Londyn, Anglia, 1864 rok
Trwała
okrutna wojna secesyjna. Ludzie masowo uciekali ze Stanów. Klaus Mikaelson
przyglądał się wszystkiemu z boku, jakby urzeczony ich strachem. Ubrany w
idealnie skrojony garnitur podążał ulicami Londynu. Kiedy przysłuchiwał się z
boku rozmowom innych, najpopularniejszym tematem była właśnie wojna. Hybryda
zastanawiała się gdzie podział się jego brat. Od dawna planował śmierć Elijaha
i Rebeki. Był jak wyprany z uczuć. Kiedyś rodzina była dla niego światłem w
tunelu. Zabijał wszystkich którzy próbowali zniszczyć jego więzy krwi. Teraz jednak
nic się dla niego nie liczyło. Przez tysiąc lat swojego życia wystarczająco
dużo razy zawiódł się na innych, by dbać o towarzystwo.
Wyciągnął
z kieszeni marynarki kołek z białego dębu, który służył jako broń przeciwko
pierwotnym wampirom. Obserwował go z każdej strony. Zastanawiał się czy warto
pozbawić życia kogoś bliskiego. Nim właściwie ocenił sytuację podeszła do niego
jedna z przerażonych dam.
-Przepraszam,
że zakłóciłam pańską ciszę. Chciałabym się zapytać o opinię na temat panującej
wojny – odezwała się cichutko.
Klaus
uśmiechnął się pod nosem. Bawił go ludzki strach. Prawie nie pamiętał swoich
człowieczych lat. Nie potrafił sobie wyobrazić jak sam się czegoś obawia. Odkąd
matka zdradziła jego ojca z wilkołakiem i zmieniła go w wampira, nie wiedział
co to strach. Nikt nigdy nie był w stanie go pokonać. Od tysiąca lat był
najpotężniejszy.
-Nie ma
powodów do obaw. Myślę, że na całej wojnie ucierpią tylko dzicy murzyni –
odpowiedział szybko przypominając sobie rozmowy w pobliskim barze.
Właściwie
temat wojny nigdy go nie interesował. Nie dbał o to kto wygra. Cieszył się na
widok ofiar, ale równie dobrze to on mógł ich wszystkich zabić. Żadna wojna nie
zmusiłaby go to walki. Gdyby tylko się postarał to wymordowałby więcej dusz niż
do tej pory zginęło w sporach secesyjnych. Miał bowiem do czynienia z ludźmi,
którzy nie mieli bladego pojęcia o istnieniu nadprzyrodzonych istot. Jego natura
była kolejną rzeczą, która górowała nad nieświadomym człowiekiem.
-Jest pan
naprawdę odważny w swoich słowach – zdumiała się nieznajoma.
Klaus
jeszcze raz zlustrował kobietę. Zastanawiał się czy towarzyszy mu na tyle
uciążliwy głód, by w centrum angielskiego miasta pożywić się. Właściwie nie
widział nic przeciwko.
Uśmiechnął
się do niej dumnie, jak prawdziwy dżentelmen. Położył prawą dłoń na policzku
kobiety, a opuszkami palców delikatnie gładził ją po skórze. Czuł jak napina
się pod wpływem jego dotyku. Słyszał jak krew nieznajomej idealnie pulsuje w
żyłach. W tej krótkiej chwili stała się dla niego świetnym podsumowaniem
wieczoru.
-Nie
ruszaj się i nie krzycz – odezwał się ostro wpływając na swoją ofiarę.
Równie
dobrze mógł pozostawić ją świadomą. Wówczas miał więcej zabawy. Przyłożył usta
do szyi kobiety jednocześnie obnażając kły. Nie zdawał sobie sprawy, że tak
mocno pragnął krwi. Zatracił się w jej smaku. Od tysiąca lat nie potrafił
nadziwić się, że coś może być dla niego tak ogromnym zbawieniem.
~~
Damon Salvatore spędził poranek w towarzystwie Rebeki. Wspólnie
popijali Bourbon, słuchali muzyki i opowiadali. Blondynka ze swojej perspektywy
przedstawiała mu minione wieki. Wytłumaczyła jak naprawdę wyglądała sytuacja za
czasów pierwszej wojny światowej. Obydwoje byli złowrogimi wampirami, a przy
sobie stawali się zupełnie łagodni. Brunet odważył się opowiedzieć o swoim
dawnym życiu. Wspomniał przy Rebece jak wyglądało jego dzieciństwo i dlaczego
skończył jako płatny zabójca. Czas płynął nieubłaganie, lecz Klaus zniknął i
dzięki temu pozwolił tej dwójce rozkoszować się swoją obecnością.
