niedziela, 24 stycznia 2016

Chapter 2 ''Too much history now it comes down to one thing...''

~dwa miesiące później~
  Perrie Edwards z kubkiem w ręku wyglądała przez okno. W jej głowie wciąż przewijały się wspomnienia sprzed ostatnich miesięcy. Przez cały czas próbowali odnaleźć Lily. Nie doprowadziło to do niczego. Matka jej ukochanego rozpłynęła się z resztą czarowników skazując na cierpienie starszego syna. Jednak w ostatnim czasie wszystko się zmieniło. Damon zachowywał się tak jakby pogodził się już ze śmiercią swojej ukochanej.
  Dziewczyna odwróciła się widząc pijanego Zayna. Kolejny raz w tym tygodniu. Role się odwróciły. Teraz to Malik zachowywał się jakby kogoś stracił, a przecież Perrie wciąż przy nim była.
  -Zayn, co z tobą jest?- zapytała zrezygnowanym głosem.
  -Nie potrafię im odmówić. Pezz zrób coś. To tak bardzo boli.- szepnął.
  Dziewczyna spojrzała zaskoczona na Malika. Nie miała pojęcia co chłopak chce przez to powiedzieć. Co jeśli miał jakieś kłopoty?
  Załamana usiadła na kanapie w salonie. Wiedziała, że aby zmienić Zayna musi podjąć radykalne środki. Ile można tak żyć?
~~
  Promienie słońca wpadały do sypialni Damona Salvatore. Na samą myśl o rzeczach, które miały się dziś wydarzyć na jego twarzy pojawił się niewinny uśmiech. Czas wrócić do pracy. Z szafy wyjął najnowszy pistolet. Znów pragnął zabijać.
  Na najniższej półce spoczywały jeszcze ubrania Niny. Damon widząc je od razu zatrzasnął drzwi. Nie chciał więcej cierpieć, pogodził się z jej śmiercią. Przynajmniej tak mu się wydawało. Z szuflady wyjął woreczek z białym proszkiem. Rozsypał niewielką ilość na stół po czym wciągnął narkotyk chcąc znów zapomnieć o miłości.
  Będąc już pod wpływem proszku wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer do swojej sekretarki.
  -Emily, prześlij mi najnowsze zlecenia.- rzucił oschle do dziewczyny.
  -Wraca pan do pracy?- zapytała zaskoczona. Damon pokręcił głową z poirytowaniem.
  -Pośpiesz się.- warknął po czym się rozłączył.
  Poprawił krawat i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Mężczyzna po drugiej stronie wyglądał tak jak kiedyś. Był srogim szefem i bezwzględnym zabójcą. Salvatore skarcił sam siebie za własne decyzje. Pozwolił sobie na miłość tylko przez chwilę a skończyło się gorzej niż kiedykolwiek. Teraz wiedział, że słowo miłość wykreśli na zawsze ze swojego słownika. Tylko przelotne znajomości.
  Będąc w kuchni znalazł stare opakowanie po napoju z Mc Donalds. Przelał do niego trochę swojego ulubionego trunku. Napił się przez słomkę, smak bourbonu od razu postawił go na nogi. Zabrał wszystkie potrzebne rzeczy po drodze sprawdzając miejsce pierwszego zlecenia.
~~
  Pędząc autem w miejsce wskazane przez sekretarkę co jakiś czas popijał przez słomkę alkohol. Był pewny, że w tych porannych godzinach żadna policja go nie złapie. Miał przy sobie dużo gotówki, w razie czego na łapówkę.
  Zaparkował swojego mustanga ulicę dalej od tej, na której mieszkała ofiara. Przeczesał ręką swoje niesforne włosy, poprawił marynarkę od garnituru a pistolet schował za szlufkę spodni. W momencie kiedy wysiadł, zadzwonił jego telefon. Damon przewrócił oczami widząc na wyświetlaczu imię Perrie.
  -Nie mam czasu na rozmowy. Wróciłem na stałe do pracy.- warknął.
