Nora na prośbę Lily zostawiła ją samą z
martwym ukochanym. Nie chciała być na miejscu kobiety. Mimo tego, że już
straciła Valerie to nie potrafiła sobie wyobrazić jakby wyglądał świat bez
blondynki. Obecność Damona przypomniała jej jak mocno tęskni za swą miłością. Ogromnie
chciała przytulić dziewczynę szeptając przy tym jak mocno ją kocha. Ze smutkiem
uświadomiła sobie, że nawet nie zna miejsca zamieszkania Valerie. Na każdym
kroku obwiniała się za rozpad związku. Wyjęła z szafki apaszkę należącą do
blondynki. Dzięki niej czarami będzie mogła namierzyć Tulle. Wypowiedziała pod
nosem zaklęcie mając nadzieję, że się uda. Wizja, która ukazała się brunetce
przed oczami wskazała mieszkanie Damona w centrum miasta. Ostatni raz zajrzała
do pogrążonej w smutku i pragnącej samotności Lily. Westchnęła cicho i
spacerkiem udała się we wskazane miejsce. Nie ruszyła jej śmierć Silasa. Nigdy
nie był dla niej kimś bliskim, lubiła go ze względu na Lilian. Czuła, że jest
jej to winna.
Idąc zatłoczonymi ulicami obserwowała jak
zmieniło się życie od wojny secesyjnej. Kobiety z lekkością chodziły w
spodniach, niektóre nawet nie dbały o swój wygląd. Seattle w jakim była obecnie
to kompletne przeciwieństwo tego sprzed ponad stu lat. Dziwnie było nie
spotykać na ulicach dorożek i koni. Mimo to, przyzwyczaiła się do nowego
świata. Polubiła wolność i tolerancję. Obecne czasy zdecydowanie były
łatwiejsze.
Westchnęła gdy dotarła pod właściwy
apartamentowiec. Dziwnie czuła się jadąc nowoczesną windą. Głos poinformował
ją, że po kilku sekundach znajduje się już na najwyższym piętrze. Zadzwoniła do
drzwi niepewna czy kogokolwiek zastanie. Otworzyła jej kobieta z wyglądu
podobna do Niny. Uśmiechnęła się delikatnie pytając o cel wizyty.
-Jeżeli to nie problem, chciałabym porozmawiać
z Valerie.
Oksana wpuściła brunetkę do środka wskazując
jej miejsce przebywania dziewczyny. Dobrev usiadła w salonie nasłuchując. Damon
nie wybaczyłby jej gdyby coś złego przytrafiło się jego przyjaciółce.
Nora widząc osłabioną ukochaną od razu
pożałowała swoich decyzji. Gdyby wtedy wybrała właśnie ją, Valerie nie
wykorzystałaby większości magii. Hildegard w ciszy usiadła na krześle nie
spuszczając jednak z niej wzroku.
-Val, żałuję, że cię zostawiłam.- odezwała się
niepewnie.
Blondynka podniosła wzrok z zaciekawieniem
przyglądając się Norze. Ona także tęskniła za ukochaną. Takiej miłości nie dało
się zastąpić.
-Cóż, Silas umarł. Osiągnęłam cel. Szkoda, że
poświęciłam na tym swój związek.- odparła wstając z łóżka.
Nora dostrzegła jej wychudzenie i zmęczenie.
Bolało ją serce gdy musiała oglądać swój mały świat w takim stanie. Zdała sobie
sprawę ile kosztowała Tulle cała sprawa.
-Nie uważam, że powinnaś mi wybaczyć. Lecz
tęsknię za tobą, Valerie.- szepnęła łamiącym się głosem.
Blondynka nigdy w rzeczywistości nie była zła
na swoją dziewczynę. Za bardzo im na sobie zależało. Valerie podeszła do
zaskoczonej Nory łapiąc ją za dłoń. Stały teraz naprzeciw siebie wpatrując się
w swoje tęczówki. Uśmiechnęły się, co tylko umocniło brunetkę w następnym
kroku. Delikatnie pocałowała Tulle, lecz gdy ona odwzajemniła gest, czuła się
wspaniale.
~~
Jade z każdym dniem oswajała się z ciążą. Nie
był to już ten moment, w którym obawiasz się, że sobie nie poradzisz. Mimo
tego, że jej przyszłość nie obejmowała już związku z Damonem, ona cieszyła się,
że zamierza płacić na utrzymanie potomka. Przejechała dłonią po swoim brzuchu
uśmiechając się. Dziecko zmieniło jej pogląd na świat. Nie chciała już chodzić
na imprezy i podrywać facetów. Obiecała sobie, że wychowa fasolkę najlepiej jak
tylko będzie w stanie.
