Damon
Salvatore był wściekły. Wszystko się w nim gotowało na myśl o tym co usłyszał.
Lily i Enzo? Brunet musiał za wszelką
cenę dowiedzieć się co planują za jego plecami.
Poczuł się
zdradzony i oszukany. Nie przez matkę, po której mógłby się tego spodziewać ale
z powodu przyjaciela. Znali się prawie całe życie, przeżyli wspólnie nie jeden
dramat. Zawsze sobie pomagali w prywatnie i zawodowo. Ufali sobie
bezgranicznie. A teraz co? Pojawienie się Lilian w jego życiu znów pociągnęło
za sobą masę problemów.
Damon nie
był jednak świadomy ile bólu i cierpienia zgotuje mu własna matka aby osiągnąć
swój cel..
~~
Nazajutrz
Salvatore ciągle w takim samym humorze pojechał do biura. Rano wysłał Vicki na
zakupy aby móc nie słuchać jej zrzędzenia. Czuł, że kolejny związek bez miłości
właśnie dobiega końca.
-Panie
Salv..- głos sekretarki od razu został przerwany.
-Nie teraz.-
warknął.
Wszedł do
gabinetu, rzucił teczkę na pobliską kanapę po czym od razu poszedł po szklankę
Bourbona. Na trzeźwo nie mógł znieść myśli, że nie ma już nikogo. Zaufanie
bruneta zdobyć jest niełatwo a odzyskać jeszcze trudniej. Wiedział, że jeśli
Farewall nie ma konkretnego wytłumaczenia na to wszystko, ich przyjaźń stanie
się przeszłością.
Jednym
łykiem opróżnił szklankę po czym zaczął znów wpatrywać się w panoramę miasta.
Wciąż myślał o Ninie, jej pięknej twarzy nie dało się zapomnieć. Wiedział, że
musi odnaleźć szatynkę i koniecznie ją poznać.
-Proszę
Pana, ma pan gościa.- zza pleców bogacza słychać było głos Emily.
-Jakim cudem
nie usłyszałem pukania?
Wciąż stał
tyłem. Uśmiechnął się na myśl o nowym kliencie. Zabójstwo po wczorajszych
wydarzeniach byłoby idealną odskocznią. Odwrócił się i jego mina zrzedła od
razu.
-Przestaniesz
mnie nachodzić?- warknął.
-Mogłabyś
złotko zostawić nas samych?- kiedy sekretarka wyszła Lily mówiła dalej.-
Przyszłam porozmawiać w sprawie umowy.
-Nie mamy
żadnej umowy. Nie jestem Enzo.- nie chciał tego powiedzieć.
W złości
mówimy przecież różne rzeczy. Damon jednak zrozumiał, że właśnie wszystko
zdradził zanim czegokolwiek się dowiedział.
-A więc
słyszałeś?
Nie
odpowiedział. Nie miał zamiaru rozmawiać z tą, nazywajmy rzeczy po imieniu,
obcą kobietą.
-Twój
przyjaciel zawsze był mi bliski. Lubiliśmy się nawzajem. Postanowił dołączyć do
mnie i reszty rodziny.- wyjaśniła.
-Ty nie masz
rodziny.- rzucił od razu.
Kobieta
usiadła naprzeciwko swojego syna. Damon nie był świadomy kim była i co się z
nią działo. Miała rodzinę, którą kochała i straciła. Damon ani jej zmarły mąż
nie byli jej częścią. Brunet był jej potrzebny tylko do kilku spraw.
-Powiedz mi,
o jaki układ pomiędzy tobą a mną ci chodzi?-
odezwał się po chwili. Milszym głosem.
-Moja oferta
jest taka: zjednoczysz się z bratem i razem dokonamy rytuału aby obudzić moją
rodzinę. W zamian za to pomogę rozprawić ci się z Klausem Mikaelsonem.- rzuciła
poważnym głosem.
Damon nie
wiedział o czym mówi. Obudzić rodzinę? Rytuał? Mimo wszystko jednak
zaintrygował go plan matki.
-Więc jak
się nazywa ten mój tajemniczy brat, którego nigdy nie poznałem?
-Zayn Malik.
~~
Damon w
przeciągu kilku godzin dowiedział się wszystkiego o swoim młodszym bracie. Z
jednej strony chciał go poznać, ale z drugiej przyzwyczaił się do bycia
jedynakiem.
Miał dość
dzisiejszego dnia. Nie spodziewał się jednak, że widok pewnej osoby spowoduje,
że stanie się on całkiem przyjemny.
~~
Po raz
kolejny do drzwi gabinetu zapukała sekretarka mężczyzny. Damon niechętnie
zaprosił ją do środka.
-Przyszła
pani chętna do pracy u nas.- odezwała się.
No tak.
