poniedziałek, 28 grudnia 2015

Prolog ''Lead me into the light...''

  Dawno, dawno temu, żył sobie wielki król, który mieszkał ze swym tajemniczym bratem w królestwie, gdzie ceniono muzykę oraz sztukę. Król uważał związki, miłość i posiadanie dziecka za niemożliwe, ale żył w zaczarowanej krainie, gdzie wszystko było możliwe. Został więc obdarzony piękną partnerką, dla której pragnął tylko spokoju i szczęścia. Mimo to, króla prześladowały jego demony. Pewna bezwzględna bestia chciała zagarnąć królestwo dla siebie, jednocześnie upokarzając wielkiego władcę. Uzbrojona we własne demony  dzikich stworzeń, pozbyła się wspaniałych ludzi  z tej ziemi. Były też nikczemne czarownice z zaczarowanymi kamieniami, zaklęciami i żądzą krwi, które osłabiły króla podczas pewnej pełni księżyca. Widząc, jak cienie jego wrogów zbliżają się by odebrać jego szczęście, król był zmuszony pożegnać się ze swoją ukochaną. Jednocześnie przekonywali jego i wszystkich pozostałych, że odeszła na zawsze. W swym żalu, odwrócił się od świata. Wrota zamku zamknięto, a królestwo podupadło. Niektórzy mówią, że jedyne światło, jakie pojawia się w pałacu, uwidacznia cień dawnej potęgi króla w sypialni przeznaczonej dla niego i przyszłej królowej. Ale gdy bezlitosne bestie przejmowały władzę nad królestwem, nie wiedziały o tym, że on i jego brat nie spoczną, dopóki nie doprowadzą do zniknięcia swych wrogów. Wierząc, że pewnego dnia odbudują swe dziedzictwo i sprowadzą z zaświatów piękną królową do domu, by mogła żyć długo i szczęśliwie, kiedyś powijając dziecko.
~~
I tym akcentem, zaczynamy drugą część Demons in my mind!
Prolog mi się podoba, naprawdę.
Mam nadzieję, że wam także.
Do zobaczenia wkrótce <3
Karo 

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Chapter 17 ''Let my love into your soul, you go I go, we go, that’s all she wrote...''


  Damon Salvatore nie chciał, lecz zaczynał martwić się o Ninę. Wyszła tak nagle i wciąż nie wróciła. Jej telefon był wyłączony.
  Widząc zamyślonego brata, Zayn postanowił wypowiedzieć to czego sam się obawiał.
  -A co jeśli Lily ją porwała?- zapytał cicho.
  Nie chciał denerwować przejętego bruneta. Wiedział jednak, że z zemsty matka wkrótce uderzy, może już to zrobiła.
  -Idziemy na wojnę ze światem, o którym jeszcze nie dawno nie mieliśmy pojęcia.- szepnęła Perrie.
  Blondynka przytuliła się do swojego chłopaka. W ostatnich dniach ich relacje zdecydowanie się poprawiły. Porwanie zbliżyło parę do siebie. Zayn przejęty ostatnimi wydarzeniami przestał brać narkotyki by racjonalnie myśleć o tym co spotkało ich wszystkich.
  Chwilę później rozległ się dzwonek do drzwi. Zrezygnowany Salvatore poszedł otworzyć, jednak takiego gościa nikt się nie spodziewał.
  -Witaj synku.- odezwała się Lilian z parszywym uśmiechem na twarzy.
  -Gdzie do cholery jest Nina?!- warknął popychając matkę na ścianę.
  Poniżona kobieta skierowała dłoń do pierworodnego syna. Moc jaką posiadała wywołała u Damona ogromny ból głowy. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i już po chwili klęczał przed Lily wciąż trzymając się za głowę.
  -Radzę ci uważać, mój drogi. Nina na razie jest bezpieczna, podobnie jak Enzo. Wieczorem wszystko się zacznie, wokół grobowca. Dobrze byłoby abyś przyszedł. Chcemy  z Klausem oglądać twój koniec.- pogładziła syna drugą ręką po policzku.
  Kiedy odeszła ból przeszywający jego czaszkę znikł.  Wściekły spojrzał na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stała kobieta. Nie wierzył, że ktoś potrafi być tak okrutny by osiągnąć swój cel. Był jej dzieckiem, łączyły ich  więzy krwi. Ona jednak wybrała innych ludzi a Damon od tamtego momentu wiedział, że niegdyś najwspanialsza matka pod słońcem, teraz jest dla niego nic nie wartym śmieciem.
~~
  -Obawiam się pójścia tam, Damon.- odezwał się Zayn.
  Bracia właśnie zastanawiali się nad słowami Lilian. Starszy z nich był jednak zdeterminowany by odzyskać Ninę i Enzo. Nie wybaczyłby sobie gdyby któreś z nich w jakiś sposób ucierpiało.
  -Zastanawia mnie od kiedy Lily spiskuje z Klausem.- dopowiedziała Perrie.
  Edwards w ciągu kilku ostatnich dni została przeszkolona w każdej potrzebnej sprawie. Była gotowa walczyć o honor rodziny jej ukochanego.  Zayn podobnie jak i Damon nie chciał aby niewinna dziewczyna angażowała się w całe to zamieszanie.
