Perrie otworzyła oczy nie wiedząc gdzie się znajduje. Oglądała
pomieszczenie zdezorientowana. Bolała ją głowa. Światło przysłoniła jej
nieznana postać. Rozpoznała chłopaka po pewnym i mocnym głosie. Uśmiechnęła się
delikatnie. Miała zamiar długo potrzymać Zayna w niepewności. Wciąż obawiała
się jego nagłych wybuchów. Nie chciała nawet wspominać momentów kiedy pięści
Mulata wędrowały po jej ciele. Jeżeli była skłonna do wybaczenia partner musiał
mocno się postarać.
-Gdzie ja jestem?- zapytała zdezorientowana nie podnosząc się.
-Po naszej rozmowie zemdlałaś. Zabrałem cię do domu.- odpowiedział
przysiadając na skraju łóżka.
Dziewczyna doskonale znała ten pokój. Tutaj Zayn wielokrotnie wyznawał
jej miłość, przytulał, pieścił i całował. Do niedawna budziła się w tym łóżku
codziennie obok ukochanego. Teraz czuła się obco.
-Wyprowadziłam się stąd. To już nie jest mój dom, Zayn.- szepnęła
bawiąc się palcami.
Chłopak patrzył w okno nic nie mówiąc. Perrie odgarnęła kołdrę na bok
chcąc jak najszybciej oddalić się od niego. Nie przekonywały ją prośby.
-Zayn potrzebuję czasu. Nie licz, że wszystko już się ułoży.-
powiedziała cicho kiedy odprowadzał ją do drzwi.
-Rzuciłem narkotyki, zerwałem kontakt z kumplami. Naprawdę się
zmieniłem.-jęknął błądząc wzrokiem po twarzy blondynki.
-Do zobaczenia, wkrótce.- uśmiechnęła się zamykając za sobą drzwi.
Wciąż nie czuła się dobrze. Nadal niemiłosiernie bolała ją głowa. Nie
chciała patrzeć na usługującego jej Zayna. Chłopak o takim charakterze i
burzliwej przeszłości nie nadawał się do tej roli. Zaczerpnęła świeżego
powietrza pędząc w stronę przystanku autobusowego. Ciemna strona jej osobowości
przekonywała ją o ucieczce do Dallas. W porę zawróciła uświadamiając sobie w
sekundę jak bardzo kocha Zayna Malika.
~~
Rozmowa z matką nie zdenerwowała Damona. Wiedział co kobieta powie i
kogo w ostateczności wybierze. Nigdy nie liczył, że stanie po jego stronie.
Przekreślił jej osobę już dawno. Zaparkował swoje auto pod blokiem mieszkalnym.
Nieprędko chciał znaleźć się w swoim domu. Nie mógłby patrzeć na nieprzytomną
przyjaciółkę. Znów o wszystko obwiniał Lilian. Wypuścił głośno powietrze z ust
będąc pod właściwymi drzwiami. Zadzwonił mając nadzieję, że nie obudzi
mieszkanki.
Od razu dostrzegł zaskoczenie w oczach Jade. Sam nie wiedział dlaczego
to robi. Jego wzrok szybko przeniósł się na powoli widoczny brzuch szatynki.
Dziewczyna domyślając się na co patrzy delikatnie się uśmiechnęła.
-Wejdziesz do środka?- przerwała ciszę jaka panowała między nimi.
Mężczyzna posłusznie pokiwał głową przepuszczając ciężarną w drzwiach.
Skanował wzrokiem mieszkanie Jade. Korytarz był długi, lecz bardzo
wąski. Niebieskimi tęczówkami analizował niewielką kuchnię z zielonymi ścianami
i bielutkimi meblami. Na piecu stał czajnik, który już domagał się ściągnięcia
z gazu. Dziewczyna bez słowa zalała herbatę dla siebie i towarzysza. Salvatore
zajął miejsce na jednym z krzeseł. Uważnie śledził każdy ruch szatynki. Położyła
przed nim kubek z napojem, sama zajmując miejsce naprzeciwko.
