piątek, 18 marca 2016

Chapter 8 ''Don’t leave me standing all by myself...''


  Zayn Malik wpatrywał się z zaangażowaniem w szklankę alkoholu postawionego przed nim. Czuł jak pokusa wypicia powoli zaczyna wygrywać. Rozejrzał się wokół, ludzie tańczyli, cieszyli się upojnymi chwilami w klubie. Tylko on jakoś nie potrafił się odnaleźć. Siedział przy barze co chwila odganiając napalone dziewczyny. W jego głowie była tylko jedna kobieta. Całymi dniami myślał o Perrie. Zastanawiał się jak spędza czas, czy ma jakichś znajomych, gdzie jest. Jedyna myśl przez którą popadał w szał dotyczyła nowego chłopaka. Czy blondynka znalazła sobie kogoś? Czy leży z nim w łóżku i razem śmieją się z samotnego Zayna? Zacisnął dłoń wokół szklanki tak mocno, że aż pobielały mu kostki. Wypił trunek chcąc odpędzić od siebie te dołujące myśli. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów po czym zapalił jednego. Wstał z krzesełka barowego po czym wypuścił dym prosto w tłum, w którym sam po chwili się znalazł.
  Mocno wstawione dziewczyny otoczyły Malika. Wypalił papierosa po czym zgasił go koniuszkiem buta na podłodze. Uśmiechnął się na widok dziewczyny bardzo podobnej do Perrie. Oczywiście nie była nią. Nikt nie wyglądał tak idealnie jak ona. Mulat był jednak zbyt mocno nasączony alkoholem aby ją odgonić. Przyciągnął dziewczynę do siebie ściskając za nadgarstek. Ta uśmiechnęła się i otarła się pupą o jego krocze.
  Wiła się przed nim jak rasowa tancerka erotyczna. Zayn czując rosnące podniecenie szeptał jej jak bardzo dobrze sobie radzi. Właśnie wtedy w jego kieszeni zawibrował telefon. Chłopak wywrócił oczami po czym nacisnął zieloną słuchawkę.
  -James.- rzucił od niechcenia
  -Malik, dziś kolejny wyścig. Jeśli się zjawisz masz okazję pokonać mistrza Dany’ego.- w jego głosie słychać było podekscytowanie.
  -Jestem za 5 minut.- odparł po czym schował telefon do kieszeni.
  Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na niego zaskoczonym wzrokiem. Nie chciała zaprzestawać tym pociągającym czynnościom.
  -Wybierasz się dokądś?- szepnęła prosto do jego ucha.
  -Sorry złociutka. I tak jej nigdy nie dorównasz.- rzucił oschle po czym wyszedł z klubu.
  Licznik auta przekraczał dozwoloną prędkość. Dzięki temu jednak Malik znalazł się we wskazanym miejscu dziesięć minut przed rozpoczęciem wyścigu. W tłumie odszukał swojego przyjaciela. Po drodze wszyscy życzyli mu powodzenia. A więc James już zdążył im powiedzieć. Zayn spojrzał na swojego przeciwnika stojącego po drugiej stronie ulicy. Mężczyzna wyglądał groźnie z licznymi tatuażami. Brunet wiedział jednak, że po alkoholu nie cofnie się przed niczym.
  Wrócił do swojego auta i poczekał na rozpoczęcie wyścigu. Brało w nim udział dużo więcej osób, jednak pojedynek rozgrywał się między Danym a Zaynem. Mulat na sygnał wystartował jako pierwszy. Wskazówka licznika szalała ale chłopak nie przejmował się tym. Dzisiejszego wieczoru miał zamiar pokonać rekord. Kiedy jechał już ponad 300 km/h uświadomił sobie, że nie ma dla kogo wrócić do domu. Nie czekała na niego ukochana osoba. Perrie odeszła a on bez niej był wrakiem. Teraz nie istniały już żadne granice.
