Damon
Salvatore stał przy otwartych drzwiach bez słowa wpatrując się w brunetkę.
Wiadomość dotarła do niego dopiero po kilkunastu minutach. Nie mógł uwierzyć w
to co usłyszał. To nie było możliwe. Jade nie mogła zajść w ciążę, nie w chwili
kiedy znów myślał o Ninie. Z jej oczu poleciały łzy widząc obojętność
mężczyzny. On nie zamierzał nawet się do niej zbliżyć. Był zbyt zszokowany,
wściekły i zdołowany. Nie wiedział jakie słowa dobrać.
-Byłaś u
ginekologa? Potwierdził to?- zapytał kiedy umiejętność mowy do niego powróciła.
Brunetka bez
słowa położyła na stole test ciążowy. Damon niepewnym krokiem podszedł mając
nadzieję gdzieś głęboko w sobie, że zobaczy wynik negatywny. Niestety, dwie
kreski aż go oślepiły. Nie był gotowy na ojcostwo. Nigdy o tym nie myślał,
ponieważ nie znalazł odpowiedniej partnerki. Był nadzwyczaj ostrożny podczas
seksu z kobietami. Aż tu nagle trafiło mu się dziecko, z Jade, która już
planowała ich wspólne życie. Podejrzewał, że zakochała się w nim, jednak on nic
nie czuł. Brunetka nie liczyła się dla niego tak jak zmarła Nina.
-Damonie, ja
wiem, że jesteś zaskoczony. Sama byłam kiedy się dowiedziałam. Nie planowałam
wpaść z tobą ale stało się. Musimy teraz ponieść konsekwencje chodzenia do
łóżka po pijaku.- odezwała się Jade ocierając łzy.
-Ja nie chcę
żadnych dzieci do cholery!- wrzasnął Damon odrzucając w bok test ciążowy.- To
niemożliwe, że właśnie ze mną wpadłaś. Zawsze pilnuję tych spraw.- warknął
poirytowany.
-Sugerujesz,
że sypiam z kimś jeszcze?- zapytała zszokowanym głosem.
-My się w
ogóle nie znamy. To miał być pierdolony romans a nie zabawa w rodzinkę! Nie mam
czasu na takie sprawy!- rzucił przecierając dłońmi twarz.
-Nie możesz
zostawić mnie samej w ciąży.- szepnęła nie chcąc jeszcze bardziej denerwować
bruneta.
Salvatore
głośno westchnął zajmując miejsce na kanapie. Bił się z myślami nie wiedząc do
czego prowadzi ta rozmowa. Jeżeli Jade myślała, że informacja o ciąży obudzi w
nim jakiekolwiek uczucia, to myliła się. Nie zamierzał żyć u boku Thirlwall.
-Muszę
wyjechać z Seattle na kilka dni. Na ten czas wypiszę ci czek abyś jakoś sobie
poradziła. Wydasz te pieniądze na rzeczy dla tego dziecka. Przez ten czas kiedy
mnie nie będzie przemyślę sobie całą tą chorą sytuację.- powiedział cicho po
czym podał jej kartkę.
Jade
pokiwała głową po czym ruszyła do wyjścia. Nie spodziewała się takiej reakcji
bruneta. Wiedziała, że jest oziębły ale sądziła, że dziecko to zmieni.
-Dziękuję.-
szepnęła po czym zamknęła za sobą drzwi.
Damon
położył się na kanapie z obolałą głową. Nigdy jeszcze nie był tak rozdarty.
~~
Valerie
Tulle bez słowa weszła do domu, w którym wszyscy na nią czekali. Lily, jak
matka usiłowała zachęcić ją do rozmowy jednak blondynka była nieugięta. Nie
była zaskoczona widząc w salonie Klausa popijającego jakiś alkohol. Lilian
widocznie miała do niego chorą słabość. Zdziwiła się brakiem swojej ukochanej.
-Na górze.
Czeka na ciebie.- odezwała się Lily przejmującym głosem.
Valerie
nawet nie zadała sobie trudu by odpowiedzieć. Po raz ostatni zamierzała
przebywać w tym domu. Nie mogła dłużej być po tej złej stronie. Nie chciała
używać swojej magii do wskrzeszenia największego wroga.