-A więc wróciłeś..- odezwała się jakby sama do siebie.
Mężczyzna nie wiedząc co powinien powiedzieć upił łyk herbaty.
Przyjemny smak malin rozniósł się po jego gardle. Palcami uderzał nerwowo w
stół szukając w głowie odpowiednich słów.
-Dobrze wiesz, że nie chcę tego dziecka.- odezwał się trochę za ostrym
tonem.
-Uświadomiłeś mi to przy naszym ostatnim spotkaniu.- mruknęła obojętnie
nawet na niego nie patrząc.
-Jedyną rzeczą, jaką mogę ci zaproponować są pieniądze. Dam ci każdą
sumę, o którą poprosisz. Możesz usunąć zarodek bądź urodzić i oddać do opieki.-
powiedział patrząc jej prosto w oczy.
-A jeżeli chcę urodzić nasze dziecko i je wychować? Bierzesz taką opcję
pod uwagę? Sama się nie zapłodniłam. Jesteś odpowiedzialny za to co zrobiłeś.- zdenerwowana
położyła dłoń na brzuchu chcąc udobruchać bruneta.
Nawet nie wyobrażał sobie posiadania dziecka. Jak zapewniłby
bezpieczeństwo potomkowi w takiej chwili? Na tą niewinną osóbkę czyhały
przecież wampiry, czarownice a nawet własna babcia.
-Jade, moje życie jest zbyt niebezpieczne abym mógł wciągnąć w nie
ciebie i dziecko.- jęknął dopijając płyn.
Brunetka spojrzała prosto w jego oczy chcąc mu pokazać jak bardzo ranią
ją te słowa. Nie chciała sama wychowywać ich potomka. Takie same obowiązki miał
przecież ojciec. Zastanawiała się co powinna powiedzieć mężczyźnie. Nie
odezwała się odbierając od niego kubek. W ciąży stała się zbyt wrażliwa dlatego
już chwilę później po jej policzkach płynęły łzy. Damon widząc byłą kochankę w
takim stanie podniósł się z miejsca. Dwoma palcami złapał za jej podbródek
unosząc go do góry. Patrzyli sobie w oczy. Salvatore złożył delikatny pocałunek
na ustach dziewczyny nie chcąc by płakała z jego powodu.
-Jeżeli to co zamierzam zrobić nie skaże mnie na śmierć zajmę się
tobą.- szepnął i bez dalszego wyjaśnienia skierował się do drzwi.
~~
Klaus kolejnego dnia spokojnie obserwował panoramę miasta. Z chytrym
uśmiechem rozmyślał na temat zemsty Damona, o której tyle już słyszał. Nikt
jednak nie był świadomy co planuje najpotężniejszy wampir świata. Coraz
bardziej przekonywał się do siły i zaangażowania swojego wroga. Zajął miejsce
na niedaleko leżącym kamieniu. Czekał na pełnię by móc przemienić się od dawien
dawna. Cieszył się, że wyzwolono klątwę. Dzięki niej mógł raz być wampirem a
raz wilkołakiem. Rebekah znów zajęła miejsce obok niego. Już przyzwyczaił się
do obecności młodszej siostry. Dzień w dzień przychodzili na to wzgórze
czekając na odpowiedni znak. Niklaus obiecał blondynce odnalezienie Elijaha.
-Nik?- zapytała przerywając grobową ciszę. Mężczyzna spojrzał na nią
wyczekująco.- Myślisz, że go odnajdziemy?
-Obecność naszego brata wcale nie jest mi potrzebna. Dobrze wiesz, że
robię to tylko dla ciebie.- rzucił beznamiętnie patrząc w dal.
Znów zapadła cisza. Pierwszy wampir jak i drugi starał się wyłapać
jakiekolwiek dźwięki. Blondynka odgoniła gdzieś złość na Elijaha pragnąc go
przytulić. Za wszelką cenę chciała zjednoczyć rodzinę. Już wyobrażała sobie jak
wspólnie rządzą Seattle i całym pozostałym światem. Jedyną osobą, która mogła
jej w tym przeszkodzić była Nina.
