niedziela, 8 listopada 2015

Chapter 12 ''You step a little closer to me so close, I can´t see what’s going on...''

  Wydarzenia kilku ostatnich dni odbiły się na psychice Zayna Malika. Czuł, że dzieje się z nim coś  bardzo złego. Obawiał się, że stanie się jeszcze większym potworem niż jest na co dzień. Niestety jego przypuszczenia wkrótce się sprawdzą. Najgłębiej ukryte demony Malika zaczynają oglądać światło dzienne.
  Otworzył drzwi i w sypialni zastał Perrie czytającą książkę. Widok tak kruchej, niewinnej i nieświadomej  niczego dziewczyny powodował skrajne emocje.
  -Wiesz, że kiedy tak na mnie spoglądasz nie potrafię się skupić?- odezwała się blondynka.
  Zayn uśmiechnął się. Tak zrobił to.
  -Są ciekawsze rzeczy do roboty.- cmoknął dziewczynę w policzek.
  -Zayn, mogę ci coś powiedzieć?- zapytała nieśmiało kilka minut później.
  -O co chodzi?
  -Chciałabym zobaczyć się z moją mamą. Dowiedzieć się czemu nie chce mieć ze mną kontaktu.- szepnęła.
  To był przysłowiowy gwóźdź do trumny. Narastająca wściekłość powodowała budzenie się demonów wpojonych przez czarownicę. Zayn nie panował już nad tym co robi ani co mówi. Nie mógł pozwolić na to aby Edwards poznała prawdę. Nikt miał nie wiedzieć, prócz samych wtajemniczonych. Malik poczuwał się jako władca wszystkich i wszystkiego a odkrycie  umowy spowoduje tylko niepotrzebne cierpienie jego dziewczyny.
  -To, że nie odbiera od ciebie telefonów może oznaczać tylko jedno. Ona po prostu nie chce mieć już córki.- rzucił oschle.
~~
  Z oczu Perrie poleciały niepohamowane łzy. Nie płakała jednak dlatego, że uraziły ją słowa Zayna. Dzięki temu zdała sobie sprawę iż chłopak może mieć rację. Co jeśli rzeczywiście matka chce teraz żyć własnym życiem? Co jeśli kompletnie o niej zapomniała?
  Kiedy zeszła na dół ujrzała swojego chłopaka z papierosem w ręce i szklanką whisky. Stał na patio i obserwował tętniące życiem miasto. Zadzwonił jego telefon. Perrie usłyszała tylko ostre zdania wypowiadane przez Zayna. Po Maliku było widać zdenerwowanie. Edwards wzdrygnęła się gdy jej ukochany cisnął szklanką w ścianę domu i warknął do telefonu słowa:
  -Masz dowiedzieć się kim ona była albo twoja rodzinka będzie w tym roku używać twojej głowy zamiast dyni w Halloween.
  Blondynka nie zdążyła się poruszyć bo brunet momentalnie znalazł się obok niej. Przyłożył dłoń do jej policzka po czym spojrzał dziewczynie w oczy. Widać było jak gniew powoli uchodzi z chłopaka.
  -Wychodzimy za 15 minut. Chcę cię gdzieś zabrać.- złożył delikatny pocałunek na jej malinowych ustach.
~~
  -Dokąd jedziemy?- zapytała Perrie.
  Zayn jak zwykle jechał niezgodnie z przepisami. Edwards wciąż pamiętała o jego ostatnim wypadku, jak widać w przeciwieństwie do chłopaka. Strata auta nic nie znaczyła dla Malika. Posiadał ich kilkanaście, stać go było na każde istniejące. Nieposzanowanie pieniędzy jakie reprezentował Zayn było dla Perrie czymś kompletnie nie zrozumiałym. Ona nigdy nie żyła w takim luksusie jak teraz.
  -Zaraz będziemy.- z namysłu wyrwał ją głos chłopaka.
  Z piskiem opon wjechali w imprezową dzielnicę Seattle. Zayn zatrzymał się pod jednym z klubów po czym otworzył drzwi swojej dziewczynie.
  -Zabawimy się.- mruknął.
  Zaciągnął Perrie do wejścia. Dziewczyna była zaskoczona faktem, że wszyscy go tu znali. Czyżby przyjeżdżał tutaj nawet kiedy są razem?
