Damon Salvatore nie chciał, lecz zaczynał
martwić się o Ninę. Wyszła tak nagle i wciąż nie wróciła. Jej telefon był
wyłączony.
Widząc zamyślonego brata, Zayn postanowił
wypowiedzieć to czego sam się obawiał.
-A co jeśli Lily ją porwała?- zapytał cicho.
Nie chciał denerwować przejętego bruneta.
Wiedział jednak, że z zemsty matka wkrótce uderzy, może już to zrobiła.
-Idziemy na wojnę ze światem, o którym jeszcze
nie dawno nie mieliśmy pojęcia.- szepnęła Perrie.
Blondynka przytuliła się do swojego chłopaka.
W ostatnich dniach ich relacje zdecydowanie się poprawiły. Porwanie zbliżyło
parę do siebie. Zayn przejęty ostatnimi wydarzeniami przestał brać narkotyki by
racjonalnie myśleć o tym co spotkało ich wszystkich.
Chwilę później rozległ się dzwonek do drzwi.
Zrezygnowany Salvatore poszedł otworzyć, jednak takiego gościa nikt się nie
spodziewał.
-Witaj synku.- odezwała się Lilian z parszywym
uśmiechem na twarzy.
-Gdzie do cholery jest Nina?!- warknął popychając
matkę na ścianę.
Poniżona kobieta skierowała dłoń do
pierworodnego syna. Moc jaką posiadała wywołała u Damona ogromny ból głowy.
Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i już po chwili klęczał przed Lily wciąż
trzymając się za głowę.
-Radzę ci uważać, mój drogi. Nina na razie
jest bezpieczna, podobnie jak Enzo. Wieczorem wszystko się zacznie, wokół
grobowca. Dobrze byłoby abyś przyszedł. Chcemy z Klausem oglądać twój koniec.- pogładziła
syna drugą ręką po policzku.
Kiedy odeszła ból przeszywający jego czaszkę
znikł. Wściekły spojrzał na miejsce, w
którym jeszcze przed chwilą stała kobieta. Nie wierzył, że ktoś potrafi być tak
okrutny by osiągnąć swój cel. Był jej dzieckiem, łączyły ich więzy krwi. Ona jednak wybrała innych ludzi a
Damon od tamtego momentu wiedział, że niegdyś najwspanialsza matka pod słońcem,
teraz jest dla niego nic nie wartym śmieciem.
~~
-Obawiam się pójścia tam, Damon.- odezwał się
Zayn.
Bracia właśnie zastanawiali się nad słowami
Lilian. Starszy z nich był jednak zdeterminowany by odzyskać Ninę i Enzo. Nie
wybaczyłby sobie gdyby któreś z nich w jakiś sposób ucierpiało.
-Zastanawia mnie od kiedy Lily spiskuje z
Klausem.- dopowiedziała Perrie.
Edwards w ciągu kilku ostatnich dni została
przeszkolona w każdej potrzebnej sprawie. Była gotowa walczyć o honor rodziny
jej ukochanego. Zayn podobnie jak i
Damon nie chciał aby niewinna dziewczyna angażowała się w całe to zamieszanie.
Salvatore spoglądając na zdjęcie Dobrev w
telefonie zastanawiał się czy wygra walkę na śmierć i życie. Jednego był pewien,
jeśli w grę wchodziła szatynka, nie potrafił odpuścić.
Dzień ciągnął się w nieskończoność. Bracia przygotowali potrzebną broń. Perrie
również była gotowa, mimo sprzeciwów Zayna.
Gdy zrobiło się ciemno, pędzili autem Damona
na ratunek bliskim. Nie chodziło jednak tylko o to. Salvatore przy pomocy
Malika chciał zabić zarówno Niklausa jak i matkę.
~~
Będąc w głębi lasu usłyszeli coraz głośniejszy
krzyk. Znaleźli się na polanie. Damon od razu ujrzał siedzącą na ziemi Ninę a w
pobliżu Enzo.
-Nie podchodź.- odezwała się szatynka.
Salvatore jednak nie potrafił się powstrzymać.
Widok żyjącej i zdrowej partnerki pokierował nim. Mężczyzna podszedł bliżej i
kiedy miał dotknąć kobiety wokół niej pojawiły się płomienie. Nie zwiększały
się ani nie przemieszczały. Ktoś musiał przywołać je czarami.
