Wydarzenia kilku ostatnich dni odbiły się na psychice Zayna Malika. Czuł,
że dzieje się z nim coś bardzo złego.
Obawiał się, że stanie się jeszcze większym potworem niż jest na co dzień. Niestety
jego przypuszczenia wkrótce się sprawdzą. Najgłębiej ukryte demony Malika
zaczynają oglądać światło dzienne.
Otworzył drzwi i w sypialni zastał Perrie czytającą książkę. Widok tak
kruchej, niewinnej i nieświadomej
niczego dziewczyny powodował skrajne emocje.
-Wiesz, że kiedy tak na mnie spoglądasz nie potrafię się skupić?-
odezwała się blondynka.
Zayn uśmiechnął się. Tak zrobił to.
-Są ciekawsze rzeczy do roboty.- cmoknął dziewczynę w policzek.
-Zayn, mogę ci coś powiedzieć?- zapytała nieśmiało kilka minut później.
-O co chodzi?
-Chciałabym zobaczyć się z moją mamą. Dowiedzieć się czemu nie chce
mieć ze mną kontaktu.- szepnęła.
To był przysłowiowy gwóźdź do trumny. Narastająca wściekłość powodowała
budzenie się demonów wpojonych przez czarownicę. Zayn nie panował już nad tym co
robi ani co mówi. Nie mógł pozwolić na to aby Edwards poznała prawdę. Nikt miał
nie wiedzieć, prócz samych wtajemniczonych. Malik poczuwał się jako władca
wszystkich i wszystkiego a odkrycie umowy spowoduje tylko niepotrzebne cierpienie
jego dziewczyny.
-To, że nie odbiera od ciebie telefonów może oznaczać tylko jedno. Ona
po prostu nie chce mieć już córki.- rzucił oschle.
~~
Z oczu Perrie poleciały niepohamowane łzy. Nie płakała jednak dlatego,
że uraziły ją słowa Zayna. Dzięki temu zdała sobie sprawę iż chłopak może mieć
rację. Co jeśli rzeczywiście matka chce teraz żyć własnym życiem? Co jeśli
kompletnie o niej zapomniała?
Kiedy zeszła na dół ujrzała swojego chłopaka z papierosem w ręce i
szklanką whisky. Stał na patio i obserwował tętniące życiem miasto. Zadzwonił
jego telefon. Perrie usłyszała tylko ostre zdania wypowiadane przez Zayna. Po
Maliku było widać zdenerwowanie. Edwards wzdrygnęła się gdy jej ukochany cisnął
szklanką w ścianę domu i warknął do telefonu słowa:
-Masz dowiedzieć się kim ona była albo twoja rodzinka będzie w tym roku
używać twojej głowy zamiast dyni w Halloween.
Blondynka nie zdążyła się poruszyć bo brunet momentalnie znalazł się
obok niej. Przyłożył dłoń do jej policzka po czym spojrzał dziewczynie w oczy.
Widać było jak gniew powoli uchodzi z chłopaka.
-Wychodzimy za 15 minut. Chcę cię gdzieś zabrać.- złożył delikatny
pocałunek na jej malinowych ustach.
~~
-Dokąd jedziemy?- zapytała Perrie.
Zayn jak zwykle jechał niezgodnie z przepisami. Edwards wciąż pamiętała
o jego ostatnim wypadku, jak widać w przeciwieństwie do chłopaka. Strata auta
nic nie znaczyła dla Malika. Posiadał ich kilkanaście, stać go było na każde
istniejące. Nieposzanowanie pieniędzy jakie reprezentował Zayn było dla Perrie
czymś kompletnie nie zrozumiałym. Ona nigdy nie żyła w takim luksusie jak
teraz.
-Zaraz będziemy.- z namysłu wyrwał ją głos chłopaka.
Z piskiem opon wjechali w imprezową dzielnicę Seattle. Zayn zatrzymał
się pod jednym z klubów po czym otworzył drzwi swojej dziewczynie.
-Zabawimy się.- mruknął.
Zaciągnął Perrie do wejścia. Dziewczyna była zaskoczona faktem, że
wszyscy go tu znali. Czyżby przyjeżdżał tutaj nawet kiedy są razem?
