wtorek, 13 października 2015

Chapter 9 ''I am beautiful no matter what they say...''

  Następny dzień w pracy był dla Damona totalną porażką. Przeglądając nowe zlecenia wciąż w głowie miał wydarzenia sprzed kilkunastu godzin. Zrezygnowany wstał od biurka i podszedł do okien gdzie rozpościerała się panorama Seattle. Mężczyzna zastanawiał się teraz w jaki sposób uda mu się pokonać Mikaelsona, skoro on był wampirem? Potworem? Zmiennokształtnym? Sam nie był pewny. Gdyby nie fakt, że Enzo trafił do szpitala, Salvatore uznałby to za zbyt dużą ilość alkoholu powodującą omamy. Niestety, wszystko co wydarzyło się w nocy było mroczną prawdą.
  Do drzwi gabinetu bruneta właśnie ktoś zapukał. Damon nie miał ochoty rozmawiać z kimkolwiek a temat biznesów i zabójstw był dziś na czarnej liście.
  -Przepraszam panie Salvatore, że przeszkadzam ale ma pan pilnego gościa.- odezwała się niepewnie sekretarka- Emily.
  Chyba nikt nie jest zaskoczony jej strachem. Któż z nas chciałby mieć takiego szefa? Płatnego zabójcę dysponującego przy sobie kilkoma pistoletami oraz nożami. Nigdy nie możesz być pewna czy któregoś dnia to ty nie staniesz się ofiarą.
  Salvatore poirytowany spojrzał na pracownicę. Nie miał ochoty na rozmowy. Jasne? Dla namolnego gościa, niekoniecznie.
  -W grafiku mam wpisane tylko spotkanie za dwie godziny.- rzucił oschle wciąż wpatrując się w panoramę miasta.
  -Damon..-usłyszał jej szept i zaklął w myślach.
  -Tylko nie ona.-mruknął i odwrócił się do dwóch kobiet stojących niedaleko wielkich, mosiężnych drzwi.
  Ujrzał przed sobą Lilian Salvatore- ‘’najukochańszą matkę.’’
  -Zostaw nas samych.- powiedział do pracownicy a ta posłusznie wyszła.
  Zastanawiał się czego znów chciała od niego ta kobieta. Ostatnio jasno dał do zrozumienia, że nie potrzebuje jej w swoim życiu. Mimo swojej niechęci, zaczął zgrywać pozory.
  -Proszę, usiądź. Napijesz się czegoś?
  -Damon, przyszłam w poważnej sprawie.- odpowiedziała i zajęła miejsce naprzeciwko bruneta.
  Mężczyzna nalał sobie do szklanki trochę Bourbona i spojrzał na Lilian. Czekał aż znów zacznie prosić go o pomoc, tymczasem…
  -Wiem, że Enzo jest w szpitalu.-rzuciła krótko.
  Damon był zaskoczony ale za wszelką cenę nie mógł tego po sobie okazać. Nie przed nią.
  -Widzę, że dosyć dobrze śledzisz moje życie.- uśmiechnął się tajemniczo.
  -Niklaus* Mikaelson ugryzł Enzo. Wiem kim jest, od niedawna. Razem możemy go pokonać. Tylko Damon proszę, pomóż  mi odnaleźć twojego brata.- poprosiła.
  -Ja nie mam brata.- rzucił z pogardą.- Lecz przemyślę twoją propozycję.- dodał i opróżnił szklankę z bursztynowym trunkiem.
~~
  Po ciężkich wydarzeniach przyszedł czas na relaks i odpoczynek. Nad ranem upojne chwile zapewniła Damonowi jego partnerka. Czas jednak zagrać w ruletkę, poczuć tą grozę pomieszaną z pewnością zwycięstwa. Niejedna osoba życzy brunetowi śmierci podczas ‘’zabawy z pistoletem’’, to jednak nie jest możliwe. Mężczyzna, podobnie jak Enzo Farewall gra nie czysto. W ich ręce pistolet zawsze wpada z pustym magazynkiem.
  Salvatore podjechał czarnym ferrari pod swój klub. O tej porze grała już głośna muzyka, ludzie się bawili. Brunet cieszył się, że jego biznes dobrze się miewa. Wszedł tylnym wejściem, tylko dla zaproszonych gości. W specjalnie przygotowanej piwnicy mieścił się bar i kilka stołów do gier, między innymi: do ruletki, pokera, bilarda. Każda gra opierała się na zakładach o duże pieniądze.