Przekręciła kluczyk w drzwiach dwa razy
upewniając się czy mieszkanie jest zamknięte. Po nocach dręczyły ją sny
związane z pobiciem i kradzieżą. Nie chciała po raz kolejny obarczać swoimi
obawami zapracowanego Damona.
Kochała go. Czuła się szczęśliwa patrząc w
jego miodowe tęczówki. Przy nim promieniała a wszystkie smutki gdzieś znikały.
Jedyną rzeczą jaka stała na przeszkodzie był sam Damon, który według swoich
zapewnień nigdy nie pokochał brunetki.
Był piękny, wiosenny dzień. Z uśmiechem na
ustach robiła zakupy chcąc dostarczyć dziecku potrzebnych witamin. Ludzie byli
mili i serdeczni widząc jej powoli odstający brzuszek. Długo zastanawiała się,
które płatki będą odpowiednie zarówno dla niej jak i potomka. Gdy spełniona
wyszła ze sklepu postanowiła jeszcze pospacerować po parku. Skręciła w skrótową
uliczkę lecz cień osoby zaniepokoił ją. Z ciemności wyłonił się blondyn a
dziewczyna miała wrażenie, że gdzieś go spotkała.
-Nie dość, że panienka w ciąży to jeszcze
kręci się po niebezpiecznej dzielnicy.- odezwał się mocny, męski głos.
Jade przerażona przełknęła ślinę wpatrując się
w niego.
-Czego ode mnie chcesz?- warknęła coraz
bardziej bojąc się.
-Damon tak mocno tęsknił za Niną, że aż zrobił
dziecko innej dziewczynie.- rzucił a na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.
-Kim jesteś?- zaskomlała gdy postać zaczęła
się zbliżać.
Brunetka odruchowo cofnęła się. Czuła strach
przed tajemniczym osobnikiem. On jednak w ułamku sekundy znalazł się zbyt
blisko niej. Złapał dziewczynę za nadgarstki uważnie skanując jej twarz. Uśmiechnął się triumfująco czując przerażenie ofiary.
-Jestem Klaus Mikaelson i witam cię w twoim
koszmarze.
Chwilę później brunetka poczuła przeszywający
ból w szyi. Szybko straciła kontrolę nad swoim stanem.
~~
Do niczego nie doszło. Nina zbyt szybko
odczuła głębokie poczucie winy. Kochała Elijaha, mocno, szczerze i prawdziwie. Nie
mogła pozwolić by jej dawna miłość przekreśliła jej szansę na przyszłość. To
nie tak, że Damon się dla niej nie liczył. Wciąż miała słabość do niego, nadal
nie potrafiła zapomnieć o ich wspólnej przeszłości. Gdy po pijaku zakończyli
pocałunek Bułgarka obładowana poczuciem winy wpłynęła na jego podświadomość
wysyłając bruneta do domu.
Większość dnia wampirzyca spędziła ze swoją
siostrą, której zwierzała się nie tylko ze swoich problemów. Rozmawiały tak
jakby wcale nie rozstały się na parę lat. Oksana opowiedziała o tym, jak stała
się łowcą wampirów, za to Nina, jak teoretycznie jej największym wrogiem.
Relacje sióstr nadal były tak samo emocjonalne jak dawniej.
Brunetka zdziwiła się widząc nieopodal swojego
ukochanego. Elijah zamyślony opierał się o ścianę mostku. Nina zaintrygowana
pożegnała się ze starszą siostrą by móc porozmawiać z brunetem. Jednak kiedy
ujrzała jego smutne oczy, wiedziała, że coś go trapi. To jedno z najgorszych
uczuć widzieć ukochaną osobę cierpiącą, smutną a nawet załamaną. Ten dobry
humor już gdzieś z niej wyparował. Podeszła bliżej chcąc wybadać całą sprawę.
Elijah widząc wampirzycę jeszcze bardziej
posmutniał. Wiedział, że rozmowa wpłynie źle nie tylko na niego. Gardził sobą,
za to jak musiał ją zranić.
-Przyszedłem się pożegnać, najdroższa. Chociaż
teraz nie wydaje mi się, że to był dobry pomysł.- jęknął błądząc wzrokiem po
jej ciele.
Słowa mężczyzny zadziałały jak pobudzacz łez. Mimo
tego, że jeszcze nie wiedziała dlaczego chce ją zostawić, płakała. Słona ciecz
na policzkach nie raniła tylko dziewczyny. Mikaelson wręcz wymuszał na swoim
ciele spokój.