-Polubiłbyś mnie w ubiegłym wieku. Byłam niesamowicie zaradna, odważna
ale i w pewnym stopniu ciekawa rozwijającego się życia – odezwała się blondynka
kończąc kolejną szklankę.
Wypili już naprawdę dużo. Kiedy wampiry chciały uniknąć pragnienia
krwi, upijały się. Zarówno Damon, jak i pierwotna wampirzyca w każdej chwili
mogli udać się na wspólne polowanie. Wizja dalszego picia i przy tym szczerych
rozmów podobała się obu nieco bardziej.
-Właściwie lubię cię teraz – odparł Salvatore szarmancko się
uśmiechając.
Potem pili w ciszy, co jakiś czas spoglądając na siebie. Mężczyzna
pierwszy raz dostrzegł delikatność w najstarszej wampirzycy świata. Nie była
taka, jak podczas ich pierwszego spotkania. Teraz nikogo nie udawała, nawet nie
zachowywała się jak wampir. Kilka razy powtórzyła, że bycie człowiekiem, choć
przez chwilę, jest jej największym marzeniem, tym nieosiągalnym. Tłumaczyła, że
ogromnie tęskni za ludzkimi sprawami, które odeszły wraz z jej śmiercią ponad
tysiąc lat temu. Dostrzegł, że blondynka ma piękne, diamentowe oczy, które były
zwierciadłem jej niewinnej duszy. Głęboko w sobie nie była krwiożerczym
wampirem, tylko zagubioną dziewczyną, która straciła wszystko i wszystkich.
Kiedy Damon wyciągał wnioski na temat wampirzycy, ona nie pozostała mu
dłużna. Także co jakiś czas wpatrywała się w niego snując własne teorie. Według
niej był kimś bardzo tajemniczym, ostrożnym ale i chaotycznym. Urzekł ją sposób
w jaki kiedyś podchodził do życia. Uważała go za przystojnego mężczyznę
budzącego podziw u kobiet. Domyślała się, że znalazłoby się wiele, które
dobrowolnie pozwoliłyby, aby je ugryzł. Damon był kimś w rodzaju amanta, który
z lekkością podchodził do życia wampira.
-Nie sądziłem, że będę w stanie normalnie z tobą rozmawiać – powiedział
mężczyzna nadal popijając trunek.
Wzbudził tymi słowami śmiech Rebeki.
-W porównaniu do mnie jesteś taki młodziutki. Cóż przyznam Salvatore,
że zafascynowałeś mnie – dopowiedziała szybko.
Gdyby ktoś teraz pojawił się w pokoju, od razu domyśliłby się, że
pomiędzy tą dwójką wytworzyła się pewnego rodzaju chemia. Oni tylko to
pielęgnowali.
~~
Po wyjściu Rebeki Mikaelson, do Damona powróciły wszystkie złe emocje.
Znów czuł poirytowanie i ogromny głód. Gdyby był człowiekiem, byłby niezwykle
pijany. W takiej sytuacji alkohol zatrzymał głód i powodował tylko lekkie
wstawienie. Zastanawiał się czy powinien udać się na polowanie. Przed swoim
wyjściem, Klaus zalecił mu by pozostał w domu. Salvatore był pierwotnemu
wdzięczny za wzięcie go pod swoje skrzydła, więc postanowił go posłuchać.
Próbował przypomnieć sobie szczegóły ze swojego życia. Przemiana w
wampira pozbawiła go konkretnych wspomnień związanych z bliskimi. Właściwie
odczuwał jakby nigdy nie posiadał rodziny ani przyjaciół. Samego momentu, w
którym zginął również nie pamiętał. Były sprawy, które chciałby wyjaśnić, gdyby
cokolwiek czuł. Wyłączył swoje uczucia już dawno. Stał się bezwzględnym
wampirem niemyślącym o czymś takim, jak ludzkie życie. Z opowiadań Niklausa
dowiedział się, że jego przeszłość depcze im po piętach i trzeba jak
najszybciej pozbawić ich tropu. Młody wampir nie do końca pojmował słowa
hybrydy, ale wiedział, że warto go posłuchać.
Za pomocą telepatii przywołał do pomieszczenia Jade. Zanim po raz
pierwszy ją ujrzał, nie pamiętał o jej istnieniu. Tym razem Rebekah wyjaśniła
mu, skąd zna brunetkę. Z każdym słowem pierwotnej wracały do niego wspomnienia.
Pamiętał o romansie z Thirlwall i nieplanowanej ciąży. Nie zrobiło mu się
smutno, gdy dowiedział się, że dziecko nie przeżyło przez znęcanie się Klausa.
Właściwie jego nienarodzony potomek nigdy go nie obchodził.