  Mężczyzna zdziwił się widząc tak dużo ludzi. Wiedział jednak, że nie ma tylu odważnych do ‘’najlepszej’’ gry.
  -Wszystkich chętnych do gry w Rosyjską Ruletkę zapraszam do stołu. –odezwała się barmanka, która także zajmowała się zwoływaniem ludzi.
  Damon zajął swoje miejsce. Obok pierwszy raz od dawna nie było Enzo. Zaciekawiony spojrzał naprzeciwko w poszukiwaniu Klausa. Jego oczom ukazała się jednak piękna brunetka z zadziornym uśmiechem. Kobieta grająca w grę dla mężczyzn? Musi być albo bardzo głupia albo jest idealną partią dla samego Damona Salvatore.
  Jako pierwsza właśnie wypadła tajemnicza piękność. Damon był wręcz zafascynowany. Kobieta nie spuszczając wzroku z właściciela klubu, wzięła do ręki pistolet. Jej ruchy były pewne tak jak podczas zwykłej gry planszowej. Przyłożyła lufę do skroni i zaczęła odliczać. Patrzyli sobie w oczy.. strzeliła i..
  Przeżyła. Uśmiechnęła się pewnie do bruneta i odłożyła broń.
~~
  Salvatore zaintrygowany po grze poszedł szukać piękności przy barze. Podczas dzisiejszej gry zginęły ‘’zaledwie’’ dwie osoby. Wzrokiem zaczął błądzić po pijących alkohol i w końcu natknął się na właściwą panią. Siedziała sama pijąc Bourbona.
  -Gratuluję. Jest pani chyba pierwszą kobietą w moim klubie grającą w tak odważną grę.- odezwał się.
  -Nie należę do typowych dziewczynek. –rzuciła krótko patrząc przed siebie.
  -Z pewnością.- odparł Damon uśmiechając się.
  Kobieta wstała, dopiero wtedy brunet zobaczył, że ubrana jest w długą czerwoną sukienkę. Wyglądała zjawiskowo.
  -Wybaczy pan, biznesy wzywają.- odezwała się
  -Mógłbym chociaż poznać imię tej ‘’pierwszej’’?
  -Nina Dobrev.- uśmiechnęła się triumfująco i wyszła z klubu.

*Niklaus – właściwe imię Klausa. Klaus jest tylko zdrobnieniem.
^.^
  Następnego dnia załamana Perrie obudziła się w salonie. Nie była pewna jak się tam znalazła. Dotknęła swojego policzka na myśl o wczorajszych brutalnych wydarzeniach. Pierwszy raz była świadkiem takiego zachowania Zayna. Nigdy nawet nie groził, że ją uderzy.
  Zapłakana i zmęczona udała się do jednej z kilku łazienek. Osoba w odbiciu lustrzanym kompletnie nie przypominała prawdziwej Perrie. Na policzku dziewczyny pojawił się siniak większy niż możecie sobie wyobrazić. Widząc to, załamana dziewczyna osunęła się na podłogę i zaczęła znów płakać.
  Co miała teraz zrobić? Bała się zachowania Zayna, jego samego również ale kochała go. Najbardziej na całym świecie. Usiłowała go tłumaczyć alkoholem, zdenerwowaniem.  Wciąż jednak po jej głowie krążyło zdanie jakie Malik wczoraj powiedział:
  ‘’ -Zrób tak jeszcze raz a rozprawię się z tobą gorzej niż z tą szmatą.’’
  Czy to oznaczało, że Zayn zabił Ashley? Na samą myśl Edwards zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Z góry słychać było trzaskanie naczyń. Perrie była zbyt przerażona by wyjść z łazienki.
  Odgłosy z każdą minutą były jednak coraz głośniejsze. Niechętnie dziewczyna wyszła z łazienki i w ciszy poszła na górę. W ich wspólnej sypialni, w której tej nocy bała się spać zobaczyła Zayna. W całym pokoju było pełno szkła. Wyglądało to tak jakby chłopak rzucał talerzami w ścianę.
  -Zayn..- zaczęła niepewnie.- Co ty robisz?
  Malik z chwilą, gdy usłyszał głos blondynki spojrzał na nią. Widząc dzieło swojej pięści aż przeszły go ciarki. Wszystkie narkotyki i cały alkohol spłynął już z jego krwi. Teraz był normalnym Zaynem Malikiem. I cholernie żałował tego co zrobił.
