To zaklęcie dało Damonowi kilka minut
przewagi. Silas krwawił zbyt mocno by mógł mu teraz zaszkodzić. Obolały brunet
podniósł się ociężale. Zachwiał się pod wpływem silnego ucisku w głowie.
Zignorował wszystkie dolegliwości wsparty zemstą. Z uśmiechem na ustach i nożem
w ręce ruszył by zadać ostatni cios swojemu wrogowi. Duma go rozpierała, był
tak blisko zwycięstwa. Pochylił się nad czarownikiem by móc po raz ostatni
spojrzeć na ukochanego matki. Wszystko szło po jego myśli do momentu aż ból w
głowie nie stał się zbyt uciążliwy. Upadł trzymając się za skronie. Dopiero po
chwili dostrzegł Norę, która była przyczyną rozbrajającego bólu. Salvatore
wiedział, że nie może się poddać. Tracił szansę na zwycięstwo gdy w grę
wchodziła czarownica. Jednak gdy nieopodal ujrzał także matkę, zemsta obudziła
się w nim na nowo. Chciał zabić ukochanego Lily w tak samo brutalny sposób jak
ona pozbawiła życia Ninę- na jej oczach. Nie da się opisać cierpienia jakie
spada na ciebie, gdy musisz patrzeć jak twoja miłość umiera. Matka skazała na
to swoje dziecko, a gdy synek dojrzał postanowił odpłacić się tym samym. Po
chwili znów poczuł siłę płynącą od Valerie. Był dumny z przyjaciółki, która tak
dobrze znosiła tą walkę.
-Wszystko co zrobisz mnie, przydarzy się także
Val. Jesteś pewna swojej decyzji?- zwrócił się do Nory widząc, że szykuje się
do ataku.
Te słowa zadziałały na dziewczynę. W jej
głowie przewinęły się wszystkie wspomnienia związane z ukochaną. Widziała jak
wspólnie kryją się przed niszczącą falą wojny secesyjnej, jak się wspierają,
całują, są razem. Wcześniej tylko śmierć była w stanie je rozdzielić. Brunetka
uświadomiła sobie z jak błahego powodu ten piękny związek został zniszczony.
-To, że ją kocham nie oznacza, że nie mogę
zabić ciebie.- powiedziała pewnie przypominając sobie o zaistniałej sytuacji.
-Nigdy więcej nie mów, że jesteś szlachetna.
Przyszedłem tu tylko w zemście.- odparł kierując się do Silasa.
Słyszał zbliżające się kobiety. Miał mało
czasu, a musiał podjąć właściwą decyzję. Sięgnął po nóż wiedząc, że czas mu
ucieka. Ostatni raz spojrzał w oczy wroga. Nie przekonywał go fakt, że
mężczyzna się wykrwawia. Z całej siły, jaka jeszcze mu pozostała wbił ostrze w
serce przeciwnika. Był jedyną osobą, która mogła jeszcze zobaczyć go żywego.
Uśmiechnął się zdając sobie sprawę, że teraz to nie on cierpi. Wypowiedział pod
nosem zaklęcie przenoszenia uciekając z miejsca zdarzenia prosto do swojego
mieszkania, do Valerie.
Zostawił na polanie pogrążoną w łzach Lily,
zamyśloną Norę i martwego Silasa.
~~
Mijały dni, godziny i minuty, podczas których
Perrie ze wszystkich sił próbowała nie myśleć o Zaynie. Dużo spacerowała
szukając przy tym pracy. Znów bowiem została bez środków do życia. Mimo tego,
że starała się zostawić rozważania na temat przyszłości z Malikiem, on dzwonił
codziennie. Ich rozmowa zawsze zaczynała się od pytania o samopoczucie. Więc co
odpowiadała blondynka? Wszystko w porządku, dziękuję. Nie była to jednak
prawda. W rzeczywistości dziewczyna była rozbita. Wiedziała, że w
nieskończoność nie może odwlekać swojej decyzji. Tak ciężko było jej zrobić
krok. Nigdy do końca nie zwątpiła we własną miłość do Zayna. Osoby trzecie,
które miałyby ocenić jej sytuację wybrałyby powrót do ukochanego. Perrie oprócz
dobrych wspomnień doskonale pamiętała te złe, te tragicznie. Jaką miała
pewność, że Malik się zmienił? Co jeśli znów chciał mieć ją na wyłączność?
