~dwa
miesiące później~
Perrie Edwards
z kubkiem w ręku wyglądała przez okno. W jej głowie wciąż przewijały się
wspomnienia sprzed ostatnich miesięcy. Przez cały czas próbowali odnaleźć Lily.
Nie doprowadziło to do niczego. Matka jej ukochanego rozpłynęła się z resztą
czarowników skazując na cierpienie starszego syna. Jednak w ostatnim czasie
wszystko się zmieniło. Damon zachowywał się tak jakby pogodził się już ze
śmiercią swojej ukochanej.
Dziewczyna odwróciła
się widząc pijanego Zayna. Kolejny raz w tym tygodniu. Role się odwróciły. Teraz
to Malik zachowywał się jakby kogoś stracił, a przecież Perrie wciąż przy nim
była.
-Zayn, co z
tobą jest?- zapytała zrezygnowanym głosem.
-Nie
potrafię im odmówić. Pezz zrób coś. To tak bardzo boli.- szepnął.
Dziewczyna spojrzała
zaskoczona na Malika. Nie miała pojęcia co chłopak chce przez to powiedzieć. Co
jeśli miał jakieś kłopoty?
Załamana
usiadła na kanapie w salonie. Wiedziała, że aby zmienić Zayna musi podjąć
radykalne środki. Ile można tak żyć?
~~
Promienie słońca
wpadały do sypialni Damona Salvatore. Na samą myśl o rzeczach, które miały się
dziś wydarzyć na jego twarzy pojawił się niewinny uśmiech. Czas wrócić do
pracy. Z szafy wyjął najnowszy pistolet. Znów pragnął zabijać.
Na
najniższej półce spoczywały jeszcze ubrania Niny. Damon widząc je od razu
zatrzasnął drzwi. Nie chciał więcej cierpieć, pogodził się z jej śmiercią. Przynajmniej
tak mu się wydawało. Z szuflady wyjął woreczek z białym proszkiem. Rozsypał niewielką
ilość na stół po czym wciągnął narkotyk chcąc znów zapomnieć o miłości.
Będąc już
pod wpływem proszku wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer do swojej
sekretarki.
-Emily,
prześlij mi najnowsze zlecenia.- rzucił oschle do dziewczyny.
-Wraca pan
do pracy?- zapytała zaskoczona. Damon pokręcił głową z poirytowaniem.
-Pośpiesz
się.- warknął po czym się rozłączył.
Poprawił krawat
i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Mężczyzna po drugiej stronie wyglądał
tak jak kiedyś. Był srogim szefem i bezwzględnym zabójcą. Salvatore skarcił sam
siebie za własne decyzje. Pozwolił sobie na miłość tylko przez chwilę a
skończyło się gorzej niż kiedykolwiek. Teraz wiedział, że słowo miłość wykreśli
na zawsze ze swojego słownika. Tylko przelotne znajomości.
Będąc w
kuchni znalazł stare opakowanie po napoju z Mc Donalds. Przelał do niego trochę
swojego ulubionego trunku. Napił się przez słomkę, smak bourbonu od razu
postawił go na nogi. Zabrał wszystkie potrzebne rzeczy po drodze sprawdzając
miejsce pierwszego zlecenia.
~~
Pędząc autem
w miejsce wskazane przez sekretarkę co jakiś czas popijał przez słomkę alkohol.
Był pewny, że w tych porannych godzinach żadna policja go nie złapie. Miał przy
sobie dużo gotówki, w razie czego na łapówkę.
Zaparkował swojego
mustanga ulicę dalej od tej, na której mieszkała ofiara. Przeczesał ręką swoje
niesforne włosy, poprawił marynarkę od garnituru a pistolet schował za szlufkę
spodni. W momencie kiedy wysiadł, zadzwonił jego telefon. Damon przewrócił
oczami widząc na wyświetlaczu imię Perrie.
-Nie mam
czasu na rozmowy. Wróciłem na stałe do pracy.- warknął.