Rekrutacja. Przez wydarzenia kilku ostatnich dni brunet kompletnie zapomniał,
że potrzebuje nowego pracownika, z którym w końcu się dogada.
-Niech
wejdzie.- rzucił krótko wciąż wpatrując się w stosy papierów.
Stukot obcasów
rozniósł się po gabinecie. Kobieta zajęła miejsce naprzeciwko Damona. Salvatore
podniósł wzrok i ujrzał Ninę.
-My się już
chyba znamy.- uśmiechnął się.
-Potrzebuję
pracy na już. Uprzedzam pytanie, umiem strzelać z pistoletu i kilka razy
zabijałam za opłatą.- wszystko mówiła z ogromnym spokojem.
-W takim
razie, wykonamy kilka zleceń razem.- wiedział, że szatynka się nie wycofa.
-Cała
przyjemność po mojej stronie.- uśmiechnęła się zawadiacko.
^.^
Zayn Malik
obudził się w obskurnym pokoju. Ściany były brudne i pokryte pajęczynami. Gdzie
się znalazł? Był przywiązany linami do jakiegoś stołu. Kiedy ocknął się na
dobre, usiłował się wydostać. Niestety liny tylko coraz bardziej go raniły.
-Gdzie ja
jestem?- szepnął do siebie.
Niewiele
pamiętał z poprzedniej nocy. Ostatnim wspomnieniem był wypadek.
-Nareszcie
się obudziłeś.- ujrzał niedaleko piękną kobietę.
Wszystko powoli
zaczynało układać się w całość. To ją ujrzał wczoraj zaraz po tym jak stracił
auto.
-Kim jesteś?
Zayna bardzo
bolała głowa. Zdziwił się jednak kiedy po ranach na nogach nie było ani jednego
śladu. Czy wszystko mu się przywidziało?
-Wkrótce cię
wypuszczę. Muszę jedynie przestawić twoje demony.- odpowiedziała.
Malik był
przerażony. Nie mógł się ruszyć a słowa tej szalonej kobiety wpędzały go w
panikę. Ta jednak była niewzruszona. Zaczęła zapalać świeczki naokoło chłopaka.
Potem szukała czegoś w wielkiej starej książce. Ujęła dłoń Zayna po czym
wykonała nacięcie. Brunet syknął z bólu. To, że się nie odzywała powodowało u
niego jeszcze większy lęk. Kobieta złapała chłopaka za krwawiącą dłoń po czym
zaczęła:
-Phesmatos
Tribum, Nas Ex Veras, Raverus En Phesmatos Ex Sonos. Resistamus Et Veram Vatus.
Raverus Phasmatos Ex Sonos!
W całym pokoju zgasło każde światło by po chwili znów się zapalić. Oczy
Malika były czarne.
-To wszystko. Teraz jesteś prawdziwym sobą.- odwiązała liny i wypuściła
nieświadomego mężczyznę.
~~
Perrie Edwards była o krok od załamania nerwowego i wyrwania sobie
włosów. Od kilkunastu godzin Zayn nie dawał znaku życia. Takie sytuacje nie zdarzały
się nigdy wcześniej. Nie mogła się uspokoić. Krążyła po całym domu z nadzieją,
że zaraz jej chłopak zadzwoni.
Po chwili usłyszała otwierające się drzwi. Pobiegła do wyjścia i
ujrzała Malika. Jej strach o ukochanego zamienił się w złość i chęć złożenia
wyjaśnień.
-Zayn, gdzie byłeś? Wiesz jak się martwiłam?- w jej oczach pojawiły się
łzy.
Chłopak przytulił się do Perrie a ta od razu się uspokoiła. Wiedziała,
że to jednak nie koniec ich rozmowy. Nie mógł tak znikać, z dnia na dzień bez
słowa.
-Pezz, nie pamiętam gdzie trafiłem. Miałem wypadek na wyścigach.-
wyjaśnił.
Tajemnicza kobieta sprawiła iż Malik rzeczywiście zapomniał o rytuale. Teraz
jednak wraz z Lily mogły kontrolować umysł chłopaka. Dowiedzieć się wszystkiego
co potrzebne do zjednoczenia rodziny. Lilian miała wobec swojego drugiego syna
takie same zamiary co do Damona. Obydwoje wkrótce mieli stać się zwykłymi
marionetkami w jej rękach póki nie osiągnie celu. Kiedy wygra znowu każe
zapomnieć o sobie swoim synom. Właśnie taka była Lily Salvatore a może Malik.
Była przebiegła...
~~~~
Hello
Na wstępie przepraszam, że ten rozdział jest taki nudny ale tylko na początku miałam wenę.
Mam nadzieję, że cokolwiek wam się rozjaśniło.
ROZDZIAŁ DEDYKOWANY KAROLINIE S ZA WSZYSTKO <3
Karo <3