  -Damon, musisz mi pomóc, proszę cię. Coś niedobrego dzieje się z Zaynem. Codziennie chodzi na imprezy, wraca rano pijany albo jeszcze gorzej. Ja już nie wiem co robić.- zaskomlała.
  Jeszcze niedawno Salvatore przejąłby się słowami Perrie. Wówczas interesowały go losy jego najbliższych. Teraz jednak powrócił dawny Damon.
  -Pije pewnie dlatego bo ma cię dosyć. Nie kocha cię i nie wie jak ci to powiedzieć. Miłości nie ma, jest tylko pożądanie. A teraz wybacz ale mam ważniejsze sprawy na głowie niż słuchanie twoich problemów w związku.- rzucił oschle po czym po prostu się  rozłączył.
  Wsunął iphone’a do tylnej kieszeni po czym pewnym krokiem ruszył w stronę domu ofiary. Uśmiech towarzyszył mu przez całą drogę. Cieszył się, że znów jest sobą.
~~
  Perrie załamała się jeszcze bardziej słowami Damona. Gdzieś głęboko w podświadomości uwierzyła w to co powiedział. Myśl o tym, że Malik nigdy jej nie kochał rozrywała serce blondynki na milion kawałków.
  Siedząc w salonie usłyszała kroki na schodach. Spojrzała na zegarek, który wskazywał dopiero jedenastą. Po chwili powolnym krokiem do pokoju wszedł Malik. Skutki wczorajszej imprezy były bardzo widoczne. Bez słowa minął smutną dziewczynę. Z szafki w kuchni wyjął wodę, następnie dwie tabletki aspiryny. Perrie obserwowała każdy jego ruch. Na widok obojętności chłopaka do jej oczu napłynęły łzy.
  -Czy ty mnie jeszcze kochasz?- szepnęła, jednak na tyle głośno by to usłyszał.
  Odwrócił się od okna i spojrzał na smutną dziewczynę. Przez chwilę na jego twarzy było widać mieszane emocje.
  -Czemu zadajesz mi oczywiste pytania?- odpowiedział wymijająco.
  -Po prostu odpowiedz na moje pytanie.- powiedziała cicho czując łzy.
  Zayn westchnął i powoli ruszył w stronę Edwards. Usiadł obok niej na kanapie i wziął jej twarz w dłonie. Otarł łzy, które zdążyły już wydostać się z jej oczu.
  -Kocham cię Perrie. Zawsze kochałem, od kiedy cię poznałem aż do teraz. Nie rozumiem dlaczego w to wątpisz.
  -Zayn, kiedy ostatnio gdzieś razem wyszliśmy? Chodzisz tylko na imprezy, wracasz rano. Nie mam pojęcia co się z tobą dzieje przez całą noc. Jak mieszkaliśmy osobno wszystko było inaczej. Dbałeś wtedy o mnie. Nie rozumiem co ty widzisz w tych klubach. Byłam tak załamana twoim zachowaniem, że zadzwoniłam do Damona ale on nie był zainteresowany pomocą.- szepnęła.
  -Co zrobiłaś? Po co go w to mieszasz?- powiedział oburzony.
  -Nie chcę żeby to tak dalej wyglądało.
  -Damona nie obchodzi nic prócz jego samego odkąd stracił Ninę i Enzo. Dobrze, skoro tak ci na tym zależy pójdziemy dzisiaj na kolację a potem razem do klubu.- zaproponował.
  Perrie nie do końca spodobał się plan z imprezą, jednak nie chciała wywoływać kłótni. Cieszyła się, że chociaż spędzą czas razem.
  -Zgoda.- uśmiechnęła się a chłopak złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
~~
  W tym samym czasie Salvatore umiejętnie i bezszelestnie włamywał się do domu Johanny Rivers. Zgodnie ze zleceniem klient chciał pozbawić kobietę życia z powodu licznych zdrad. Z tego co wyczytał, mężczyzna kochał ją tak bardzo a ona wolała spotykać się z młodszymi.