  Głośna muzyka od razu wkradła się w uszy Edwards.  Na parkiecie tańczyły tłumy ludzi. Malik zaprowadził ją do loży dla vipów, przy której siedziało kilka osób. Perrie ucieszyła się na myśl poznania przyjaciół chłopaka. Nareszcie odważył się na to.
  -Kochana, to James i jego dziewczyna Kitty. A to Mike i Amara.- przedstawił wszystkich.
  Edwards od razu złapała wspólny język z dziewczynami. Siedziały na białych, skórzanych kanapach, popijały wymyślne drinki i plotkowały o modzie. Czegóż chcieć więcej? Blondynka była naprawdę wdzięczna swojemu ukochanemu, że w końcu spędzali miło czas.
  -Pogadajcie sobie jeszcze a my pójdziemy po jakieś mocniejsze alkohole dla nas.- do ich rozmów wtrącił się Mike.
  Dziewczyny nawet nie odpowiedziały zajęte poznawaniem siebie nawzajem. A Zayn i jego przyjaciele mieli spokój o czym marzyli od samego wejścia do klubu. Każdy z nich zamówił trochę dobrego whisky. Szybko opróżnili szklanki po czym udali się do toalety. Zayn zamknął się w jednej z kabin po czym na deskę wysypał biały proszek. Kartą bankową ułożył długą kreskę, palcem zakrył jedną dziurkę i wciągnął narkotyk. Kiedy skończył poczuł się lepiej, żywiej niż kilka minut temu. Nie wiedział jednak, że połączenie amfetaminy i zaklęcia wczepionego w jego psychikę przez tajemniczą kobietę spowoduje jeszcze silniejsze działanie. Zapotrzebowanie na narkotyk z każdą aplikacją również będzie rosło. Do czego chciała doprowadzić ta kobieta? Być może do zaćpania, samobójstwa bruneta.

~~
  Cała trójka wróciła nabita narkotykiem. Żadna z dziewczyn  nie podejrzewała tego co wydarzyło się niedawno. Każda myślała, że ma cudownego chłopaka i ustawioną przyszłość.
  Mijały godziny a z Zayna wciąż nie upływała amfetamina. Tańczył na parkiecie z Perrie i innymi dziewczynami. Wlewał w siebie mnóstwo alkoholu. Kiedy Edwards zauważyła, że Malik sięga po kolejną szklankę, musiała zaprzestać.
  -Zayn, już wystarczy. Chodźmy do domu.
  Początkowo chłopak nawet nie chciał jej słuchać. W końcu jednak uległ. Już miał wsiąść za kierownicę auta kiedy Perrie prześlizgnęła się przed nim. Wypiła tylko jednego drinka a Zayn? Nawet nie chciała o tym myśleć. Chłopak bez słowa usiadł na miejscu pasażera.
  -Kobieto, czemu ty tak wolno jedziesz?- marudził przy każdej okazji.
~~
  Kiedy w końcu znaleźli się w domu, chłopak chwiejnym krokiem wchodził po schodach. Wciąż wszystko miało jaśniejsze barwy. Nadal czuł w ustach posmak whisky. Nie dbał o to co robi. Zaczął odpinać swoją koszulę już w korytarzu.
  -Pożyczę jutro twoje auto.- odwrócił się słysząc głos.
  -Nie ma opcji.- rzucił pewnie.
  -Zayn, chcę zobaczyć się z mamą.- odezwała się poirytowana.
  Będąc pod wpływem substancji i alkoholu wszystko denerwowało go jeszcze bardziej. Temat mamy blondynki był już na czarnej liście. Właśnie wtedy obudziły się te najgorsze demony.
  -Nie rozumiesz co do ciebie powiedziałem? Nie pozwalam ci pożyczać mojego auta a tym bardziej jechać do matki!- krzyknął.
  Podszedł do Perrie a ta przerażona cofnęła się. Widziała jak jego oczy stają się ciemniejsze z każdym krokiem.
  -Jesteś moja i ja decyduję co robisz.
  -Nie jestem rzeczą.- warknęła.
