poniedziałek, 8 lutego 2016

Chapter 4 ''Cause all that I want is to love and just be loved...''

  Alkohol przypomniał o sobie kolejnego dnia kiedy Damon Salvatore wstał z łóżka. Wczoraj wypił za dużo. Doprawił się kiedy Klaus przyznał się do namalowania obrazów przedstawiających jego ukochaną. Był pewny, że wplątał się w jakąś ogromną tajemnicę. Nie wiedział jednak do czego to wszystko prowadzi.
  Na blacie w kuchni zauważył talerz z dość bogatym śniadaniem. Zaskoczony rozejrzał się po mieszkaniu. Przecież nie dzielił go z nikim. Podszedł bliżej i na środku talerza zauważył kartkę. To co pisało na niej rozwścieczyło mężczyznę.
Nigdy nie zapominaj o najważniejszym posiłku dnia!
Smacznego
           ~Mama
~~
  Zayn Malik z papierosem w ręce i szerokim uśmiechem na twarzy wyszedł z męskiej toalety. Ukradkiem spojrzał na swoją dziewczynę rozmawiającą z jego kumplami. Wyjął z kieszeni czarne okulary i zaciągając się papierosem wyszedł z klubu.
  W aucie czekał na niego już James. Malik wyrzucił papierosa za okno i z piskiem opon odjechał sprzed miejsca imprezy.
  Szybko znaleźli się na drugiej stronie Seattle. W dzielnicy, w której odbywały się wyścigi było już bardzo dużo uczestników. Zayn wysiadł z auta i przywitał się ze swoimi przeciwnikami ale także kumplami. Potem ustawił mustanga przed linią startową. Aby odstresować się po raz kolejny zapalił papierosa.
  Przed wszystkimi samochodami stanęła seksowna mulatka, która tylko czekała na sygnał. Malik odpalił auto i przygotował się do startu.
  Z piskiem opon wyruszył jako pierwszy. Nafaszerowany narkotykami kompletnie zapomniał o Perrie.
~~
  Blondynka coraz bardziej wyłączała się z rozmowy z nowo poznanymi mężczyznami. Zastanawiała się gdzie podział się Zayn. Spojrzała na zegarek, nie było go prawie godzinę.
  -Pójdę poszukać mojego chłopaka.- odezwała się.
  -No co ty Perrie, pogadajmy jeszcze. Malik zaraz wróci.- odpowiedział ten siedzący najbliżej.
  Mimo, że zaczynała się martwić uległa kolegom chłopaka. Obiecała sobie, że za chwilę pójdzie go poszukać. Tak bardzo chciała znaleźć się w końcu w domu.
~~
  Jak najlepiej leczyć kaca moralnego i tego prawdziwego? Damon Salvatore jechał w miejsce pierwszego dziś zlecenia popijając Bourbon przez słomkę. Po tym co ujrzał w kuchni kompletnie ode chciało mu się czegokolwiek jeść. Przerażała ale i denerwowała go myśl, że matka była w nocy w jego mieszkaniu. Czy to znaczy, że wróciła do Seattle? Najważniejsze było to, że kiedy się pojawiała zawsze działy się same nieszczęścia. Salvatore wiedział, że kolejny raz nie zniesie takiego cierpienia.
Zatrzymał auto przed dość dużą rezydencją. Zamknął drzwi od swojego porsche i poprawił mankiety. Jak zabijać to w wielkim stylu prawda?
  Z pistoletem w ręku pewnym krokiem udał się do drzwi wejściowych. Zapukał, otworzyła je staruszka, która najprawdopodobniej była gosposią. Damon szybko pozbył się kobiety. Wszedł do środka w poszukiwaniu właściwej ofiary. Spojrzał w telefon gdzie wyświetlił jeszcze raz zdjęcie i dane personalne.
  Bill Robinson- oszustwa podatkowe, okradanie klientów.
  Ziewnął na widok błahych powodów.
  W ciszy zaczął przeszukiwać pomieszczenia. W salonie ujrzał rzecz, której na pewno się nie spodziewał.
  -To są jakieś jaja.- szepnął
  -Co pan tu robi?- odezwał się głos przy drzwiach.
  Salvatore jak zahipnotyzowany strzelił do Billa. Mężczyzna upadł a krew rozlała się dookoła. Damon podszedł do ściany i zaklął pod nosem. Przepiękne oczy wpatrywały się prosto w niego. Na tym obrazie Nina wyglądała jeszcze piękniej.
