Zayn Malik
wpatrywał się z zaangażowaniem w szklankę alkoholu postawionego przed nim. Czuł
jak pokusa wypicia powoli zaczyna wygrywać. Rozejrzał się wokół, ludzie
tańczyli, cieszyli się upojnymi chwilami w klubie. Tylko on jakoś nie potrafił
się odnaleźć. Siedział przy barze co chwila odganiając napalone dziewczyny. W
jego głowie była tylko jedna kobieta. Całymi dniami myślał o Perrie.
Zastanawiał się jak spędza czas, czy ma jakichś znajomych, gdzie jest. Jedyna
myśl przez którą popadał w szał dotyczyła nowego chłopaka. Czy blondynka
znalazła sobie kogoś? Czy leży z nim w łóżku i razem śmieją się z samotnego
Zayna? Zacisnął dłoń wokół szklanki tak mocno, że aż pobielały mu kostki. Wypił
trunek chcąc odpędzić od siebie te dołujące myśli. Wyjął z kieszeni paczkę
papierosów po czym zapalił jednego. Wstał z krzesełka barowego po czym wypuścił
dym prosto w tłum, w którym sam po chwili się znalazł.
Mocno
wstawione dziewczyny otoczyły Malika. Wypalił papierosa po czym zgasił go
koniuszkiem buta na podłodze. Uśmiechnął się na widok dziewczyny bardzo
podobnej do Perrie. Oczywiście nie była nią. Nikt nie wyglądał tak idealnie jak
ona. Mulat był jednak zbyt mocno nasączony alkoholem aby ją odgonić.
Przyciągnął dziewczynę do siebie ściskając za nadgarstek. Ta uśmiechnęła się i
otarła się pupą o jego krocze.
Wiła się
przed nim jak rasowa tancerka erotyczna. Zayn czując rosnące podniecenie
szeptał jej jak bardzo dobrze sobie radzi. Właśnie wtedy w jego kieszeni
zawibrował telefon. Chłopak wywrócił oczami po czym nacisnął zieloną słuchawkę.
-James.-
rzucił od niechcenia
-Malik, dziś
kolejny wyścig. Jeśli się zjawisz masz okazję pokonać mistrza Dany’ego.- w jego
głosie słychać było podekscytowanie.
-Jestem za 5
minut.- odparł po czym schował telefon do kieszeni.
Dziewczyna
odwróciła się i spojrzała na niego zaskoczonym wzrokiem. Nie chciała
zaprzestawać tym pociągającym czynnościom.
-Wybierasz
się dokądś?- szepnęła prosto do jego ucha.
-Sorry
złociutka. I tak jej nigdy nie dorównasz.- rzucił oschle po czym wyszedł z
klubu.
Licznik auta
przekraczał dozwoloną prędkość. Dzięki temu jednak Malik znalazł się we
wskazanym miejscu dziesięć minut przed rozpoczęciem wyścigu. W tłumie odszukał
swojego przyjaciela. Po drodze wszyscy życzyli mu powodzenia. A więc James już
zdążył im powiedzieć. Zayn spojrzał na swojego przeciwnika stojącego po drugiej
stronie ulicy. Mężczyzna wyglądał groźnie z licznymi tatuażami. Brunet wiedział
jednak, że po alkoholu nie cofnie się przed niczym.
Wrócił do
swojego auta i poczekał na rozpoczęcie wyścigu. Brało w nim udział dużo więcej
osób, jednak pojedynek rozgrywał się między Danym a Zaynem. Mulat na sygnał
wystartował jako pierwszy. Wskazówka licznika szalała ale chłopak nie
przejmował się tym. Dzisiejszego wieczoru miał zamiar pokonać rekord. Kiedy jechał
już ponad 300 km/h uświadomił sobie, że nie ma dla kogo wrócić do domu. Nie
czekała na niego ukochana osoba. Perrie odeszła a on bez niej był wrakiem. Teraz nie istniały już żadne granice.