  Salvatore spoglądając na zdjęcie Dobrev w telefonie zastanawiał się czy wygra walkę na śmierć i życie. Jednego był pewien, jeśli w grę wchodziła szatynka, nie potrafił odpuścić.
  Dzień ciągnął się w nieskończoność.  Bracia przygotowali potrzebną broń. Perrie również była gotowa, mimo sprzeciwów Zayna.
  Gdy zrobiło się ciemno, pędzili autem Damona na ratunek bliskim. Nie chodziło jednak tylko o to. Salvatore przy pomocy Malika chciał zabić zarówno Niklausa jak i matkę.
~~
  Będąc w głębi lasu usłyszeli coraz głośniejszy krzyk. Znaleźli się na polanie. Damon od razu ujrzał siedzącą na ziemi Ninę a w pobliżu Enzo.
  -Nie podchodź.- odezwała się szatynka.
  Salvatore jednak nie potrafił się powstrzymać. Widok żyjącej i zdrowej partnerki pokierował nim. Mężczyzna podszedł bliżej i kiedy miał dotknąć kobiety wokół niej pojawiły się płomienie. Nie zwiększały się ani nie przemieszczały. Ktoś musiał przywołać je czarami.
  Zrezygnowana Nina usiadła a łzy naleciały jej do oczu. Wiedziała, że dzisiejszego wieczoru w tym mrocznym lesie obok ruin starego pensjonatu wydarzy się coś strasznego.
  Zza drzew wyłoniła się Lily. Uśmiechnęła się  na widok przybyłych. Jej wzrok utkwił jednak na Perrie. Nie spodziewała się, że jej młodszy syn zabierze ukochaną w miejsce śmierci.
  -Phasmatus Ignitium Dos Ex Salvo, Phasmatis Ignitium Dos On Salvo- rzuciła wpatrując się w blondynkę.
  Sekundę później i Perrie została otoczona przez płomienie. Zayn z przerażeniem w oczach spojrzał na ukochaną.
  -Wybaczcie, ale tak lepiej to wygląda. Wszystkie straty wojenne są uwięzione.- uśmiechnęła się.
  Zza pleców matki wyszła kobieta. Zayn od razu rozpoznał Less, tą która usiłowała na jego krwi obudzić czarowników.
  -Lily, to sprawa między tobą a mną. Wypuść wszystkich, których to nie dotyczy.- odezwał się spokojnym głosem starszy z braci.
  Chciał ugody, rozmowy. Już nie chodziło mu tylko o zabijanie. Mógł zrobić to tylko wtedy kiedy będzie miał pewność, że wszyscy są bezpieczni.
  -Ależ drogi Damonie, z tym towarzystwem jest o wiele ciekawiej.
  -Oddam krew do tego cholernego zaklęcia.- rzucił i z przejęciem w oczach spojrzał na wszystkich uwięzionych.
  -Wiedziałam, że dobrze wybierzesz.- uśmiechnęła się Lilian.
  Damon podszedł do miejsca wyznaczonego przez matkę. Ta natomiast nacięła jego dłoń i pokiwała głową w kierunku Less. Pragnęła sama wykonać to zaklęcie. Jednak klątwa, która została rzucona uniemożliwiała jej to. Świeczki już dawno ustawione były w okręgu. Pamiątkowe rzeczy po czarownikach czekały na właścicieli. Kobieta skropiła je krwią pierworodnego syna.
  - Phasmatos Salves Nas Ex Malon,Terra Mora Vantis Quo Incandis, Et Vasa Quo Ero Signos.- wypowiedziała.
  Świecie błysnęły jasnym płomieniem a po chwili zgasły. Rzeczy były pozbawione świeżej krwi. Grobowce raz za razem otwierały się.
  -Gdy wzejdzie słońce, każdy z nich, co do jednego obudzi się.- uśmiechnęła się Less.
~~
  -Dostałaś to czego chciałaś. Teraz ich wypuść.- warknął Damon kiedy z pomocą Zayna udało mu się zatamować cieknącą krew.
  -Moje drogie dzieci, jak wiecie jestem silną kobietą, która zawsze walczy o to czego pragnie. Nie udałoby mi się jednak porwać Niny i Enzo i wyjść z tego bez szwanku, jestem tylko człowiekiem. Zawarłam więc umowę. Teraz przyszedł czas by wykonać inny rytuał. Modnie spóźniony ale lubi mieć wejście. Przed wami lord Niklaus Mikaelson.
  Damonowi jak i wszystkim obecnym zrzedły miny na widok Klausa. Nie chciał uwierzyć, że wśród tych wszystkich okropieństw jakie wyrządziła potrafiła zrobić jeszcze coś takiego. Wybrać wroga.
  -Czekałem na ten dzień od dawna. Nie rozumiem drogi Zaynie i Damonie dlaczego nie jesteście po właściwej stronie. Gdybyście wykonali to co do was należało, sam moment rytuałów odbyłby się w przyjaznej atmosferze.- świecącymi oczami zlustrował wszystkich obecnych.
  Perrie przeraziła się na widok Mikaelsona. Wiedziała, że nie był tylko człowiekiem jednak mężczyzna wywarł na niej jak najgorsze wrażenie.
  -Jaki interes masz w tym wszystkim?- odezwał się Malik.