~~
  Perrie Edwards rankiem uśmiechnęła się na myśl o pracy. Czuła, jak jej życie powoli zaczyna wracać do normy. Nigdy nie sądziła, że będzie na tyle silna aby zostawić tego, kogo się kocha. Zebrała się w sobie i przeciwstawiła się losowi jaki ją czekał. Nie była egoistką, ale w tej chwili podziwiała samą siebie. Wyszła z pokoju hotelowego zakładając okulary słoneczne. Wciąż obawiała się, że jest obserwowana. Co jeśli Zayn już ją znalazł?
  Prędko pozbyła się z głowy niewygodnych myśli. Dziś zaczynała pracę. Wszystko miało iść w dobrym kierunku. W recepcji zostawiła pieniądze za kolejną noc po czym w ciszy opuściła hotel. Muzyka, która rozbrzmiewała w jej słuchawkach dodawała dziewczynie skrzydeł.
  -Dzień dobry. Miałam się dziś zgłosić w sprawie pracy.- odezwała się będąc już w bibliotece.
  -Ah tak, pamiętam. Pani Amanda?- zapytała starsza kobieta poprawiając zsuwające się okulary.
  Perrie nieśmiało kiwnęła głową. Wciąż dziwnie czuła się pochopnie zmieniając imię i nazwisko. Czy aż tak obawiała się, że ktoś ją tutaj pozna?
  Kobieta jeszcze przez kilkanaście minut prowadziła z nią rozmowę na temat pracy. W rezultacie blondynka mogła ją zacząć od zaraz. Dostała od staruszki plakietkę z Amanda Myers po czym rozejrzała się wśród książek. Nie pamiętała kiedy ostatni raz miała chwilę na przeczytanie czegoś dobrego. Zapomniała już jak to jest żyć światem z książki. Życie wtedy było o wiele łatwiejsze. Jakby żadne inne problemy, poza tymi które są przeżywane przez bohaterów, nie istniały. Sięgnęła po lekturę, która zafascynowała ją swoim opisem. Postanowiła wypożyczyć ją na świeżo wyrobioną kartę. Usiadła za biurkiem czując jak jest gotowa do podjęcia pracy.
  W tej samej chwili drzwi biblioteki otworzyły się. Perrie wypełniała w tym czasie arkusze nie patrząc kto wszedł do budynku.
  -Dzień dobry. Chciałbym wypożyczyć Wielkiego Gatsby’ego.- odezwał się mężczyzna.
  Edwards podniosła wzrok a jej oczy spotkały się z dawnym znajomym. Nie mogła uwierzyć w to, że jednak ktoś ją poznał, bo na pewno tak było widząc zaskoczoną minę blondyna.
  -Mój Boże.- szepnęła opuszczając wzrok.
  -Perrie? Co ty tu robisz?- zapytał Kevin lustrując ją.
  -Ja.. Przepraszam ale chyba mnie pan z kimś pomylił.- odpowiedziała wymijająco.
  Wieczór był nadzwyczaj zimny. Kto by pomyślał, że o tej porze roku trzeba będzie nosić rękawiczki. Blondynka marzyła teraz o ciepłej kąpieli i kubku kakao. Tak bardzo chciała przytulić się do ukochanej osoby. Potrzebowała aby ktoś przekonał ją, że wszystko jakoś się ułoży.
  Weszła do pokoju i od razu położyła się na łóżku. Miała takie cudowne plany co do Dallas ale już spotkała dawnego znajomego. Wiedziała, że i jutro wróci do biblioteki. Dziewczyna nie chciała póki co utrzymywać z kimkolwiek jakiejś relacji. Wiedziała, że Zayn ciągle jej szuka.
  Zaświeciła lampkę a z torebki wyciągnęła książkę. Otworzyła ją na pierwszej stronie. Pogrążyła się w czytaniu chcąc na chwilę zapomnieć o otaczającym świecie. Jednego była pewna, znów musiała wyjechać. Gdzie teraz powinna uciec? Czy całe życie będzie w trasie?