~~
  Zayn zaśmiał się pod nosem widząc jak słabych ma przeciwników. Nikt nie miał z nim szans. Powoli zbliżał się do ostatniego okrążenia. Narkotyki wciąż przewodniczyły jego czynami. W kieszeni telefon chłopaka dzwonił po raz kolejny. Teraz liczyło się tylko zwycięstwo. Chciał pokazać wszystkim, że to on jest królem wyścigów.
  Zgodnie z oczekiwaniami na metę dojechał jako pierwszy. Czekał tam na niego już James, zapewne z nową działką amfetaminy. Malik wysiadł z auta i przyjął gratulacje od płci męskiej. Kilka kobiet otoczyło go chcąc się przypodobać. Zayn jednak wybrał tylko jedną z nich. Prawiła mu komplementy jak nikt inny.
  Nie kontrolował swoich czynów. Wiedział, że jutro niczego nie będzie pamiętać dlatego wepchnął swój język do przygotowanej na to piękności o niebieskich włosach. Nie całowała tak delikatnie jak Perrie, ale brunetowi w tej chwili było wszystko jedno. Ich języki złączyły się w dziki i seksowny taniec. Po zachowaniu dziewczyny było widać, że czeka na coś więcej. Malik uśmiechnął się wciąż ją całując kiedy ta zaczynała rozpinać jego koszulę. Nie obchodziło go czy ktokolwiek patrzy na to co robią.
  -Hej stary, to moja dziewczyna!- ktoś warknął za plecami Malika.
  Para była tak bardzo pogrążona w całowaniu, że zignorowała słowa. Mężczyzna odepchnął niebiesko-głową. Ta upadła, jednak żaden z nich się tym nie przejął. Zdenerwowany blondyn wymierzył cios prosto w twarz Zayna. Jego głowa odleciała na bok, jednak kiedy się zebrał oddał mu ze zdwojoną siłą. Był pod wpływem tak mocnych środków, że po chwili zaczęła się prawdziwa bójka. Raz górował Malik a zaraz jego przeciwnik.
  Mulat zdarł sobie skórę z knykci, krew lała się z różnych części ciała. Żaden z nich  się nie poddał. Wokół nich tłum zaczął wiwatować. Zayn usiadł okrakiem na słabnącym przeciwniku. Widząc jak się poddaje wcale nie przestał go bić.
  Dopiero po chwili poczuł, że ktoś go odciąga. Początkowo zaparł się o ziemię. Jamsowi jednak udało się zaciągnąć Malika do auta. Wepchnął go na miejsce pasażera sam wsiadając za kierownicę. Odjechali w ciszy kilka przecznic.
  -Co jest z tobą nie tak?- warknął James.
  Zayn wściekłym wzrokiem spojrzał na przyjaciela. W walce nie tylko ucierpiały jego knykcie. Miał rozbity łuk brwiowy, ogromną ranę na piersi, z której wciąż sączyła się krew.
  -Nikt nie będzie mi podskakiwał.- odpowiedział mulat.
  -Zobacz jak ty wyglądasz. Żadna dziwka nie jest tego warta. Zapominasz o naszych zasadach.- powiedział James odpalając papierosa.
~~
  Perrie dwa razy obeszła cały klub. Wydawałoby się, że trudno jest odnaleźć kogokolwiek w tłumie jednak ona wiedziała, że Zayna tu po prostu nie ma. Była wściekła ale i smutna. Czyny chłopaka doprowadzały ją do cierpień.
  -Miarka się przebrała.- szepnęła sama do siebie.
  Udało jej się uciec od rozgadanych kolegów. Wyszła z tego przeklętego miejsca. Była gwieździsta noc, idealna na romantyczny spacer. Ze łzami w oczach złapała pierwszą nadjeżdżającą taksówkę. Podała adres ich wspólnego domu kierowcy i w ciszy wpatrywała się w mijające budynki.
  Zapłaciła starszemu panu po czym weszła do domu. Od razu udała się do sypialni, w której znalazła walizkę. Pakowała tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Na kilka dni zamierzała wyprowadzić się do jakiegoś hotelu. Chciała przemyśleć czy jest sens tkwić w takim związku. Na początku myślała, że Zaynowi coś się stało. Jednak kiedy jego telefon odebrał James wiedziała, że chłopak zmył się z klubu. Nie rozumiała co nim kierowało. Przecież to on chciał iść na imprezę.
  Ze łzami w oczach wyszła z domu. Bez pożegnania wsiadła do samochodu i odjechała. Nie wiedziała gdzie się zatrzyma, ale pieniędzy miała na kilka nocy. Jednego była pewna, to koniec.
~~
  Damon od kilkunastu minut wpatrywał się w oba obrazy. Trzymał je w swoim mieszkaniu, teraz były dla niego największym skarbem. Opróżnił szklankę z Bourbonem i wyszedł z mieszkania.