~~
Perrie
Edwards rankiem uśmiechnęła się na myśl o pracy. Czuła, jak jej życie powoli
zaczyna wracać do normy. Nigdy nie sądziła, że będzie na tyle silna aby
zostawić tego, kogo się kocha. Zebrała się w sobie i przeciwstawiła się losowi
jaki ją czekał. Nie była egoistką, ale w tej chwili podziwiała samą siebie.
Wyszła z pokoju hotelowego zakładając okulary słoneczne. Wciąż obawiała się, że
jest obserwowana. Co jeśli Zayn już ją znalazł?
Prędko
pozbyła się z głowy niewygodnych myśli. Dziś zaczynała pracę. Wszystko miało
iść w dobrym kierunku. W recepcji zostawiła pieniądze za kolejną noc po czym w
ciszy opuściła hotel. Muzyka, która rozbrzmiewała w jej słuchawkach dodawała
dziewczynie skrzydeł.
-Dzień
dobry. Miałam się dziś zgłosić w sprawie pracy.- odezwała się będąc już w
bibliotece.
-Ah tak,
pamiętam. Pani Amanda?- zapytała starsza kobieta poprawiając zsuwające się
okulary.
Perrie
nieśmiało kiwnęła głową. Wciąż dziwnie czuła się pochopnie zmieniając imię i
nazwisko. Czy aż tak obawiała się, że ktoś ją tutaj pozna?
Kobieta
jeszcze przez kilkanaście minut prowadziła z nią rozmowę na temat pracy. W
rezultacie blondynka mogła ją zacząć od zaraz. Dostała od staruszki plakietkę z
Amanda Myers po czym rozejrzała się
wśród książek. Nie pamiętała kiedy ostatni raz miała chwilę na przeczytanie
czegoś dobrego. Zapomniała już jak to jest żyć światem z książki. Życie wtedy
było o wiele łatwiejsze. Jakby żadne inne problemy, poza tymi które są
przeżywane przez bohaterów, nie istniały. Sięgnęła po lekturę, która
zafascynowała ją swoim opisem. Postanowiła wypożyczyć ją na świeżo wyrobioną
kartę. Usiadła za biurkiem czując jak jest gotowa do podjęcia pracy.
W tej samej
chwili drzwi biblioteki otworzyły się. Perrie wypełniała w tym czasie arkusze
nie patrząc kto wszedł do budynku.
-Dzień
dobry. Chciałbym wypożyczyć Wielkiego
Gatsby’ego.- odezwał się mężczyzna.
Edwards
podniosła wzrok a jej oczy spotkały się z dawnym znajomym. Nie mogła uwierzyć w
to, że jednak ktoś ją poznał, bo na pewno tak było widząc zaskoczoną minę
blondyna.
-Mój Boże.-
szepnęła opuszczając wzrok.
-Perrie? Co
ty tu robisz?- zapytał Kevin lustrując ją.
-Ja..
Przepraszam ale chyba mnie pan z kimś pomylił.- odpowiedziała wymijająco.
Wieczór był
nadzwyczaj zimny. Kto by pomyślał, że o tej porze roku trzeba będzie nosić
rękawiczki. Blondynka marzyła teraz o ciepłej kąpieli i kubku kakao. Tak bardzo
chciała przytulić się do ukochanej osoby. Potrzebowała aby ktoś przekonał ją,
że wszystko jakoś się ułoży.
Weszła do
pokoju i od razu położyła się na łóżku. Miała takie cudowne plany co do Dallas
ale już spotkała dawnego znajomego. Wiedziała, że i jutro wróci do biblioteki.
Dziewczyna nie chciała póki co utrzymywać z kimkolwiek jakiejś relacji.
Wiedziała, że Zayn ciągle jej szuka.
Zaświeciła
lampkę a z torebki wyciągnęła książkę. Otworzyła ją na pierwszej stronie.
Pogrążyła się w czytaniu chcąc na chwilę zapomnieć o otaczającym świecie.