-Ale nie rozumiem.. Przecież razem wróciliśmy.
Wszystko miało być dobrze. Mieliśmy być razem.- zaskomlała.
Jego oczy także się zaszkliły. Stali tak
blisko siebie a mimo tego żadne nie odważyło się dotknąć drugiego. Skanowali się
wzrokiem jakby widzieli się po raz pierwszy. W rzeczywistości było to jednak
ostatnie spotkanie.
-Tutaj jesteś najbardziej szczęśliwa. Nie ze
mną, z siostrą, wśród ludzi. Damon jest dla ciebie najlepszą i najgorszą rzeczą
w życiu. To jego powinnaś docenić, z nim być. – powiedział grobowym głosem.-
Pasujecie do siebie a ja zbyt długo chodzę po tym świecie by tego nie zauważyć.
Zmniejszył tą już niewielką odległość między
nimi. Kciukiem potarł policzek ukochanej pozbywając się śladów łez. Nie chciał
żeby płakała. Pragnął zapamiętać dziewczynę jako szczęśliwą, piękną i młodą
wampirzycę. Dokładnie taką jak podczas ich pierwszego spotkania.
-Kocham cię.- szepnęła wpatrując się smutno w
jego tęczówki.
Położyła dłoń na policzku mężczyzny chcąc by
zmienił swoją decyzję. On odwrócił wzrok raniąc ją jeszcze bardziej.
-Wierzę, że sobie poradzisz. Jesteś silna i
zdeterminowana. Przetrwasz.- pocałował Ninę w czoło by po chwili zniknąć.
Została sama, przytłoczona jego odejściem. Nie
powstrzymywała łez. Czuła się opuszczona. Elijah robił to dla jej dobra, lecz
jedynym czego potrzebowała był właśnie on. Pustka i tęsknota zawładnęły sercem
brunetki ale ona uświadomiła sobie, że to dopiero początek. Z każdym dniem będzie
bardziej pragnąć swej miłości. Nawet Damon, do którego gdzieś głęboko w sobie
żywiła uczucia, nie był w stanie zaspokoić jej skomlącego serca.
Usiadła na pobliskiej ławce nadal płacząc. Nie
zwracała uwagi, że zrobiło się ciemno. Wartość straciło wszystko, nawet jej
powrót do żywych. Gardziła losem za to, że sprawił takie piekło. Wcale nie
musiała poznawać pierwotnego wampira by mieć kogoś do kochania. Elijah
Mikaelson był kompletnym przeciwieństwem Klausa, pierwszego kochanka Dobrev. Był
jak spokojna rzeka, która poi te najbardziej zranione zwierzęta. Jak szal, który
ocieplał w zimne dni. Teraz stał się przeszłością, co znów załamało dziewczynę.
~~
Salvatore obudził się zdezorientowany w swoim
domu. Mocno zakrapiana impreza przypomniała o sobie. Mimo tego, że bolała go
głowa, on pamiętał pocałunek z Niną. Był zbyt szczęśliwy by zawracać sobie
myśli pracą. Priorytetem stało się dla niego odzyskanie Dobrev. Była tą
pierwszą miłością i liczył, że będzie też ostatnią. Przy wszystkich kochankach,
Nina była kimś w rodzaju królowej, bogini wszelkiego urodzaju i piękności. Wstał
z łóżka zmotywowany do działania. Uśmiechnął się do swojego odbicia, wiedząc,
że jest idealny. Rękami przeczesał niesforne włosy i pędem udał się pod
prysznic. Pragnął by ten dzień przyniósł ze sobą tylko radość. Niestety, znów
się mylił.
Ubrany w niebieską koszulę i dopasowane
spodnie udał się do kuchni, gdzie ku swojemu zaskoczeniu zastał Valerie i Norę.
Bez słów wyjaśnienia wiedział, że wróciły do siebie. Miał zbyt dobry humor by
się tym przejąć. Mrugnął do przyjaciółki zabierając z pomieszczenia filiżankę
kawy.
-Nie powinieneś jechać do pracy?- zapytała
Oksana wyłaniając się z pokoju gościnnego.
Brunet obiecał sobie, że porozmawia z nią na
temat siostry. Był w stanie poświęcić dla Niny wszystko.
-Ciężko jest wrócić do normalnego życia.-
jęknął dopijając kawę.