Zobaczyła
brunetkę wyglądającą przez okno z kubkiem herbaty w ręce. Pragnęła podejść do
ukochanej i mocno ją przytulić. Chciała szeptać jej jak bardzo ją kocha, jak
razem mogą pokonać całe to zło. Wiedziała jednak, że Nora murem stanie za Lily.
Odwróciła
się a Valerie dostrzegła w jej oczach łzy. Widok pięknej i niewinnej kobiety w
takim stanie spowodował u niej ból w sercu.
-Lily
zamierza dziś w nocy udać się do grobowca aby wskrzesić Silasa. Val, muszę
wiedzieć czy jesteś po naszej stronie.- odezwała się Nora odkładając kubek na
biurko.
-Wiesz, że
to niewłaściwe. On nie może znów żyć. Ściągnie ze sobą piekło.- odparła czując
jak zaczyna się denerwować.
-Nie chodzi
o to kim on jest. Lily tego chce. Potrzebuje Silasa by być szczęśliwą, nie
odbieraj jej czegoś na co zasługuje.
-Zobacz jak
ona potraktowała swoich prawdziwych synów.. Nikt się dla niej nie liczy prócz
tego potwora. Myślisz, że dalej będziesz jej potrzebna jak go obudzicie?-
rzuciła Tulle.
Nora
spojrzała na nią wymownie. Kłótnia pary dosłownie wisiała w powietrzu.
-Wyprała ci
mózg a ja nie zamierzam dłużej tkwić po niewłaściwej stronie.- blondynka
odwróciła się z zamiarem wyjścia.
-Jeżeli
opuścisz ten pokój to koniec z nami. Na zawsze.
-Przykro mi
Nora.- odparła.
Będąc na
dole z trudem powstrzymywała łzy. Valerie czuła jakby ktoś odebrał jej sens
życia. Lilian, którą kiedyś uważała za wspaniałą kobietę przeciągnęła jej
ukochaną na złą stronę. Blondynka czuła teraz nienawiść do wszystkich wokół za
to co ją spotkało. Żałowała, że powróciła do życia. Wściekła podeszła do matki
Damona i Zayna po czym wymierzyła jej siarczysty policzek. Nie zwracała uwagi
na Klausa, który zszokowany podniósł się z fotela. Widząc, że chce zareagować
pomyślała o piorunującym bólu przeszywającym jego ciało. Mikaelson upadł na
podłogę zwijając się. Lily potarła swój obolały policzek wpatrując się
zaskoczonym wzrokiem w Valerie.
-Obyś
poczuła jak to jest zostać samą.- warknęła po czym zatrzasnęła za sobą drzwi.
W przeciągu
kilku minut blondynka straciła wszystko o co tak walczyła. Rozstała się z
ukochaną, gardziła osobą, którą uważała za matkę. Nie miała domu. Jedyną deską
ratunku był Damon. Postanowiła bez ostrzeżenia udać się do jego mieszkania. W
końcu miała także wieści o Oksanie…
~~
Nina ocknęła się nie wiedząc gdzie
się znajduje. Bolała ją głowa a pragnienie krwi rosło. Rozejrzała się wzrokiem
po pomieszczeniu, domyśliła się, że to
salon, w którym odbyła niedawno rozmowę z Mikaelsonem. W tej chwili jednak
znajdowała się sama. Gdzie podziali się Elijah i Rebekah?
Niechętnie wstała z kanapy wciąż
czując przeszywający ból głowy. Zachwiała się i gdyby nie czyjeś ręce wokół jej
talii od razu upadłaby. Podniosła wzrok a jej oczy spotkały się z brązowymi
tęczówkami Elijaha. Cały czas przy niej czuwał.
-Wszystko w porządku?- zapytał
przejętym głosem.