Jednego była pewna, znów musiała wyjechać. Gdzie teraz powinna uciec? Czy całe
życie będzie w trasie?
~~
Elijah Mikaelson wszedł do sypialni,
w której od kilku dni nocowała Nina. Mimo to, że jego młodsza siostra uważała
dziewczynę za więźnia i wroga, on postanowił o nią zadbać. Codziennie przynosił
jej kilka worków z krwią aby młoda wampirzyca mogła się posilić. Uśmiechnął się
do niej podając jej czerwoną ciecz. Nina jak z procy rzuciła się na woreczek.
To niewielkie opakowanie przynosiło, nie tylko jej, siłę, którą potrzebowała
cała trójka.
Dobrev wyrzuciła do kosza worek po
czym spojrzała na Elijaha. Siedział w fotelu naprzeciwko niej uważnie się jej
przyglądając. Onieśmielał ją każdym swoim zachowaniem. Dziewczyna czuła ogromną
słabość do mężczyzn o nazwisku ‘’Mikaelson’’. Bruneta jednak nie można było
porównywać z Klausem. Elijah był subtelny i delikatny. Każdą, nawet najprostszą
czynność wykonywał z dokładnością i spokojem. Emanowała od niego dobra energia.
Przede wszystkim był jednak opiekuńczy i szlachetny. Żadnej z tych cech nie
posiadał jego brat. Klaus był dominantem, osobą dążącą do sukcesu. Nic ani nikt
nie był w stanie odwieźć go od celu. Był
złowrogi i samolubny. Nie wiedziała o blondynie zbyt dużo. Przekonała się
jednak, że był ogromnie mściwy i pamiętliwy.
-Dlaczego mi się przyglądasz?-
zapytał poprawiając spinkę od mankietu.
-Uhm, przepraszam. Uznałam po prostu,
że skoro przebywamy w jedynym pomieszczeniu moglibyśmy porozmawiać.-
odpowiedziała niepewnie nie spuszczając z niego wzroku.
-W takim razie, opowiedz mi o sobie
coś czego nikt nie wie.- zabójczo się uśmiechnął.
-Dlaczego wciąż rozmawiamy o moim
życiu? Wydaje mi się, że twoje tysiąc letnie jest dużo ciekawsze.
-Zapominasz droga Nino, że to ja i
Rebekah tu rządzimy. Ty jesteś naszą małą, słodką zabaweczką.- rzucił po czym
wstał.
Spokojnym krokiem podszedł do
dziewczyny. Pogładził ją po policzku tak delikatnie jak nikt inny. Dobrev
zamknęła oczy wtulając twarz bardziej w jego dłoń. Usłyszała jak mężczyzna
uśmiecha się.
-Wydaje ci się, że jesteś silną
kobietą. Prawda jest taka Nino, że ty to tylko malutki ptaszek, który jeszcze
nie rozwinął skrzydeł. Kiedy się stąd wydostaniemy nauczę cię być prawdziwym
jastrzębiem.- odezwał się cicho.
Złożył delikatny ale i najwspanialszy
pocałunek na jej policzku. Kiedy brunetka otworzyła oczy, była w sypialni
całkiem sama.
~~
Damon
Salvatore był pod ogromnym wrażeniem swojej otwartości. Alkohol dodał mu odwagi
do zwierzeń. Zresztą nie tylko jemu. Valerie już po kilku drinkach zaczęła
opowiadać o swoim związku.
-Więc jesteś
lesbijką a Nora, którą poznałem wcześniej w niemiłej sytuacji z mamuśką to
twoja dziewczyna?- zapytał brunet upijając kolejną szklankę.
-Nasz
związek zaczął się podczas wojny secesyjnej.- odpowiedziała.
Salvatore
spojrzał na nią zaskoczonym wzrokiem. Przecież jeszcze niedawno twierdziła, że
jest człowiekiem.