~~
  Elijah Mikaelson wszedł do sypialni, w której od kilku dni nocowała Nina. Mimo to, że jego młodsza siostra uważała dziewczynę za więźnia i wroga, on postanowił o nią zadbać. Codziennie przynosił jej kilka worków z krwią aby młoda wampirzyca mogła się posilić. Uśmiechnął się do niej podając jej czerwoną ciecz. Nina jak z procy rzuciła się na woreczek. To niewielkie opakowanie przynosiło, nie tylko jej, siłę, którą potrzebowała cała trójka.
  Dobrev wyrzuciła do kosza worek po czym spojrzała na Elijaha. Siedział w fotelu naprzeciwko niej uważnie się jej przyglądając. Onieśmielał ją każdym swoim zachowaniem. Dziewczyna czuła ogromną słabość do mężczyzn o nazwisku ‘’Mikaelson’’. Bruneta jednak nie można było porównywać z Klausem. Elijah był subtelny i delikatny. Każdą, nawet najprostszą czynność wykonywał z dokładnością i spokojem. Emanowała od niego dobra energia. Przede wszystkim był jednak opiekuńczy i szlachetny. Żadnej z tych cech nie posiadał jego brat. Klaus był dominantem, osobą dążącą do sukcesu. Nic ani nikt nie był w stanie  odwieźć go od celu. Był złowrogi i samolubny. Nie wiedziała o blondynie zbyt dużo. Przekonała się jednak, że był ogromnie mściwy i pamiętliwy.
  -Dlaczego mi się przyglądasz?- zapytał poprawiając spinkę od mankietu.
  -Uhm, przepraszam. Uznałam po prostu, że skoro przebywamy w jedynym pomieszczeniu moglibyśmy porozmawiać.- odpowiedziała niepewnie nie spuszczając z niego wzroku.
  -W takim razie, opowiedz mi o sobie coś czego nikt nie wie.- zabójczo się uśmiechnął.
  -Dlaczego wciąż rozmawiamy o moim życiu? Wydaje mi się, że twoje tysiąc letnie jest dużo ciekawsze.
  -Zapominasz droga Nino, że to ja i Rebekah tu rządzimy. Ty jesteś naszą małą, słodką zabaweczką.- rzucił po czym wstał.
  Spokojnym krokiem podszedł do dziewczyny. Pogładził ją po policzku tak delikatnie jak nikt inny. Dobrev zamknęła oczy wtulając twarz bardziej w jego dłoń. Usłyszała jak mężczyzna uśmiecha się.
  -Wydaje ci się, że jesteś silną kobietą. Prawda jest taka Nino, że ty to tylko malutki ptaszek, który jeszcze nie rozwinął skrzydeł. Kiedy się stąd wydostaniemy nauczę cię być prawdziwym jastrzębiem.- odezwał się cicho.
  Złożył delikatny ale i najwspanialszy pocałunek na jej policzku. Kiedy brunetka otworzyła oczy, była w sypialni całkiem sama.
~~
  Damon Salvatore był pod ogromnym wrażeniem swojej otwartości. Alkohol dodał mu odwagi do zwierzeń. Zresztą nie tylko jemu. Valerie już po kilku drinkach zaczęła opowiadać o swoim związku.
  -Więc jesteś lesbijką a Nora, którą poznałem wcześniej w niemiłej sytuacji z mamuśką to twoja dziewczyna?- zapytał brunet upijając kolejną szklankę.
  -Nasz związek zaczął się podczas wojny secesyjnej.- odpowiedziała.
  Salvatore spojrzał na nią zaskoczonym wzrokiem. Przecież jeszcze niedawno twierdziła, że jest człowiekiem.
  -Ja, Nora, Silas i reszta czarowników zostaliśmy dość brutalnie zamordowani. Nasz sabat przygotował dla nas jednak miłą niespodziankę. Mamy tylko jedną szansę aby powrócić do żywych. Ja i Nora byłyśmy pochowane razem, dlatego Lily ocaliła nas jako pierwsze. Teraz kiedy ktoś znowu będzie próbował mnie zabić, rzeczywiście odejdę w zaświaty.- wyjaśniła uśmiechając się.
