Damon
Salvatore wrócił późno z kolejnej gry w rosyjską ruletkę. Ku jego niezadowoleniu
i tym razem nie udało mu się raz na zawsze pozbyć Mikaelsona.
Chyba każdy
z nas ma wrogów. Jeden większych, poważniejszych gdzie głównie przewija się
śmierć a drugi mało szkodliwych. Klaus Mikaelson bez wątpienia należał do tych
pierwszych.
-Damon?- ze
swojej sypialni wyszła właśnie Vicki. Zaczyna
się.- pomyślał mężczyzna.
Dziewczyna z każdym dniem denerwowała go coraz bardziej.
Zaczynała traktować Damona jak chłopaka a nie partnera jak ustalili. Pojawiały
się głupie pytania gdzie idzie, z kim, kiedy wróci. Co ją to obchodziło? Mógł
robić co chciał. Nie wierzył w miłość, zakochanie, czułe słówka. Wiedział tylko
co to pożądanie. I właśnie w tym momencie pożądał Vicki Donovan.
-Vicki, daj
spokój.- rzucił Damon kiedy blondynka zaczęła swój ‘teatrzyk’.
Był okrutny
i zdawał sobie z tego sprawę. Zabijał i ranił ludzi. Jednak od zawsze miał
zasadę. Nigdy nie podniesie ręki na kobietę nawet kiedy frustrowała go tak
bardzo jak Vicki.
Myślicie, że
od zawsze jest takim potworem? Całe dzieciństwo musiał patrzeć jak ojciec bije
matkę. Jak przysparza sobie nowych wrogów. W końcu ani Damon ani jego matka nie
wytrzymali tego. Mężczyzna zawarł pakt z diabłem i z jego pomocą szybko pozbyli
się ojca. Od tej pory wszystko się zaczęło.
-Przepraszam,
Damon.- była naiwna. Myślała, że kiedy będzie potulna jak baranek to Salvatore
zostanie z nią na dłużej? Jej czas z mężczyzną był określony. Znudzisz się,
wypadasz. Bez wyjątku.
-Chodź
tu.-powiedział cicho.
Przytulił
blondynkę do siebie, jednak to była tylko gra wstępna. Ucałował jej włosy.
Pachniały kokosami, tak ja lubił. Dziewczyna przejechała palcem wzdłuż klatki
piersiowej mężczyzny. Więc i ona tego chciała. Salvatore nie przedłużał, po
prostu wpił się w usta Vicki. Blondynka robiła wszystko by chociaż raz
dominować nad Damonem. Niestety, mężczyzna językiem rozchylił jej usta i przejął
całkowicie kontrolę. Samo patrzenie na
jej gorącego partnera powodowało u dziewczyny skok adrenaliny.
Salvatore
posadził Vicki na kuchennym blacie i zaczął obcałowywać jej ciało. Po dzisiejszym
ciężkim dniu seks był najlepszym rozładowaniem napięcia jakie w nim panowało.
Nie minęło
kilka minut a przed Damonem piętrzyła się naga Vicki. Mężczyzna przez cały czas
ani razu nie pozwolił dotknąć się blondynce. Sam ściągnął z siebie ubrania by
móc po chwili wejść w dziewczynę siedzącą na blacie.
Damona zadowalał
fakt że sprawia jej tak ogromną przyjemność.
Wziął w ręce jej piersi i patrzył jak wije się pod nim, jednocześnie poruszając
się w niej. Spełniona dziewczyna wrzasnęła przez co na twarzy mężczyzny pojawił
się triumfujący uśmiech. Wyszedł z kuchni zostawiając na blacie zasapaną Vicki.
I znowu,
kolejna kobieta nie potrafiła oprzeć się urokowi Damona. Mężczyzna dobrze wiedział,
że każda rozbiera go wzrokiem. Nie spodziewał się, że już wkrótce wszystko tak
bardzo się zmieni…
^.^
Perrie
Edwards siedziała przerażona w aucie podczas gdy mężczyzna jej życia załatwiał
z kim się ściga. Przez całą drogę na obrzeża Seattle próbowała namówić go do
zmiany decyzji. Bezskutecznie. Zayn był przesiąknięty adrenaliną i nawet nie
chciał słyszeć o siedzeniu w domu.
Chłopak wsiadł
do auta po czym uśmiechnął się do blondynki. Edwards była zła na Malika. Po pierwsze,
nigdy nie wspominał jej o wyścigach a po drugie zabrał ją tutaj ze sobą chociaż
wcale tego nie chciała.
-Nie dąsaj
się tak.- rzucił chłopak.
Blondynka odwróciła
głowę i spotkała się z pięknymi oczami Zayna. Nie potrafiła być długo na niego
zła. Kochała go bardziej niż kogokolwiek innego. Czy dobrze zrobiła zakochując
się w nim?
-Kiedy to
się zacznie?- dziewczyna jak najszybciej chciała znaleźć się w łóżku.
-Skarbie,
czekamy na przeciwnika.
-Jak to
czekamy? Nie jadę z tobą!- krzyknęła a w jej oczach pojawiło się przerażenie.
-To wyścigi
w parach. Perrie daj spokój.- Zayn położył rękę na kierownicę.
Obok nich
właśnie podjechało auto. Malik spojrzał na swojego przeciwnika. Już na starcie
wiedział, że facet nie ma z nim żadnych szans. Przed samochodami pojawiła się
skąpo ubrana dziewczyna z flagami w
rękach. Zaczęła odliczanie.
Zayn dodał
gazu i już na samym początku wyprzedził przeciwnika. Jechał szybciej niż
kiedykolwiek wcześniej. Chciał pokazać swojej dziewczynie w jak brutalny świat
wkracza..
Perrie ściskała
rączkę, piszczała na każdym zakręcie, bała się. Czuła jak z każdą minutą coraz
bardziej wbija się w fotel. Błagam niech
to się skończy- powtarzała w myślach.
-Ostatnia prosta.- powiedział Zayn i jeszcze bardziej przyspieszył.
-Ostatnia prosta.- powiedział Zayn i jeszcze bardziej przyspieszył.
Kliknął czerwony
guzik i teraz pędzili do mety razem z nitro. Malik wiedział, że to wygra. Zwyciężał
z każdym.
Rozpędzonym autem
przeciął szarfy mety. Z piskiem opon wyhamował kilka metrów dalej. Spojrzał na
przerażoną Perrie i zrobiło mu się jej szkoda. Złapał za podbródek dziewczyny
tak, że teraz patrzyła wprost w jego miodowe tęczówki. Wpił się w jej usta i
delikatnie rozchylił je językiem. Czuł jak dzięki niemu Edwards się uspokaja,
odpręża.
-Kocham cię
Perrie.- szepnął kiedy oderwał swoje usta.
~~~~
Witam po krótkiej przerwie <3
Mamy pierwszą scenę +18. Wszystko z klasą :)
Chyba takiego zakończenia części z Perrie nikt się nie spodziewał :D
Ah ten Zayn.
Kolejny rozdział jakoś może na początku przyszłego tygodnia.
Karo <3