-Ja, Nora,
Silas i reszta czarowników zostaliśmy dość brutalnie zamordowani. Nasz sabat
przygotował dla nas jednak miłą niespodziankę. Mamy tylko jedną szansę aby
powrócić do żywych. Ja i Nora byłyśmy pochowane razem, dlatego Lily ocaliła nas
jako pierwsze. Teraz kiedy ktoś znowu będzie próbował mnie zabić, rzeczywiście
odejdę w zaświaty.- wyjaśniła uśmiechając się.
-Lily
wróciła do Seattle ze względu na Silasa, swoją wielką miłość.- Damonowi szybko
udało się powiązać fakty.
-Nie znasz
go. Jest potworem. To przez niego Lily stała się taka żądna zemsty.
Przekabaciła nawet moją ukochaną.
-Musimy więc
zrobić wszystko aby nie udało się go wskrzesić. Ty nie chcesz stracić miłości a
ja chcę w spokoju opłakiwać swoją. Mamy umowę.- odezwał się spoglądając na
blondynkę.
-Mamy
umowę.- powtórzyła wznosząc wraz z mężczyzną toast.
~~
Następnego
dnia Damon od bardzo wczesnej godziny siedział w swoim biurze. Na zmianę
analizował papiery firmy jak i myślał o pokonaniu matki. Przed odejściem
kobieta uczyła go aby nigdy nikogo nienawidzić, zawsze wybaczać. Salvatore taki
był, przynajmniej się starał. Jedyną osobą, której nie potrafił wybaczyć była
właśnie Lilian. Lista grzechów jakie popełniła względem starszego syna była
ogromna. Po pierwsze ukrywała przed nim młodsze dziecko. Po drugie kilka razy
zostawiła go bez słowa. Przede wszystkim jednak zapomniała o nim. Poznała
faceta, twierdziła, że ma nową rodzinę. A kiedy wróciła sprawiła swojemu
dziecku największe ze wszystkich cierpień. Odebrała mu przyjaciela z
dzieciństwa i ogromną miłość.
Do gabinetu
bruneta ktoś zapukał.
-Wejść.-
rzucił niechętnie.
Miał już
dość kolejnych stosów zleceń. Otwierając ten mroczny biznes nie wyobrażał sobie
takiego obrotu spraw. Nie potrafił zliczyć ilu ludzi zabił podczas całego
swojego życia.
Do
pomieszczenia weszła sekretarka a za nią Jade. Damon westchnął na widok
brunetki.
-Wróć do
pracy.- powiedział do sekretarki.
Po sekundzie
byli już w biurze całkiem sami. Jade uśmiechnęła się na widok kochanka.
Podeszła do niego wtulając się w jego klatkę piersiową. Damon przyciągnął ją do
siebie jeszcze bardziej. Dziewczyna poczuła ciepło jakie od niego emanuje.
Brunet uniósł jej podbródek do góry, tak że ich oczy się spotkały. Z siłą i
zachłannością wpił się w jej usta jakby miał być to jego ostatni pocałunek na
świecie. Przejął całkowitą kontrolę nad jej językiem. Oderwał się od niej
uśmiechając się.
-Co tu
robisz?- zapytał przyciągając dziewczynę do siebie za biodra.
-Stęskniłam
się.
-Może
zrobilibyśmy coś wieczorem? Potrzebuję rozerwać się od przypływu pracy i
stresów.- rzucił jeżdżąc dłońmi po jej pośladkach.
-Chętnie.-
uśmiechnęła się słodko.
-W takim
razie zaplanuję dla ciebie niezapomniany wieczór.- pocałował ją w czoło po czym
wrócił do pracy.
~~
Damon kupił
w pobliskiej kawiarni duże latte po czym wsiadł do auta. Po wczorajszym wieczorze
mocno zakrapianym alkoholem dzisiejszego dnia postanowił dać sobie na
wstrzymanie. Ujrzał na siedzeniu pasażera niewielką kartkę. Zlustrował ją
wzrokiem, była to wiadomość.