  -Lily wróciła do Seattle ze względu na Silasa, swoją wielką miłość.- Damonowi szybko udało się powiązać fakty.
  -Nie znasz go. Jest potworem. To przez niego Lily stała się taka żądna zemsty. Przekabaciła nawet moją ukochaną.
  -Musimy więc zrobić wszystko aby nie udało się go wskrzesić. Ty nie chcesz stracić miłości a ja chcę w spokoju opłakiwać swoją. Mamy umowę.- odezwał się spoglądając na blondynkę.
  -Mamy umowę.- powtórzyła wznosząc wraz z mężczyzną toast.
~~
  Następnego dnia Damon od bardzo wczesnej godziny siedział w swoim biurze. Na zmianę analizował papiery firmy jak i myślał o pokonaniu matki. Przed odejściem kobieta uczyła go aby nigdy nikogo nienawidzić, zawsze wybaczać. Salvatore taki był, przynajmniej się starał. Jedyną osobą, której nie potrafił wybaczyć była właśnie Lilian. Lista grzechów jakie popełniła względem starszego syna była ogromna. Po pierwsze ukrywała przed nim młodsze dziecko. Po drugie kilka razy zostawiła go bez słowa. Przede wszystkim jednak zapomniała o nim. Poznała faceta, twierdziła, że ma nową rodzinę. A kiedy wróciła sprawiła swojemu dziecku największe ze wszystkich cierpień. Odebrała mu przyjaciela z dzieciństwa i ogromną miłość.
  Do gabinetu bruneta ktoś zapukał.
  -Wejść.- rzucił niechętnie.
  Miał już dość kolejnych stosów zleceń. Otwierając ten mroczny biznes nie wyobrażał sobie takiego obrotu spraw. Nie potrafił zliczyć ilu ludzi zabił podczas całego swojego życia.
  Do pomieszczenia weszła sekretarka a za nią Jade. Damon westchnął na widok brunetki.
  -Wróć do pracy.- powiedział do sekretarki.
  Po sekundzie byli już w biurze całkiem sami. Jade uśmiechnęła się na widok kochanka. Podeszła do niego wtulając się w jego klatkę piersiową. Damon przyciągnął ją do siebie jeszcze bardziej. Dziewczyna poczuła ciepło jakie od niego emanuje. Brunet uniósł jej podbródek do góry, tak że ich oczy się spotkały. Z siłą i zachłannością wpił się w jej usta jakby miał być to jego ostatni pocałunek na świecie. Przejął całkowitą kontrolę nad jej językiem. Oderwał się od niej uśmiechając się.
  -Co tu robisz?- zapytał przyciągając dziewczynę do siebie za biodra.
  -Stęskniłam się.
  -Może zrobilibyśmy coś wieczorem? Potrzebuję rozerwać się od przypływu pracy i stresów.- rzucił jeżdżąc dłońmi po jej pośladkach.
  -Chętnie.- uśmiechnęła się słodko.
  -W takim razie zaplanuję dla ciebie niezapomniany wieczór.- pocałował ją w czoło po czym wrócił do pracy.
~~
  Damon kupił w pobliskiej kawiarni duże latte po czym wsiadł do auta. Po wczorajszym wieczorze mocno zakrapianym alkoholem dzisiejszego dnia postanowił dać sobie na wstrzymanie. Ujrzał na siedzeniu pasażera niewielką kartkę. Zlustrował ją wzrokiem, była to wiadomość.
Drogi Damonie
Dziękuję za cudowny wieczór. Od bardzo dawna potrzebowałam z kimś szczerze porozmawiać. Cieszę się, że znaleźliśmy wspólne tematy. Do zobaczenia
Valerie
  Salvatore uśmiechnął się czytając miłe słowa. I jemu wczorajszy wieczór upłynął bardzo miło. Pierwszy raz od dawna szczerze się uśmiechnął.