Głośna muzyka od razu wkradła się w uszy Edwards. Na parkiecie tańczyły tłumy ludzi. Malik
zaprowadził ją do loży dla vipów, przy której siedziało kilka osób. Perrie
ucieszyła się na myśl poznania przyjaciół chłopaka. Nareszcie odważył się na
to.
-Kochana, to James i jego dziewczyna Kitty. A to Mike i Amara.-
przedstawił wszystkich.
Edwards od razu złapała wspólny język z dziewczynami. Siedziały na
białych, skórzanych kanapach, popijały wymyślne drinki i plotkowały o modzie.
Czegóż chcieć więcej? Blondynka była naprawdę wdzięczna swojemu ukochanemu, że
w końcu spędzali miło czas.
-Pogadajcie sobie jeszcze a my pójdziemy po jakieś mocniejsze alkohole
dla nas.- do ich rozmów wtrącił się Mike.
Dziewczyny nawet nie odpowiedziały zajęte poznawaniem siebie nawzajem.
A Zayn i jego przyjaciele mieli spokój o czym marzyli od samego wejścia do
klubu. Każdy z nich zamówił trochę dobrego whisky. Szybko opróżnili szklanki po
czym udali się do toalety. Zayn zamknął się w jednej z kabin po czym na deskę
wysypał biały proszek. Kartą bankową ułożył długą kreskę, palcem zakrył jedną
dziurkę i wciągnął narkotyk. Kiedy skończył poczuł się lepiej, żywiej niż kilka
minut temu. Nie wiedział jednak, że połączenie amfetaminy i zaklęcia
wczepionego w jego psychikę przez tajemniczą kobietę spowoduje jeszcze
silniejsze działanie. Zapotrzebowanie na narkotyk z każdą aplikacją również
będzie rosło. Do czego chciała doprowadzić ta kobieta? Być może do zaćpania,
samobójstwa bruneta.
~~
Cała trójka wróciła nabita narkotykiem. Żadna z dziewczyn nie podejrzewała tego co wydarzyło się
niedawno. Każda myślała, że ma cudownego chłopaka i ustawioną przyszłość.
Mijały godziny a z Zayna wciąż nie upływała amfetamina. Tańczył na
parkiecie z Perrie i innymi dziewczynami. Wlewał w siebie mnóstwo alkoholu.
Kiedy Edwards zauważyła, że Malik sięga po kolejną szklankę, musiała
zaprzestać.
-Zayn, już wystarczy. Chodźmy do domu.
Początkowo chłopak nawet nie chciał jej słuchać. W końcu jednak uległ.
Już miał wsiąść za kierownicę auta kiedy Perrie prześlizgnęła się przed nim.
Wypiła tylko jednego drinka a Zayn? Nawet nie chciała o tym myśleć. Chłopak bez
słowa usiadł na miejscu pasażera.
-Kobieto, czemu ty tak wolno jedziesz?- marudził przy każdej okazji.
~~
Kiedy w końcu znaleźli się w domu, chłopak chwiejnym krokiem wchodził
po schodach. Wciąż wszystko miało jaśniejsze barwy. Nadal czuł w ustach posmak
whisky. Nie dbał o to co robi. Zaczął odpinać swoją koszulę już w korytarzu.
-Pożyczę jutro twoje auto.- odwrócił się słysząc głos.
-Nie ma opcji.- rzucił pewnie.
-Zayn, chcę zobaczyć się z mamą.- odezwała się poirytowana.
Będąc pod wpływem substancji i alkoholu wszystko denerwowało go jeszcze
bardziej. Temat mamy blondynki był już na czarnej liście. Właśnie wtedy
obudziły się te najgorsze demony.
-Nie rozumiesz co do ciebie powiedziałem? Nie pozwalam ci pożyczać
mojego auta a tym bardziej jechać do matki!- krzyknął.
Podszedł do Perrie a ta przerażona cofnęła się. Widziała jak jego oczy
stają się ciemniejsze z każdym krokiem.
-Jesteś moja i ja decyduję co robisz.
-Nie jestem rzeczą.- warknęła.