-Damon,
musisz mi pomóc, proszę cię. Coś niedobrego dzieje się z Zaynem. Codziennie chodzi
na imprezy, wraca rano pijany albo jeszcze gorzej. Ja już nie wiem co robić.-
zaskomlała.
Jeszcze niedawno
Salvatore przejąłby się słowami Perrie. Wówczas interesowały go losy jego
najbliższych. Teraz jednak powrócił dawny Damon.
-Pije pewnie
dlatego bo ma cię dosyć. Nie kocha cię i nie wie jak ci to powiedzieć. Miłości nie
ma, jest tylko pożądanie. A teraz wybacz ale mam ważniejsze sprawy na głowie
niż słuchanie twoich problemów w związku.- rzucił oschle po czym po prostu
się rozłączył.
Wsunął iphone’a
do tylnej kieszeni po czym pewnym krokiem ruszył w stronę domu ofiary. Uśmiech towarzyszył
mu przez całą drogę. Cieszył się, że znów jest sobą.
~~
Perrie
załamała się jeszcze bardziej słowami Damona. Gdzieś głęboko w podświadomości
uwierzyła w to co powiedział. Myśl o tym, że Malik nigdy jej nie kochał
rozrywała serce blondynki na milion kawałków.
Siedząc w
salonie usłyszała kroki na schodach. Spojrzała na zegarek, który wskazywał
dopiero jedenastą. Po chwili powolnym krokiem do pokoju wszedł Malik. Skutki
wczorajszej imprezy były bardzo widoczne. Bez słowa minął smutną dziewczynę. Z szafki
w kuchni wyjął wodę, następnie dwie tabletki aspiryny. Perrie obserwowała każdy
jego ruch. Na widok obojętności chłopaka do jej oczu napłynęły łzy.
-Czy ty mnie
jeszcze kochasz?- szepnęła, jednak na tyle głośno by to usłyszał.
Odwrócił się
od okna i spojrzał na smutną dziewczynę. Przez chwilę na jego twarzy było widać
mieszane emocje.
-Czemu zadajesz
mi oczywiste pytania?- odpowiedział wymijająco.
-Po prostu
odpowiedz na moje pytanie.- powiedziała cicho czując łzy.
Zayn
westchnął i powoli ruszył w stronę Edwards. Usiadł obok niej na kanapie i wziął
jej twarz w dłonie. Otarł łzy, które zdążyły już wydostać się z jej oczu.
-Kocham cię
Perrie. Zawsze kochałem, od kiedy cię poznałem aż do teraz. Nie rozumiem
dlaczego w to wątpisz.
-Zayn, kiedy
ostatnio gdzieś razem wyszliśmy? Chodzisz tylko na imprezy, wracasz rano. Nie mam
pojęcia co się z tobą dzieje przez całą noc. Jak mieszkaliśmy osobno wszystko
było inaczej. Dbałeś wtedy o mnie. Nie rozumiem co ty widzisz w tych klubach. Byłam
tak załamana twoim zachowaniem, że zadzwoniłam do Damona ale on nie był zainteresowany
pomocą.- szepnęła.
-Co
zrobiłaś? Po co go w to mieszasz?- powiedział oburzony.
-Nie chcę
żeby to tak dalej wyglądało.
-Damona nie
obchodzi nic prócz jego samego odkąd stracił Ninę i Enzo. Dobrze, skoro tak ci
na tym zależy pójdziemy dzisiaj na kolację a potem razem do klubu.-
zaproponował.
Perrie nie do
końca spodobał się plan z imprezą, jednak nie chciała wywoływać kłótni. Cieszyła
się, że chociaż spędzą czas razem.
-Zgoda.-
uśmiechnęła się a chłopak złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
~~
W tym samym
czasie Salvatore umiejętnie i bezszelestnie włamywał się do domu Johanny
Rivers. Zgodnie ze zleceniem klient chciał pozbawić kobietę życia z powodu
licznych zdrad. Z tego co wyczytał, mężczyzna kochał ją tak bardzo a ona wolała
spotykać się z młodszymi.