  Wyjął z teczki jedno ze stu zleceń jakie przysłano do jego firmy. Rzucił okiem na dane klienta po czym zajął się ofiarą.
  Chris Bracken- spiskowanie z mafią.
  Bruneta zdziwiło to zlecenie. Sam bowiem kiedyś miał do czynienia z mafią. Nie wspominał tego okresu zbyt dobrze. Wówczas był pogubionym nastolatkiem, który stracił w zasadzie obojga rodziców. Szukał swojego miejsca na ziemi aż stał się jednym z pomocników wielkiego szefa. Do czasu aż go nie zabił.
  Rzucił teczkę na tylne siedzenie po czym z piskiem opon odjechał w kierunku miejsca zlecenia. Na szczęście dom ofiary znajdował się niedaleko jego firmy. Szybko znalazł właściwy adres i uśmiechnął się widząc, że Bracken jest w środku. Najbardziej nie lubił zabijać kogoś poza miejscem jego zamieszkania. Bo akurat ofiara musiała właśnie wtedy udać się do sklepu czy na spacer. Wysiadł z czarnego ferrari po czym z pistoletem w kieszeni garnituru ruszył do drzwi. Z łatwością udało mu się objąć system bramy i inne elektryczne zabezpieczenia. Wszedł do środka sprawdzając każde pomieszczenie.
  -Damon Salvatore.- usłyszał głos z salonu.
  W pokoju siedział mężczyzna, który zgodnie ze zdjęciem dołączonym do zlecenia miał być jego ofiarą. W ręku trzymał naładowany pistolet.
  -Znamy się?- zapytał brunet lustrując jego postawę.
  -Wiele o tobie słyszałem- odpowiedział.
  -Za bardzo skupiasz się na tym aby twoje słowa niosły za sobą jakąś grozę.- rzucił po czym zastrzelił nieświadomego mężczyznę.
  Wzrok Damona spoczął jednak na ścianie. Przyglądał się ogromnemu portretowi najpiękniejszej dziewczyny jaką spotkał. Ten obraz przedstawiający Ninę był zdecydowanie najlepiej namalowany. Każdy szczegół był dopracowany. Salvatore nie chciał, ale jednak w głębi duszy pochwalił Klausa za to dzieło.
  Ściągnął obraz ze ściany zastanawiając się w jaki celu wróg go tu przysyła. Czy Mikaelson chce mu coś powiedzieć?
  Wyszedł z domu z obrazem pod pachą po czym zadzwonił do Alarica.
  -Posprzątaj ciało Brackena. Musisz wykonać dzisiaj dwa zlecenia.- rzucił oschle.
  -Szefie, ale ja mam dzisiaj wolne.- mruknął niezadowolony pracownik.
  -Jeszcze jedno słowo a wolne będziesz mieć już codziennie.- warknął po czym się rozłączył.
~~
  Będąc w swoim apartamencie dokładnie przyglądał się trzem obrazom. To co je łączyło to na pewno autor i przepiękna modelka. Damon zaczął każdy obraz oglądać ze wszystkich stron. Szukał jakiejkolwiek wskazówki. Chciał dowiedzieć się dlaczego Klaus malował Ninę. Wiedział, że łączyła ich jakaś relacja. Potem jednak Mikaelson przybył aby się zemścić. Brunet tym bardziej nie rozumiał dlaczego te obrazy wisiały w czyichś domach.
  Sięgnął po trzeci, ten który udało mu się zdobyć kilka godzin wcześniej. Delikatnie obracał go sprawdzając każdy róg. Dojrzał podpis Klausa i tytuł obrazu.
  -‘’Kwiat buntu’’.- przeczytał Salvatore.
  Tytuł idealnie odnosił się do Niny. Dziewczyna była zbuntowana, rządna zemsty, przygód i zabijania. Potrafiła poradzić sobie z bronią lepiej niż niektórzy mężczyźni. Potrafiła być jednak delikatna, zupełnie jak kwiat. Była kochająca, czuła i troskliwa.