  Malik zdenerwował się jeszcze bardziej. Złapał blondynkę za szyję i uniósł do góry. Ta była przerażona i zapłakana. Po kilku sekundach postawił ją na ziemi po czym jego pięść znów znalazła się na jej policzku. Ten cios  był jednak o wiele mocniejszy, od razu upadła. Zayn szarpnął za jej włosy po czym rzucił ją na podłogę.
  -Myślę moja droga, że jednak jesteś moja.- szepnął do jej ucha po czym poszedł do najbliższej sypialni.
^.^
  Damon przez kilka kolejnych dni usiłował dowiedzieć się czegokolwiek o swoim domniemanym bracie. Niestety informacji o nim było dość niewiele. Salvatore wiedział, że ktoś broni prywatności Zayna Malika. Tylko dlaczego miałby być tak tajemniczy? Po co usuwał każde informacje o sobie?
  Zayn Javadd Malik (ur.12 stycznia 1993 roku w Seattle)- spadkobierca jednej z największych firm przemysłowych Malik Holdings S.A
  Takie informacje o braciszku Damon mógł znaleźć w Internecie. Nie zamierzał jednak dać za wygraną.
  -Ukrywasz się Malik. Dowiem się wszystkiego. To będzie twój koniec.- mruknął do komputera.
  Zadzwonił po swoją sekretarkę, która w przeciągu kilku sekund pojawiła się przed nim. Wytresowana jak najlepszy piesek.
  -Emily, poszukaj informacji o panu Zaynie Maliku. Włam się do każdego systemu. Muszę wiedzieć o nim jak najwięcej.- wydał polecenie.
  -Oczywiście, szefie. Czy to wszystko?
  -Za ile minut zjawi się u mnie panna Dobrev?
  -Powinna być planowo za dziesięć minut.- odpowiedziała.
  -To wszystko.- rzucił oschle.
  Cały Damon Salvatore. Bezuczuciowy i zimny. Jak potwór. Musicie jednak przyznać, że taka postawa jest niesamowicie pociągająca.
~~
  -Mam nadzieję, że jest pan gotowy na naszą wspólną akcję.- spokojny głos Niny rozniósł się po gabinecie.
  Damon odwrócił się i ujrzał ją. W przepięknej sukience podkreślającej każdy atut szatynki. Aż serce zaczynało szybciej bić.
  -Widzę, że odpowiednio przygotowałaś się na spotkanie z wrogami.- zlustrował ją z szyderczym uśmieszkiem.
  -Idę tam po to by ich uwieść a na końcu zabić. Nie lekceważ mojego sposobu pozbywania się ludzi z tego świata, panie Salvatore.- znów w jej oczach pojawił się ten tajemniczy błysk.
  -Nawet bym się nie odważył.- wziął dziewczynę pod rękę i równym krokiem wyszli z gabinetu.

~~
  -Porsche 918 Spyder?
  -Widzę kochana, że i na autach się znasz.- zamknął za szatynką drzwi pasażera.
  -Nie ukrywam jednak, że wolałabym prowadzić.-skomentowała.
  -Na to nie licz.- mrugnął.
  Z piskiem opon odjechał spod firmy.
~~
  Salvatore i Dobrev zajęli miejsca naprzeciw siebie. Z każdej strony przy okrągłym stole otaczały ich osoby, które już za niedługo będą martwe.
  Zaczęły się obrady i przedstawianie nowych umów. Nic z tego nie dotyczyło Niny i Damona. Wkręcili się w tym czasie w to samo miejsce gdzie przedstawiciele innych wielkich korporacji. I nie tylko. Przy jednym stole siedzieli zabójcy, gwałciciele  a nawet przestępcy.
  -Czy mogę zabrać głos?- odezwał się podniesionym głosem Salvatore.
  Wszystkie oczy momentalnie zwróciły się ku niemu. Jego partnerka była zaskoczona. Nie mieli rozmawiać z nimi. Ich zadaniem było wyjęcie pistoletów w odpowiednim momencie.
  -Proszę mówić, panie..?
  -Salvatore… Dziękuję wam wszystkim, że mogłem pojawić się w tym miejscu. Przez całe moje życie spotkałem mnóstwo ludzi podobnych do was. Przebiegłych, cwanych, tajemniczych. Teraz będąc tutaj czuję się zaszczycony, iż mogę pozbyć się was z tego świata.- dał znak Ninie i obydwoje w tym samym czasie wyjęli pistolety.