Drogi Damonie
Dziękuję za cudowny
wieczór. Od bardzo dawna potrzebowałam z kimś szczerze porozmawiać. Cieszę się,
że znaleźliśmy wspólne tematy. Do zobaczenia
Valerie
Salvatore
uśmiechnął się czytając miłe słowa. I jemu wczorajszy wieczór upłynął bardzo
miło. Pierwszy raz od dawna szczerze się uśmiechnął.
Wyjął z
teczki jedno ze stu zleceń jakie przysłano do jego firmy. Rzucił okiem na dane
klienta po czym zajął się ofiarą.
Chris Bracken- spiskowanie z mafią.
Bruneta
zdziwiło to zlecenie. Sam bowiem kiedyś miał do czynienia z mafią. Nie wspominał
tego okresu zbyt dobrze. Wówczas był pogubionym nastolatkiem, który stracił w
zasadzie obojga rodziców. Szukał swojego miejsca na ziemi aż stał się jednym z
pomocników wielkiego szefa. Do czasu aż go nie zabił.
Rzucił teczkę
na tylne siedzenie po czym z piskiem opon odjechał w kierunku miejsca zlecenia.
Na szczęście dom ofiary znajdował się niedaleko jego firmy. Szybko znalazł
właściwy adres i uśmiechnął się widząc, że Bracken jest w środku. Najbardziej
nie lubił zabijać kogoś poza miejscem jego zamieszkania. Bo akurat ofiara
musiała właśnie wtedy udać się do sklepu czy na spacer. Wysiadł z czarnego
ferrari po czym z pistoletem w kieszeni garnituru ruszył do drzwi. Z łatwością
udało mu się objąć system bramy i inne elektryczne zabezpieczenia. Wszedł do
środka sprawdzając każde pomieszczenie.
-Damon
Salvatore.- usłyszał głos z salonu.
W pokoju
siedział mężczyzna, który zgodnie ze zdjęciem dołączonym do zlecenia miał być
jego ofiarą. W ręku trzymał naładowany pistolet.
-Znamy się?-
zapytał brunet lustrując jego postawę.
-Wiele o
tobie słyszałem- odpowiedział.
-Za bardzo
skupiasz się na tym aby twoje słowa niosły za sobą jakąś grozę.- rzucił po czym
zastrzelił nieświadomego mężczyznę.
Wzrok Damona
spoczął jednak na ścianie. Przyglądał się ogromnemu portretowi najpiękniejszej
dziewczyny jaką spotkał. Ten obraz przedstawiający Ninę był zdecydowanie
najlepiej namalowany. Każdy szczegół był dopracowany. Salvatore nie chciał, ale
jednak w głębi duszy pochwalił Klausa za to dzieło.
Ściągnął
obraz ze ściany zastanawiając się w jaki celu wróg go tu przysyła. Czy
Mikaelson chce mu coś powiedzieć?
Wyszedł z
domu z obrazem pod pachą po czym zadzwonił do Alarica.
-Posprzątaj
ciało Brackena. Musisz wykonać dzisiaj dwa zlecenia.- rzucił oschle.
-Szefie, ale
ja mam dzisiaj wolne.- mruknął niezadowolony pracownik.
-Jeszcze
jedno słowo a wolne będziesz mieć już codziennie.- warknął po czym się
rozłączył.
~~
Będąc w
swoim apartamencie dokładnie przyglądał się trzem obrazom. To co je łączyło to
na pewno autor i przepiękna modelka. Damon zaczął każdy obraz oglądać ze
wszystkich stron. Szukał jakiejkolwiek wskazówki. Chciał dowiedzieć się
dlaczego Klaus malował Ninę. Wiedział, że łączyła ich jakaś relacja. Potem
jednak Mikaelson przybył aby się zemścić. Brunet tym bardziej nie rozumiał
dlaczego te obrazy wisiały w czyichś domach.
Sięgnął po
trzeci, ten który udało mu się zdobyć kilka godzin wcześniej. Delikatnie
obracał go sprawdzając każdy róg. Dojrzał podpis Klausa i tytuł obrazu.