   Pojechał w miejsce, w którym od dawna nie był. Zrobiło mu się głupio, że jej nie odwiedzał. Chciał zapomnieć ale wciąż nie potrafił.
  Pod cmentarzem kupił symboliczną czerwoną różę. W ciszy szedł porozmawiać z ukochaną. Usiadł na ławce a twarz schował w dłonie.
  -Dlaczego to przede mną ukryłaś? Co ja teraz mam zrobić?- szepnął.
  Położył kwiat obok zniczy, które przynosiła Perrie. Pustym wzrokiem wpatrywał się w napis na grobie.
  -Bóg miał dla niej inne zadanie.- zacytował dopisek na samym dole.
  Zrobiłby wszystko aby teraz była z nim. Z oka poleciała mu łza.
  -Wierzę, że i ona gdzieś tak bardzo tęskni za tobą.- delikatny kobiecy głos wdarł się do uszu Damona.
  Zdezorientowany podniósł wzrok. Ujrzał kobietę średniego wzrostu. Włosy miała w kolorze ciemnego blondu, wpatrywała się prosto w Damona.
  -Kim jesteś?- zapytał.
  - Mam na imię Valerie. Przyszłam cię ostrzec. Lily planuje przywrócenie swojego ukochanego z zaświatów. Ty i Zayn bądźcie czujni.- odpowiedziała kobieta.
  -O czym ty mówisz?- był cholernie zdezorientowany.
  -Jest mi przykro, że z mojego powodu Nina umarła. Nie chciałam żeby Lily przywróciła mnie do życia.
  -Więc jesteś jedną z tych potężnych czarownic?- ożywił się Salvatore.
  -Nie nazwałabym tego tak. Nie jestem aż tak świetna ale dobrze kojarzysz. Musisz uporać się ze śmiercią ukochanej bo twoja matka wykorzysta słabości. Pogódź się z tym, że Nina nie żyje i zacznij żyć przyszłością. Muszę już iść zanim zauważą, że zniknęłam. Jeszcze się spotkamy.- odparła po czym odwróciła się.
  Damon chciał złapać Valerie, porozmawiać z nią. Ona jednak zniknęła, rozpłynęła się a wszystko wyglądało tak jakby wcale jej tu nie było. Brunet spojrzał na grób dawnej ukochanej. Chciał rozwiązać sprawę obrazów jednak Valerie miała rację. Musiał zapomnieć o tym podłym uczuciu jakim jest miłość i wymyślić zemstę na dwóch największych wrogach. Dopiero teraz wszystko zrozumiał.
  -Czas zamknąć ten rozdział z życia. Żegnaj Nino.- szepnął po czym udał się w kierunku wyjścia.
  Cieszył się, że znów będzie tym bezdusznym mężczyzną.
~~
  Tylko mrok. Widziała go przez cały czas. Delikatnie poruszyła powiekami, coś paliło ją prosto w oczy. Słońce? Ogień? Śmierć? Była cała we krwi. Podniosła się. Wszędzie pusto. Ktoś kiedyś powiedział, że tutaj jest pięknie. Widać tylko to o czym marzysz. Chwiejnymi nogami oparła się o drzwi.
  -Gdzie ja jestem?- szepnęła.
~~~~
Witajcie!
Ten rozdział chyba mi wyszedł, dużo się dzieje a to dla mnie najważniejsze.
Mamy nową postać- Valerie. Jej wygląd od dawna jest w bohaterach. Zdradzę wam, że to dobra postać, mimo wszystko :)
Karo <3 

4 komentarze:

  1. Oooby więcej takich rozdziałów, naprawdę
    Valerie czułam, że będzie dobra, no bo tak to chyba w ogóle mu tego nie mówiła
    I wreszcie jestem zadowolona z Perrie
    Wreszcie powiedziała sobie dość
    Gorzej jak Zayn zareaguje
    Rozdział is awesome! <3
    Czekam na next ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. JEZUUU ZNOWU TO SIĘ STAŁO! <3333333
    Tytuł tego rozdziału jest nieziemski, cudowny i w ogóle <3333
    " Chapter 4 ''Cause all that I want is to love and just be loved...''
    "
    sama sobie przeczytaj go jeszcze z 1000 razy tak jak ja i zobaczysz to <3333333

    OMFG HAHDUIHWSIKEMXNIUSZYK KLAUS <333 JUŻ W PIERWSZYM AKAPICIE NO LEPIEJ BYĆ JUŻ NIE MOŻE!! <333333
    ". Doprawił się kiedy Klaus przyznał się do namalowania obrazów przedstawiających jego ukochaną. "
    To jest akurat bardzo podobne do takich bad kolesi typu Malika :D "wyrzucił papierosa za okno"
    Hahahahahah to zdanie mnie kompletnie rozwaliło, hahahaha ja nie mogę to takie bardzo Dejmons <33 :"") "Jak zabijać to w wielkim stylu prawda?"