  -Większość z was tak naprawdę nie wie z kim ma właśnie do czynienia. Nie jestem jakimś zwykłym Klausem mieszkającym w Seattle. Rozmawiacie z tysiącletnią hybrydą wampira i wilkołaka. Jak pewnie słyszeliście w bajkach ludzie przemieniają się podczas pełni, jak dziś. Niedługo ukażę się wam w innej postaci. Takie niekontrolowane zmienianie się w psa z czasem robi się uciążliwe. Chcę więc zdjąć klątwę z mojego rodu by móc przemieniać się kiedy najdzie mnie ochota i być dzięki temu najpotężniejszy.- mówiąc to wszystko nie spuszczał oczu z przerażonych braci.
  -Co jest do tego potrzebne?- odezwała się Edwards
  -Dobre pytanie, słońce. Las, pełnia i dużo krwi, która zaraz się poleje.- uśmiechnął się.
  Obnażył przed wszystkimi swoje kły. Damon wzdrygnął się na ten widok. Całe życie podejrzewał, że Klaus to typ gangstera.
  -Tak się cieszę, widząc ciebie moja droga Nino. Wyglądasz lepiej niż kiedy się spotkaliśmy.- jego wzrok spoczął teraz na szatynce.
  -O mały włos mnie nie zabiłeś.- szepnęła z pogardą w głosie.
  -Powinienem zrobić to już dawno. Nawet w Bułgarii, kiedy uwierzyłaś, że mogę ci pomóc.
  Salvatore przysłuchiwał się wymianie zdań z rosnącym zaskoczeniem. Nie miał pojęcia, że Dobrev zna Niklausa. Teraz wiedział, że to on zabił całą rodzinę kobiety. To o Mikaelsonie wspominała w samochodzie.
  -Uważam, że twój ukochany powinien poznać cię z innej strony, kochanie. Otóż, Damonie, Nina Dobrev, z którą się związałeś ukrywa przed tobą wiele rzeczy. Nie spotkaliście się przypadkiem w twoim klubie. Zmusiłem ją by tam poszła i za którymś razem cię uwiodła. Dostarczała mi o tobie najważniejszych informacji a ja w zamian za to utrzymywałem ją przy życiu. Ona jednak przestała wywiązywać się z umowy. Domyśliłem się, że stoją za tym uczucia. Mój drogi, prawda jest taka, że ona cię kocha tak bardzo, że postanowiła mnie zdradzić. Zrobiła to będąc świadomą gniewu w jaki mogę wpaść. Teraz musi zostać ukarana.- zakończył i odwrócił się do Lily i Less, które były już gotowe do zdjęcia klątwy.
  Brunet spojrzał na partnerkę. Nie był pewien, czy ma wierzyć Klausowi. Jednak widząc łzy w oczach Dobrev zdał sobie sprawę z prawdziwości jego słów. Poczuł się rozczarowany i zawiedziony. Kiedy pozwolił zbliżyć się do siebie, opowiedział o swoim życiu okazało się, że osoba, w której umieścił coś w rodzaju uczucia nie była szczera. To właśnie zaczęło wypalać mu dziurę w sercu.
  Lily nacięła dłoń Klausa i wlała kilka kropel do kielicha. Księżyc już za chwilę miał się znaleźć nad nimi.
  - Phasmatos Tribum, Salve Sorce Das. Phasmatos Eliximo Nominum, Etrinox Sorce Sotero Callux Oxtara- czarownice powtarzały raz za razem.
  Krew zaczęła parować. Oczy Klausa przybrały jeszcze bardziej magiczny kolor. Jego ręce nie były już ludzkie, miał pazury jak wilkołak. Na twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Damon patrzył jak Less gasi płomienie wokół Enzo. Mężczyzna podszedł do bezwładnego człowieka. Bracia chcieli pobiec na ratunek, niestety przez czary nie mogli się ruszyć.
  -Żegnaj Enzo.- rzucił po czym rozszarpał go jak ofiarę.
  Dziewczyny krzyknęły. Zmasakrowane ciało przyjaciela opadło na ziemię. Wyzwolona została więc klątwa wilkołaka.
  Mikaelson przybrał znów postać człowieka. Lily ponownie wypowiedziała zaklęcie.
  -Długo zastanawiałem się jak ukarać cię moja droga Nino. Zaufałem ci i popełniłem błąd.
  Twarz Klausa zmieniła się nie do poznania. Teraz była to bestia chcąca się na kimś pożywić. Lilian intensywnie wpatrując się w Damona zlikwidowała płomienie wokół Dobrev.
  Salvatore walczył z czarami, jednak na marne. Patrzył jak mężczyzna podnosi zrozpaczoną szatynkę. Spojrzał wnikliwym wzrokiem na niego po czym wpił się w szyję Dobrev. Jej partner nie mógł znieść tego widoku. Cierpienie wręcz się z niego wylewało. Nina traciła siły z każdą sekundą. W końcu była już tak bardzo słaba.
  -Miłej podróży po piekle, złociutka.- powiedział  na tyle głośno by bracia, a szczególnie Damon to usłyszeli.
  Nie spuszczając wzroku z mężczyzny, Klaus złapał Ninę za oba policzki. Kciukiem otarł łzę płynącą po jej policzku po czym skręcił kark szatynce.