-Słyszysz to?- zapytał Klaus odganiając ją od myśli o brunetce.
Dziewczyna pokiwała głową i już po sekundzie jak przystało na istoty
nadprzyrodzone zerwali się do biegu. Rebekah w postaci krwiożerczego wampira, a
Nik jako król wilków. Intuicja zaprowadziła ją do jednego ze starych grobowców.
Po podłodze walały się świeczniki i zapałki. Od razu domyślili się, że ktoś tu
był. W ciszy weszli do środka nie wiedząc czego się spodziewać. Dopiero widok
brązowej czupryny rozluźnił dziewczynę. Podbiegła do leżącego brata odsuwając
wszystkie przeszkody.
-Rebekah..- jęknął otwierając oczy.
Zastał jej słodki uśmiech. Przed podróżą do świata żywych tak bardzo
martwił się o młodszą siostrę. Położył dłoń na jej policzku delikatnie go
gładząc. Dopiero dźwięk zwierzęcego sapania oderwał od siebie rodzeństwo.
-Minął prawie wiek, Nik.- szepnął Elijah dostrzegając brata.
~~
Damon wrócił do swojego mieszkania dopiero po wstąpieniu do baru. Na
trzeźwo dręczyły go myśli o Jade i dziecku. Był wierny swojej decyzji zarówno
przed wypiciem jak i po. Do niedawna miłość dla niego nie istniała. Nie wiedział
czym jest więź z drugą osobą. Nie chciał ale zaczął znów myśleć o Ninie. Na
wspomnienie jej delikatnych dłoni błądzących po jego klatce piersiowej łamało
mu się serce. Pragnął tylko się z nią pożegnać. Po stracie ukochanej znów
zamienił się w tą bezduszną osobę, jaką był przez większość życia.
Wręcz na paluszkach podszedł do sypialni przyjaciółki. Głęboko w sobie
miał nadzieję, że zobaczy ją przytomną. W pokoju panował półmrok za sprawą
lampki stojącej na szafce. Ruszył powoli by ją zgasić lecz usłyszał ciche
jęknięcie. Spojrzał na ogromne łóżko a właściwie na osobę, która w nim leżała.
Valerie swoimi tęczówkami niepewnie lustrowała bruneta. Radość od razu nim
zawładnęła. Przykucnął obok łóżka nie przestając się uśmiechać.
-Witaj moja bogini.- szepnął odgarniając włosy z jej twarzy.
-Myślałam, że nigdy nie dadzą mi spokoju. Silas wręcz wypalał mi mózg.-
jęknęła przeciągając się.
-Czy jest coś, czego ci potrzeba?- zapytał widząc jak mizernie wygląda.
-Oh, owszem mój kochany.. Chcę zemsty. Zrobię wszystko by zdmuchnąć ich
z powierzchni ziemi.- rzuciła zdenerwowanym głosem jeszcze bardziej radując
przy tym przyjaciela.
~~
Elijah Mikaelson założył na siebie najlepszy garnitur jaki udało mu się
kupić za pieniądze brata. Był zaskoczony współczesnym wyglądem świata. Nie do
końca potrafił obsługiwać się elektroniką tak bardzo popularną w tym stuleciu.
Był wdzięczny rodzeństwu, że powierzyli mu pokój w ich tętniącej bogactwem
posiadłości na obrzeżach Seattle. Od jego powrotu minęło zaledwie parę dni,
które w podziękowaniu spędził z rodzeństwem. Wiedział jednak z kim jeszcze się
nie spotkał. Osoba bliska jego sercu również na to czekała. Para wampirów bez
wiedzy Rebeki i Klausa spotkała się poza granicami miasta. Wpadli w swoje
ramiona niczym spragnieni miłości młodzi ludzie. Dobre kilka minut po prostu
się przytulali, jednak ten gest już był dla nich czymś ogromnym. Nina próbowała
być silnym wampirem ale z jej oczu szybko popłynęło kilka łez. Nie potrafiła
opisać słowami tęsknoty jaka się za tym kryła. Spojrzeli w swoje oczy bojąc
się, że zaraz czar pryśnie.