Tęsknota zawładnęła jej sercem do tego
stopnia, że następnego dnia zjawiła się pod swoim dawnym domem. Chciała złożyć
Mulatowi niespodziewaną wizytę by dowiedzieć się jak radzi sobie sam. Dopiero
gdy zadzwoniła do drzwi i ujrzała go w brudnej koszulce i dresach, zrozumiała,
że jest tutaj potrzebna. W ciszy przeprosiła chłopaka za tak późną wizytę.
Spojrzała w gwiazdy, które dodały jej odwagi. Uśmiechnęła się niewinnie do
bruneta po czym weszła do środka. W kuchni sama zaparzyła sobie herbatę czując
się w domu, tak jak dawniej. Usiedli z Zaynem naprzeciwko przy stole by móc w
końcu przeprowadzić rozmowę, na którą czekały obie strony.
-Dużo myślałam przez ten czas.- odezwała się
nie patrząc na chłopaka.
-Nie będę znów cię przekonywał, że się
zmieniłem. Uszanuję każdą twoją decyzję.- odparł upijając herbatę, którą
zrobiła także dla niego.
-Chcę dać nam szansę.- szepnęła dopiero po
chwili długo się zastanawiając.
Twarz Malika od razu się rozpromieniła. Szczęście
wręcz w niego uderzyło, gdy usłyszał to krótkie zdanie. Zamierzał teraz udowodnić
ukochanej, że jest całym jego światem. Bez słowa wstał od stołu podchodząc do
niej. Złapał za jej małą dłoń, ciągnąc całe ciało ku górze. Ich twarze znalazły
się bardzo blisko siebie. Zayn delikatnie, jakby z obawą, że go odrzuci,
pocałował dziewczynę. Tego brakowało im od dawna- wzajemnych czułości.
Blondynka pogłębiła pocałunek zarzucając ręce na jego kark. Uśmiechnął się po
czym zaczął jeździć dłońmi po jej plecach. Edwards objęta pożądaniem tyłem szła
do salonu nie przerywając pocałunku. Po drodze pozbawiła ukochanego koszulki
uśmiechając się na widok jego mięśni. Położyła dłoń na klatce chłopaka czując
bijące od niego ciepło. Ten nie pozostawał jej zbyt długo dłużny, bo już po
chwili to ona była bez koszuli. Położył Perrie delikatnie na kanapie obsypując
całusami jej brzuch, biust, ramiona, szyję i twarz. Od zawsze uważał to ciało
za idealne. Prawdziwą przyjemność sprawił jej jednak gdy pozbył się stanika. Całował
ją naprawdę delikatnie, z myślą, że to co wydarzy się później będzie najlepszym
co go spotkało. Blondynka bez problemu ściągnęła z niego spodnie, wraz z
bokserkami. On, spokojnie zajął się jej dżinsami. Gdy byli już gotowi, potarł
policzek ukochanej. Spojrzał w jej niebieskie tęczówki by mieć pewność, że tego
chce.
-Kocham cię Perrie.- odezwał się po czym
powoli zagłębił się w blondynce.
Ta cały czas patrząc na niego wiedziała, że
zrobiła dobrze. Tutaj było jej miejsce, obok ukochanego. Rozkoszowała się
doznaniami jakie zapewniał im stosunek.
-Tęskniłam za tobą.- szepnęła.
Gdy skończyli, nie chcieli nawet przenosić się
do sypialni. Zayn mocno przytulił swoją dziewczynę całując ją w czoło. Zasnęli w
swoich objęciach wiedząc, że nie pozwolą by ich związek znów się rozpadł.
~~
Oksana kilka razy upewniła się czy z Valerie
wszystko w porządku. Podziwiała czarownicę za tak ogromną odwagę i poświęcenie.
Przykryła blondynkę, która po zakończeniu starcia z Silasem, szybko zasnęła. Telefonicznie
poinformowała uradowanego Damona, że z jego przyjaciółką wszystko w porządku. Założyła
na siebie płaszcz wychodząc z mieszkania. Chciała na świeżym powietrzu pomyśleć
o Ninie. Zaklęcie się nie udało, ona czuła jednak jej obecność. W głowie
brunetki przewinęły się wspomnienia z dzieciństwa. Wówczas wszystko było
proste, a one spokojnie bawiły się w ogrodzie w Bułgarii kompletnie nieświadome
koszmaru jaki je spotka. Oksana wielokrotnie obwiniała siebie za ich
niepowodzenie. Trzymała się wspólnego planu, ale przecież mogła przewidzieć
nagły ruch Klausa. Tak bardzo tęskniła za szczerym uśmiechem młodszej siostry. Uroniła
kilka łez przechodząc obok niewielkiego parku.
