapała się za ręce, gdy przyszedł czas pocałunku. Wszyscy wstali
i zaczęli głośno wiwatować. Zayn oddał w ten moment całą miłość, którą dawniej
dusił w środku. Uniósł ukochaną nie przejmując się dalszymi słowami pastora. Nie
potrzebował usłyszeć już niczego więcej. Perrie została jego żoną. Sam nie mógł
w to do końca uwierzyć. Mimo tylu grzechów jakie popełnił, nie ukarano go. Wręcz
przeciwnie, zyskał najwspanialszą w życiu człowieka rzecz.
Wesele wyglądało tak, jak na filmach. Część ludzi tańczyła, inni
rozkoszowali się jedzeniem i alkoholami. Zayn nie pozwolił usiąść swojej
wybrance przez dobrą godzinę. Obawiał się, że to co go spotkało jest tylko
snem. W każdej chwili mógł się obudzić i ten piękny moment, zniknąłby. Perrie widząc
jego zmartwienie, szybko go pocałowała. I dobrze zrobiła. Uśmiechnął się do
niej i porwał żonę do kolejnego już tańca. Zastanawiał się, gdzie podział się
jego starszy brat, ale obecność ukochanej odrzuciła plan szukania go.
Tymczasem Damon składał pocałunki na ciele swojej wampirzycy. Leżeli na
łóżku w jego dziecięcym pokoju. Tak wiele przykrych rzeczy spotkało go tutaj. Jednak,
gdy obok była Nina, nie musiał przejmować się wspomnieniami. Podczas ceremonii
wręcz nie potrafił wytrzymać patrząc na nią. Miała na sobie opinającą sukienkę
i naprawdę nie mógł się doczekać, aż pozbawi ją kreacji. Unosząc się nad
brunetką tylko na chwilę spojrzał w jej oczy. Pomogła mu z jego garniturem, aż
w końcu oboje byli nadzy. Stosunek między dwoma wampirami wyglądał zupełnie
inaczej. Nie musieli obawiać się zajścia w ciążę. W grę nie wchodził żaden ból,
bo ich natura po prostu to wykluczała.
-Nie będę już powtarzać, że cię kocham. Pewnie to wiesz – odezwał się,
gdy było już po wszystkim.
-Za to ja mam wieczność, by ci to mówić. Więc kocham cię, Damonie
Salvatore – mruknęła całując go w policzek.
W dużo lepszym nastroju wrócili do ogrodu. Damon widział w nim kilku
swoich dawnych pracowników. Małżeństwo zaprosiło kolegów ze szkolnych lat. Żadna
z osób nie wiedziała o obecności dwóch wampirów. Jasne było to, że przeciętny
człowiek nie wierzy w ich istnienie. Dzięki temu krwiopijcą łatwiej jest się
wtopić w tłum. Tak było i teraz. Goście widzieli w nich tylko dwojga
zakochanych w sobie ludzi. Sekret tkwił w tym, że to uczucie nie będzie trwało
dopóki śmierć ich nie rozłączy, a całą wieczność.
Gdy zbliżała się noc, para wampirów raz jeszcze pogratulowała młodemu
małżeństwu. Wręczyli im prezenty, dwa flakony z ich krwią. Perrie spojrzała na
nich zaskoczona nietypowością podarunku.
-Doszliśmy do wniosku, że to będzie pewna lokata na przyszłość. Wiem,
że przemiana w wampira nie jest waszym marzeniem ale możecie to zrobić wtedy,
gdy stwierdzicie, że chcecie być razem już zawsze – wyjaśniła Nina przytulając
kolejno Perrie i Zayna.
~~
Księżyc był jedynym światłem nad małą wioską w Teksasie. Nie była późna
noc, ale większość ludzi znajdowała się już w swoich domach. Tylko nieliczni
wciąż spacerowali. Jedną z nich była nastolatka. Wampir, który ją obserwował od
razu wysnuł wnioski, że pokłóciła się z rodzicami. Nie wyglądała na zaniedbaną,
ale na bardzo smutną. Wyjęła z kieszeni jednego papierosa i zapaliła go
siadając na ławce. Większość młodych ludzi po niepowodzeniu sięga po używki. Jedni
piją, drudzy ćpają, a jeszcze inni palą. W dzisiejszych czasach niewiele jest
nastolatków, które tego nie próbowały.
-Mogę pozbyć się cierpienia z twojego życia – odezwał się zajmując
miejsce obok.
Dziewczyna niechętnie podniosła na niego wzrok. Nie lubiła gdy ktoś
przeszkadzał jej w myśleniu i wtrącał się w nieswoje sprawy. Nieznajomy był
przystojny, ale nawet to nie zachęciło nastolatki do rozmowy z nim. Zgasiła papierosa
swoim butem i bez słowa wstała. Ruszyła chcąc prędko zostawić za sobą mężczyznę.
Wtedy pojawił się dokładnie przed nią.
-Kim jesteś? – zapytała przerażona.
-Nieładnie tak odchodzić bez pożegnania.
Ukazał swoje kły i gdy był bardzo blisko jej szyi, potworny ból
uniemożliwił mu dalsze czynności. Złapał się za skronie i upadł na kolana nie
potrafiąc wytrzymać fizycznego cierpienia.
-Permisso Laca Tha Tar – słowa Valerie spowodowały jeszcze
większy ból nieznanemu wampirowi.
Nastolatka przyglądała się wszystkiemu z boku. Nie mogła uwierzyć w
sytuację, która rozgrywała się przed nią. Za czarownicą pojawiła się Oksana,
która całą siłą łowcy, wbiła wampirowi kołek w serce. Wykonały swoją kolejną
misję. Tulle spojrzała na niedoszłą ofiarę i za pomocą magii zabrała jej
wspomnienia. Nie chciała żeby niewinne osoby pamiętały to, co je spotkało.
Valerie i Oksana tworzyły zgrany duet. Podróżowały po całym kraju
tropiąc wampiry, które dopuściły się najgorszych zbrodni. Dzięki temu jedna,
jak i druga zyskały role w życiu. Cieszyły się, że taką niewielką pracą mogą
uratować setki żywych istot.
~~~~
Głupio czuję się tym, że znów udostępniam coś słabego. Chciałam stworzyć naprawdę dobry rozdział zważając na to, że jest ostatni ale chyba się wypaliłam.
Epilog napiszę lepszy, obiecuję