-Elijah..- szepnęła nie spuszczając wzroku.
-Cicho, najdroższa.- powiedział zasłaniając jej usta dłonią.
Przybliżył się do brunetki chcąc ją zaskoczyć. Nina pragnęła tego
równie mocno bowiem przyciągnęła mężczyznę do swoich ust. Przy nim nie czuła
się krwiożerczym potworem. Tylko Elijah potrafił wyswobodzić z niej anioły.
Całowali się delikatnie i przeciągle. Czerpali z tej czynności wszystko co
najlepsze, jakby ta przyjemność zaraz miała się skończyć. Brunet trzymał swoje silne
dłonie po obu stronach jej wąskiej talii. Dobrev przyciągnęła go bliżej nie
chcąc aby kiedykolwiek ją opuścił. Delikatnie się od niej odsunął ocierając
słoną ciecz z jej twarzy. Uśmiechnęli się do siebie promieniując wokół
szczęściem.
-Kocham cię.- powiedziała pewnie nie przestając analizować jego
brązowych tęczówek.
-Chcę codziennie budzić się koło ciebie. Chcę chodzić z tobą po
wszystkich ulicach świata, tak by ludzie wiedzieli, że należysz do mnie.-
odparł Elijah dumnie.
-A ja do ciebie.- dodała po czym znów go pocałowała.
~~
Damon spojrzał zdenerwowany na Valerie przygotowującą czar. Pomysł, na
jaki wpadła jego przyjaciółka był wręcz genialny, jednak on obawiał się. Usiadł
obok niej wpatrując się w wywar, który dla niego szykowała. Napój miał połączyć
ich ze sobą jednocześnie przekazując magię Damonowi. Tak odmieniony brunet miał
zaatakować Silasa. Czarownica w tym czasie będzie siedzieć w mieszkaniu
wypowiadając zaklęcia.
Valerie bez słowa podała mu substancję. Dopiero widząc zdenerwowanie
mężczyzny przyjaźnie się uśmiechnęła. Tak niewiele dzieliło ich od dokonania
prawdziwej zemsty. Wypili magiczny napój od razu czując jego ostry smak.
-Sprawdźmy czy zadziałało.- odezwała się sięgając po księgę zaklęć.- Phasmatos Salves Nas Ex Malon.
Damon zgodnie z poleceniem Val wyciągnął dłoń.
Teraz i on posiadał silną magię, którą mógł kontrolować. Dzięki temu ruchowi
wszystkie świece stojące w pokoju zapaliły się. Przyjaciele uśmiechnęli się do
siebie. Udało się.
Damon pożegnał się z Oksaną dopiero potem smutnym
wzrokiem spojrzał na blondynkę. Nie tylko on miał zmierzyć się z Silasem. W
końcu to Valerie musiała przekazywać całą magię.
-Jesteś pewna, że sobie poradzisz?- zapytał
przejęty.
-Wszystko pójdzie po naszej myśli.-
odpowiedziała spokojnie.
Wyszedł z mieszkania podbudowany wiarą
przyjaciółki. Wsiadł do auta naładowany mocą, którą wkrótce miał wykorzystać.
~~
Okrążył swój dom z dzieciństwa doskonale
wiedząc gdzie znajduje się tylne wejście. Szybko spostrzegł, że wewnątrz nie ma
Lily ani Nory. Na widok salonu urządzonego w starym stylu powróciły wszystkie
wspomnienia. Doskonale pamiętał jak ojciec uczył go posługiwania się bronią
bijąc przy tym syna za każdy popełniony błąd. Wówczas szukał schronienia u
Lilian. Nigdy nie usłyszał od niej słów pocieszenia czy dumy. Jedyną osobą,
która wówczas go rozumiała była niania. Z nią rozmawiał na trapiące tematy,
zwierzał się i szukał porad. Gdy umarła stracił nadzieję na zmianę stosunku
matki a zaledwie rok później wyprowadził się.