  Po kilku minutach w sali konferencyjnej leżało sporo trupów. Dobrev w swojej sukience wyglądała wciąż perfekcyjnie. Partnerów otoczyło kilku facetów, nabojów w pistoletach już nie było. Szatynka spojrzała na Damona i zerwała swoją sukienkę. Teraz stała przed wszystkimi w opiętym gorsecie a za paskiem miała kilka nożyków. Kiwnęła głową w kierunku swojego nowego szefa po czym oboje rzucili się do walki. Salvatore łapał mężczyzn a Nina z rozpędu zatrzymywała obcasa na ich szyi.
   Przeciwników ubywało. W końcu zostały dwie pary. Damon poradził sobie bez problemu. A jego partnerka? Biła się z mężczyzną lepiej niż ktokolwiek sobie wyobrażał. Na końcu przygwoździła przeciwnika do ściany i jednym zamachem przecięła jego szyję a krew zaczęła tryskać w różne strony.
~~
  Kiedy było już po wszystkim spojrzeli dumni na siebie. Ze szklankami bourbonu w rękach wyszli z firmy.
  -Wyglądasz obłędnie w tym micro stroju.- uśmiechnął się do niej.
  -Nie mogę się doczekać naszego kolejnego zlecenia.- szepnęła.
  Damon jednak to usłyszał. I od razu poczuł się lepiej..
~~~~
Witam was <3
Rozdział dość długi. Dużo weny było. Podoba mi się.
Podoba mi się relacja Damona i Niny :D
Karo <3

4 komentarze:

  1. Nie spodziewalam sie tego ze rozdzial bedzie dlugi.
    I pisze ten komentarz drugi raz, iz, gdyz, poniewaz zapomnialam ze wylaczylam na chwile neta i no...

    Skoro teraz Zayn nie umie sie kontrolowac, to wole nie wiedziec co bedzie pozniej...
    A z Perrie zrobil sobie worek treningowy, chyba
    Martwie sie o nich.
    Aww a Nina i Damon swietnie wyszli.
    To wygladalo jak zakochana para, ktora zabija.
    /Nel

    OdpowiedzUsuń
  2. Demony Zayna....
    Damon i Nina...
    TO TAK WIELE!!!!!!!
    Ale nie mogę się doczekać spotkania Damona z Zaynem *tu ten fajny emotikon z małpką zasłoniająco oczka*
    I tak żal mi Perrie T.T
    Ale w sumie z każdym rozdziałem żal mi jej coraz bardziej :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybacz, że pisze drugi raz, ale zapomniałam napisać jednej rzeczy *znowu małpka*
    KOCHAM CIĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie potrafię opisać słowami jak bardzo spodobał mi się twój pomysł na ten tytuł <3 : " Chapter 12 ''You step a little closer to me so close, I can´t see what’s going on...'' "

    Hahahah może i to nie jest stosowne, ale płaczę ze śmiechu przez tą szczerość Zayn'a :)
    " -Masz dowiedzieć się kim ona była albo twoja rodzinka będzie w tym roku używać twojej głowy zamiast dyni w Halloween." <3

    Ooo i nawet dałaś jakiś normalny akcent <3
    To takie.. Fajne :)
    "-Kobieto, czemu ty tak wolno jedziesz?- marudził przy każdej okazji."
    O jejku tak szkoda mi Perrie :(
    Dlaczego on ją tak bije? ;_;
    Smutno mi się zrobiło ...

    ^.^

    <333
    A to jest takie twoje <33
    Świetny fragment ;)
    "Cały Damon Salvatore. Bezuczuciowy i zimny. Jak potwór. Musicie jednak przyznać, że taka postawa jest niesamowicie pociągająca."
    haha <3

    Jeny, ta Nina jest taka super, że masakra <333
    "
    Nie lekceważ mojego sposobu pozbywania się ludzi z tego świata, panie Salvatore." <333

    I tak w ogóle to mi też się podoba ich relacja ^^
    Zgrany duet razem tworzą.
    Trochę przerażają mnie te wszystkie szczegóły, ale pozytywnie.

    Do następnego <33

    -k.

    OdpowiedzUsuń