  Damon prychnął na samą myśl o tej idiotycznej sytuacji. Miłość nie prowadziła do niczego dobrego. Zawsze ktoś na tym ucierpiał. Mężczyzna zajrzał do salonu, w którym nie było nikogo. Podobnie było w kuchni i łazience. Poirytowany Salvatore na końcu korytarza zauważył najprawdopodobniej sypialnię. Po cichu otworzył drzwi i na drugim końcu pokoju ujrzał łóżko a w nim zabawiającą się parę. Był pewien, że to Rivers z kolejnym kochankiem.
  Chłopaczek zszedł z kobiety i właśnie wtedy zobaczył Damona opierającego się o biurko z pistoletem w ręce.
  -Kim pan jest?- krzyknął wystraszony i on razu zakrył siebie i Johannę.
  -Nie wierzyłem w to, że pieprzysz się z tak młodymi chłopcami.- swoje słowa skierował w stronę wpatrującej się w niego kobiety.- Teraz jednak jestem tego pewny.
  -Niech zgadnę, mój facet poprosił cię byś nas postraszył.- odpowiedziała pewnym głosem.
  Damon parsknął śmiechem na jej słowa. Niedbale wymierzył pistolet w stronę chłopaka. Strzał był jednak na tyle precyzyjny, że kula wylądowała prosto w jego sercu. Rivers krzyknęła a brunet tylko mrugnął w jej stronę.
  -Czy wystraszyłem cię wystarczająco?- zapytał widząc przerażony wzrok kobiety.
  Spojrzał ponad łóżkiem na ogromny obraz. Przez chwilę wydawało mu się, że ma zwidy. Kobieta niepewnie podążyła za jego wzrokiem. Teraz był pewny tego co widzi. Obraz ukazywał jego jedyną miłość. Nina była ubrana tylko w bieliznę prężnie pokazując atuty swojego ciała.
  -Skąd to masz?- zapytał Damon.
  -Kupiłam na jakiejś licytacji. Wszyscy byli zaintrygowani kobietą z tego obrazu. Nikt jednak nie wiedział jak się nazywa. Dałam za niego..- Johanna nie dokończyła.
  Zamknął ją strzał dokładnie do buzi. Damon wpatrywał się w Ninę przewijając wspomnienia. Podszedł i ściągnął malunek ze ściany. Nie był pewny czy to jakiś znak. Widok jej pięknej twarzy przypomniał brunetowi o wszystkim. Wyjął z kieszeni telefon i zadzwonił do jednego ze swoich pracowników.
  -Alaric, pierwsze zlecenie wykonane. Posprzątaj ciała.- powiedział cicho po czym szybko się rozłączył.
  Wyszedł z mieszkania z obrazem pod pachą. Wsiadł do auta, na siedzeniu pasażera delikatnie położył swoją nową zdobycz. Przez chwilę zastanawiał się czy obrazów jest więcej. Za wszelką cenę musiał dowiedzieć się kto malował Ninę.
  Pociągnął trochę trunku przez słomkę, po czym z piskiem opon udał się w miejsce kolejnego zlecenia.
~~~~
Witajcie!
Nareszcie odblokował mi się ten zastój w pisaniu tego opowiadania XD
Myślę, że rozdział nie jest taki zły, uwierzcie gdybyście przeczytały pierwowzory to byście się załamały :)
Najważniejsze że w końcu się udało
Jak oceniacie powrót BAD Damona?
Kolejny rozdział wkrótce :)
Karo <3

3 komentarze:

  1. Jestem w sumie zaskoczona, że w tak krótkim czasie pozbierał się.
    Nie do końca, ale wiadomo. Nie odkochujemy się odrazu.
    I kolejna zagadka. Obraz!
    Chwila, to chyba musi być jakiś trop do jego matki, czy coś.
    Mogła wiedzieć, że tam będzie.
    Albo może to przypadek...?