Zrezygnowana Nina usiadła a łzy naleciały jej
do oczu. Wiedziała, że dzisiejszego wieczoru w tym mrocznym lesie obok ruin
starego pensjonatu wydarzy się coś strasznego.
Zza drzew wyłoniła się Lily. Uśmiechnęła
się na widok przybyłych. Jej wzrok
utkwił jednak na Perrie. Nie spodziewała się, że jej młodszy syn zabierze
ukochaną w miejsce śmierci.
-Phasmatus Ignitium Dos Ex Salvo, Phasmatis
Ignitium Dos On Salvo- rzuciła wpatrując się w blondynkę.
Sekundę później i Perrie została otoczona
przez płomienie. Zayn z przerażeniem w oczach spojrzał na ukochaną.
-Wybaczcie, ale tak lepiej to wygląda.
Wszystkie straty wojenne są uwięzione.- uśmiechnęła się.
Zza pleców matki wyszła kobieta. Zayn od razu
rozpoznał Less, tą która usiłowała na jego krwi obudzić czarowników.
-Lily, to sprawa między tobą a mną. Wypuść
wszystkich, których to nie dotyczy.- odezwał się spokojnym głosem starszy z
braci.
Chciał ugody, rozmowy. Już nie chodziło mu
tylko o zabijanie. Mógł zrobić to tylko wtedy kiedy będzie miał pewność, że
wszyscy są bezpieczni.
-Ależ drogi Damonie, z tym towarzystwem jest o
wiele ciekawiej.
-Oddam krew do tego cholernego zaklęcia.-
rzucił i z przejęciem w oczach spojrzał na wszystkich uwięzionych.
-Wiedziałam, że dobrze wybierzesz.-
uśmiechnęła się Lilian.
Damon podszedł do miejsca wyznaczonego przez
matkę. Ta natomiast nacięła jego dłoń i pokiwała głową w kierunku Less.
Pragnęła sama wykonać to zaklęcie. Jednak klątwa, która została rzucona
uniemożliwiała jej to. Świeczki już dawno ustawione były w okręgu. Pamiątkowe
rzeczy po czarownikach czekały na właścicieli. Kobieta skropiła je krwią
pierworodnego syna.
- Phasmatos Salves Nas Ex Malon,Terra Mora
Vantis Quo Incandis, Et Vasa Quo Ero Signos.- wypowiedziała.
Świecie błysnęły jasnym płomieniem a po chwili
zgasły. Rzeczy były pozbawione świeżej krwi. Grobowce raz za razem otwierały
się.
-Gdy wzejdzie słońce, każdy z nich, co do
jednego obudzi się.- uśmiechnęła się Less.
~~
-Dostałaś to czego chciałaś. Teraz ich
wypuść.- warknął Damon kiedy z pomocą Zayna udało mu się zatamować cieknącą
krew.
-Moje drogie dzieci, jak wiecie jestem silną
kobietą, która zawsze walczy o to czego pragnie. Nie udałoby mi się jednak
porwać Niny i Enzo i wyjść z tego bez szwanku, jestem tylko człowiekiem.
Zawarłam więc umowę. Teraz przyszedł czas by wykonać inny rytuał. Modnie
spóźniony ale lubi mieć wejście. Przed wami lord Niklaus Mikaelson.
Damonowi jak i wszystkim obecnym zrzedły miny
na widok Klausa. Nie chciał uwierzyć, że wśród tych wszystkich okropieństw
jakie wyrządziła potrafiła zrobić jeszcze coś takiego. Wybrać wroga.
-Czekałem na ten dzień od dawna. Nie rozumiem
drogi Zaynie i Damonie dlaczego nie jesteście po właściwej stronie. Gdybyście
wykonali to co do was należało, sam moment rytuałów odbyłby się w przyjaznej
atmosferze.- świecącymi oczami zlustrował wszystkich obecnych.
Perrie przeraziła się na widok Mikaelsona.
Wiedziała, że nie był tylko człowiekiem jednak mężczyzna wywarł na niej jak
najgorsze wrażenie.
-Jaki interes masz w tym wszystkim?- odezwał
się Malik.
-Większość z was tak naprawdę nie wie z kim ma
właśnie do czynienia. Nie jestem jakimś zwykłym Klausem mieszkającym w Seattle.