Malik zdenerwował się jeszcze
bardziej. Złapał blondynkę za szyję i uniósł do góry. Ta była przerażona i
zapłakana. Po kilku sekundach postawił ją na ziemi po czym jego pięść znów
znalazła się na jej policzku. Ten cios
był jednak o wiele mocniejszy, od razu upadła. Zayn szarpnął za jej
włosy po czym rzucił ją na podłogę.
-Myślę moja droga, że jednak jesteś moja.- szepnął do jej ucha po czym
poszedł do najbliższej sypialni.
^.^
Damon przez kilka kolejnych dni usiłował dowiedzieć się czegokolwiek o
swoim domniemanym bracie. Niestety informacji o nim było dość niewiele.
Salvatore wiedział, że ktoś broni prywatności Zayna Malika. Tylko dlaczego
miałby być tak tajemniczy? Po co usuwał każde informacje o sobie?
Zayn Javadd Malik (ur.12 stycznia 1993 roku w
Seattle)- spadkobierca jednej z największych firm przemysłowych Malik Holdings
S.A
Takie informacje o braciszku Damon mógł
znaleźć w Internecie. Nie zamierzał jednak dać za wygraną.
-Ukrywasz się Malik. Dowiem się wszystkiego.
To będzie twój koniec.- mruknął do komputera.
Zadzwonił po swoją sekretarkę, która w
przeciągu kilku sekund pojawiła się przed nim. Wytresowana jak najlepszy
piesek.
-Emily, poszukaj informacji o panu Zaynie
Maliku. Włam się do każdego systemu. Muszę wiedzieć o nim jak najwięcej.- wydał
polecenie.
-Oczywiście, szefie. Czy to wszystko?
-Za ile minut zjawi się u mnie panna Dobrev?
-Powinna być planowo za dziesięć minut.-
odpowiedziała.
-To wszystko.- rzucił oschle.
Cały Damon Salvatore. Bezuczuciowy i zimny.
Jak potwór. Musicie jednak przyznać, że taka postawa jest niesamowicie
pociągająca.
~~
-Mam nadzieję, że jest pan gotowy na naszą
wspólną akcję.- spokojny głos Niny rozniósł się po gabinecie.
Damon odwrócił się i ujrzał ją. W przepięknej
sukience podkreślającej każdy atut szatynki. Aż serce zaczynało szybciej bić.
-Widzę, że odpowiednio przygotowałaś się na spotkanie
z wrogami.- zlustrował ją z szyderczym uśmieszkiem.
-Idę tam po to by ich uwieść a na końcu zabić.
Nie lekceważ mojego sposobu pozbywania się ludzi z tego świata, panie
Salvatore.- znów w jej oczach pojawił się ten tajemniczy błysk.
-Nawet bym się nie odważył.- wziął dziewczynę
pod rękę i równym krokiem wyszli z gabinetu.
~~
-Porsche 918 Spyder?
-Widzę kochana, że i na autach się znasz.-
zamknął za szatynką drzwi pasażera.
-Nie ukrywam jednak, że wolałabym
prowadzić.-skomentowała.
-Na to nie licz.- mrugnął.
Z piskiem opon odjechał spod firmy.
~~
Salvatore i Dobrev zajęli miejsca naprzeciw
siebie. Z każdej strony przy okrągłym stole otaczały ich osoby, które już za niedługo
będą martwe.
Zaczęły się obrady i przedstawianie nowych
umów. Nic z tego nie dotyczyło Niny i Damona. Wkręcili się w tym czasie w to
samo miejsce gdzie przedstawiciele innych wielkich korporacji. I nie tylko. Przy
jednym stole siedzieli zabójcy, gwałciciele
a nawet przestępcy.
-Czy mogę zabrać głos?- odezwał się
podniesionym głosem Salvatore.
Wszystkie oczy momentalnie zwróciły się ku
niemu. Jego partnerka była zaskoczona. Nie mieli rozmawiać z nimi. Ich zadaniem
było wyjęcie pistoletów w odpowiednim momencie.
-Proszę mówić, panie..?
-Salvatore… Dziękuję wam wszystkim, że mogłem
pojawić się w tym miejscu. Przez całe moje życie spotkałem mnóstwo ludzi
podobnych do was. Przebiegłych, cwanych, tajemniczych. Teraz będąc tutaj czuję
się zaszczycony, iż mogę pozbyć się was z tego świata.- dał znak Ninie i
obydwoje w tym samym czasie wyjęli pistolety.