  Tym razem krzyknął Salvatore. Na jego oczach martwa już dziewczyna opadła na ziemię.
  Niklaus z uśmiechem na twarzy zniknął, Lily i Less także. Mężczyzna podbiegł do Dobrev. Padł na kolana obok jej ciała ze łzami w oczach. W końcu dał upust swoim emocjom. Niedaleko leżał także jego nieżywy przyjaciel, w oddali stali Perrie i Zayn. Nie zważał na to co go otacza. Liczyło się tylko to, kogo właśnie stracił.
  -Mój Boże, Nina.-szepnął łamiącym się głosem.- Ja..ja.. Kocham cię.- zrezygnowany przytulił się już do nieżywej, lecz pierwszej miłości swojego życia.

 ~~~~
Witajcie!
Tym akcentem kończymy część.1 Demons in my mind!
Mówiłam, że będzie dużo akcji.
UWAGA ENZO I NINA RZECZYWIŚCIE NIE ŻYJĄ, POJAWIĄ SIĘ JEDNAK W 2 CZĘŚCI
Wszystkiego dokładnie dowiecie się wkrótce 
Jak oceniacie postawę Lily i Klausa?
Wkrótce pojawi się trailer 2 części oraz w zakładce Bohaterowie, kilka nowych postaci.
PROLOG ''DEATH IS THEIR EYES. THERE ISN'T HOPE'' (TYTUŁ CZĘŚCI 2) POJAWI SIĘ NA PEWNO PO ŚWIĘTACH A MOŻE NAWET  PO SYLWESTRZE!
Gify mają trochę pomóc wyobraźni rytuału.
Karo <3

niedziela, 13 grudnia 2015

Chapter 16 ''If you choose to walk away, don’t walk away...''

  Zayn  przez kilka kolejnych dni był więziony przez matkę. Nie rozumiał do czego jeszcze jest jej potrzebny.  Powoli tracił nadzieję, że kiedykolwiek uda mu się stąd wyjść. Czuł także brak narkotyków, a jak wiemy był on uzależniony.
  -Synku.- poczuł czyjąś dłoń na policzku.
  Otworzył oczy i ujrzał Lily. Była uśmiechnięta jakby wydarzenia kilku ostatnich dni nie miały miejsca.
  Zayn spojrzał jednak na nią z nienawiścią w oczach.
  -Obyś zginęła w piekle.- szepnął a kobieta znów go uderzyła.
~~
  Sytuacja w apartamencie Damona nie wyglądała za dobrze. W pokoju gościnnym sypiała Perrie. Tłumaczyła, że boi się spać sama w tak wielkim domu jej chłopaka. Coraz bardziej się o niego martwiła. Już nie chciała więcej żyć bez niego. Te kilka dni przekonały ją, że to prawdziwa i jedyna miłość.
  Damon także nie sypiał po nocach. Wciąż śnił mu się związany brat. Nadal pamiętał o obietnicy. Wiedział, że go uratuje mimo wszystko co odczuwał wcześniej.
  Z namysłu wyrwały bruneta pocałunki Niny. Uśmiechnęła się do niego a on to odwzajemnił. Bo mimo tego co się działo w jego życiu, przy niej czuł się kimś lepszym.
  -Zrobimy to razem?- zapytała będąc nad nim i gładząc go po policzku.
  Salvatore chwilę się zastanawiał nad propozycją Dobrev. Potrzebował pomocy w odbiciu Zayna. Nie liczył na nią ze strony załamanej Perrie. Z drugiej strony nie chciał aby cokolwiek stało się szatynce.
  -Nie jestem pewien czy dasz sobie radę, słońce.- mruknął i teraz znalazł się nad Niną.
  Ona tylko spojrzała na Damona zaskoczona.
  -Nie kwestionuj moich talentów.- na jej twarzy pojawił się ten zawadiacki uśmiech.
~~
  Tego samego dnia, wieczorem wszystko było już zaplanowane. Perrie miała zostać w mieszkaniu i czekać na wieści. Nina ukryła pistolet pod paskiem pończochy. Była przygotowana. Damon spojrzał na partnerkę i od razu miał ochotę zaciągnąć ją do sypialni. Musiał jednak się powstrzymać. W tej chwili najważniejszy był uwięziony brat.
  Dobrev pędziła autem po Seattle niczym prawdziwy rajdowiec. Salvatore był pod wrażeniem pewności z jaką wszystko wykonywała. Nie bała się robić tego co mężczyźni. Z  wprawą zabijała każdego, pracowała jako agentka. Była niezależna a przy tym cholernie seksowna. Oto fenomen Niny Dobrev.
  -Zastanawia mnie twoje nazwisko.- odezwał się Damon.
  -Twoje również jest ciekawe.- odpowiedziała wymijająco.
  -Nie ma o czym gadać. Mój ojciec był Włochem. Zanim został zabity. Nienawidziłem go, nie uroniłem w życiu ani jednej łzy po nim. Moją matkę już znasz. Zwykła suka lecąca tylko na władzę i pieniądze. Zostawiła mnie po jego śmierci. Dopiero niedawno odkryłem, że zabawiała się z kimś innym i ukrywała się będąc w ciąży. Mnie wtedy wychowywały jakieś niańki. A potem zniknęła na dobre. Znalazła przyjaciół, których teraz nazywa rodziną. Resztę historii już znasz.- wszystko mówił patrząc dokładnie w jeden punkt.