Brunetka pokiwała głową po czym
zajęła miejsce na kanapie. Mężczyzna usiadł obok przytulając ją do siebie. Nina
czuła ciepło bijące od siedzącego obok. Złożyła delikatny pocałunek na jego
policzku cicho dziękując za pomoc. Elijah spojrzał w jej oczy, chociaż swoje
miał przepełnione bólem. Znalazł się w najgorszej możliwej sytuacji. Nie
potrafił powstrzymać rosnącego uczucia względem Dobrev. Za to Rebekah była
najważniejsza kobietą w całym jego długim życiu. Nigdy nie postawił nikogo ponad
rodzinę. Uświadomił sobie, że wraz z ucieczką siostry ten najgorszy scenariusz
spełnił się. Elijah powinien teraz udać się na poszukiwania Rebeki. Pierwszy
raz w życiu nie poczuł się tak przygnębiony jej odejściem. Kobieta, która
siedziała obok wypełniała dziury w jego sercu szczęściem. Nie potrafił dłużej
się powstrzymywać. Złożył pewny pocałunek na jej spierzchniętych wargach. Nina
jakby tylko na to czekała po czym pogłębiła doznanie. Usiadła okrakiem na
kolanach bruneta nie przerywając czynności. Ręce wampira krążyły po jej plecach
aż spotkały się z końcem sukienki. Pozbawił dziewczynę tej części garderoby
szybko i zdecydowanie. Ta czując rosnące podniecenie dosłownie rozerwała jego
koszulę odrzucając strzępy gdzieś na bok. Składając pocałunki na jego wyrzeźbionej
klatce piersiowej uśmiechała się. Mężczyzna w tym czasie ściągnął jej stanik
wraz z majtkami. Zawstydzona Bułgarka także doprowadziła partnera do całkowitej
nagości. Zatapiali się w sobie nie myśląc o konsekwencjach tego czynu. Nina nie
zastanawiała się nad uczuciami do Damona. Elijah pogrzebał teraz sprawy
rodzinne.
~~
Valerie
nieśmiało zapukała do drzwi mieszkania Damona. Zdawała sobie sprawę, że jest
dość późno jak na odwiedziny ale wiedziała, że rozmowa z brunetem pójdzie jej
dobrze. Salvatore otworzył ze szklanką w ręku i przymrużył oczy dostrzegając
blondynkę. Bez słowa wpuścił ją do środka. Val od razu zarejestrowała otwartą i
prawie wypitą do końca butelkę bourbonu. Spojrzała na niego wymownie oczekując
jakichkolwiek informacji.
-Odbyłem
chorą rozmowę z Jade.- mruknął zajmując miejsce na kanapie.
-Rozstałam
się z Norą, uderzyłam twoją matkę i magią sparaliżowałam na chwilę Klausa.
Myślę, że cała trójka mnie nienawidzi.- odezwała się przysiadając się obok.
-Oficjalnie
zostaliśmy sami. Chociaż wkrótce według Jade mam zostać ojcem.- westchnął Damon
upijając trunek ze szklanki.
-O mój Boże!
Czemu się nie chwalisz? To cudowna nowina. Dobrze, że chociaż twoje życie jest
normalne. Ja obecnie nie mam domu dlatego znalazłam się tutaj.- odparła nalewając
sobie bursztynowego płynu.
-Jestem ci
wdzięczny za uratowanie Zayna, czuj się jak u siebie, złotko. Wybacz ale moja
głowa więcej nie zniesie.- wstał z zamiarem udania się do sypialni.
-Wyśpij się.
Jutro wyruszamy do Las Vegas. Dowiedziałam się, że właśnie tam przebywa nasza
łowczyni.
~~
Nora szła w
ciszy obok Lily i Klausa. Cała trójka po wydarzeniach w domu nie zamieniła ze
sobą słowa. Smutek i nienawiść przelewały się przez brunetkę. Z chwilą gdy
Valerie opuściła ich dom stała się dla niej obca. Nie zważała już na to, czy
była dziewczyna ucierpi. Wybrała Damona a więc powinna tego pożałować.
Westchnęła odganiając od siebie ponure myśli. Uśmiechnęła się zdając sobie
sprawę, że już wkrótce spojrzy na Silasa. Mężczyzna był jej przyjacielem, ale
relacja pomiędzy nimi pogorszyła się przez niechęć Valerie. Teraz dwójka
czarowników miała okazję ocieplić stosunki.
Klaus
uśmiechnął się widząc ukryty grobowiec. Jako jedyny z całej obecnej tu trójki
był wampirem, dzięki czemu jego wzrok był wyostrzony. Był dumny z tego jak
potężną istotą jest. Magia czy drewno nie działały na niego tak jak na innych
krwiopijców. Mikaelson był wręcz niepokonany od tysiąca lat.
-Chyba
jesteśmy na miejscu.- odezwała się Lilian przerywając ciszę.