Przetarła oczy niedowierzając im. W pierwszej
chwili myślała, że to wyobraźnia pomieszana ze smutkiem płatają jej figle. Jednak
kiedy szła dalej a postać jej siostry nie znikała, zdała sobie sprawę, że to
prawda. Nina z tym swoim słodkim uśmiechem stała po drugiej stronie ulicy. Oksana
nie zważając na samochody wybiegła chcąc jak najszybciej znaleźć się przy siostrze.
Ze łzami w oczach wpadła w jej ramiona. Dopiero gdy ją dotknęła, była pewna.
Nina żyje.
Płakały obie. Przytulały się mocniej i
mocniej. Nie widziały się odkąd do życia młodszej Dobrev wkradł się Niklaus.
-Więc ty żyjesz.- odezwała się starsza z nich
dokładnie skanując jej twarz.
-Wybacz, że nie zjawiłam się wcześniej. Odkąd opuściłam
piekło wiele rzeczy musiałam załatwić.- Oksana była tak szczęśliwa słysząc głos
Niny.
-Piekło? Więc nasze zaklęcie się udało!-
krzyknęła uradowana.
Dopiero gdy ponownie rzuciła się na szyję
siostry poczuła jej zimną skórę. Niedługo zajęło jej łączenie faktów. Z bólem w
sercu spojrzała na młodą Dobrev.
-Jak to się stało, że jesteś wampirem?
-Opowiem ci wszystko. Obiecuję.- odpowiedziała
uspokajając Oksanę.
~~
Damon Salvatore od zawsze był typem samotnika.
Po udanym zleceniu lubił pójść do baru i napić się mocnego trunku. Dokonana zemsta
nie była dla niego zwykłym zabójstwem. Nareszcie nie czuł się poszkodowany,
radował się cierpieniem Lily. Zajął spokojnie miejsce na krześle obrotowym
zamawiając butelkę bourbonu. Chciał uczcić śmierć Silasa. Nalał sobie niewiele
cieczy do szklanki i wypił całą jej zawartość. Gorąco opanowało jego ciało,
tego brakowało mu od dawna.
Mimo, że tak bardzo się starał, znów zaczął
myśleć o Ninie. Po kilku wypitych szklankach skarcił siebie za to, że jej nie
odwiedzał. Nigdy nie przestał kochać brunetki. Codziennie zastanawiał się jakby
to było, gdyby żyła. Czy odważyłby się do powiedzenia jej, jak mocno ją kocha? Wyobrażał
sobie ich wspólne posiłki, wieczorne rozmowy w łóżku podczas, których
zwierzaliby się z całego dnia. Chciał z nią podróżować, pokazać tej niewinnej
osóbce cały świat. Nie pragnął niczego innego prócz jej szczęścia, uśmiechu na
twarzy. Z bólem w sercu powrócił do rzeczywistości. Jego ukochana nie żyła. Została
poświęcona w chorym rytuale zaplanowanym przez jego matkę. Był głupcem, że
próbował ułożyć sobie bez niej życie. Przecież przez wszystkie lata poczuł
miłość tylko do Niny. Vicki i Jade nigdy nie były w stanie pomóc mu zapomnieć. Zgodnie
ze słowami Thirlwall, już za kilka miesięcy miał zostać ojcem. Westchnął zdając
sobie sprawę, że zarówno do niej jak i nienarodzonego dziecka nie czuje nic. Nim
się obejrzał opróżniał już pierwszą butelką trunku, a wiele na niego czekało. Spojrzał
w bok i zamazanym wzrokiem dostrzegł swojego anioła.
-Nina?- mruknął wytrzeszczając oczy.
-Nie, Damonie, to nie jest sen. Ja żyję i
bardzo nie podoba mi się fakt, że oboje jesteśmy mocno pijani.- odpowiedziała
opierając się o bar.
