sobota, 24 października 2015

Chapter 10 ''Every day is so wonderful then suddenly, it's hard to breathe...''

  Perrie Edwards całkiem zapomniała o potwornych wydarzeniach sprzed kilku dni. Zayn starał się najmocniej jak potrafił aby wynagrodzić swojej dziewczynie napad złości. Nie chciał jej uderzyć i coraz bardziej widział jak narkotyki zmieniają go w agresywnego faceta.
  -Zayn, co ty na to abyśmy poszli do kina?- Perrie również próbowała załagodzić sytuację.
  Opuchlizna z jej twarzy powoli była już tylko niemiłym wspomnieniem. Po głowie dziewczyny wciąż chodziły tajemnicze słowa Malika. Nie potrafiła jednak uwierzyć, że jej ukochany byłby w stanie kogoś zabić.
  -Wieczorem?- zapytał.
  Blondynka tylko energicznie pokiwała głową. Wciąż zastanawiała się czemu mama nie odbiera od niej telefonów i mówiąc szczerze, zaczynała się powoli martwić o rodzicielkę.
  Wstała i niechętnie zaczęła szukać telefonu. Zaczęła kolejny dzień z rzędu dzwonić do matki. Ta próba również okazała się porażką. Edwards bardzo chciałaby pojechać do swojego rodzinnego domu, zobaczyć co się dzieje. Miała jednak wrażenie, iż Malikowi to się nie spodoba. Dlatego teraz miała swój pierwszy sekret przed chłopakiem.
~~
  Zayn drugi dzień niczego nie zapalił, nie wciągnął, mało pił. Czuł się inaczej ale wiedział, że to za duże uzależnienie. Ponad to codziennie wydzwaniali do niego koledzy z wyścigów. Chłopak musiał w końcu wrócić do swojego mrocznego życia.
  -Wychodzę.- rzucił do dziewczyny i pocałował ją w policzek.
  -Zayn.. Mieliśmy iść do kina.- szepnęła zawiedziona blondynka.
  Szczerze mówiąc, Malik wcale nie miał ochoty na wyjście w takie miejsce. Mógłby zabrać swoją dziewczynę w miejsca, które on kochał odwiedzać.
  -Wrócę to pójdziemy. Na wszystko co sobie zażyczysz. Obiecuję.- oczarował kobietkę swoim uśmiechem.
  Odpalił czerwone maserati i z piskiem opon ruszył w mroczną dzielnicę Seattle.
  Wszyscy wiemy, że to Zayn Malik będąc pod wpływem dużej ilości silnych narkotyków zabił byłą dziewczynę, lecz czy zdawał sobie sprawę z tego co zrobił? Otóż tak. Jednak aby załagodzić swoje poczucie winy wciąż zatracał się w kolejnych środkach odurzających.
  Przyjechał autem w miejsce nielegalnych wyścigów. Udał się na poszukiwanie któregoś ze swoich kumpli. Pragnienie zapalenia jointa rozsadzało go coraz bardziej.
  -No proszę, kogo my tu mamy!- odwrócił się i ujrzał Jamesa i Mike’a.
  Zayn uśmiechnął się do nich, ponieważ wiedział, że mają to czego on tak bardzo potrzebuje.
  Opowiadając o swoich podbojach miłosnych wsiedli do auta Jamesa. Mężczyzna zajął się wysypywaniem  białego proszku. W tym czasie pozostała dwójka paliła trawkę.
  -Chłopaki, nie wiem co mi sprzedajecie ale nie jest dobrze.- odezwał się Malik kiedy już narkotyk znalazł się w jego nosie.
  -O czym ty mówisz stary?
  -Po tym wszystkim staję się cholernie agresywny. Uderzyłem Perrie, przelizałem się z jakimiś obcymi laskami.- zaczął wymieniać.
  -A czy Zayn-buntownik nie podoba ci się bardziej?- zapytał go Mike.
  -Sam zastanów się nad odpowiedzią.- dodał James i wyszli z auta.
~~
  Mimo wszystko wiedział, że przyjaciele mają rację. Nigdy nie był grzecznym chłopcem a świat, w który wpadł zmienił go jeszcze bardziej.  Jeszcze niedawno bił się często, kobiet też miał wiele. Kiedy kupił Perrie czuł się jak król. Teraz również tak było. Nie był do końca pewien  czy szczerze kocha Edwards. Po krótkich namysłach wiedział już co zamierza zrobić. Uczyni z życia dziewczyny piekło a ona i tak przy nim zostanie. Bo przecież dokąd miałaby pójść?