Po kilku minutach w sali konferencyjnej leżało
sporo trupów. Dobrev w swojej sukience wyglądała wciąż perfekcyjnie. Partnerów otoczyło
kilku facetów, nabojów w pistoletach już nie było. Szatynka spojrzała na Damona
i zerwała swoją sukienkę. Teraz stała przed wszystkimi w opiętym gorsecie a za
paskiem miała kilka nożyków. Kiwnęła głową w kierunku swojego nowego szefa po
czym oboje rzucili się do walki. Salvatore łapał mężczyzn a Nina z rozpędu
zatrzymywała obcasa na ich szyi.
Przeciwników
ubywało. W końcu zostały dwie pary. Damon poradził sobie bez problemu. A jego
partnerka? Biła się z mężczyzną lepiej niż ktokolwiek sobie wyobrażał. Na końcu
przygwoździła przeciwnika do ściany i jednym zamachem przecięła jego szyję a krew
zaczęła tryskać w różne strony.
~~
Kiedy było już po wszystkim spojrzeli dumni na
siebie. Ze szklankami bourbonu w rękach wyszli z firmy.
-Wyglądasz obłędnie w tym micro stroju.-
uśmiechnął się do niej.
-Nie mogę się doczekać naszego kolejnego zlecenia.-
szepnęła.
Damon jednak to usłyszał. I od razu poczuł się
lepiej..
~~~~
Witam was <3
Rozdział dość długi. Dużo weny było. Podoba mi się.
Podoba mi się relacja Damona i Niny :D
Karo <3
Karo <3
Nie spodziewalam sie tego ze rozdzial bedzie dlugi.
OdpowiedzUsuńI pisze ten komentarz drugi raz, iz, gdyz, poniewaz zapomnialam ze wylaczylam na chwile neta i no...
Skoro teraz Zayn nie umie sie kontrolowac, to wole nie wiedziec co bedzie pozniej...
A z Perrie zrobil sobie worek treningowy, chyba
Martwie sie o nich.
Aww a Nina i Damon swietnie wyszli.
To wygladalo jak zakochana para, ktora zabija.
/Nel
Demony Zayna....
OdpowiedzUsuńDamon i Nina...
TO TAK WIELE!!!!!!!
Ale nie mogę się doczekać spotkania Damona z Zaynem *tu ten fajny emotikon z małpką zasłoniająco oczka*
I tak żal mi Perrie T.T
Ale w sumie z każdym rozdziałem żal mi jej coraz bardziej :c
Wybacz, że pisze drugi raz, ale zapomniałam napisać jednej rzeczy *znowu małpka*
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ <3
Nie potrafię opisać słowami jak bardzo spodobał mi się twój pomysł na ten tytuł <3 : " Chapter 12 ''You step a little closer to me so close, I can´t see what’s going on...'' "
OdpowiedzUsuńHahahah może i to nie jest stosowne, ale płaczę ze śmiechu przez tą szczerość Zayn'a :)
" -Masz dowiedzieć się kim ona była albo twoja rodzinka będzie w tym roku używać twojej głowy zamiast dyni w Halloween." <3
Ooo i nawet dałaś jakiś normalny akcent <3
To takie.. Fajne :)
"-Kobieto, czemu ty tak wolno jedziesz?- marudził przy każdej okazji."
O jejku tak szkoda mi Perrie :(
Dlaczego on ją tak bije? ;_;
Smutno mi się zrobiło ...
^.^
<333
A to jest takie twoje <33
Świetny fragment ;)
"Cały Damon Salvatore. Bezuczuciowy i zimny. Jak potwór. Musicie jednak przyznać, że taka postawa jest niesamowicie pociągająca."
haha <3
Jeny, ta Nina jest taka super, że masakra <333
"
Nie lekceważ mojego sposobu pozbywania się ludzi z tego świata, panie Salvatore." <333
I tak w ogóle to mi też się podoba ich relacja ^^
Zgrany duet razem tworzą.
Trochę przerażają mnie te wszystkie szczegóły, ale pozytywnie.
Do następnego <33
-k.