-‘’Kwiat
buntu’’.- przeczytał Salvatore.
Tytuł
idealnie odnosił się do Niny. Dziewczyna była zbuntowana, rządna zemsty,
przygód i zabijania. Potrafiła poradzić sobie z bronią lepiej niż niektórzy
mężczyźni. Potrafiła być jednak delikatna, zupełnie jak kwiat. Była kochająca,
czuła i troskliwa.
Damon obrócił
portret. Zaczął wątpić czy cokolwiek znajdzie. Kiedy miał się poddać ujrzał
malutką karteczkę wepchniętą między obraz a ramę. Wyjął ją po czym delikatnie
odłożył dzieło.
Obco bije gdzieś duchów
godzina
Krwawe wino sączy ze
dzbana dziewczyna
Siedzi kruk wspaniały
jakby czarny piekieł stróż
A księżyc w pełni
straszy już
Na biały dąb szuka
cieni
A z nim krzyż na zawsze
spleceni.
-O co tu do
cholery chodzi?- szepnął po przeczytaniu wierszyka.
~~~~
Witajcie!
Nareszcie udało mi się zebrać w sobie i skończyć ten rozdział.
Wierszyk, który znajdziecie na końcu rozdziału jest mojego autorstwa, dlatego nie jest jakiś oszałamiający. Jest jednak wypełniony kilkoma wątkami i ogłaszam, że osoba która zgadnie przynajmniej dwa z nich będzie mogła wybrać jedną z postaci tego opowiadania a ja zdradzę jej najważniejsze wydarzenia jakie przyniesie los tej postaci. Dodatkowo dwa następne rozdziały będą dedykowane tej osobie
Ten mój pomysł ma na celu rozwinięcie waszego mózgu. Nie chcę podawać wam rozwiązania na tacy. Pojawi się ono w kolejnym rozdziale jednak chcę wiedzieć czy ktoś myśli tak jak ja.
Pomysły na wątki zawarte w wierszyku piszcie w komentarzach.
Zwycięska osoba dowie się o tym przy okazji publikacji kolejnego rozdziału
Ogromnie cieszę się z aż 5 komentarzy pod poprzednim rozdziałem
To motywuje!!
Karo <3
Wieczorami - zasiadam tutaj - czytam, uśmiecham się, nie potrafie zrobić chwili przerwy bo to przyciąga mnie !!!! Jestem szczęśliwy, że czytam właśnie u Cb to ;).
OdpowiedzUsuńPS. Pamiętaj - Nie myśl, że twoja twórczość przy kimś innym jest niczym... ! Nie możesz tak [...] - Pamiętaj Ty też masz swój talent - :)
Pozdrawiam Gorąco - Zapraszam do SB - wiesz gdzie mnie szukać
Hope !
Z tym wierszykiem:
OdpowiedzUsuńGodzina duchów - 3:00
Krwawe wino? Tu właśnie nie wiem.
Myślę, że chodzi o krew z człowieka.
Kruk - czyli mogą się wybrać w miejsce, gdzieś ciemne, może cmentarz, bo w końcu w następnym zdaniu jest wspomniana pełnia, czyli możliwe, że znowu będą czary jakieś.
Na biały dąb szuka cieni...
To mnie zastanawia. Chodzi tutaj, że ktoś będzie ich śledził, ktoś zmartwychwstanie?
Bo w końcu w ostatnim zdaniu jest wspomniany krzyż, który kojarzy mi się z Jezusem.
Czyli z tego, co wiem, pewnie chodzi o Ninę.
Około godziny 3 w nocy odwiedzą cmentarz, może będą wywoływać duchy? Bo w końcu z tym dębem i cieniami, by się nawet zgadzało.
Potem będą kruki, pełnia, czary. Ukrzyżują kogoś?
No niezły wierszyk, powiem Ci.