Całe życie próbował być silnym mężczyzną. Nawet
gdy dostał baty od swojego ojca, wstrzymywał płacz. Zrozumiał jak głębokim
uczuciem darzy Ninę czując na jej widok napływającą falę łez. Nie chciał by ta
piękna chwila przesiąkła przez jego palce. Czuł zapach swojej ukochanej. Podniósł
się z krzesła podchodząc do niej. Alkohol gdzieś odpłynął pozwalając mu
analizować jej młodą twarz. Nadal miała pełne usta, malutki nosek i kawowe
oczy. Wciąż była nieskazitelnie piękna. Zbliżył się pragnąc dotknąć dziewczyny.
Spojrzał na malinowe wargi po czym językiem zwilżył swoje.
-Damonie, wiem co chcesz zrobić. Nie możesz..-
nie dokończyła, ponieważ zamknął jej usta odważnym pocałunkiem.
Brunetka chwilę wmawiała sobie, że to nic dla
niej nie znaczy. Całus mężczyzny przypomniał jej o wszystkich cudownych
chwilach, które razem spędzili. Oderwała się od bruneta spoglądając na jego
pokrytą jednodniowym zarostem twarz. Położyła dwa place na brodzie mężczyzny po
czym wpiła się w jego usta. Byli pijani a Dobrev wkrótce będzie żałować tych
pocałunków. Teraz, póki wampirzyca pragnęła dawnego ukochanego nic nie było w
stanie jej powstrzymać.
~~~~~~~~
Witajcie!
Za nami już czternasty rozdział i pierwsza z trzech śmierci :) Dobrze mi się pisze rozdziały gdy mam taką wenę. Nie wiem jak wy ale bardzo się cieszę z pocałunku Damona i Niny bo shippuję ich od zawsze :D Nie myślcie jednak, że to happy end..
Na gifie pierwszym macie Ninę i Oksanę, jak będę zmieniać bohaterów, dam jej wygląd
A jak Perrie i Zayn? Do końca części już się nie pojawią, wybaczcie
Kolejny rozdział wkrótce
Karo<3
PS: Może macie jakieś teorie kogo jeszcze zamierzam uśmiercić? :D
Zaczęłam skakać jak przeczytałam o scenie +18 xD
OdpowiedzUsuńHAHA!!! WIEDZIAŁAM, ŻE SILAS UMRZE, PO PROSTU WIE-DZIA-ŁAM
Z jednej strony mam ochotę zaszlachotwać Norę, a z drugiej dać jej się wypłakać w moich ramionach...eh :v
Czyli Pezz i Zayn jednak razem? Jupi ^^
Nie ważne czy czytam scenę +18 z Malikiem jako hetero/homo/bi/trans i tak zawsze jest mi cholernie gorąco XD
Oksana i Nina się spotkały. Damon i Nina się spotkali.
NINA ROBI WIELKI COME BACK!
Tzn już wcześniej go zrobiła. Ale teraz tak z tym wyszła do ludzi. A ja dalej nie wiem kogo ona woli :c
Jeśli mam zgadywać to zginie na pewno Lilian i...
No właśnie nie mogę się zdecydować. Może Elijah? Czy on może zginąć ponownie czy nie za bardzo? A może Valerie? Cały czas spodziewam się zasadzki na nią. Oksana? Czyjaś zemsta? A może Nora? Bo trzymała z tymi "złymi"?
Nie ważne kogo uśmiercisz i tak to będzie dla mnie wielkie zaskoczenie :D
Do zobaczenia <3
Rozdział bardzo ładny, jednak myślałam że będzie więcej opisów w scenie erotycznej XD
OdpowiedzUsuńOgólnie podoba mi się opowiadanie i to bardzo :)
http://mijnlevenreis.blogspot.com/
Ten opis walki na początku jest naprawdę genialny <3
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to zrobiłaś, że udało ci się napisać coś tak wspaniałego, zazdroszczę talentu <3 (znowu, haha)
Ojej, Perrie i te gwiazdy, które dodały jej odwagi. <3 Kocham gwiazdy i utożsamiłam się trochę przez to z nią. :)
Wierz mi lub nie, ale Valerie to ja podziwiam odkąd pojawiła się w tym opowiadaniu <3
"Podziwiała czarownicę za tak ogromną odwagę i poświęcenie."
Zobaczymy jaką postacią okaże się Nina jako wampir <3 Już nie mogę się doczekać, hihi.
No ja też jestem strasznie ciekawa co na to wszystko nasz drogi ELIJAH, hahaha.
Lecę czytać kolejny rozdział! <33
-K.