-Takiej
magii nie da się nie wyczuć.- odparła Nora jako pierwsza schodząc pod ziemię.
Zaraz za nią
znalazła się Lily a tyłów strzegł Niklaus. Brunetka za pomocą potężnej magii
jaką posiadała zapaliła wszystkie pochodnie znajdujące się w korytarzu. Tajemne
hieroglify były jedynymi malunkami na ścianach. Na samym końcu grobowca, za
ogromnymi kratami znajdował się sarkofag. Mikaelson jak i matka Damona i Zayna
nie mogli zrobić kroku w przód. Spojrzeli po sobie zaskoczeni.
-Sabat
pochował tutaj potężnego czarownika. Chyba nie myśleliście, że spoczywa bez
ochrony. Tylko ludzie propagujący magię mogą wejść za te kraty.- wyjaśniła
Nora.
-Nie gadaj
tyle tylko bierz się do pracy. Zaczyna mnie nudzić ten układ.- warknął blondyn.
Dziewczyna
spojrzała na niego gniewnym wzrokiem po czym przesunęła kraty. Opuszkami palców
przejechała po bogato rzeźbionej trumnie. Zapaliła wszystkie pochodnie po czym
przyjrzała się rysunkom na ścianie. Pochwaliła siebie za znajomość pisma
obrazkowego. Wyjęła z kieszeni nóż i podważyła nim zamknięcie grobu. Z trudem
przesunęła pokrywę żałując, że hybrydy nie ma obok. Uśmiechnęła się widząc
idealnie zachowane ciało Silasa. Ostrożnie otworzyła jego buzię. Zamknęła oczy
i przecięła nożem swój nadgarstek. Metaliczny zapach krwi rozniósł się po całym
grobowcu. Czerwona ciecz kroplami wpadała prosto do ust czarownika. Dziewczyna
oderwała kawałek swojej koszulki i zacisnęła ranę. Westchnęła głośno po czym
zajęła się rozszyfrowaniem hieroglifów.
-Belle la
vie a cette fleur, maintentant.- wypowiedziała
po francusku chcąc by Silas to usłyszał.
Wychwyciła delikatne poruszenie palców. Przeniosła swój wzrok na drugą
linijkę zaklęcia po czym pewnym głosem wymówiła jego treść:
-Phasmatos Tribum, Plantus Vivifey, Plantus Herbus.
Czuła jak czarownik zaczyna się budzić. Magii, która mu towarzyszyła
było coraz mniej. Był już na tyle silny by zabrać ją. Nora ostatni raz
spojrzała na ścianę. Już tak niewiele brakowało by znów spojrzała w oczy
przyjaciela. Coraz bardziej opadała z sił ale wiedziała, że teraz nie może się
poddać.
-Sicut praecepit vobis sabbatum princeps excitare ! aperi
oculos tuos, et vivetis!- krzyknęła.
Sekundę później potężna ręka chwyciła Norę za przegub przyciągając ją
do siebie. Silas otworzył oczy zaskoczony wpatrując się w brunetkę. Jego tęczówki zmieniły nagle
kolor na czarny a on odrzucił czarownicę daleko, poza kraty. Przestraszona Lily
podbiegła do Nory widząc jej upadek. Niklaus bez wahania podarował jej swoją
krew. Cała trójka spojrzała teraz na Silasa podnoszącego się do pozycji
siedzącej. Mężczyzna w ułamku sekundy znalazł się przy Lilian dotykając dłonią
jej policzka.
-Stęskniłem się kochana.- szepnął lustrując ją wzrokiem.
~~
Valerie otworzyła oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Dopiero po
kilku chwilach przypomniała sobie, że spała u Damona. Wraz z tym wróciły
wszystkie wydarzenia poprzedniego dnia. Przeciągnęła się ospale. Wystraszyła
się widząc bruneta w pokoju.
-Wybacz księżniczko. Zrobiłem ci śniadanko, zjesz i wkrótce
wyjeżdżamy.- odezwał się podając dziewczynie tacę.
Valerie uśmiechnęła się w podziękowaniu i zaczęła jeść. Nie zdawała
sobie sprawy, że jest tak głodna dopóki smak tostów nie rozniósł się po jej
ustach.