I znowu tytuł tego rozdziału sprawia, że już wiem, iż całość będzie wyjątkowa <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę te tytuły pasują wprost idealnie do całego klimatu opowiadania i to jest MEGA SUPER WEDŁUG MNIE <333
*.*
" Chapter 8 ''Don’t leave me standing all by myself...'' "
A więc byłam nawet blisko, bo myślałam, że ją rozbije o coś. hahha
:)
" Zacisnął dłoń wokół szklanki tak mocno, że aż pobielały mu kostki. "
Przez moment zaczęłam się bać o Zayna, mam takie dziwne przeczucie, że w tym wyścigu coś się stanie, ktoś ucierpi... Albo umrze... :o
"Kiedy jechał już ponad 300 km/h uświadomił sobie, że nie ma dla kogo wrócić do domu. Nie czekała na niego ukochana osoba. Perrie odeszła a on bez niej był wrakiem. Teraz nie istniały już żadne granice. "
Ojejku sama nie wiem dlaczego, ale ten fragment strasznie mi się podoba, szczególnie ta część o zostawianiu osób, które kochamy. ;( ;) <3
"Nigdy nie sądziła, że będzie na tyle silna aby zostawić tego, kogo się kocha. Zebrała się w sobie i przeciwstawiła się losowi jaki ją czekał. Nie była egoistką, ale w tej chwili podziwiała samą siebie. "
Jeśli już jesteśmy w tych tematach, to powiem ci,że bardzo dobrze mi się czyta to opowiadanie słuchając piosenki: Birdy - "Keeping Your Head Up", sama nie wiem dlaczego <3
"Muzyka, która rozbrzmiewała w jej słuchawkach dodawała dziewczynie skrzydeł."
Wybacz, ale muszę zapytać... Czy tak właśnie masz jak czytasz? <3
" Zapomniała już jak to jest żyć światem z książki. Życie wtedy było o wiele łatwiejsze. Jakby żadne inne problemy, poza tymi które są przeżywane przez bohaterów, nie istniały. "
cdn...
I znowu z przyczyn, myślę że OCZYWISTYCH ten fragment jest przepiękny i rozwala system po prostu, sama go sobie przeczytaj z 50 000 razy jak ja i dostrzeżesz w nim to samo *_* <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń"-Perrie? Co ty tu robisz?- zapytał Kevin lustrując ją.
-Ja.. Przepraszam ale chyba mnie pan z kimś pomylił.- odpowiedziała wymijająco.
Wieczór był nadzwyczaj zimny. Kto by pomyślał, że o tej porze roku trzeba będzie nosić rękawiczki. Blondynka marzyła teraz o ciepłej kąpieli i kubku kakao. Tak bardzo chciała przytulić się do ukochanej osoby. Potrzebowała aby ktoś przekonał ją, że wszystko jakoś się ułoży.
Weszła do pokoju i od razu położyła się na łóżku. Miała takie cudowne plany co do Dallas ale już spotkała dawnego znajomego. Wiedziała, że i jutro wróci do biblioteki. Dziewczyna nie chciała póki co utrzymywać z kimkolwiek jakiejś relacji. Wiedziała, że Zayn ciągle jej szuka.
Zaświeciła lampkę a z torebki wyciągnęła książkę. Otworzyła ją na pierwszej stronie. Pogrążyła się w czytaniu chcąc na chwilę zapomnieć o otaczającym świecie. Jednego była pewna, znów musiała wyjechać. Gdzie teraz powinna uciec? Czy całe życie będzie w trasie?"