  Damon obrócił portret. Zaczął wątpić czy cokolwiek znajdzie. Kiedy miał się poddać ujrzał malutką karteczkę wepchniętą między obraz a ramę. Wyjął ją po czym delikatnie odłożył dzieło.

Obco bije gdzieś duchów godzina

Krwawe wino sączy ze dzbana dziewczyna

Siedzi kruk wspaniały jakby czarny piekieł stróż

A księżyc w pełni straszy już

Na biały dąb szuka cieni

A z nim krzyż na zawsze spleceni.

  -O co tu do cholery chodzi?- szepnął po przeczytaniu wierszyka.

 ~~~~
Witajcie!
Nareszcie udało mi się zebrać w sobie i skończyć ten rozdział.
Wierszyk, który znajdziecie na końcu rozdziału jest mojego autorstwa, dlatego nie jest jakiś oszałamiający. Jest jednak wypełniony kilkoma wątkami i ogłaszam, że osoba która zgadnie przynajmniej dwa z nich będzie mogła wybrać jedną z postaci tego opowiadania a ja zdradzę jej najważniejsze wydarzenia jakie przyniesie los tej postaci. Dodatkowo dwa następne rozdziały będą dedykowane tej osobie
Ten mój pomysł ma na celu rozwinięcie waszego mózgu. Nie chcę podawać wam rozwiązania na tacy. Pojawi się ono w kolejnym rozdziale jednak chcę wiedzieć czy ktoś myśli tak jak ja.
Pomysły na wątki zawarte w wierszyku piszcie w komentarzach.
Zwycięska osoba dowie się o tym przy okazji publikacji kolejnego rozdziału
Ogromnie cieszę się z aż 5 komentarzy pod poprzednim rozdziałem
To motywuje!!
Karo <3

6 komentarzy:

  1. Wieczorami - zasiadam tutaj - czytam, uśmiecham się, nie potrafie zrobić chwili przerwy bo to przyciąga mnie !!!! Jestem szczęśliwy, że czytam właśnie u Cb to ;).
    PS. Pamiętaj - Nie myśl, że twoja twórczość przy kimś innym jest niczym... ! Nie możesz tak [...] - Pamiętaj Ty też masz swój talent - :)

    Pozdrawiam Gorąco - Zapraszam do SB - wiesz gdzie mnie szukać

    Hope !

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym wierszykiem:
    Godzina duchów - 3:00
    Krwawe wino? Tu właśnie nie wiem.
    Myślę, że chodzi o krew z człowieka.
    Kruk - czyli mogą się wybrać w miejsce, gdzieś ciemne, może cmentarz, bo w końcu w następnym zdaniu jest wspomniana pełnia, czyli możliwe, że znowu będą czary jakieś.
    Na biały dąb szuka cieni...
    To mnie zastanawia. Chodzi tutaj, że ktoś będzie ich śledził, ktoś zmartwychwstanie?
    Bo w końcu w ostatnim zdaniu jest wspomniany krzyż, który kojarzy mi się z Jezusem.
    Czyli z tego, co wiem, pewnie chodzi o Ninę.
    Około godziny 3 w nocy odwiedzą cmentarz, może będą wywoływać duchy? Bo w końcu z tym dębem i cieniami, by się nawet zgadzało.
    Potem będą kruki, pełnia, czary. Ukrzyżują kogoś?
    No niezły wierszyk, powiem Ci.