    Jeju pewnie ktoś mu daje specjalnie te zlecenia gdzie są w mieszkaniu obrazy z nią *__* eejjj to jest takie super <333
    ja nie mogę no " Przepiękne oczy wpatrywały się prosto w niego. Na tym obrazie Nina wyglądała jeszcze piękniej."
    cudowny wątek stworzyłaś <33
    "Zapominasz o naszych zasadach.- powiedział James odpalając papierosa.
    " NIE WIEM CZEMU, ALE TO ZDANIE BARDZO MNIE ZAINTRYGOWAŁO, CZUJĘ, ŻE KRYJE SIĘ POD NIM COŚ WIĘCEJ
    Zgadnij z czym mi się to skojarzyło :"") "Była gwieździsta noc" hahahah <3
    "Jednego była pewna, to koniec." Perrie jest taka biedna i delikatna :( ten zayn ją tak krzywdzi ja nie mogę po prostu znowu mi się płakać chce :(((((
    TERAZ CHCE MI SIĘ PŁAKAĆ JESZCZE BARDZIEJ JEJU :____:
    "Musiał zapomnieć o tym podłym uczuciu jakim jest miłość i wymyślić zemstę na dwóch największych wrogach. Dopiero teraz wszystko zrozumiał.
    -Czas zamknąć ten rozdział z życia. Żegnaj Nino.- szepnął po czym udał się w kierunku wyjścia.
    Cieszył się, że znów będzie tym bezdusznym mężczyzną." BIEDNY DAMON ;;;;_______________:::::
    Jeju to jest takie smutne, piękne, intrygujące,cudowne ten tekst wszystko niszczy naprawdę <333
    "Tylko mrok. Widziała go przez cały czas. Delikatnie poruszyła powiekami, coś paliło ją prosto w oczy. Słońce? Ogień? Śmierć? Była cała we krwi. Podniosła się. Wszędzie pusto. Ktoś kiedyś powiedział, że tutaj jest pięknie. Widać tylko to o czym marzysz. Chwiejnymi nogami oparła się o drzwi.
    -Gdzie ja jestem?- szepnęła." <33333333333333 jak można tak świetnie pisać?:1 ;;___;;
    KOCHAM TEGO BLOGA I CZEKAM NA CIĄG DALSZY <333
    -K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lily była u niego w domu?! DAMON UCIEKAJ STAMTĄD W TRYBIE NATYCHMIASTOWYM!!
    Niech ja tylko dostanę tego całego Jamesa w moje łapy! Syna mi ten skurwiel psuje! Swoją drogą Zayn w blondzie na wyścigach *.* omomom
    Choć w różowym też mu ładnie :3
    " Damon Salvatore jechał w miejsce pierwszego dziś zlecenia popijając Bourbon przez słomkę."
    Bourbon przez słomkę XD
    Jak dama, Damon, jak dama ^.^
    I ten kolejny obraz Niny *.*
    Aż mnie ciągnie by serio coś takiego zrobić w photoshopie *.*
    "-Zobacz jak ty wyglądasz. Żadna dziwka nie jest tego warta. Zapominasz o naszych zasadach.- powiedział James odpalając papierosa."
    Przepraszam ale niech ktoś weźmie tego zdemoralizowanego gówniarza od mojego syna! Nie obchodzi mnie, że mój syn ma 23 lata i nie jest moim synem. NIE BĘDZIE SIĘ ZADAWAŁ Z JAMESEM!
    Szkoda mi Perrie :c
    Mam taką wielką ochotę ją przytulić <3
    ZAINIE JAVADDZIE MALIKU NIE TAK CIĘ WYCHOWAŁAM! MASZ SZLABAN NA WYŚCIGI I DRAGI, A TERAZ MARSZ DO POKOJU!
    Valerie - piękne imię, piękna postać <3
    Już ją lubię :3 <3




    Aha i bym zapomniała:
    "Zamknął drzwi od swojego porsche i poprawił mankiety. Jak zabijać to w wielkim stylu prawda?"
    JAK DAMA XDDDDDDDDDDDDDDDDDD




    Kocham Cię <3
    Ten rozdział był wspaniały *.*
    Cóż ja tu jeszcze mogę powiedzieć?
    "It's our paradise and it's our warzone" <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak, potrzebuję tego cytatu jako jeden z tytułów któregoś rozdziału *.*

    OdpowiedzUsuń