O rany! Strasznie się cieszę, że ELijah jest w tym opowiadaniu taki miły i kochany, bo to jest super <3 *_* Bardzo lubię tą postać i zależy mi, żeby na starcie miałą dobry charakter <3 <3 KOCHAM
"Elijah Mikaelson wszedł do sypialni, w której od kilku dni nocowała Nina. Mimo to, że jego młodsza siostra uważała dziewczynę za więźnia i wroga, on postanowił o nią zadbać. Codziennie przynosił jej kilka worków z krwią aby młoda wampirzyca mogła się posilić. Uśmiechnął się do niej podając jej czerwoną ciecz. "
Dwie cudowne postacie w jednym opisie <3 KOCHAM CIĘ ZA TO <3 <3 NAPRAWDĘ!!! <3 <3
" Onieśmielał ją każdym swoim zachowaniem. Dziewczyna czuła ogromną słabość do mężczyzn o nazwisku ‘’Mikaelson’’. Bruneta jednak nie można było porównywać z Klausem. Elijah był subtelny i delikatny. Każdą, nawet najprostszą czynność wykonywał z dokładnością i spokojem. Emanowała od niego dobra energia. Przede wszystkim był jednak opiekuńczy i szlachetny. Żadnej z tych cech nie posiadał jego brat. Klaus był dominantem, osobą dążącą do sukcesu. Nic ani nikt nie był w stanie odwieźć go od celu. Był złowrogi i samolubny. Nie wiedziała o blondynie zbyt dużo. Przekonała się jednak, że był ogromnie mściwy i pamiętliwy."
cdn...
PO PROSTU...
OdpowiedzUsuńBRAK...
MI...
SŁÓW...
TAKI CYTAT, TO JUŻ JEST NA MIARĘ JAKIEGOŚ BESTSELLERA KARO, ALE CI TO SUPER WYSZŁO, JESTEM DUMNA <3 <3 <3 I KOCHAM NOOOOO <3 !!!
"-Zapominasz droga Nino, że to ja i Rebekah tu rządzimy. Ty jesteś naszą małą, słodką zabaweczką.- rzucił po czym wstał.
Spokojnym krokiem podszedł do dziewczyny. Pogładził ją po policzku tak delikatnie jak nikt inny. Dobrev zamknęła oczy wtulając twarz bardziej w jego dłoń. Usłyszała jak mężczyzna uśmiecha się.
-Wydaje ci się, że jesteś silną kobietą. Prawda jest taka Nino, że ty to tylko malutki ptaszek, który jeszcze nie rozwinął skrzydeł. Kiedy się stąd wydostaniemy nauczę cię być prawdziwym jastrzębiem.- odezwał się cicho.
Złożył delikatny ale i najwspanialszy pocałunek na jej policzku. Kiedy brunetka otworzyła oczy, była w sypialni całkiem sama." <3 <3 <3
Te słowa Damona są jednocześnie piękne i takie...hmmm... można je nazwać "tajemnicze"? <3
"Ty nie chcesz stracić miłości a ja chcę w spokoju opłakiwać swoją."
Nie podoba mi się ta Jade... Ona coś knuje chyba, więc czekam na to, iż moje przypuszczenia o zastrzeleniu jej się sprawdzą :) Ależ ja jestem okrutna teraz, hahaha, no ale cóż... "Nie potrafił zliczyć ilu ludzi zabił podczas całego swojego życia." <33333
Klaus ewidentnie zasługuje na pochwałę ( btw mi w każdym rozdziale, w którym jest wspominany temat obrazów Nina zawsze wygląda w mojej wyobraźni tak samo hahah) <3
"
Salvatore nie chciał, ale jednak w głębi duszy pochwalił Klausa za to dzieło."
A co do wierszyka...
Widzę tam pewne powiązania z PW, tylko, żeby ci o nich powiedzieć, to muszę wiedzieć czy dobrze myślę...
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, kocham <3 <3
-K.
<3
OFICJALNIE STWIERDZAM, ŻE ZABIŁAŚ MNIE TYM WIERSZEM!
OdpowiedzUsuńJest przecudny to po pierwsze a po drugie motyw z nim jest taki wspaniały!
Myślałam, nad nim, ale jakoś nic mi to nie mówi xD
Muszę dłużej pomyśleć ;)
Rozdział tak perfekcyjnie długi i tyle akcji *.*
Zatkało mnie, że nawet nie wiem co napisać <3
Kurczę, dalej główkuję nad wierszem i chyba dookoła tego bd się kręcić moje myśli przez cały jutrzejszy dzień :D
Do zobaczenia :*