  Nie łatwo było mu rozmawiać o sobie. Wydarzenia jakie miały miejsce w jego życiu odbiły się na nim.
  -Cała moja rodzina mieszkała w Bułgarii. Ja również do czasu kiedy nie pojawił się pewien mężczyzna. Potrzebował mnie do jakiejś klątwy. Twierdził, że mam specyficzną krew. Uciekłam, chowałam się w całej Europie. Byłam zwykłą nastolatką, nieświadomą tego co spotkam kiedy wrócę do Sofii. Cała moja rodzina, matka, ojciec i rodzeństwo zostali zamordowani. Przez tego mężczyznę, który mnie ścigał. Znów się pojawił a ja uciekłam do Seattle. Znalazł mnie i zawarliśmy pewien układ, dzięki czemu i mnie nie zabił.  Już po wszystkim.- Nina poczuła się fatalnie wspominając to wszystko.
  Najgorzej czuła się jednak nie mówiąc całej prawdy Damonowi. Wszystko co opowiedziała naprawdę się wydarzyło. Jednak ten mężczyzna nie był obojętny. Do tej pory gnębił szatynkę. Ona jednak nie chciała być dłużej posłuszna. Była pewna, że Klaus wkrótce odkryje jej słabość do Damona i zrobi z nią to co z jej rodziną.
~~
  Włamali się od tyłu do pensjonatu Lilian. Salvatore z łatwością znalazł loch, w którym niedawno i on był przetrzymywany. Usłyszeli jednak czyjeś kroki. Nina weszła do środka i zaczęła odwiązywać liny wokół rąk Zayna. Nie był świadomy co się z nim dzieje. Szatynka spojrzała z uśmiechem na brata swojego partnera.
  -Perrie czeka na ciebie.- szepnęła a on od razu się ożywił.
  Niedaleko odbywała się jednak walka. Damon bił się z którymś ze strażników Lily. Mężczyzna był sporo wyższy i potężniejszy. Przygwoździł więc bruneta do ściany i zaczął do podduszać.
  Po chwili jednak usłyszeli strzał. Ciało strażnika osunęło się na ziemię. Salvatore spojrzał w prawo i ujrzał Ninę z pistoletem w ręce.
  -Czyżby kłopoty panie Salvatore?- zapytała z uśmiechem na twarzy.
  -Testowałem cię, kochanie.- cmoknął ją w usta.
  Pomogli  Zaynowi wyjść tylnymi drzwiami. Wszystko się udało. Malik znów był wolny.
~~
  Lily była wściekła kiedy zobaczyła, że Zayn zniknął. Od razu wiedziała, że to Damon. Pierworodny syn robił wszystko aby jeszcze bardziej podpaść matce. Nie wiedział jaką zemstę ona szykuje. Gdyby był tego świadomy, od razu zgodziłby się na oddanie krwi. Nigdy nie uwolniłby brata.
  Wściekła Lilian wybrała numer do swojego nowego zwierzchnika- Klausa. Wierzyła, że on jej nie zawiedzie. Mieli wspólny interes.
  Mikaelson zjawił się w kilka minut, jak na wampira przystało.
  -O co chodzi moja droga?- zapytał zaciekawiony.
  -Zayn zniknął. Jestem pewna, że to Damon go uratował.
  -Ten chłopaczek tylko działa mi na nerwy. Myśli, że może mnie pokonać. Tysiącletnią hybrydę. Czego oczekujesz Lily?
  -Chcę zacząć realizować plan. Teraz.- uśmiechnęła się triumfująco.
~~
  Matka rozłożyła na stole mapę Seattle. Klaus stał w pobliżu przyglądając się. Sięgnęła po krawat Enzo, ten który zostawił po ich wspólnej nocy.
  -Zabawiasz się z przyjacielem syna?- zapytał ze śmiechem.
  -Zamilcz.- warknęła.
  Nie chciała wspominać Enzo. Miała nadzieję, że to co ich połączyło, wygra. Chciała aby Farewall stanął po jej stronie. Był z nimi podczas klęski Damona. Myliła się. Teraz i on został skreślony.
  Ścisnęła w ręce krawat i zamknęła oczy. Nacięła swoją dłoń.
  -Phasmatos Tribum, Nas Ex Veras
  Kiedy skończyła na mapie zakreśliła się linia z jej krwi. Jej koniec wskazywał miejsce przebywania Enzo.
  -Walley Street.- szepnęła.
  Klaus w wampirzym tempie pobiegł na wskazane miejsce. Z łatwością znalazł w tłumie mężczyznę. Zaciągnął Enzo w ciemną uliczkę.
  -Co do cholery?- krzyknął widząc przed oczami bestię.
  Klaus nie miał jednak zamiaru mu się tłumaczyć. Wbił kły w jego szyję. Krew dała mu siłę, której potrzebował. Kiedy Farewall zaczął słabnąć, oderwał się od niego. Wziął go bezwładnego  i nieprzytomnego po czym wrócił do pensjonatu.