  -Pezz.. ja. Przepraszam.- odezwał się niepewnie. Czuł się jak ostatni śmieć.
  Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Więc on żałował, nie zrobił tego specjalnie. Uśmiechnęła się niepewnie do swojego chłopaka.
  Nawet nie poczuła kiedy mocno wtulała się w pierś Malika. Ten gest utwierdził ją w przekonaniu, że brunet to dobry, kochający chłopak.
  Cały smutek i złość wyparowały w powietrzu. Nie mogła stracić Zayna a on jej. Ta miłość przetrwa, kiedy ma się przy sobie kogoś takiego jak Malik.
  Niestety, Perrie Edwards nie była jeszcze świadoma jak wspaniałym aktorem jest jej chłopak…
~~~~
HEEJ <3
Dzisiaj mam dobry dzień więc napisałam rozdział i oto on
Bardzo mi się podoba część z Damonem, bardzo się starałam i myślę, że wyszła całkiem dobrze 
Nowa postać!
Pozdrawiam 
Karo <3

3 komentarze:

  1. Jak zaczęłam czytać to sobie pomyliłam Damon'a z Zayn'em i takie dziwne uczucie. Haha :)
    "-Niklaus* Mikaelson ugryzł Enzo. Wiem kim jest, od niedawna. Razem możemy go pokonać. Tylko Damon proszę, pomóż mi odnaleźć twojego brata.- poprosiła.
    -Ja nie mam brata.- rzucił z pogardą.- Lecz przemyślę twoją propozycję.- dodał i opróżnił szklankę z bursztynowym trunkiem." -O CO TU CHODZI? :O
    Myślałam, że tylko matka Perrie jest dziwna, a tu proszę kolejny raz mnie zaskakujesz! :)
    HAHA uwielbiam to! ----> "Czas jednak zagrać w ruletkę, poczuć tą grozę pomieszaną z pewnością zwycięstwa.'
    Jejku Damon i czarne ferrari <3 uuuuhuhu ^^
    O matko ta ruletka jest okropna, aż mnie ciarki przeszły jak czytałam ten fragment: " Przyłożyła lufę do skroni i zaczęła odliczać. Patrzyli sobie w oczy.. strzeliła i..
    Przeżyła."
    Nina! ^^ A więc myliłam się co do śmierci Ashley, no ale cóż... :)

    ^.^
    Dobrze, że Zayn żałuje chociaż, bo bym sama go chętnie spoliczkowała...
    "Niestety, Perrie Edwards nie była jeszcze świadoma jak wspaniałym aktorem jest jej chłopak…" - co to oznacza? :O

    Znowu mam otwartą gębę, tym razem na koniec.
    Dziękuję ci za ten wspaniały rozdział i czekam na ciąg dalszy <33

    -K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze, to też bardzo mi się spodobała ta część z Damonem.
    Aww. Właśnie uwielbiam takie ,,dobra mina do złej gry". idk czy wiesz o co mi chodzi, haha.
    Po prostu lubię takie akcje z kobietami. Zwłaszcza takich z mocnym makijażem (chodzi mi o głównie czerwoną szminkę) i jakąś super sukienke.
    Dobra, trochę to brzmi dziwnie, haha....
    A ta część z Zaynem...
    Ja nie wiem, ale na miejscu Perrie chyba wybiegłabym z domu.
    Jak najdalej :o
    /Nel

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabij mnie jeśli będzie taka potrzeba ale czytając, słuchałam Name Game z AHS (przepraszam, nie mogłam się powstrzymać) i cała część Damona mi w takiej radosnej atmosferze przebiegła, a przy część Perrie skończyła się piosenka :c
    Mam wrażenie, że Damon pomoże Lilian, a później ją zabije xD
    Nie pytaj xD
    Jeju ale scena z Niną była wspaniała *-*
    I już lubię jej postać :3
    Mam wrażenie, że zajmuję się czymś podobnym xD
    Zabójca w czerwonej sukience, hehe XD
    A co do Perrie...to lubię jej historię jak cholera XD
    I mam wrażenie, że któregoś dnia będzie miała dość i poprosi Damona o sprzątnięcie Zayna...
    Czas pokaże ;)
    To do zobaczenia <3

    OdpowiedzUsuń