Miał rację. W przeciągu kilku miesięcy jego
świat diametralnie się zmienił. Kiedyś najważniejsza była rola płatnego
zabójcy, ruletka i masa kochanek. W pracy nie był prawie od miesiąca, podobnie
w kasynie a ostatnią partnerką łóżkową stała się Jade. Damon żył obecnie w
świecie magii, wampirów, wilkołaków stawiając czoła fantastycznym problemom.
W firmie pracownicy przywitali go szczerymi
uśmiechami. On, jako szef wielkiej korporacji był oschły. Analizował postępy
szkolonych zabójców gdy w gabinecie pojawiła się sekretarka z kolejnymi
papierami. Tęsknił za normalnością jaką dawała mu praca. Telefon mężczyzny od
wibracji zaczął przemieszczać się po drewnianym biurku. Odebrał niechętnie
widząc imię brata.
-Damonie, musisz szybko przyjechać do twojego,
rodzinnego domu.- zaskomlał w słuchawkę.
Mimo tego, że nie chciał to zabrał kluczyki i
rzucając sekretarce jakąś wymówkę znalazł się w windzie. Całą drogę na dół
spędził w towarzystwie dziecięcych piosenek. Pod nosem narzekał obiecując
sobie, że zwolni człowieka odpowiedzialnego za umilanie podróży.
Wsiadł do auta i równie szybko jak wyruszył,
znalazł się na miejscu. Poprawił marynarkę i kasztanowe włosy. Bez pukania
wszedł do domu znów wywołując falę wspomnień. Kiedy był dzieckiem nie rozumiał
jeszcze, dlaczego dorośli narzekają na życie. Znalazł smutnego Zayna siedzącego
na kanapie.
-Wyjaśnisz mi po co zrywałeś mnie z pracy?-
warknął poirytowany.
Malik bez słowa podniósł się gestami prowadząc
za sobą brata. Salvatore zdziwił się gdy stanęli przed drzwiami sypialni
rodziców. Gdy weszli do środka płatny zabójca zastał Norę, Valerie i Perrie. Każda
z nich miała smutny wyraz twarzy. Tylko Damon nie rozumiał co takiego się
wydarzyło. Dziewczyny odsunęły się ukazując mu bladą Lily leżącą w łóżku. Oczy,
mimo tego, że były otwarte, stały się jakieś nieobecne. Wyglądała jakby całe
życie z niej odpłynęło.
Zayn przysiadł
na skraju łóżka biorąc do ręki dłoń matki. Była lodowata tak jak i reszta jej
ciała. Widząc kobietę w takim stanie, od razu wybaczył wszystkie krzywdy jakie
mu wyrządziła. Wiedział, że ją straci i ta myśl raniła go najmocniej.
-Co się z tobą stało?- zapytał Damon stojąc
nieopodal.
Jego twarz nie ukazywała jakichkolwiek emocji.
Trzymał ręce w kieszeni opierając się o szafę podczas gdy inni otoczyli Lily.
-Nie mogła żyć bez Silasa, więc wypiła
truciznę.- wyjaśniła Nora także siadając na łóżku.
Tylko Damon i Valerie trzymali się na dystans.
-Ona zaraz umrze. Powinieneś się z nią pożegnać.-
szepnęła blondynka kładąc dłoń na jego ramieniu.
Salvatore długo analizował w głowie słowa
przyjaciółki. Co właściwie powinien powiedzieć matce? Nie potrafił podziękować,
skoro nie miał za co. Nie był jej dłużnikiem, nic mu nie ofiarowała. Była jak
obca osoba. Zayn z zaszklonymi oczami ponaglił brata. Tylko brunet jeszcze nic
do niej nie powiedział. Damon westchnął poirytowany całą sytuacją. Podszedł do
łóżka po czym schylił się w taki sposób, że twarz jego i matki były blisko
siebie.
-Udanego życia w piekle.- powiedział cicho.
Twarz Lilian zastała w zdziwieniu. Umarła a
niewzruszony mężczyzna opuścił dom zostawiając za sobą kolejny etap życia.
~~~~
Witajcie!
ZA NAMI PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ DRUGIEJ CZĘŚCI!
Jeszcze w tym tygodniu powinien pojawić się ostatni.. Jak się podobał rozdział? Spodziewaliście się rozstania Niny i Elijaha? Śmierci Lily? Brawo dla Natalii bo to rozgryzła. Jestem jednak ciekawa, czy domyślacie się kto umrze w kolejnym rozdziale.
Mam nadzieję, że ten ostatni to będzie taki prawdziwy sztos, który zachęci do czytania trzeciej części.
Widzimy się niedługo
Karo <3