poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Chapter 1 ''We're marching for love so turn up the drums...''

  Strzał. Kolejna ofiara. Kolejna śmierć. Zadanie wykonane.
  Brunet w garniturze spojrzał jak ciało opada na ziemię. Schylił się, zamknął mężczyźnie oczy po czym wyszedł. Kochał swoją pracę. Kochał ten dreszczyk emocji. Kochał patrzeć na błagającą ofiarę. Kochał dźwięk odblokowanego pistoletu. Przede wszystkim kochał śmierć, kochał zabijać. Był potworem?
~~
  -Emily, przynieś mi nowe zlecenie.- warknął do swojej sekretarki kiedy był z powrotem w swojej firmie.  Salvatore Enterprises Holdings, brzmi nieźle co nie?
  Trzasnął drzwiami od swojego biura, które mieściło się na samej górze jego 20  piętrowej firmy. Od sufitu do podłogi pomieszczenie było zbudowane z okien dzięki czemu mężczyzna mógł podziwiać przepiękną panoramę  Seattle. Zaczął rozmyślać kiedy ponownie spotka się z Vicki. W ich związku chodziło tylko o jedno. Pociągali się fizycznie. Salvatore nigdy nawet nie pomyślałby o tym by być z kimś na dłużej. O miłości już nie wspomnę. To pojęcie było mu obce odkąd sięgał pamięcią.
Jego rozmyślenia przerwało mu pukanie do drzwi. Zapiął swoją marynarkę i usiadł za biurkiem, ponieważ był pewny, że to jedna z jego sekretarek.
  -Wejść!- rzucił oschle. Nie mylił się, w drzwiach pojawiła się Emily.
  -Przyniosłam panu dokumenty, o które pan prosił.- młoda blondynka ubrana jak zwykle perfekcyjnie położyła przed mężczyzną wszystkie papiery. Wiedział, że się go bała. Jak każdy pracownik jego firmy niezależnie od płci. Nikt nie chciał zadzierać z Damonem Salvatore .
  -Dziękuję. Coś jeszcze?- jego ostry ton głosu spowodował na ciele dziewczyny ciarki.
  -Dzwonił pan Alaric Saltzman. Poinformował, że pojawi się tutaj za jakieś 15 minut.
  Salvatore zaskoczony spojrzał na swoją sekretarkę po czym kazał jej wyjść. Czekało go spotkanie ze swoim najlepszym pracownikiem. Wiedział, że przez ostatnie zlecenie mężczyzna przysporzył firmie sporych kłopotów.
~~
  -Zanim pan w jakikolwiek sposób mnie oskarży, chciałbym powiedzieć, że żałuję tego.- papierkową robotę przerwał Damonowi głos Saltzmana.  
  -Nie słyszałem pukania.-  ton jego głosu  był jak zwykle śmiertelnie poważny.
  -Ja..
  -Milcz!- krzyknął.- Teraz wszystko załatwimy po mojemu.- dodał a przestraszony pracownik czym prędzej zajął miejsce naprzeciwko.
^.^
  Perrie Edwards po raz ostatni spojrzała na swoje stare mieszkanie. Dzisiaj nadszedł ten dzień, w którym przeprowadza się do swojego chłopaka. Słowami nie dało się opisać jej szczęścia i podekscytowania. Zayn był inny. Potrafił zatroszczyć się o nią i obronić ją przed każdym.
  -Teraz kiedy moja królewna dorosła pewnie rzadko będzie wpadać do domu.- mama blondynki po raz ostatni przytuliła swoją córkę. Dosłownie po raz ostatni.
  -Oj mamo, są jeszcze telefony. Nie wyjeżdżam na koniec świata. To tylko Seattle.- wytarła łzy mamie z policzka bojąc się że zaraz i ona się popłacze.