Damon prychnął
na samą myśl o tej idiotycznej sytuacji. Miłość nie prowadziła do niczego
dobrego. Zawsze ktoś na tym ucierpiał. Mężczyzna zajrzał do salonu, w którym
nie było nikogo. Podobnie było w kuchni i łazience. Poirytowany Salvatore na końcu
korytarza zauważył najprawdopodobniej sypialnię. Po cichu otworzył drzwi i na
drugim końcu pokoju ujrzał łóżko a w nim zabawiającą się parę. Był pewien, że
to Rivers z kolejnym kochankiem.
Chłopaczek zszedł
z kobiety i właśnie wtedy zobaczył Damona opierającego się o biurko z
pistoletem w ręce.
-Kim pan
jest?- krzyknął wystraszony i on razu zakrył siebie i Johannę.
-Nie wierzyłem
w to, że pieprzysz się z tak młodymi chłopcami.- swoje słowa skierował w stronę
wpatrującej się w niego kobiety.- Teraz jednak jestem tego pewny.
-Niech
zgadnę, mój facet poprosił cię byś nas postraszył.- odpowiedziała pewnym
głosem.
Damon
parsknął śmiechem na jej słowa. Niedbale wymierzył pistolet w stronę chłopaka. Strzał
był jednak na tyle precyzyjny, że kula wylądowała prosto w jego sercu. Rivers
krzyknęła a brunet tylko mrugnął w jej stronę.
-Czy
wystraszyłem cię wystarczająco?- zapytał widząc przerażony wzrok kobiety.
Spojrzał ponad
łóżkiem na ogromny obraz. Przez chwilę wydawało mu się, że ma zwidy. Kobieta niepewnie
podążyła za jego wzrokiem. Teraz był pewny tego co widzi. Obraz ukazywał jego
jedyną miłość. Nina była ubrana tylko w bieliznę prężnie pokazując atuty
swojego ciała.
-Skąd to
masz?- zapytał Damon.
-Kupiłam na
jakiejś licytacji. Wszyscy byli zaintrygowani kobietą z tego obrazu. Nikt jednak
nie wiedział jak się nazywa. Dałam za niego..- Johanna nie dokończyła.
Zamknął ją strzał dokładnie do buzi. Damon wpatrywał
się w Ninę przewijając wspomnienia. Podszedł i ściągnął malunek ze ściany. Nie był
pewny czy to jakiś znak. Widok jej pięknej twarzy przypomniał brunetowi o wszystkim.
Wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił do jednego ze swoich pracowników.
-Alaric,
pierwsze zlecenie wykonane. Posprzątaj ciała.- powiedział cicho po czym szybko
się rozłączył.
Wyszedł z
mieszkania z obrazem pod pachą. Wsiadł do auta, na siedzeniu pasażera
delikatnie położył swoją nową zdobycz. Przez chwilę zastanawiał się czy obrazów
jest więcej. Za wszelką cenę musiał dowiedzieć się kto malował Ninę.
Pociągnął trochę
trunku przez słomkę, po czym z piskiem opon udał się w miejsce kolejnego
zlecenia.
~~~~
Witajcie!
Nareszcie odblokował mi się ten zastój w pisaniu tego opowiadania XD
Myślę, że rozdział nie jest taki zły, uwierzcie gdybyście przeczytały pierwowzory to byście się załamały :)
Najważniejsze że w końcu się udało
Jak oceniacie powrót BAD Damona?
Kolejny rozdział wkrótce :)
Karo <3
Jestem w sumie zaskoczona, że w tak krótkim czasie pozbierał się.
OdpowiedzUsuńNie do końca, ale wiadomo. Nie odkochujemy się odrazu.
I kolejna zagadka. Obraz!
Chwila, to chyba musi być jakiś trop do jego matki, czy coś.
Mogła wiedzieć, że tam będzie.