  Na samą myśl o swoim planie na twarzy bruneta pojawił się szyderczy uśmiech. Po dzisiejszym zażyciu narkotyków był już pewien, że uczucia względem kogokolwiek nie są mu potrzebne. Chciał życia takiego jak jego przyjaciele.
  Malik wsiadł do auta i ustawił się na linii startowej. Zanim jednak ruszył, wykonał krótki telefon do swojej dziewczyny.
  -Będę późno.- rzucił oschle do słuchawki i od razu się rozłączył.
  Dziewczyna nawet nie zdążyła powiedzieć jakiegokolwiek słowa sprzeciwu. Z resztą i tak nie może mu się przeciwstawić.
  Malik spojrzał na swojego przeciwnika i zaśmiał się w duchu. I ten wyścig przejdzie do historii z wygraną pod jego nazwiskiem.
  Obydwaj mężczyźni ruszyli z piskiem opon. Licznik maserati zwiększał się z każdą sekundą aż brunet wyszedł na prowadzenie. Narkotyki pulsujące w jego żyłach dodawały mu tylko euforii i przekonania o swoim idealizmie. Zatracił się w tym kompletnie. Ocknął się kiedy przeciwnik na zakręcie uderzył w niego. Auto Zayna przekoziołkowało przez całą drogę. Niefortunnie zatrzymało się na dachu. Mężczyznę bolała głowa, gdzieniegdzie lała się krew. Był jednak świadomy i usiłował wydostać się z auta.
  Będąc już poza zniszczonym samochodem czuł rosnący gniew. Oprócz tego ból przeszywał jego rękę a o tym jak skaleczona jest noga, nawet nie chciał myśleć.
  Wówczas z mroku panującego wśród opuszczonych zakładów wyszła kobieta. Malik jednak nie dostrzegł jej piękna z powodu wypadku jak i narkotyków.
  -Chodź, pomogę ci.- odezwała się przemiłym głosem.
  Zayn nie miał wyjścia i  udał się za tajemniczą kobietą prosto w mrok…
^.^
  Damon nie mógł przestać myśleć o dziewczynie poznanej podczas ruletki. Tajemniczość szatynki intrygowała go.
  Przez kilka kolejnych dni usiłował dowiedzieć się czegoś o Ninie Dobrev. Bez skutku. Wyglądało to tak jakby nikt jej nie znał. Kim więc była tajemnicza piękność? Nawet będąc w pracy w głowie Damona wciąż pojawiał się obraz jej pięknych brązowych oczu, długich ciemnych włosów, zgrabnej sylwetki.
  -Panie Salvatore..- z namysłu wyrwał go głos sekretarki.
  -Powtórz co mówiłaś.- rzucił oschle.
  -Pytałam czy przygotować wszystko na dzisiejsze zlecenie czy może przekłada pan to na jutro.- powtórzyła lekko poirytowana Emily.
  Salvatore nie wiedział czego teraz potrzebuje. Dać upust swoim emocjom czy może wciąż zastanawiać się nad fenomenem piękności z klubu. Mimo wszystko wybrał to pierwsze.
~~
  Aby z zimną krwią zabić kolejną osobę Damon musiał udać się aż na drugi koniec miasta. Jechał tak szybko, że wszystko naokoło wydawało mu się jedynie wylęgarnią mrówek.
  Wpadł do jakiejś starej kamiennicy i bez problemu znalazł właściwe mieszkanie. O dziwo drzwi były otwarte co jeszcze bardziej ułatwiło jego zadanie.
  -Przepraszam, kim pan jest?- usłyszał kobiecy głos za sobą.
  Od razu przypomniał sobie swoje zlecenie. Miał zabić  mężczyznę w średnim wieku. Ale czy nie warto się zabawić i pozbyć się dwójki?
  -Wybaczy pani ale drzwi były otwarte. Szukam pana Stevena Mcklaina.- uśmiechnął się do kobiety.
Postać przed nim była zaskoczona jednak zaprowadziła Damona do pokoju obok. Czas się zabawić.
  -Steve, jakiś pan do ciebie.- rzuciła po czym wyszła z pokoju.
  Salvatore usiadł na kanapie, ściągnął garnitur, podwinął rękawy koszuli. Mężczyzna naprzeciwko zaczął wypytywać a brunet opowiadał zmyślone rzeczy.
  Kiedy miał już dość, zza paska wyjął pistolet i skierował go w stronę przerażonego Mcklaina.