    OdpowiedzUsuń
  3. I znowu tytuł tego rozdziału sprawia, że już wiem, iż całość będzie wyjątkowa <3
    Naprawdę te tytuły pasują wprost idealnie do całego klimatu opowiadania i to jest MEGA SUPER WEDŁUG MNIE <333
    *.*
    " Chapter 8 ''Don’t leave me standing all by myself...'' "


    A więc byłam nawet blisko, bo myślałam, że ją rozbije o coś. hahha
    :)
    " Zacisnął dłoń wokół szklanki tak mocno, że aż pobielały mu kostki. "


    Przez moment zaczęłam się bać o Zayna, mam takie dziwne przeczucie, że w tym wyścigu coś się stanie, ktoś ucierpi... Albo umrze... :o
    "Kiedy jechał już ponad 300 km/h uświadomił sobie, że nie ma dla kogo wrócić do domu. Nie czekała na niego ukochana osoba. Perrie odeszła a on bez niej był wrakiem. Teraz nie istniały już żadne granice. "


    Ojejku sama nie wiem dlaczego, ale ten fragment strasznie mi się podoba, szczególnie ta część o zostawianiu osób, które kochamy. ;( ;) <3
    "Nigdy nie sądziła, że będzie na tyle silna aby zostawić tego, kogo się kocha. Zebrała się w sobie i przeciwstawiła się losowi jaki ją czekał. Nie była egoistką, ale w tej chwili podziwiała samą siebie. "


    Jeśli już jesteśmy w tych tematach, to powiem ci,że bardzo dobrze mi się czyta to opowiadanie słuchając piosenki: Birdy - "Keeping Your Head Up", sama nie wiem dlaczego <3
    "Muzyka, która rozbrzmiewała w jej słuchawkach dodawała dziewczynie skrzydeł."


    Wybacz, ale muszę zapytać... Czy tak właśnie masz jak czytasz? <3
    " Zapomniała już jak to jest żyć światem z książki. Życie wtedy było o wiele łatwiejsze. Jakby żadne inne problemy, poza tymi które są przeżywane przez bohaterów, nie istniały. "


    cdn...

    OdpowiedzUsuń
  4. I znowu z przyczyn, myślę że OCZYWISTYCH ten fragment jest przepiękny i rozwala system po prostu, sama go sobie przeczytaj z 50 000 razy jak ja i dostrzeżesz w nim to samo *_* <3 <3 <3
    "-Perrie? Co ty tu robisz?- zapytał Kevin lustrując ją.
    -Ja.. Przepraszam ale chyba mnie pan z kimś pomylił.- odpowiedziała wymijająco.
    Wieczór był nadzwyczaj zimny. Kto by pomyślał, że o tej porze roku trzeba będzie nosić rękawiczki. Blondynka marzyła teraz o ciepłej kąpieli i kubku kakao. Tak bardzo chciała przytulić się do ukochanej osoby. Potrzebowała aby ktoś przekonał ją, że wszystko jakoś się ułoży.
    Weszła do pokoju i od razu położyła się na łóżku. Miała takie cudowne plany co do Dallas ale już spotkała dawnego znajomego. Wiedziała, że i jutro wróci do biblioteki. Dziewczyna nie chciała póki co utrzymywać z kimkolwiek jakiejś relacji. Wiedziała, że Zayn ciągle jej szuka.
    Zaświeciła lampkę a z torebki wyciągnęła książkę. Otworzyła ją na pierwszej stronie. Pogrążyła się w czytaniu chcąc na chwilę zapomnieć o otaczającym świecie. Jednego była pewna, znów musiała wyjechać. Gdzie teraz powinna uciec? Czy całe życie będzie w trasie?"


    O rany! Strasznie się cieszę, że ELijah jest w tym opowiadaniu taki miły i kochany, bo to jest super <3 *_* Bardzo lubię tą postać i zależy mi, żeby na starcie miałą dobry charakter <3 <3 KOCHAM
    "Elijah Mikaelson wszedł do sypialni, w której od kilku dni nocowała Nina. Mimo to, że jego młodsza siostra uważała dziewczynę za więźnia i wroga, on postanowił o nią zadbać. Codziennie przynosił jej kilka worków z krwią aby młoda wampirzyca mogła się posilić. Uśmiechnął się do niej podając jej czerwoną ciecz. "


    Dwie cudowne postacie w jednym opisie <3 KOCHAM CIĘ ZA TO <3 <3 NAPRAWDĘ!!! <3 <3
    " Onieśmielał ją każdym swoim zachowaniem. Dziewczyna czuła ogromną słabość do mężczyzn o nazwisku ‘’Mikaelson’’. Bruneta jednak nie można było porównywać z Klausem. Elijah był subtelny i delikatny. Każdą, nawet najprostszą czynność wykonywał z dokładnością i spokojem. Emanowała od niego dobra energia. Przede wszystkim był jednak opiekuńczy i szlachetny. Żadnej z tych cech nie posiadał jego brat. Klaus był dominantem, osobą dążącą do sukcesu. Nic ani nikt nie był w stanie odwieźć go od celu. Był złowrogi i samolubny. Nie wiedziała o blondynie zbyt dużo. Przekonała się jednak, że był ogromnie mściwy i pamiętliwy."