  Mama wychowywała Perrie w samotności. Dziewczyna nigdy nie poznała swojego ojca, ale cóż, wiele nie straciła. Była szczęśliwa mając swoją mamę zawsze przy sobie. Isobel pracowała jako nauczycielka, nie było z tego jakichś kokosów. Nie były biedne, zawsze łączyły koniec z końcem ale rzadko mogły pozwolić sobie na jakieś szaleństwa.  Od teraz życie Edwards miało obrócić się o 180 stopni.
  Zayn Malik miał wszystko czego zapragnął. W spadku po rodzicach odziedziczył dwie wille, cztery samochody  i ogromne sumy pieniędzy.  Właśnie dlatego matka Perrie tak szybko pozbyła się jej z domu. Wiedziała, że również jej pozycja wzrośnie. Zayn przecież nie mógł pozwolić by rodzicielka jego ukochanej żyła w nędzy.
  -Wpadajcie czasem do mnie na jakiś obiad.- jej słowa były tak perfekcyjnie sztuczne. Isobel wiedziała co robi, na co się zgadza, jaką umowę zawarła z Zaynem Malikiem.
  -Masz to jak w banku.- odpowiedziała niczego nieświadoma córka. Ucałowała mamę w oba policzki i wyszła z mieszkania.
  Pod blokiem czekał już na nią jej chłopak w czarnym kabriolecie z ciemnymi okularami na oczach. Perrie zajęła miejsce i na przywitanie cmoknęła Malika w usta. Chłopak uśmiechnął się do niej po czym z piskiem opon odjechał. Od tego dnia, od tej godziny, minuty, sekundy, Perrie Edwards na zawsze utraciła swoją wolność…
~~~~
Po tajemniczym prologu pojawił się tajemniczy rozdział.1
Na wstępie chciałabym tylko powiedzieć, że bardzo mi się podoba, od początku do końca i mam nadzieję, że jesteście tego samego zdania co ja.
Jak pewnie zauważyliście rozdział jest dość długi jak na mnie. Każdy rozdział będzie mniej więcej takiej długości. W rozdziale mamy dwie historie, które na początku nie są ze sobą ani trochę związane. Potem jednak wszystko połączy się w jedno.
Pierwszy raz w moim opowiadaniu narratorem jest obserwator. Chciałabym sprawdzić siebie w tej roli. Napiszcie czy lepiej wychodzi mi pisanie tak czy może kiedy narracja jest 1 osobowa.
Dziękuję za miłe słowa pod prologiem <3
Kolejny rozdział już wkrótce!

4 komentarze:

  1. Siedzę i zastanawiam się co napisać. Ten rozdział po prostu....nie mam słów. Ma perfekcyjną długość, jest perfekcyjnie opisany. Jest taki tajemniczy <3. Ja uwielbiam wszystko co jest tajemnicze :3
    Ten układ Zayna z mamą Perrie mnie tak interesuję *,*
    Nie wiem co mam tu jeszcze napisać, ten rozdział po prostu.....jest taki przyciągający. Ma taki ciekawy klimacik i wywołuje takie przyjemne dreszcze *.*
    Jak zwykle chcę więcej i więcej ale wiem, że pośpiech nie jest wskazany przy pisaniu czegoś dobrego :3
    Tak więc do zobaczenia wkrótce :*
    Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze! Trzymaj tak dalej, zaczyna mi się bardziej podobać ta tajemniczość, to takie mrr..
    Co do narracji to w sumie, zobaczymy jak Ci pójdzie , więc zostań obserwatorem *-*.
    Aww, wspaniale <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Karo wszystko wychodzi Ci idealnie... Rozdział niesamowity, mega tajemniczy. Nigdy nie wiadomo co może się stać. Normalnie genialne!
    Do zobaczenia <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię czytać w narracji 3 osobowej, więc zostań przy tym :)
    Bardzo spodobała mi się druga część tego rozdziału, chociaż pierwsza też jest świetna, to strasznie zaciekawił mnie ten układ (chyba nawet się domyślam o co chodzi, ale poczekam, aż samo się wyjaśni)
    Coś wszędzie ten Damon :)
    Czekam, dodawaj szybko :*

    -K.

    OdpowiedzUsuń