  -Wybaczy pan ale nie mogę już słuchać tych bzdur. – uśmiechnął się.- Jeżeli nie będziesz uciekać, zrobię to szybko i prawie bezboleśnie.- tym razem głos zabójcy był poważny.
  Mężczyzna był bardzo zdesperowany. Klęczał przed triumfującym Damonem prosząc go o życie. Niedużo  brakowało a płaczący Steven czyściłby buty bruneta językiem. Co w takiej chwili zrobił Salvatore? Pociągnął za spust i w całym mieszkaniu rozległ się dźwięk oddanego strzału.
~~
  Wracając z kolejnej wykonanej misji Damon postanowił wstąpić do Enzo. Przyjaciel wciąż przebywał w szpitalu. W międzyczasie zadzwonił do swoich ludzi aby sprzątnęli ciała.
  Z piskiem opon wjechał na parking szpitala. Na jego nieskazitelnym, czarnym garniturze nie było ani trochę widać śladów krwi ofiary. Kruczoczarne włosy  miał jak zwykle w nieładzie, na nosie widniały czarne okulary słoneczne.
  Kilka dziewczyn, które go mijały niewinnie się uśmiechnęło.  Ego mężczyzny rosło z każdą sekundą.
  -Dzień dobry. Byłaby pani tak miła i powiedziała, w której sali leży teraz Enzo Farewall?- mówił sztucznym głosem do pielęgniarki.
  Kobieta jednak dała się nabrać i z iskierkami w oczach pokazała Damonowi drogę. Mężczyzna szedł pogwizdując lecz nagle, tuż przy samym wejściu do pokoju usłyszał ten znajomy głos.
  -Wiesz dobrze, że nie wybrałem ciebie by być jednym z twoich dzieci.- odezwał się Enzo.
  -To dlaczego się zgodziłeś Lorenzo?- zapytała dobrze znana Damonowi osoba.
  -W moich wyborze nie było nas. Wybrałem ciebie. Jestem po waszej stronie dla ciebie.
  Wściekłość rosła w Damonie coraz bardziej widząc jak najlepszy przyjaciel płaszczy się przed jego matką..
~~~~
Witajcie!
Enzo jest takim typowym przyjacielem XXI wieku no i się ma do Lily Salvatore..
Nie będę wam niczego zdradzać jak na razie.
W ZAKŁADCE ''BOHATEROWIE'' POJAWIŁA SIĘ MATKA DAMONA.
Karo <3

3 komentarze:

  1. NO NIEŹLE MALIK WYKOZŁOWAŁ. :O
    I jak zwykle poszkodowana Perrie, nie wie, co jej matka takiego zrobiła.
    Az serce sie kraje.
    Ciekawi mnie co ta kobieta narobi Damonowi jeszcze w glowie. Hmm...
    /Nel

    OdpowiedzUsuń
  2. "Kiedy kupił Perrie czuł się jak król. Teraz również tak było. " Wiedziałam, że ten drań tak naprawdę wcale jej nie kocha.
    Zastanawia mnie jedno.
    Dlaczego jej matka ją mu sprzedała? Też jej nie kocha? Biedna ta Perrie :/
    W sumie dobrze, że Zayn się rozwalił tym autem, bo powoli zaczynał mnie irytować....

    xxx

    Aż dziwi mnie jak naturalnie to zabrzmiało: "W międzyczasie zadzwonił do swoich ludzi aby sprzątnęli ciała."
    :o
    serio
    "Jestem po waszej stronie dla ciebie.
    Wściekłość rosła w Damonie coraz bardziej widząc jak najlepszy przyjaciel płaszczy się przed jego matką.."
    CZY TO ZNACZY, ŻE ENZO KRĘCI Z MARKĄ DAMONA???? NO CO ZA.....
    o matko, pisz bo muszę to wiedzieć
    SZYBKO

    dzięki i do zobaczenia :)

    -K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta laska z lasu okaże się jakąś wiedźmą! Czuję to! Ona go zaczaruje, albo złoży w ofierze *-*
    I w sumie to spodziewałam się wypadku xD
    Choć nie, słowo spodziewałam się tu nie pasuje, jak przeczytałam, że idzie na wyścigi, pomyślałam, że mógłby mieć wypadek i wgl, że chyba podrzucę ten pomysł xD
    Ja lubię Lily XD
    Co prawda, kawał suki z niej ale mimo wszystko xD
    Tak więc, lecę zobaczyć jak wygląda :3
    Do zobaczenia :)

    OdpowiedzUsuń