  Widok Enzo z ranami na szyi nie wzruszył Lily. Wskazała tylko miejsce zamknięcia byłego kochanka. Tęsknota za rodziną czarowników kompletnie pozbawiła jej uczuć do otaczającego świata. Nie ruszała jej śmierć kogokolwiek, nie przejmowała się znęcaniem nad synami. Musiała dopiąć swego za wszelką cenę i za straty wojenne.
  -To tyle na dzisiaj?- zapytał znudzonym głosem Niklaus.
  Gdyby nie był pewny, że wyzwoli klątwę hybrydy, nie obchodziłby go plan Lilian. Sam rozprawiłby się z wrogiem.
  -Teraz czas na Ninę.- odpowiedziała.
  Spojrzał na nią zaskoczony. Dobrev była po jego stronie, przynajmniej miała być.
  -Wiedziałam, że o niczym nie masz pojęcia. Przejrzałam twój układ z nią. Nie wiesz jednak, że ona go kocha. Mieszkają razem, nie dlatego bo go szpieguje.- dodała.
  Gniew rósł w Klausie z każdym słowem. Wiedział, że takim podstępnym sukom jak Dobrev nie można zaufać. A mimo tego to zrobił.
  -Znajdź ją.- warknął.
  Lily z uśmiechem sięgnęła po zdjęcie przedstawiające szatynkę. Tym razem wypowiedziała inne zaklęcia lokalizujące.
  -Permisso Laca Tha Tar.
   Z uśmiechem odczytała ulicę, na której znajdowała się partnerka jej syna.
  -Jest przy markecie na Milard.- powiem wiatru uświadomił matce, że Niklaus już po nią pobiegł.
~~
  Przepychając się w tłumie osób szukał zdrajczyni. Zobaczył ją uśmiechniętą, skręcającą w pobliską ulicę.
  Nina poczuła podmuch wiatru. Otaczały ją cienie. Przestraszona sięgnęła ręką po pistolet, który nosiła w pasku spodni. Czyjś oddech usłyszała tak bardzo blisko siebie. Odwróciła się i zobaczyła jedyną osobę na świecie, której się bała.
  -Witaj, malutka.- Klaus stał oparty o ścianę czyjegoś domu.
  -Oh, Niklaus. Nie spodziewałam się ciebie. Co tu robisz?- wiedziała, że wyczuje jej strach. Grała jednak na zwłokę, tylko to jej pozostało.
  -Wiesz, w Bułgarii bawiłem się wspaniale. Kiedy patrzyłem jak cała twoja rodzina zdycha miałem nadzieję, że się opamiętasz. Oczekiwałem, że wybierzesz dobrze.
  Cofnęła się o krok. Wiedział, że go zdradziła. Była pewna, że tym razem ją zabije. Szybko znalazł się przy niej i rzucił Dobrev jak zwykłym śmieciem. Z całej siły uderzyła o pobliską ścianę zostawiając w niej wgłębienie. Mikaelson podszedł do niej i przyłożył dłoń do jej zranionego policzka. Krew płynęła po twarzy szatynki. Obnażył przed nią swoje kły, po czym wbił je w szyję Niny. Był wściekły dlatego wysysał z kobiety mnóstwo krwi. Wiedział, że nie może jej jeszcze zabić ale to pragnienie było silniejsze. Oderwał się od jej żył po czym zębami naciął swój nadgarstek. Przyłożył go do ust umierającej dziewczyny.
  -Pożyjesz jeszcze trochę, słodziutka. Wiedz jednak, że piekło jakie dla ciebie przygotowałem wkrótce cię pochłonie.
  Zabrał pożywioną Ninę po czym wrócił do pensjonatu. Wszystko szło według planu. Wkrótce do drzwi zapuka Damon Salvatore z podkulonym ogonem i będzie błagał o wybaczenie. A wtedy wszyscy jego bliscy zginą.
~~~~
Hallo!
Jak oceniacie 16 rozdział? 
Wydaje mi się, że jest troszkę spokojniejszy od poprzedniego ale mimo tego jest trochę akcji
Następny rozdział to będzie sztos, uwierzcie. Będzie mnóstwo akcji, pojawi się śmierć, płacz i wszystkie inne emocje. Oraz będzie on ostatnim rozdziałem 1 części Demons in my mind.
Do ostatniego <3
Karo <3

wtorek, 8 grudnia 2015

Chapter 15 ''Everything that kills me makes me feel alive...''

  Damon poczuł ogromny ból głowy kiedy tylko otworzył oczy. Jak przez mgłę widział postać naprzeciwko niego. Każda część ciała odmawiała mu posłuszeństwa. Był przywiązany do krzesła. Nie pamiętał jak się tu znalazł. Przecież nie imprezował nigdy aż tak bardzo.
  Jednak kiedy rozpoznał osobę siedzącą przed nim, wspomnienia powróciły jak bumerang. Bankiet, matka, młodszy brat.
  -To przez nią tu jestem. Wiedziałem, że nie można jej ufać.- szepnął.
  Chwilę później przytomność odzyskał także Zayn. Podobnie jak starszy brat był zdezorientowany i obolały.
  -Co się stało?- powiedział cicho czując rosnący ból głowy.
  -Nasza mamuśka się stała. Jak zwykle coś knuje.- warknął Salvatore.
  Żałował, że przyszedł na ten bankiet. Mógł przewidzieć, że Lily bezinteresownie nie doprowadziłaby do ich spotkania. Damon pragnął za wszelką cenę się stąd wydostać.