Położył dłoń na nożu, który miał w tylnej
kieszeni. Tą bronią zamierzał pozbawić życia Silasa. Dostrzegł ukochanego matki
wpatrującego się w ogień kominka.
-Naprawdę jesteś tak głupi by tutaj przychodzić?-
odezwał się nadal nie zmieniając pozycji.- Jesteś tylko głupim człowiekiem,
który usiłuje pokonać potężnego czarownika.- Silas odwrócił się spoglądając na
gościa.
W tym momencie Damon miał przewagę. Jego wróg
nie spodziewał się połączenia z Tulle. Brunet uśmiechnął się triumfująco czując
napływ magii.
-Terra Mora Vantis Quo Incandis.- warknął
powodując nie tylko zdziwienie przeciwnika.
Silas za sprawą zaklęcia wręcz wyleciał z domu
wybijając po drodze szyby w większości okien. Nim upadł na ziemię zahaczył o
drzewa, które poraniły jego ciało. Salvatore dumnie wyszedł przyglądając się
leżącemu czarownikowi.
-Brawo, Damonie.- zaśmiał się.- Et Vasa Quo
Ero Signos!- krzyknął powodując potężny ból głowy u mężczyzny.
Morgan podniósł się nie zważając na rany.
Zabrał jedną z gałęzi leżących obok i z całej siły wbił ją w brzuch płatnego
zabójcy. Mroczki ukazały się przed oczami bruneta. Miał wrażenie, że zaraz
umrze. Ostatnimi siłami wypowiedział kolejne zaklęcie wiedząc, że ten pojedynek
tak szybko się nie skończy.
~~~~
Witajcie moje kochane czytelniczki..
Jejku nie wierzę, że właśnie za nami rozdział trzynasty :o Od razu komunikat: Druga część Demons in my mind będzie miała w sumie 16 rozdziałów. Jak łatwo policzyć czekają nas jeszcze trzy rozdziały i uwaga uwaga trzy śmierci!
Kolejny rozdział wkrótce
Karo <3
Wooooow
OdpowiedzUsuńPozwól, że zacznę od końca ;>
JAK TO 3 ŚMIERCI??? POWIEDZ MI CHOCIAŻ ŻE WYGRA JAŚNIEJSZA STRONA MOCY ;_; (bo w sumie obydwie są w pewien sposób złe ale ta z Damon Team jest chyba mniej zły)
Cholera jasna pojedynek! Mam przed oczami moment jak Silas rozbija te szyby i wgl *W*
Potrzebuje serialu bazującego na twoim ff,bo muszę zobaczyć czy ta scena wyglądałaby tak samo w mojej głowie *.*
Chcę żeby zwyciężyli nooo :c
Ale boję się, że ktoś zaatakuje Valerie (nw skąd ta dziwna intuicja)
Elijah i Nina.....AH ROZPŁYWAM SIĘ!
Muszę Ci zdradzić w tajemnicy, że jakoś wolę Elnina (tak dostali przydomek shipsu ode mnie :3 Elnina....jakbyśmy to zapisali tak ---> El Nina to brzmiałoby to jak coś z Hiszpanii o.O) niż Namon (nie mam pojęcia czy mają jakąś oficjalną nazwę a że jestem dość twórcza w takich rzeczach :D)
Tak więc Elnina zajmuje miejsce w pierwszej trójce moich ulubionych shipsów hetero :3
Klaus może być jednocześnie i wampirem i wilkołakiem? Myślałam, że możesz być tylko jednym....
Chyba coś nie wyraźnie czytałam, wybacz :x
Damon i Jade i dziecko (jeśli się urodzi to może mieć na imię James albo Joshua? Oczywiście jeśli to chłopiec ^^)
Mózg mówi, że Damon robi to co powinien, a serce wtedy się drze ZOSTAW TO WSZYSTKO DAMON! NAJWAŻNIEJSZA JEST JADE!!!