Jade stanęła zupełnie przerażona przed jego fotelem. Była zmęczona i
wycieńczona. Salvatore postanowił poudawać, że jej współczuje.
-Jade, gdybym tylko mógł to bym cię stąd wypuścił. Wszystkim rządzi
tutaj Klaus, a ja nie mam na niego wpływu. Bądź silna, przetrwaj – odezwał się
śmiertelnie poważnie.
Dostrzegł zaskoczenie na twarzy brunetki. No tak, jeszcze niedawno się
nią żywił. Naprawdę spodobało mu się wywoływanie fałszywej nadziei. Widział jak
z każdą sekundą jego była kochanka promienieje. Wyczuwał, że oczekuje od niego
pomocy i wsparcia. W tym właśnie momencie zdał sobie sprawę, jak brunetka
potwornie się myli. Podszedł do niej powoli i z gracją. Była rozluźniona po
jego dodających otuchy słowach. Uśmiechnął się zawadiacko będąc kilka
centymetrów od niej. Spoglądali sobie w oczy jak para rozpalonych kochanków. Damon
pocałował Jade nagle i zachłannie. Była to część jego złowieszczego planu. Kiedy
dostrzegł, że dziewczyna w pełni mu się oddała, przestał składać na jej szyi
lekkie całusy.
Wysunął swoje ostre jak brzytwa kły zupełnie bezdźwięcznie. Dzięki temu
jego przyszła ofiara nawet się nie wzdrygnęła. Jeszcze kilka razy cmoknął
miejsce, które chciał ugryźć. Po chwili pulsująca krew stała się dla niego
czymś w rodzaju narkotyku. Gdy ugryzł, jego ofiara przerażona krzyknęła. Nie uciszył
jej, to wzbudziło w wampirze jeszcze większe podniecenie. W przeciągu kilku
minut wyssał z niej mnóstwo krwi,
powodując słabość Jade. W zasadzie nie planował jej zabić, więc gdy tylko
odpowiednio się zaspokoił to podał jej własnej czerwonej cieczy, by się
zregenerowała.
~~
Kolejnego dnia poszukiwań, które znów przyniosły niepowodzenie, Valerie
potrzebowała pobyć sama. Doceniała, że tak wiele osób usiłuje znaleźć zarówno
Damona jak i Klausa. Irytował ją jednak fakt, że ciągle byli w tym samym
miejscu. Ich poszukiwania się nie ruszały, nie było właściwie żadnego tropu. Nikt
z nich nie wiedział czy Salvatore jako młody wampir opuścił stan Waszyngton czy
pozostał niedaleko Seattle. Nina, jako, że była krwiopijcą przeszukiwała
okoliczne lasy. Każdy dzień kończył się dla nich tak samo. Val nie traciła
nadziei, w końcu chodziło o jej przyjaciela. Gdyby jednak wpadła na jakiś trop…
Przechodząc obok niewielkiego sklepiku z gazetkami jej uwagę przykuła
codzienna prasa. Jeden z nagłówków miejscowej gazety wzbudził w blondynce
zainteresowanie. Sięgnęła po nią od razu otwierając na właściwej stronie. Stanęła
w kącie by móc spokojnie czytać.
Potworne ataki, ciała wyssane z krwi,
rytualne zabójstwa
Policja stanu
Kalifornia zdecydowała się ujawnić szczegóły masowych zbrodni na tym
terytorium. Jak wiadomo, znaleziono piętnaście ciał wyssanych z krwi. Służby
początkowo wskazywały na dzikie zwierzęta, jednak większość ofiar pozbawiona
była także głów. Niektóre zwłoki morderca przywiązywał do dziwnych miejsc
takich jak: drzewa, latarnie czy nawet maszty statków. Policja doszukuje się
tutaj zbrodni rytualnych ze względu na to, że każda zmarła osoba miała własną
krwią napisany numer, która jest w kolei. Mieszkańcy stanu panikują, boją się
wręcz wychodzić z domu. Póki co nie wiadomo czy winowajcą jest kobieta, czy
mężczyzna. Warto jednak zauważyć, że ofiary to głównie młode dziewczyny
stanowiące kanon piękna. Policja prosi o szczególną ostrożność oraz o
nieopuszczanie domu samotnie po zmroku. Jeżeli zbrodniarz nadal jest w
Kalifornii to uderzy ponownie.
Jeżeli wiesz
cokolwiek w tej sprawie, masz własne podejrzenia albo znałeś którąś z ofiar,
odezwij się. Nie czekaj na kolejne bestialskie zbrodnie.
Valerie od razu powiązała koniec z końcem. To musiał być znak. Już
wiedziała gdzie powinni się udać, by odnaleźć Damona.