    cdn...

    OdpowiedzUsuń
  5. PO PROSTU...
    BRAK...
    MI...
    SŁÓW...
    TAKI CYTAT, TO JUŻ JEST NA MIARĘ JAKIEGOŚ BESTSELLERA KARO, ALE CI TO SUPER WYSZŁO, JESTEM DUMNA <3 <3 <3 I KOCHAM NOOOOO <3 !!!
    "-Zapominasz droga Nino, że to ja i Rebekah tu rządzimy. Ty jesteś naszą małą, słodką zabaweczką.- rzucił po czym wstał.
    Spokojnym krokiem podszedł do dziewczyny. Pogładził ją po policzku tak delikatnie jak nikt inny. Dobrev zamknęła oczy wtulając twarz bardziej w jego dłoń. Usłyszała jak mężczyzna uśmiecha się.
    -Wydaje ci się, że jesteś silną kobietą. Prawda jest taka Nino, że ty to tylko malutki ptaszek, który jeszcze nie rozwinął skrzydeł. Kiedy się stąd wydostaniemy nauczę cię być prawdziwym jastrzębiem.- odezwał się cicho.
    Złożył delikatny ale i najwspanialszy pocałunek na jej policzku. Kiedy brunetka otworzyła oczy, była w sypialni całkiem sama." <3 <3 <3


    Te słowa Damona są jednocześnie piękne i takie...hmmm... można je nazwać "tajemnicze"? <3
    "Ty nie chcesz stracić miłości a ja chcę w spokoju opłakiwać swoją."


    Nie podoba mi się ta Jade... Ona coś knuje chyba, więc czekam na to, iż moje przypuszczenia o zastrzeleniu jej się sprawdzą :) Ależ ja jestem okrutna teraz, hahaha, no ale cóż... "Nie potrafił zliczyć ilu ludzi zabił podczas całego swojego życia." <33333


    Klaus ewidentnie zasługuje na pochwałę ( btw mi w każdym rozdziale, w którym jest wspominany temat obrazów Nina zawsze wygląda w mojej wyobraźni tak samo hahah) <3
    "
    Salvatore nie chciał, ale jednak w głębi duszy pochwalił Klausa za to dzieło."


    A co do wierszyka...
    Widzę tam pewne powiązania z PW, tylko, żeby ci o nich powiedzieć, to muszę wiedzieć czy dobrze myślę...


    Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy, kocham <3 <3
    -K.
    <3

    OdpowiedzUsuń
  6. OFICJALNIE STWIERDZAM, ŻE ZABIŁAŚ MNIE TYM WIERSZEM!
    Jest przecudny to po pierwsze a po drugie motyw z nim jest taki wspaniały!
    Myślałam, nad nim, ale jakoś nic mi to nie mówi xD
    Muszę dłużej pomyśleć ;)
    Rozdział tak perfekcyjnie długi i tyle akcji *.*
    Zatkało mnie, że nawet nie wiem co napisać <3
    Kurczę, dalej główkuję nad wierszem i chyba dookoła tego bd się kręcić moje myśli przez cały jutrzejszy dzień :D



    Do zobaczenia :*

    OdpowiedzUsuń