Rozmawiacie z tysiącletnią hybrydą wampira i wilkołaka. Jak pewnie słyszeliście
w bajkach ludzie przemieniają się podczas pełni, jak dziś. Niedługo ukażę się
wam w innej postaci. Takie niekontrolowane zmienianie się w psa z czasem robi
się uciążliwe. Chcę więc zdjąć klątwę z mojego rodu by móc przemieniać się
kiedy najdzie mnie ochota i być dzięki temu najpotężniejszy.- mówiąc to
wszystko nie spuszczał oczu z przerażonych braci.
-Co jest do tego potrzebne?- odezwała się
Edwards
-Dobre pytanie, słońce. Las, pełnia i dużo
krwi, która zaraz się poleje.- uśmiechnął się.
Obnażył przed wszystkimi swoje kły. Damon wzdrygnął
się na ten widok. Całe życie podejrzewał, że Klaus to typ gangstera.
-Tak się cieszę, widząc ciebie moja droga
Nino. Wyglądasz lepiej niż kiedy się spotkaliśmy.- jego wzrok spoczął teraz na
szatynce.
-O mały włos mnie nie zabiłeś.- szepnęła z
pogardą w głosie.
-Powinienem zrobić to już dawno. Nawet w
Bułgarii, kiedy uwierzyłaś, że mogę ci pomóc.
Salvatore przysłuchiwał się wymianie zdań z
rosnącym zaskoczeniem. Nie miał pojęcia, że Dobrev zna Niklausa. Teraz
wiedział, że to on zabił całą rodzinę kobiety. To o Mikaelsonie wspominała w
samochodzie.
-Uważam, że twój ukochany powinien poznać cię
z innej strony, kochanie. Otóż, Damonie, Nina Dobrev, z którą się związałeś
ukrywa przed tobą wiele rzeczy. Nie spotkaliście się przypadkiem w twoim
klubie. Zmusiłem ją by tam poszła i za którymś razem cię uwiodła. Dostarczała
mi o tobie najważniejszych informacji a ja w zamian za to utrzymywałem ją przy
życiu. Ona jednak przestała wywiązywać się z umowy. Domyśliłem się, że stoją za
tym uczucia. Mój drogi, prawda jest taka, że ona cię kocha tak bardzo, że
postanowiła mnie zdradzić. Zrobiła to będąc świadomą gniewu w jaki mogę wpaść.
Teraz musi zostać ukarana.- zakończył i odwrócił się do Lily i Less, które były
już gotowe do zdjęcia klątwy.
Brunet spojrzał na partnerkę. Nie był pewien,
czy ma wierzyć Klausowi. Jednak widząc łzy w oczach Dobrev zdał sobie sprawę z
prawdziwości jego słów. Poczuł się rozczarowany i zawiedziony. Kiedy pozwolił
zbliżyć się do siebie, opowiedział o swoim życiu okazało się, że osoba, w której
umieścił coś w rodzaju uczucia nie była szczera. To właśnie zaczęło wypalać mu
dziurę w sercu.
Lily nacięła dłoń Klausa i wlała kilka kropel
do kielicha. Księżyc już za chwilę miał się znaleźć nad nimi.
- Phasmatos Tribum, Salve
Sorce Das. Phasmatos Eliximo Nominum, Etrinox Sorce
Sotero Callux Oxtara- czarownice powtarzały raz za razem.
Krew zaczęła parować. Oczy Klausa przybrały
jeszcze bardziej magiczny kolor. Jego ręce nie były już ludzkie, miał pazury
jak wilkołak. Na twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Damon patrzył jak Less
gasi płomienie wokół Enzo. Mężczyzna podszedł do bezwładnego człowieka. Bracia
chcieli pobiec na ratunek, niestety przez czary nie mogli się ruszyć.
-Żegnaj Enzo.- rzucił po czym rozszarpał go
jak ofiarę.
Dziewczyny krzyknęły. Zmasakrowane ciało
przyjaciela opadło na ziemię. Wyzwolona została więc klątwa wilkołaka.
Mikaelson przybrał znów postać człowieka. Lily
ponownie wypowiedziała zaklęcie.
-Długo zastanawiałem się jak ukarać cię moja
droga Nino. Zaufałem ci i popełniłem błąd.
Twarz Klausa zmieniła się nie do poznania.