Albo może to przypadek...?
Nie mogę się doczekać nexta! <3
Ciekawią mnie pierwowzory :3
OdpowiedzUsuńTak rozdział był taki AGH *.*
Swoją drogą przesłuchałaś Pillow Talk? Ja słuchałam akurat przy czytaniu i zrobiło mi to mega klimat *.*
MAM CIARRY
Coś czuję, że nasz Damon nie będzie zbyt długo bad ;)
Ale to moje zdanie <3
I mam wrażenie, że Zayn z Pezz spotkają Ninę w klubie czy coś, ale wiesz w tym sensie że pijany w trupa Zayn ją zobaczy a Perrie stwierdzi, że pewno mu się przewidziało ;)
Picie bourbona przez słomkę xD #JakDama
XDDDD
Swędzi mnie historia tego obrazu *W*
Ja muszę wiedzieć więcej
Btw wybacz, że tak późno skomentowane :c
Kocham Cię <3
Do zobaczenia :*
JEJUUUU TAKIE TYTUŁY KLIMATYCZNE I CUDOWNE TYLKO TY POTRAFISZ WYMYŚLAĆ, CYTOWAĆ Z PIOSENEK I W OGÓLE <3 JUŻ NA SAMYM POCZĄTKU SAME POZYTYWY JAK TY TO ROBISZ?? <3333
OdpowiedzUsuń"Chapter 2 ''Too much history now it comes down to one thing...''"Jejku to zabrzmiało tak smutno i w ogóle płakać mi się zachciało jak to przeczytałam, sama nie wiem czemu. Chyba zbyt duże masz umiejętności pisarskie i prostymi słowami wzbudzasz największe emocje :_; __> "Teraz to Malik zachowywał się jakby kogoś stracił, a przecież Perrie wciąż przy nim była." <333 "-Nie potrafię im odmówić. Pezz zrób coś. To tak bardzo boli.- szepnął." zawsze doszukuję się ukrytego sensu w takich pięknych opowiadaniach jak to <3 i nawet takie jedno zdanie potrafi wzbudzić wszystko co najlepsze <3333
Jeju to mi złamało serce :_: " Nie kocha cię i nie wie jak ci to powiedzieć. Miłości nie ma," "_" jak Damon mógł stracić te biedne resztki człowieczeństwa w sobie? :_:
No właśnie moje też ;__; "Myśl o tym, że Malik nigdy jej nie kochał rozrywała serce blondynki na milion kawałków."
No a tym fragmentem to po prostu NIE POTRAFIĘ OKREŚCLIĆ SŁOWAMI JAK PIĘKNE TO JEST: <33333333
"Na widok obojętności chłopaka do jej oczu napłynęły łzy.
-Czy ty mnie jeszcze kochasz?- szepnęła, jednak na tyle głośno by to usłyszał.
Odwrócił się od okna i spojrzał na smutną dziewczynę. Przez chwilę na jego twarzy było widać mieszane emocje.
-Czemu zadajesz mi oczywiste pytania?- odpowiedział wymijająco.
-Po prostu odpowiedz na moje pytanie.- powiedziała cicho czując łzy.
Zayn westchnął i powoli ruszył w stronę Edwards. Usiadł obok niej na kanapie i wziął jej twarz w dłonie. Otarł łzy, które zdążyły już wydostać się z jej oczu.
-Kocham cię Perrie. Zawsze kochałem, od kiedy cię poznałem aż do teraz. Nie rozumiem dlaczego w to wątpisz." <3333Czasami to niestety prawda, bardzo życiowe : " Miłość nie prowadziła do niczego dobrego. Zawsze ktoś na tym ucierpiał. " :_:
A tam marudzisz na pewno te pierwowzory były równie niesamowite i cudowne jak ten rozdział <3333
Też mnie zaciekawiłaś tym obrazem Niny o jejku już się nie mogę doczekać co dalej,więc pędzę czytać.
-KOCHAM TEGO BLOGA :*********
-K.