Jamon też jest blisko memu sercu :3
I jeszcze dziecko z imieniem na J *.*
Oh albo Oliver <3
Ale już koniec, wracamy do początku. Prawie się poryczałam czytając fragment o Zaynie i Perrie....
Sama nie wiem czemu....
Ale nareszcie moj syn dorósł *.*
Chyba to mnie wzruszyło :D
No i nareszcie zerwał z nałogami i znajomymi! Jeśli oni nagle wrócą i Zayn znów wróci do dawnego siebie to go wydziedziczam i mówię mu że jest adoptowany >.<
Swoją drogą kto wychował Zayna? Ja mam po prostu dziurawą pamięć, czy nie było o tym wspominane? Chyba przeczytam całe Demons od początku tak btw ^^
Do zobaczenia :*
tą końcówką trzymałaś mnie nieźle w napięciu,
OdpowiedzUsuńmyślałam, że Damon załatwił sprawę, a tu bum
to jeszcze nie koniec!
już myślałam, że go zabije tą gałęzią
ale kurde no
jutro przeczytam do końca! (chyba jutro)
Nie no, ja już chyba każdy możliwy komentarz zaczynam od wklejenia tytułu rozdziału... Haha. No nie moja wina, że są takie super <33
OdpowiedzUsuń"Chapter 13 ''I've been chasing dreams since I took my first sleep...''"
Jeju aż sobie to idealnie wyobraziłam... Ten moment jak Perrie mówi do Zayna: "-Zayn potrzebuję czasu. Nie licz, że wszystko już się ułoży.- powiedziała cicho kiedy odprowadzał ją do drzwi." to jest takie świetne <333 Naprawdę <333
No i niestety też trochę smutne i prawdziwe, pewnie dlatego tak bardzo mi się spodobało. Szczerze mówiąc myślałam, że Perrie znowu mu się podda, a tu proszę, taka niespodzianka! :)
Ej XD, ta ciąża Jade powinna być tutaj normalna, a jest kompletnie na odwrót...
Hahaah, dziecko w ogóle nie pasuje mi do Damon'a, no i nie wiem jak na to wszystko reagować, haha.
I jeszcze ta malinowa herbata <3333333
DZIĘKUJĘ CI ZA TEN DROBIAZG <33
"Mężczyzna nie wiedząc co powinien powiedzieć upił łyk herbaty. Przyjemny smak malin rozniósł się po jego gardle."
Najpotężniejszy wampir świata Klaus <3333 Uwielbiam, ehh przepraszam. KOCHAM czytać wszystko co o nim napisałaś <333
"-Minął prawie wiek, Nik.- szepnął Elijah dostrzegając brata." Nie no teraz mam mętlik w głowie, zszokowało mnie to odrobinkę, naprawdę. Nie sądziłam, że to się tak potoczy...
Nie wiem jaki miałaś zamiar, ani jak to zrobiłaś, ale wyszło ci to naprawdę mega romantycznie <33 Aż sama zakochałam się w tym fragmencie <3
"-Kocham cię.- powiedziała pewnie nie przestając analizować jego brązowych tęczówek.
-Chcę codziennie budzić się koło ciebie. Chcę chodzić z tobą po wszystkich ulicach świata, tak by ludzie wiedzieli, że należysz do mnie.- odparł Elijah dumnie.
-A ja do ciebie.- dodała po czym znów go pocałowała. "
Nie wiem czy to dla ciebie dobrze, czy źle, ale te opisy bardzo kojarzą mi się z Harrym Potterem ,a że kocham tą serię, to sprawia, że twój blog czyta mi się jeszcze lepiej. <33
"Dopiero widząc zdenerwowanie mężczyzny przyjaźnie się uśmiechnęła. Tak niewiele dzieliło ich od dokonania prawdziwej zemsty. Wypili magiczny napój od razu czując jego ostry smak"
Rozdział był świetny, naprawdę <333
Zazdroszczę tak ogromnego talentu do pisania i lecę czytać kolejne rozdziały <33
Do zobaczenia! <3
-K.