Strzał. Kolejna
ofiara. Kolejna śmierć. Zadanie wykonane.
Brunet w garniturze
spojrzał jak ciało opada na ziemię. Schylił się, zamknął mężczyźnie oczy po czym
wyszedł. Kochał swoją pracę. Kochał ten dreszczyk emocji. Kochał patrzeć na
błagającą ofiarę. Kochał dźwięk odblokowanego pistoletu. Przede wszystkim
kochał śmierć, kochał zabijać. Był potworem?
~~
-Emily,
przynieś mi nowe zlecenie.- warknął do swojej sekretarki kiedy był z powrotem w
swojej firmie. Salvatore Enterprises
Holdings, brzmi nieźle co nie?
Trzasnął drzwiami
od swojego biura, które mieściło się na samej górze jego 20 piętrowej firmy. Od sufitu do podłogi pomieszczenie
było zbudowane z okien dzięki czemu mężczyzna mógł podziwiać przepiękną
panoramę Seattle. Zaczął rozmyślać kiedy
ponownie spotka się z Vicki. W ich związku chodziło tylko o jedno. Pociągali się
fizycznie. Salvatore nigdy nawet nie pomyślałby o tym by być z kimś na dłużej. O
miłości już nie wspomnę. To pojęcie było mu obce odkąd sięgał pamięcią.
Jego rozmyślenia
przerwało mu pukanie do drzwi. Zapiął swoją marynarkę i usiadł za biurkiem,
ponieważ był pewny, że to jedna z jego sekretarek.
-Wejść!-
rzucił oschle. Nie mylił się, w drzwiach pojawiła się Emily.
-Przyniosłam
panu dokumenty, o które pan prosił.- młoda blondynka ubrana jak zwykle perfekcyjnie
położyła przed mężczyzną wszystkie papiery. Wiedział, że się go bała. Jak każdy
pracownik jego firmy niezależnie od płci. Nikt nie chciał zadzierać z Damonem
Salvatore .
-Dziękuję. Coś
jeszcze?- jego ostry ton głosu spowodował na ciele dziewczyny ciarki.
-Dzwonił pan
Alaric Saltzman. Poinformował, że pojawi się tutaj za jakieś 15 minut.
Salvatore zaskoczony
spojrzał na swoją sekretarkę po czym kazał jej wyjść. Czekało go spotkanie ze
swoim najlepszym pracownikiem. Wiedział, że przez ostatnie zlecenie mężczyzna przysporzył
firmie sporych kłopotów.
~~
-Zanim pan w
jakikolwiek sposób mnie oskarży, chciałbym powiedzieć, że żałuję tego.-
papierkową robotę przerwał Damonowi głos Saltzmana.
-Nie słyszałem
pukania.- ton jego głosu był jak zwykle śmiertelnie poważny.
-Ja..
-Milcz!-
krzyknął.- Teraz wszystko załatwimy po mojemu.- dodał a przestraszony pracownik
czym prędzej zajął miejsce naprzeciwko.
^.^
Perrie Edwards
po raz ostatni spojrzała na swoje stare mieszkanie. Dzisiaj nadszedł ten dzień,
w którym przeprowadza się do swojego chłopaka. Słowami nie dało się opisać jej
szczęścia i podekscytowania. Zayn był inny. Potrafił zatroszczyć się o nią i
obronić ją przed każdym.
-Teraz kiedy
moja królewna dorosła pewnie rzadko będzie wpadać do domu.- mama blondynki po
raz ostatni przytuliła swoją córkę. Dosłownie po raz ostatni.
-Oj mamo, są
jeszcze telefony. Nie wyjeżdżam na koniec świata. To tylko Seattle.- wytarła
łzy mamie z policzka bojąc się że zaraz i ona się popłacze.
Mama wychowywała
Perrie w samotności. Dziewczyna nigdy nie poznała swojego ojca, ale cóż, wiele
nie straciła. Była szczęśliwa mając swoją mamę zawsze przy sobie. Isobel
pracowała jako nauczycielka, nie było z tego jakichś kokosów. Nie były biedne,
zawsze łączyły koniec z końcem ale rzadko mogły pozwolić sobie na jakieś
szaleństwa. Od teraz życie Edwards miało
obrócić się o 180 stopni.