    Nie mogę się doczekać nexta! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawią mnie pierwowzory :3
    Tak rozdział był taki AGH *.*
    Swoją drogą przesłuchałaś Pillow Talk? Ja słuchałam akurat przy czytaniu i zrobiło mi to mega klimat *.*
    MAM CIARRY
    Coś czuję, że nasz Damon nie będzie zbyt długo bad ;)
    Ale to moje zdanie <3
    I mam wrażenie, że Zayn z Pezz spotkają Ninę w klubie czy coś, ale wiesz w tym sensie że pijany w trupa Zayn ją zobaczy a Perrie stwierdzi, że pewno mu się przewidziało ;)
    Picie bourbona przez słomkę xD #JakDama
    XDDDD
    Swędzi mnie historia tego obrazu *W*
    Ja muszę wiedzieć więcej
    Btw wybacz, że tak późno skomentowane :c


    Kocham Cię <3
    Do zobaczenia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. JEJUUUU TAKIE TYTUŁY KLIMATYCZNE I CUDOWNE TYLKO TY POTRAFISZ WYMYŚLAĆ, CYTOWAĆ Z PIOSENEK I W OGÓLE <3 JUŻ NA SAMYM POCZĄTKU SAME POZYTYWY JAK TY TO ROBISZ?? <3333
    "Chapter 2 ''Too much history now it comes down to one thing...''"Jejku to zabrzmiało tak smutno i w ogóle płakać mi się zachciało jak to przeczytałam, sama nie wiem czemu. Chyba zbyt duże masz umiejętności pisarskie i prostymi słowami wzbudzasz największe emocje :_; __> "Teraz to Malik zachowywał się jakby kogoś stracił, a przecież Perrie wciąż przy nim była." <333 "-Nie potrafię im odmówić. Pezz zrób coś. To tak bardzo boli.- szepnął." zawsze doszukuję się ukrytego sensu w takich pięknych opowiadaniach jak to <3 i nawet takie jedno zdanie potrafi wzbudzić wszystko co najlepsze <3333
    Jeju to mi złamało serce :_: " Nie kocha cię i nie wie jak ci to powiedzieć. Miłości nie ma," "_" jak Damon mógł stracić te biedne resztki człowieczeństwa w sobie? :_:
    No właśnie moje też ;__; "Myśl o tym, że Malik nigdy jej nie kochał rozrywała serce blondynki na milion kawałków."
    No a tym fragmentem to po prostu NIE POTRAFIĘ OKREŚCLIĆ SŁOWAMI JAK PIĘKNE TO JEST: <33333333
    "Na widok obojętności chłopaka do jej oczu napłynęły łzy.
    -Czy ty mnie jeszcze kochasz?- szepnęła, jednak na tyle głośno by to usłyszał.
    Odwrócił się od okna i spojrzał na smutną dziewczynę. Przez chwilę na jego twarzy było widać mieszane emocje.
    -Czemu zadajesz mi oczywiste pytania?- odpowiedział wymijająco.
    -Po prostu odpowiedz na moje pytanie.- powiedziała cicho czując łzy.
    Zayn westchnął i powoli ruszył w stronę Edwards. Usiadł obok niej na kanapie i wziął jej twarz w dłonie. Otarł łzy, które zdążyły już wydostać się z jej oczu.
    -Kocham cię Perrie. Zawsze kochałem, od kiedy cię poznałem aż do teraz. Nie rozumiem dlaczego w to wątpisz." <3333Czasami to niestety prawda, bardzo życiowe : " Miłość nie prowadziła do niczego dobrego. Zawsze ktoś na tym ucierpiał. " :_:
    A tam marudzisz na pewno te pierwowzory były równie niesamowite i cudowne jak ten rozdział <3333
    Też mnie zaciekawiłaś tym obrazem Niny o jejku już się nie mogę doczekać co dalej,więc pędzę czytać.
    -KOCHAM TEGO BLOGA :*********
    -K.

    OdpowiedzUsuń