-Wysłałem jedną z moich pracownic po ubrania dla ciebie. Myślę, że ci
się spodobają.- dopowiedział po czym wyszedł z pomieszczenia.
Atmosfera jaką stworzył Salvatore pozwoliła dziewczynie poczuć się
lepiej. Nie miała nikogo z dawnych bliskich ale zdobyła cudowną przyjaźń. Czuła
jak odpokutowuje mężczyźnie śmierć ukochanej. Jej życie nie było najważniejsze.
Szła w ciszy po parkingu podziemnym ubrana w obcisłą koszulkę, czarne
rurki i skórzaną kurtkę. Nie komentowała mody jaka panowała w tych czasach.
Damon stąpał przed nią prosto do swojego czerwonego ferrari. Blondynka była
zaskoczona pokaźną sumą szybkich i drogich samochodów.
-Tym cackiem dojedziemy do Vegas najszybciej.- skomentował i otworzył
drzwi czarownicy.
Tulle pokiwała głową po czym wsiadła. Uśmiechnęli się do siebie i brunet
z piskiem opon wyjechał z parkingu. Zostawiali za sobą Seattle- miasto, które
przynosiło wszystkim tylko ból. Nie wiedzieli jednak, że prawdziwe zło wciąż na
nich czeka.
~~
Las Vegas było miastem, które odżywało nocą. Kluby z głośną muzyką,
mnóstwo pijanych ludzi. Światła, gwiazdy i flesze. Mnóstwo kasyn i sklepów. Raj
dla turystów. Damon zatrzymał się pod budynkiem z wynajętym apartamentem. Spojrzał
w bok na śpiącą przyjaciółkę. Korzystając z okazji wyciągnął ze schowka
pistolet i umieścił go za szlufką od spodni. Zbliżył się do czarownicy po czym
wyszeptał wprost do jej ucha:
-Jesteśmy na miejscu Val.
Dziewczyna otworzyła oczy rozglądając się wokół. Las Vegas wyglądało
dokładnie tak jak sobie wyobrażała. Widziała mnóstwo ludzi w ekskluzywnych
autach wydających pieniądze na każdym kroku.
Zaskoczył ją przepych z jakim zostało urządzone mieszkanie. Zdawała sobie
sprawę, że dla kogoś takiego jak Salvatore takie rzeczy są normalnością. Ona jednak
nie przywykła do ogromnego bogactwa i luksusów. Westchnęła widząc na łóżku
piękną, wieczorową suknię.
-Gotowa na wizytę w kasynie?- zapytał Damon uzupełniając magazynek
broni.
Odwrócił się i ujrzał blondynkę wyglądającą lepiej niż ktokolwiek inny.
Sukienka dodawała jej uroku, który dziewczyna starała się na co dzień ukryć. Wziął
ją pod ramię po czym ustalając plan złapania Oksany wyszli z apartamentu.
~~
Kasyno wyglądało lepiej niż na przeróżnych filmach. Roiło się w nim od
elegancko ubranych zarówno kobiet jak i mężczyzn. Ludzie prowadzili ze sobą
rozmowy popijając najdroższe alkohole. Stołów do różnych gier było mnóstwo. Niedaleko
słychać było krzyki jakiegoś gracza, który stracił pokaźną sumę pieniędzy w
ruletce. Salvatore rozejrzał się po budynku nie wiedząc dokąd się udać. Odwrócił
się do Valerie chcąc uzyskać jakąś pomoc.
-Nie mogłabyś jej jakoś wytropić? Jesteś czarownicą, rzuć jakimś
zaklęciem i po sprawie.- odezwał się poprawiając krawat.
-Daj mi wierszyk i chodź w ustronne miejsce.
Znaleźli się przy jedynym nieużywanym stole do gry w pokera. Blondynka położyła
kartkę i wpatrywała się w nią wypowiadając:
-Phasmatos Tribum, Nas Ex Veras
Damon przyglądał się przyjaciółce, która mówiła słowa z zamkniętymi
oczami. Otworzyła je po czym bez emocji szepnęła:
-Gra w ruletkę przy stoliku numer pięć.
~~
Brunet ze szklanką bourbonu w ręce przypatrywał się wskazanemu miejscu.