~~
  Partnerki braci również wylądowały w jednym miejscu. Zostały uwięzione w mieszkaniu Salvatore’a. Nina z rosnącą irytacją wpatrywała się w Perrie. Blondynka chodziła od kąta do kąta zastanawiając się gdzie przepadli bracia.
  -Usiądź sobie, tak nie pomożesz swojemu facetowi.- odezwała się szatynka.
  Ona również martwiła się. Zależało jej na Damonie bardziej niż na kimkolwiek.
  -Masz pomysł gdzie mogą być?- zapytała nieśmiało Edwards.
  -Przecież to wiadome, że Lilian gdzieś ich więzi tak jak nas. Ta szmata coś knuje.- Dobrev opróżniła szklankę z bursztynowym trunkiem.
  Po chwili zadzwonił jej telefon. Kiedy zauważyła imię rozmówcy na wyświetlaczu poczuła rosnącą gulę w gardle. Klaus.
  Wzięła do ręki komórkę po czym zamknęła się w łazience. Nie mogła dopuścić by ktokolwiek usłyszał jej rozmowę.
  -Czy wykonujesz swoje zlecenie?- zapytał spokojnym głosem.
  Nina zdziwiła się. Niklaus zazwyczaj był zdenerwowany. Bała się, że już odkrył jej sekret.
  -Oczywiście. Wszystko idzie według planu. Już za niedługo będziesz mógł pożywić się na Damonie Salvatore.- po raz kolejny okłamała Klausa.
~~
  Upłynęły godziny zanim ktoś wszedł do piwnicy, w której byli przetrzymywani. Przynajmniej tak im się wydawało. Damon zaczął szarpać się z linami, kiedy obok niego i Malika stanęła ich matka.
  -Cieszę się, że w końcu się obudziliście.- zaczęła.
  Zarówno Zayn jak i  jego straszy brat spojrzeli na nią z pogardą.
  -Co ty knujesz, suko?- warknął Damon.
  Słowa te zadziałały na Lily jak płachta na byka. Zamachnęła się i z całej siły uderzyła mężczyznę prosto w twarz.
  -Jak śmiesz tak do mnie mówić! Jestem twoją matką!- krzyknęła.
  -Dla mnie nie istniejesz. No dalej zabij mnie.- spojrzał prosto w jej oczy.
~~
  Lily wróciła na rozmowę z synami kilka godzin później. Musiała ochłonąć po bolesnych słowach jej najstarszego dziecka.
  -Mam nadzieję, że teraz zechcecie porozmawiać.- odezwała się.
  -Mów do czego nas potrzebujesz.- warknął Zayn.
  -Kiedy zostawiłam waszą dwójkę, zaczęłam podróżować po świecie. Poznałam wspaniałych ludzi, mężczyznę z którym spędziłam lepsze chwile niż z waszymi ojcami. Traktowałam ich jak swoje dzieci. Z czasem zaczęłam odkrywać, że moi przyjaciele mają w sobie moc. Okazało się, że są potężnymi czarownikami i czarownicami z różnych stron świata. Wszyscy byli ścigani przez sabat, ze względu na niebezpieczeństwo jakie za sobą ciągnęli. Któregoś dnia zostali schwytani i zamknięci w pradawnych lochach, tu w Seattle. Żyją, jednak śpią z powodu czaru jaki na nich rzucono. Aby ich obudzić potrzebuję krwi moich potomków, dlatego tu jesteście.
  Bracia spojrzeli po sobie zaskoczeni. Nigdy w życiu nie słyszeli o czymś takim. Salvatore zaczął wierzyć, że istoty takie jak wilkołaki i czarownice istnieją naprawdę.
  -Wkrótce pojawi się Less, która wykona ten czar.- dodała po czym po prostu zostawiła synów w kompletnej niewiedzy.
~~
  Damon nie mógł pozwolić aby zaklęcie się udało. Na samo wyobrażenie jego krwi robiło mu się niedobrze. Substancje jakie Lilian wstrzyknęła im poprzedniego wieczoru wciąż działały.
  Salvatore przypomniał sobie o nożu jaki zawsze nosił w kieszeni. Z precyzją zaczął przecinać liny. W ciszy udało mu się wyswobodzić ze wszystkiego. Spojrzał na Zayna. Ten jednak był nieprzytomny, tak działo się z nimi co chwilę. Raz byli świadomi tego co się dzieje, a raz nie.
  -Wrócę po ciebie młody, obiecuję. Nie zasłużyłeś na to aby cierpieć przez naszą matkę.- szepnął do Malika.
  Przemknął niezauważalnie korytarzem, potem udało mu się wyjść na zewnątrz. Znajdowali się w jego starym, rodzinnym domu na obrzeżach Seattle.
~~
  Pędził ukradzionym autem jak na złamanie karku. Wiedział, że wkrótce matka odkryje jego ucieczkę. Był pewny, że po niego wróci, jednak teraz będzie na to przygotowany. Oprócz tego martwił się o brata jak i o kobietę, która tak bardzo mu się podobała.
