środa, 9 września 2015

Chapter 5 ''Hold that deep inside let this be your drive.. to survive...''

  Damon Salvatore siedział już dobre dwie godziny w barze. Popijał Bourbon szklanka za szklanką. Tego wieczoru potrzebował w krwi dużo alkoholu. Po raz pierwszy odkąd założył firmę, odkąd znalazł się w mroczniejszej stronie biznesu, nie wykonał swojego zlecenia.
  Siedząc przy barze rozmyślał co podkusiło go do ocalenia dziewczyny spisanej na straty. Nie była wybitnie piękna, miała chłopaka. W dodatku była w ciąży. Damonowi przypomniało się od razu jak jego mama nosiła w brzuchu dziecko. Nie miał pojęcia gdzie w tej chwili jest jego brat, co robi, jak płyną mu lata. Czy w ogóle żyje.
  Skinieniem głowy przywołał barmana. Postawił szklankę przed nim. Jego gest był zrozumiały. Alkohol. Bourbon.
  -Może już koniec na dzisiaj?- zaskoczony Salvatore spojrzał na chłopaczka.
  Nie spodziewał się sprzeciwu. Nie oczekiwał, że ktokolwiek czegoś mu odmówi. Jego oczy zmieniły barwę na jeszcze bardziej mroczną.
  -Póki płacę, mogę pić ile chcę.- przerażający ton głosu Damona i każdy ze strachu ulega.
  Pijąc dalej zaczął zastanawiać się nad swoim życiem. Kim był, co osiągnął. Co do drugiego nie ma wątpliwości, był człowiekiem sukcesu. Mężczyźni w jego wieku są po studiach, mają żony, dzieci, szczęśliwe życie.
  A co uszczęśliwia Damona Salvatore? Śmierć. Zabijanie. Morze krwi. Nowe zlecenia. Alkohol. Luksusy na które ciężko zapracował. Samochody. Kobiety.
  Właśnie, płeć piękna. Czym jest miłość? Czemu prawie całe społeczeństwo na nią choruje?- myśli zaprzątały głowę bruneta. Nigdy się nie zakochał, nie kochał. Nawet nie czuł, że się zakochuje. Nie wierzył, że kiedyś będzie miał rodzinę. Jego serce przepełnione było władzą i nienawiścią.
  Klaus Mikaelson jest jego największym wrogiem. Jest jedyną osobą, której Salvatore nie potrafi przejrzeć. Robił wszystko aby znienawidzony przez niego mężczyzna w końcu uległ w ruletce. Niestety, Klaus był równie przebiegły jak on i Enzo.
  Gdyby kilka lat temu nie zabił jego ojca wszystko było by inaczej. Klaus Mikaelson chciał zemsty. I w ukryciu cicho ją planował czego wcale nie podejrzewał Salvatore.
  -Damon.- usłyszał ten znajomy głos za sobą.
  Obrócił się na stołku i ujrzał ją. Po roku czasu.
  -Witaj matko.
^.^
  Co Zayn Malik robił wówczas gdy zakochana w nim Perrie Edwards na każdym kroku go broniła? Siedział z kumplem w klubie. Z dużą łatwością przyszło mu okłamanie dziewczyny. Dzisiaj nie zamierzał pracować przy autach. Czas się zabawić.
  Opróżnił pierwszy kieliszek a gorycz wódki rozlała się po jego gardle. Głośna muzyka, alkohol, striptizerki. Tylko najlepszy klub otwarty jest w dzień. Mulat uśmiechnął się na widok dziewczyny wyginającej się przy rurze.
  Pewnie pomyślicie, po co Zaynowi dziewczyna? Po cholerę zaproponował Perrie aby z nim zamieszkała? Otóż kocha ją, naprawdę. Ale jest zaślepiony. Narkotyki, zioło, alkohol zmieniają w nim wszystko. Teraz dla niego miłość oznacza wolność. Wie, że Edwards mu ufa dzięki czemu może robić co chce z kim chce.
  -Kana siana kongo bongo!*- krzyknął mu do ucha przyjaciel a na twarzy Malika pojawił się szeroki uśmiech.
  Weszli do łazienki i wyciągnęli to o czym marzyli od samego rana. Zayn postawił bongo na umywalce po czym odpalił. Wiedział, że po tym najbardziej się zmienia. Dziś jednak pożegna dotychczasowego Zayna Malika by stać się kimś o wiele bardziej mrocznym.
~~
  Zayn odrzucił kolejne już połączenie od Perrie. Nie chciał słuchać, że się martwi bo jego stara wersja by się zlitowała. Chciał szaleć. Zamówił striptizerkę na prywatny taniec.
  Młoda dziewczyna wiła się przy rurze, tańczyła naokoło Malika. Kręciła tyłkiem co mężczyznę coraz bardziej podniecało.
  Kiedy była już bez stanika, nie wytrzymał. Przyciągnął ją do siebie i z zachłannością zaczął całować.
*Słowa pochodzą z internetowego slangu i oznaczają zachętę do jarania bongo
~~~~
Hello
Mamy zamulającego Damona i... mamusię? Oj będzie nieźle.
Mamy bad Zayna i... zdradę? Będzie gorzej
JEZU ZACINA MI SIĘ NA KLAWIATURZE LITERA ''K'' CO MNIE NIESAMOWICIE WKURZA XD
Karo <3

3 komentarze:

  1. Tak litera "K" jest niezwykle ważna.
    Rozdział....
    Bardzo mroczny i dziwny i jest w nim wszystko czego nie toleruję. Albo wręcz nienawidzę.
    Jednak ubrane w historię taką jak ta nie jest najgorsze.
    Chociaż....

    Do następnego.

    -K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak mi słów...
    Naprawdę nie wiem co napisać.
    Ten rozdział mnie zszokował.
    KOCHAM GO ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra pisze ten komentarz piąty raz xd
    Tym razem mi się uda xd
    Jejku zdziwiła mnie ta mama ;o
    Tak mi tu wyskoczyła zza krzaka, tego się nie spodziewałam :)
    I trochę szkoda mi Perrie Ale z drugiej strony jakoś mi jej nie szkoda xD
    Wybacz Pezz :c
    Ja już chce kolejny rozdział *-*
    Ty mnie uzależniasz kobito xD

    OdpowiedzUsuń