W grze brała udział tylko jedna kobieta dlatego mężczyzna od razu powiązał
fakty. Oksana wcale nie wyglądała na kogoś kto poluje na wampiry. Ubrana była w
czarną, seksowną sukienkę. Była brunetką o hipnotyzujących oczach i
nieskazitelnej cerze.
Widząc, że odchodzi od stolika Salvatore wtopił się w tłum i poszedł za
nią. Uśmiechnął się triumfująco gdy kobieta skręciła do łazienki. Pochwalił ja
za ułatwienie mu pracy. Bez żadnego skrępowania wszedł za nią do pomieszczenia.
Brunetka właśnie wtedy wyczuła obecność Damona. Odwróciła się i zmierzyła go
wzrokiem.
-Lubisz polować na niewinne kobiety w damskiej toalecie?- zapytała
pewnym głosem.
Zza niej wyłoniła się Valerie szeptając pod nosem zaklęcie, które miało
ją łatwo pokonać. Oksana jęknęła z bólu po czym upadła na ziemię. Salvatore przerzucił
ją przez bark i wyszedł z łazienki. Skierował się od razu do auta póki łowczyni
była jeszcze nieprzytomna.
Oksana ocknęła się czując palący ból wokół przegubów. Rozejrzała się
dostrzegając opierającego się o framugę drzwi Damona. Szarpnęła nogami, które
były przywiązane do krzesła tak samo jak ręce.
-Czego chcesz do cholery?- warknęła poirytowana.
-Znalazłem wierszyk a on doprowadził mnie do ciebie. Zastanawiam się
dlaczego akurat ty, co masz z tym wspólnego- odpowiedział nie zmieniając pozycji.
-Wiedziałam, że nie ukryje go dobrze.- westchnęła brunetka.
-Jaki to ma związek z moją zmarłą dziewczyną? Dlaczego Nina i Klaus?-
zapytał Salvatore podchodząc bliżej kobiety.
Oczy Oksany rozszerzyły się wyłapując jedno imię. Spojrzała na bruneta
przerażonym wzrokiem zdając sobie sprawę, że jej plan nie wypalił. Ktoś stracił
życie…
-Proszę powiedz mi, że się przesłyszałam. Nina Dobrev nie żyje?
Damon pokiwał głową czując jak słowa wypalają mu dziurę w sercu. Nie potrafił
na głos powiedzieć, że Nina nie żyje. Głęboko w sobie nie pogodził się ze
stratą ukochanej. Spojrzał zaskoczonym wzrokiem na łowczynię. Z jej oczu powoli
leciały łzy.
-O co chodzi?- zapytał zdziwiony.
-Nazywam się Oksana Dobrev a Nina to moja młodsza siostra.- szepnęła pozwalając
łzom spokojnie płynąć.
~~~~
Witajcie!
Bardzo długi wyszedł ten rozdział a i tak nie opisałam tutaj jeszcze znaczenia wierszyka jak planowałam..
Mam nadzieję że się podoba.. pamiętajcie Vamon górą!
Mam nadzieję że końcówka chociaż trochę was zadziwiła
Karo <3
"Chapter 10 '' In your heart I found mine...'' "
OdpowiedzUsuńJeju tytuł tego rozdziału jest no piękny po prostu <33
Jeju tak się cieszę, że kolejny rozdział znowu jest dedykowany właśnie mnie <33 Każdy się może takim czymś rozpoczynać, bo mi się osobiście to podoba bardzo <333
!UWAGA MOJA CHORA WYOBRAŹNIA...!
Fakt, że Jade zaszła w ciążę nie oznacza, że Damon nie może jej zastrzelić hahah. DALEJ JEST TO MOŻLIWE A JA SIĘ WYJĄTKOWO NA TO UPARŁAM, BO JEJ NIE LUBIĘ NO ALE CÓŻ... ❤︎ ❤︎ ❤︎
Jeju Klaus ❤︎ !
"Nie była zaskoczona widząc w salonie Klausa popijającego jakiś alkohol." jak tylko czytam coś o nim to mam ciarki normalnie on jest boski ❤︎ ❤︎ ❤︎
W tym fragmencie są chyba wszystkie możliwe emocje !!
" -Obyś poczuła jak to jest zostać samą.- warknęła po czym zatrzasnęła za sobą drzwi.