  Nie był w stanie określić swoich uczuć do Dobrev. Nie mówił o miłości, tego uczucia nie znał, zakochanie też przychodziło mu trudno. Jednak będąc w obecności Niny, czuł się inaczej, lepiej. Nie uśmiechał się tak na widok poprzednich partnerek. Nie czuł wewnętrznej radości przy Vicki.  Nina Dobrev była tajemniczą i pewną siebie kobietą. Tak jakby damskim odpowiednikiem Damona. Dlatego miał do niej słabość i nie chciał jej tracić.
  Zdziwiło go zapalone światło w jego mieszkaniu. Czyżby ktoś się włamał? Po cichu otworzył drzwi i w salonie ujrzał Ninę i dziewczynę Zayna.
  -O matko, Damon!- szatynka rzuciła się na jego szyję.
  Wtulił się mocno w dziewczynę. Brakowało mu jej dotyku.
  Kiedy zobaczył smutek w oczach drugiej kobiety, przypomniał sobie o bracie. Wcześniej nie chciał go znać, teraz  jednak wiedział, że musi mu pomóc.
  -Perrie?- odezwał się cicho.
  Blondynka spojrzała na niego zaszklonymi oczami.
  -Co z nim?- zapytała.
  Edwards bała się usłyszeć odpowiedzi. Przeczuwała, że Zaynowi stało się coś złego.
  -Wydostanę go z rąk matki, obiecuję.
~~
  Kiedy Malik ponownie się ocknął był zdziwiony nie widząc Damona. Po jego głowie krążyły straszne myśli. Bał się, że na jego bracie już są wykonywane różne rytuały. Kiedy Lily opowiadała o tym, przypomniał sobie o wypadku. Teraz pamiętał, że wówczas sam był królikiem doświadczalnym a po tym jego psychika siadała coraz niżej.
  Metalowe drzwi zaczęły skrzypieć. Po chwili w zasięgu wzroku mulata pojawiła się Lilian. Zaskoczona spojrzała na puste krzesło.
  -Gdzie on jest?!- warknęła.
  Mimo tego, że Zayn prawie wcale nie znał starszego brata, wierzył, że ten ma jakiś plan. Żył nadzieją, że wkrótce wróci po niego i razem pokonają rodzicielkę.
  -Zostałem tylko ja.- szepnął.
  -Jesteś głupcem wierząc, że on po ciebie wróci. – odpowiedziała kobieta.
  -Każda wiara jest lepsza niż zaufanie tobie.- rzucił oschle.
  Ostre słowa syna poruszyły Lilian. Rozwiązała liny po czym zabrała go do lasu, w którym znajdowały się ruiny więzienia jej ‘’rodziny’’.
  Zamknęła za nimi drzwi lochu na kłódkę. W pomieszczeniu była już znajoma Malikowi czarownica. W każdym kącie paliły się świece, na środku ustawione były w okręgu. Zayn wciąż był osłabiony, dlatego nie był w stanie uciec. Less nacięła mu dłoń. Z rany sączyła się świeża krew. Kobieta z pomocą matki skropiła stojące po środku koła pamiątkowe przedmioty po czarownikach.
  -Phasmatos Salves Nas Ex Malon,Terra Mora Vantis Quo Incandis, Et Vasa Quo Ero Signos.- zaklęcie zostało wypowiedziane.
  Świece paliły się teraz ogromnym ogniem. Krew spływała z przedmiotów. Po chwili w celi zrobiło się ciemno. Lily odpaliła jedną świecę. Na podłodze leżeli zarówno Zayn jak i Less.
  -Co się stało?- zapytała przerażona.
  -Czarownice chcą krwi pierworodnego syna.- szepnęła kobieta.
~~
  Lily Salvatore była wściekła idąc zawrzeć kolejny układ. Tym razem chciała cierpienia i ofiar. Kiedy chodziło o  rodzinę czarowników, nic nie było w stanie jej powstrzymać. Nie zwracała uwagi na upominające sekretarki. Wpadła do gabinetu Mikaelsona od razu przechodząc do sedna sprawy.
  -Co sprowadza do mnie matkę mojego największego wroga?- zapytał zaskoczony.
  -Chcę aby Damon cierpiał. Przyszłam tu zawrzeć układ z tobą, Niklausie.- odpowiedziała pewnym głosem.
  -Brzmi ciekawie. Mów o co chodzi.
  -Chcę obudzić rodzinę czarowników. Do tego potrzebna jest krew pierworodnego syna, który gdzieś się ukrywa. Chcę znaleźć go z  twoimi zdolnościami i ukarać. Wiem, że ty także tego pragniesz. Gramy w jednej drużynie.- spojrzała na niego znacząco.
  -Pomyślałaś co ja będę z tego mieć?- zapytał zaciekawiony.
  -Dobrze wiem, że chcesz wyzwolić hybrydę by móc być wilkołakiem w każdej chwili tak jak i wampirem. Będę tą, która rzuci ten czar.
  Lily przekonała Klausa. Zawarli układ, na którym najgorzej wyjdą niczego nieświadomi bracia. Kobieta wiedziała jak uderzyć w czuły punkt starszego syna.
~~~~
Witajcie!
Jestem taka szczęśliwa, że nareszcie skończyłam ten rozdział. Osobiście mi się podoba. Wkrótce będzie się działo! Zbliżamy się także powoli do końca 1 części.
Mam nadzieję, że ten rozdział ucieszył osobę, która tego potrzebowała
Karo <3