Teraz była to bestia chcąca się na kimś pożywić. Lilian intensywnie wpatrując
się w Damona zlikwidowała płomienie wokół Dobrev.
Salvatore walczył z czarami, jednak na marne.
Patrzył jak mężczyzna podnosi zrozpaczoną szatynkę. Spojrzał wnikliwym wzrokiem
na niego po czym wpił się w szyję Dobrev. Jej partner nie mógł znieść tego
widoku. Cierpienie wręcz się z niego wylewało. Nina traciła siły z każdą
sekundą. W końcu była już tak bardzo słaba.
-Miłej podróży po piekle, złociutka.-
powiedział na tyle głośno by bracia, a
szczególnie Damon to usłyszeli.
Nie spuszczając wzroku z mężczyzny, Klaus
złapał Ninę za oba policzki. Kciukiem otarł łzę płynącą po jej policzku po czym
skręcił kark szatynce.
Tym razem krzyknął Salvatore. Na jego oczach
martwa już dziewczyna opadła na ziemię.
Niklaus z uśmiechem na twarzy zniknął, Lily i
Less także. Mężczyzna podbiegł do Dobrev. Padł na kolana obok jej ciała ze
łzami w oczach. W końcu dał upust swoim emocjom. Niedaleko leżał także jego
nieżywy przyjaciel, w oddali stali Perrie i Zayn. Nie zważał na to co go
otacza. Liczyło się tylko to, kogo właśnie stracił.
-Mój Boże, Nina.-szepnął łamiącym się głosem.-
Ja..ja.. Kocham cię.- zrezygnowany przytulił się już do nieżywej, lecz pierwszej
miłości swojego życia.
~~~~
Witajcie!
Tym akcentem kończymy część.1 Demons in my mind!
Mówiłam, że będzie dużo akcji.
UWAGA ENZO I NINA RZECZYWIŚCIE NIE ŻYJĄ, POJAWIĄ SIĘ JEDNAK W 2 CZĘŚCI
Wszystkiego dokładnie dowiecie się wkrótce
Jak oceniacie postawę Lily i Klausa?
Wkrótce pojawi się trailer 2 części oraz w zakładce Bohaterowie, kilka nowych postaci.
PROLOG ''DEATH IS THEIR EYES. THERE ISN'T HOPE'' (TYTUŁ CZĘŚCI 2) POJAWI SIĘ NA PEWNO PO ŚWIĘTACH A MOŻE NAWET PO SYLWESTRZE!
Gify mają trochę pomóc wyobraźni rytuału.
Karo <3
Ale dlaczego Nina? :(((
OdpowiedzUsuńJezu Karo, dlaczego:(((
Ale skoro Nina i Enzo sie pojawia, to jakos albo czar prysnie albo nie wiem...
Rozdział jak zwykle doskonały i zadziwiający
Podejrzewałam, że Nina umrze... ale jeszcze Enzo? :/
Co sadze o Lily i Klausie?
Oboje okrutni i nadaja sie do swoich rol.
Szkoda mi Damona...
:(((((
/Smutna Nel w święta, spk Karo
Wybacz jeśli zabrzmi to źle (aczkolwiek nie mam złych intencji) ale ten rozdział strasznie przypomina mi AHS: Coven XD
OdpowiedzUsuńTe zaklęcia i ta Less to taka trochę Misty Day dla mnie XD
A jako że Misty miała czar uzdrawiania to Less pewno też go ma i tak oto powróci Nina i Enzo :D
Mnie nie oszukasz XD
Do zobaczenia :*
Już nie mogę się doczekać prologu <3
Aha i jeszcze jedno XD
OdpowiedzUsuńZdjęcie się popsuło jakościowo (:C)
Może przesłać ci je jeszcze raz? Bo takie rozpikselowane nie wygląda najlepiej ale jak już wolisz c:
"-Idziemy na wojnę ze światem, o którym jeszcze nie dawno nie mieliśmy pojęcia.- szepnęła Perrie."
OdpowiedzUsuńz całego rozdziału to zdanie wydaje mi się najprawdziwsze i najmądrzejsze.
Ludzie codziennie walczą ze światem, którego tak naprawdę nie znają i nigdy nie poznali...
Rozdział bardzo mi się podoba, jak każdy inny z resztą.
Tak trzymaj!
Czekam na ciąg dalszy...