W przeciągu kilku minut blondynka straciła wszystko o co tak walczyła. Rozstała się z ukochaną, gardziła osobą, którą uważała za matkę. Nie miała domu. Jedyną deską ratunku był Damon. Postanowiła bez ostrzeżenia udać się do jego mieszkania. W końcu miała także wieści o Oksanie… "
❤︎ strach przed samotnością
❤︎ nadzieja w Damonie
❤︎ nienawiść
❤︎ smutek
❤︎ ból
❤︎ cierpienie
❤︎ zdziwienie
WSZYSTKO NO PO PROSTU DZIĘKUJĘ CI ZA TO ❤︎ ❤︎ !!
"Elijah spojrzał w jej oczy, chociaż swoje miał przepełnione bólem. Znalazł się w najgorszej możliwej sytuacji. Nie potrafił powstrzymać rosnącego uczucia względem Dobrev. Za to Rebekah była najważniejsza kobietą w całym jego długim życiu. Nigdy nie postawił nikogo ponad rodzinę." w sumie to nawet cieszę się, że Elijah chociaż na chwilę olał rodzinę, hahah
Przyda mu się taka zmiana, SERIO ❤︎
Hahahahahaha, ta reakcja wygrała wszystko ! ❤︎
"-O mój Boże! Czemu się nie chwalisz? To cudowna nowina. Dobrze, że chociaż twoje życie jest normalne. Ja obecnie nie mam domu dlatego znalazłam się tutaj.- odparła nalewając sobie bursztynowego płynu." ❤︎ ❤︎ ❤︎
ZABIERAJCIE ODKURZACZ, KARO JUŻ POZAMIATAŁA HAHAHAHA ❤︎ ❤︎ ❤︎
I to po prostu jest genialne. Sam Klaus hahaha jeju zazdroszczę takiego świetnego opisu jego wspaniałości, ahaha i dziękuję ❤︎ ❤︎
"Klaus uśmiechnął się widząc ukryty grobowiec. Jako jedyny z całej obecnej tu trójki był wampirem, dzięki czemu jego wzrok był wyostrzony. Był dumny z tego jak potężną istotą jest. Magia czy drewno nie działały na niego tak jak na innych krwiopijców. Mikaelson był wręcz niepokonany od tysiąca lat."
Jeju czasami jak czytam co oni wszyscy kombinują na tych cmentarzach i w tych grobowcach to aż mi się w głowie kręci od nadmiaru informacji hahahaha
❤︎
O rany uwielbiam takie rzeczy! Tajemnicze malunki na ścianach itd. Znowu trafiasz w mój gust no super po prostu ❤︎ ❤︎
Coś czuję, że ten wybudzony na nowo czarownik przyniesie kłopoty...
Jeju Valerie i Damon są razem tacy super! ❤︎ ❤︎
Uwielbiam ich kiedy robią coś razem, wydaje mi się, że wtedy Damon się staje taki bardziej otwarty i uczuciowy... ❤︎
CZYŻBY RULETKA POWRÓCIŁA?? ❤︎ ❤︎ ❤︎
JEJU PO PROSTU KOŃCÓWKĄ MNIE ZSZOKOWAŁAŚ I TO STRASZNIE.
SIOSTRA?!
JA MYŚLAŁAM, ŻE OKSANA BĘDZIE KIMŚ ZŁYM... I BĘDZIE ZAGRAŻAĆ NINIE I CAŁEJ RESZCIE
No jejku ;_;
Jak mogłaś to zakończyć w takim momencie?! ;_;
dlatego juz czekam na ciąg dalszy
dziękuję
kocham tego bloga!!! :____:
OKSANA JEST JEJ SIOSTRĄ?! Naprawdę się nie spodziewałam tego! Ten rozdział jest jedną wielką niespodzianką.
OdpowiedzUsuńNajpierw Jade z tą ciążą, scena +18 pomiędzy Elijahem i Niną, pobudka Silasa i jeszcze Oksana.
Zaniemówiłam, naprawdę.
Ale co dalej z Oksaną? Wyczuwam polowanko :>
Damon i Valerie? Nina i Elijah?
W życiu bym nie pomyślała, że tak to się skończy O.O
Muszę wiedzieć co będzie dalej i to muszę *.*
Naprawdę ten rozdział wbił mnie w siedzenie <3
DO ZOBACZENIA :*