Zayn Malik
miał wszystko czego zapragnął. W spadku po rodzicach odziedziczył dwie wille,
cztery samochody i ogromne sumy
pieniędzy. Właśnie dlatego matka Perrie
tak szybko pozbyła się jej z domu. Wiedziała, że również jej pozycja wzrośnie. Zayn
przecież nie mógł pozwolić by rodzicielka jego ukochanej żyła w nędzy.
-Wpadajcie
czasem do mnie na jakiś obiad.- jej słowa były tak perfekcyjnie sztuczne.
Isobel wiedziała co robi, na co się zgadza, jaką umowę zawarła z Zaynem
Malikiem.
-Masz to jak
w banku.- odpowiedziała niczego nieświadoma córka. Ucałowała mamę w oba
policzki i wyszła z mieszkania.
Pod blokiem
czekał już na nią jej chłopak w czarnym kabriolecie z ciemnymi okularami na
oczach. Perrie zajęła miejsce i na przywitanie cmoknęła Malika w usta. Chłopak uśmiechnął
się do niej po czym z piskiem opon odjechał. Od tego dnia, od tej godziny,
minuty, sekundy, Perrie Edwards na zawsze utraciła swoją wolność…
~~~~
Po tajemniczym prologu pojawił się tajemniczy rozdział.1
Na wstępie chciałabym tylko powiedzieć, że bardzo mi się podoba, od początku do końca i mam nadzieję, że jesteście tego samego zdania co ja.
Jak pewnie zauważyliście rozdział jest dość długi jak na mnie. Każdy rozdział będzie mniej więcej takiej długości. W rozdziale mamy dwie historie, które na początku nie są ze sobą ani trochę związane. Potem jednak wszystko połączy się w jedno.
Pierwszy raz w moim opowiadaniu narratorem jest obserwator. Chciałabym sprawdzić siebie w tej roli. Napiszcie czy lepiej wychodzi mi pisanie tak czy może kiedy narracja jest 1 osobowa.
Dziękuję za miłe słowa pod prologiem <3
Kolejny rozdział już wkrótce!
Siedzę i zastanawiam się co napisać. Ten rozdział po prostu....nie mam słów. Ma perfekcyjną długość, jest perfekcyjnie opisany. Jest taki tajemniczy <3. Ja uwielbiam wszystko co jest tajemnicze :3
OdpowiedzUsuńTen układ Zayna z mamą Perrie mnie tak interesuję *,*
Nie wiem co mam tu jeszcze napisać, ten rozdział po prostu.....jest taki przyciągający. Ma taki ciekawy klimacik i wywołuje takie przyjemne dreszcze *.*
Jak zwykle chcę więcej i więcej ale wiem, że pośpiech nie jest wskazany przy pisaniu czegoś dobrego :3
Tak więc do zobaczenia wkrótce :*
Kocham Cię <3
Kurcze! Trzymaj tak dalej, zaczyna mi się bardziej podobać ta tajemniczość, to takie mrr..
OdpowiedzUsuńCo do narracji to w sumie, zobaczymy jak Ci pójdzie , więc zostań obserwatorem *-*.
Aww, wspaniale <3
Karo wszystko wychodzi Ci idealnie... Rozdział niesamowity, mega tajemniczy. Nigdy nie wiadomo co może się stać. Normalnie genialne!
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia <3
Lubię czytać w narracji 3 osobowej, więc zostań przy tym :)
OdpowiedzUsuńBardzo spodobała mi się druga część tego rozdziału, chociaż pierwsza też jest świetna, to strasznie zaciekawił mnie ten układ (chyba nawet się domyślam o co chodzi, ale poczekam, aż samo się wyjaśni)
Coś wszędzie ten Damon :)
Czekam, dodawaj szybko :*
-K.